• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[27.06.1972] (nie)przewidziana zmiana | Nora & Morpheus

[27.06.1972] (nie)przewidziana zmiana | Nora & Morpheus
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#1
08.01.2024, 15:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:14 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Ten dzień miał być taki jak większość. Szybkie zakupy w niedaleko oddalonym sklepie z komponentami, bo musiała uzupełnić swoją spiżarkę, później powrót do cukierni, żeby doglądać dobytku swojego życia. Nic nadzwyczajnego. Nie spodziewała się, że może zamienić się zupełnie przypadkiem w mężczyznę, bo kto mógłby w ogóle przewidzieć coś takiego. Może ktoś taki jak Morpheus Longbottom, czy ktoś równie uzdolniony (nie to, żeby uważała, że ktoś byłby w stanie mu dorównać, bo ostatnio pokazał jej nieco swoich umiejętności i zachwycił nimi pannę Figg).

Kiedy wracała obładowana torbami pełnymi dziwnych składników wpadła na poltergeista, a raczej to on wpadł na nią. Postanowił jej umilić ten piękny dzień. Nie zdążyła nawet mrugnąć, a ten latał nad nią śmiejąc się w głos. Udało jej się jedynie głośno pisknąć, bo poczuła, że coś jest nie tak. Zrobiło jej się ciężej w pewnych miejscach, a w innych lżej, dotarło do niej, że została mężczyzną. To był powód do paniki, panna Figg wyśmienicie czuła się w swojej skórze, a teraz musiała paradować przez Aleję Horyzontalną jako chłop w sukience. W życiu by nie wpadła na to, że może ją spotkać coś równie upokarzającego. Nie miała pojęcia ile to potrwa, czy to już tak na zawsze? Bardzo, ale to bardzo by tego nie chciała. Poszła więc do Munga, aby podpytać o to kogoś kompetentnego. Na całe szczęście okazało się, że to jedynie chwilowe i że ta dziwna przypadłość skończy się jutro. Uspokoiło ją to bardzo, bo ogromnie obawiała się tego, że może jej tak zostać na stałe.

Uspokojona, ubrana w spodnie, pożyczone od uzdrowiciela (nie musiała go długo namawiać, była bardzo przekonywująca w swoich argumentach, najprawdopodobniej nikt nie byłby jej w stanie odmówić, gdy była spanikowana) przemierzała Aleję Horyzontalną. Miała wrażenie, że wszyscy się na nią gapią i pokazują palcami. Bardzo, ale to bardzo nie podobało jej się to uczucie. Musiała jak najszybciej znaleźć się w Norze, zamknąć na zapleczu i udawać, że gdzieś zniknęła. Taki był jej plan na przetrwanie, mogłaby też zasymulować grypę, czy inne choróbsko, może wtedy nikt by się nie zbliżał do jej pokoju, czy coś. Szła przed siebie bardzo szybkim krokiem, tak aby przypadkiem nie spotkać kogoś znajomego, bo najpewniej w tej postaci zapadłaby się pod ziemię. Oczywiście życie nie było takie kolorwe, wręcz przeciwnie - lubiło płatać figle, także w pewnym momencie odbiła się od kogoś dosyć mocno. Nie miała pojęcia, że ma tyle siły, bo wjechała w tę osobę niczym dzik w maliny, zapomniała o tym, że jest mężczyzną. Uniosła wzrok i wtedy do niej dotarło, że staranowała Longbottoma. Komponenty wysypały się z tej nieszczęsnej torby, kilka gałek ocznych węgorza poturlało się gdzieś bardzo daleko, jaja bahanka złapała jakimś cudem lewą ręką, nie widziała co stało się z resztą, bo spoglądała na Morpheusa Longbottoma niczym wół w malowane wrota, bardzo, ale to bardzo żałowała w tym momencie, że nie nauczyła się w Hogwarcie teleportacji.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#2
09.01.2024, 16:00  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.01.2024, 16:01 przez Morpheus Longbottom.)  

Prawda była taka, że powinien to przewidzieć. Ale nie przewidział. Niezbadane są wyroki Trzeciego Oka.

Sięgnął po gazetę i zapłacił za nią sklepikarzowi. Najnowsze wydanie Czarownicy kusiło, niczym wąż Ewę w Edenie, z tym że on nawet nie zamierzał opierać się temu i zakupił egzemplarz. Od razu otworzył na Horoskopach i zerknął na bzdury dla Bliźniąt. Może być czasem intensywnego rozwoju w obszarze relacji i komunikacji. Twoja zdolność do wyrażania siebie będzie wyjątkowo silna, co sprawi, że łatwiej będzie ci nawiązywać kontakty i przekazywać swoje myśli. To doskonały moment na rozwijanie umiejętności komunikacyjnych i budowanie relacji. W pracy może pojawić się wiele okazji do podjęcia inicjatywy i wykorzystania swojego sprytu oraz zdolności adaptacji. Bądź otwarty na nowe pomysły i różnorodność, ponieważ to może przynieść ci wiele korzyści. Na część o  życiu romantycznym w ogóle nie zerkał, wiedział, jakie będzie, rozpalone samotnością i chwilowymi miłostkami, które zostaną w nim na zawsze, w obawie, że powtórzy się historia złamanego serca. Niedojrzałe podejście miłości, które tak świadomie kultywował, pożerało go i już się z tym pogodził. Pochował.

Nagle ktoś na niego wpadł, poczuł, jak coś rozlewa się na jego szacie, dźwięk rozbijającego się szkła aż zazgrzytał mu w zębach, a z nieprzyjemnym plaśnięciem kilka okrągłych cosiów poturlało się pod jego nogami, pozostawiając na bruku oślizgły ślad. Początkowo odruchowo spojrzeniem przebiegł za nimi, później na swoją szatę, a następnie na osobę, która wywołała to zamieszanie.

— Och, przepraszam pana— zaczął, nawet jeśli to nie on wpadł na uroczego młodzieńca z blond grzywą i przerażeniem w oczach, jakby zobaczył znak śmierciożerców unoszący się nad jego domem. Czy on mu kiedyś przepowiedział coś strasznego, czy to jego czarny strój? Może był mugolakiem i wziął go za dementora? — Zaraz panu pomogę, nie powinienem stać tak na środku drogi. 

Schylił się ku typowym składnikom do eliksirów, apteczne dyrdymały, jak to mówiła jedna jego ciotka, zapamiętana tylko przez wyjątkowo czerwoną szminkę, zostawiającą długotrwałe ślady na policzkach i okropny naszyjnik z diamentów, świadczący o tym, że gustu nie da się kupić.


Na spostrzegawczość, czy rozpoznam Norę.
Rzut PO 1d100 - 39
Slaby sukces...


Miał wrażenie, że zna skądś chłopaka, znajome rysy twarzy dobijały się w jego mózgu o dopasowanie do imienia i nazwiska, ale nie potrafił sobie skojarzyć. Raczej nie był to ktoś, kogo podrywał, zwykle chadzał do mugolskich barów, jednak jeżeli był mugolakiem...? Nie, to nie było to. Ale znał go na pewno.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
09.01.2024, 21:29  ✶  

Los postanowił sobie z niej po prostu zadrwić, nie pierwszy raz. Zresztą nie od dzisiaj było wiadomo, że Norka była pechowcem, jeśli coś głupiego miało się przydarzyć jednej osobie na tysiąc to na pewno byłaby ona. Pozostawało do tego przywyknąć, bo nie dało się z tym walczyć na dłuższą metę. Im bardziej się próbowała przed tym bronić, tym więcej pecha do siebie przyciągała.

Przepraszam Pana uświadomiło jej, że faktycznie wyglądała jak mężczyzna. Może niezbyt wysoki, wszak z jej wzrostem nawet poltergeist nie był w stanie zrobić zbyt wiele, jednak zdecydowanie nie była tą uroczą panienką. Zastanawiała się, czy warto w to brnąć, obawiała się jednak, że prędzej, czy później Morpheus domyśli się kim jest. Nie do końca wiedziała, jak się z tego wytłumaczy. Na jej twarzy pojawił się nawet delikatny zarost, który poczuła, gdy przejechała dłonią po policzku. Dziwne to było uczucie. Włosy nadal miała w kolorze słomianego blondu, jednak zdecydowanie krótsze, nieco roztrzepane. Koszula zdecydowanie nie pasowała do tych spodni, których pożyczenie wymusiła na znajomym uzdrowicielu. Była bowiem jasnozielona, w różowe kwiaty - zresztą również pożyczona, tyle, że od koleżanki, która była pielęgniarką w Mungu.

- Nie trzeba, jakoś sobie poradzę. - Próbowała obniżyć ton swojego głosu, przez co zabrzmiała bardzo nienaturalnie. Spowodowało to, że poczuła się jeszcze bardziej niepewnie.

Na jej nieszczęście, Morpheus postanowił od razu pochylić się po komponenty, które wypadły jej z tej wielkiej torby, musiała więc pogodzić się z tym, że postanowił jej pomóc. Znaczy, to było całkiem miłe, naprawdę, tyle, że w tej sytuacji nieco wszystko komplikowało. Nie mogła stąd uciec bez słowa.

Spojrzała na te nieszczęsne gałki oczne, które potoczyły się bardzo daleko. Naprawdę ich potrzebowała. Bez zastanowienia więc wyciągnęła swoją różdżkę i machnęła nią zwinnie. Accio. Mruknęła pod nosem, a wtedy przedmioty wróciły do niej. Wrzuciła je od pospiesznie do siatki, w ogóle nie spoglądała na mężczyznę, jakby chciała uniknąć konfrontacji, zmiana płci bowiem nie dosięgła jej zielonych, kocich oczu, wiedziała, że prędzej, czy później zostanie rozpoznana.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#4
11.01.2024, 19:29  ✶  

Pozbierał jakiś pakunek, zawinięty we wczorajszą gazetę, bardzo klasyczne dla miejsc, gdzie sprzedawano półprodukty i ingrediencje, już go miał podać młodzieńcowi, gdy zauważył różdżkę. Różdżkę, która kilka dni wcześniej latała koło jego twarzy, gdy Nora Figg machała nią, aby osuszyć jego ubranie oraz włosy po tym, gdy złapała go ulewa. Zapewne gdyby nie wyciągnęła jej na poprzednim spotkaniu, w ogóle by na nią nie zwrócił uwagi, ale w tak bliskim spotkaniu? To musiała być jej różdżka. Morpheus miał pamięć do detali, zauważał bardzo wiele, a różdżka stanowiła niemal przedłużenie czarodzieja. Coś tak bardzo personalnego. On swojej używał od ponad trzydziestu lat, niezmiennie znajdując w niej siłę i pocieszenie, gdy nadchodziła potrzeba, tak samo jak odwagę.

Żyli w niebezpiecznych czasach, więc pierwszym odruchem czarodzieja stało się wyciągnięcie własnej różdżki i skierowanie jej w stronę nieznajomego-znajomego chłopaka, tak samo jak przenikliwe spojrzenie. Skąd do cholery on go znał?

— Ta różdżka należy do mojej... — znajomej już nie padło. Morpheus tak samo jak nagle jak wszedł w tryb bojowy, tak z niego wyszedł. — Pani Nora?

Zwrot już wyrzucił z siebie po cichu, zaskoczony i zupełnie zbyt z tropu. Zlustrował kobietę od pożyczonych spodni po samą górę i dziwaczną, nieogarniętą fryzurę, próbując połączyć kropki w swojej głowie. Zamrugał kilkukrotnie, co już samo w sobie wyglądało u niego nienaturalnie, po czym wyszczerzył się uśmiechem zarezerwowanym dla kolegów, nie szarmanckim, dla dam, który zwykle mogła widzieć na jego ustach. Niemal jakby wszedł w jakąś rolę, przeniósł soczewkę swojego postrzegania trochę na lewo.

— Na Cycki Bogini! Norbert! W ogóle cię nie poznałem w tej nowej fryzurze, już myślałem, że ktoś ci ukradł różdżkę. Odprowadzę cię i mi opowiesz, co u ciebie — zażądał wesoło, składając egzemplarz magicznego magazynu w rulonik i wkładając go w fałdy swojej szaty, w których zdawał się zawsze mieć niezliczone ilości niewidocznych kieszeni, z niezliczoną ilością ukrytych w nich przedmiotów. Przeczyta później, gdy dowie się, dlaczego Nora wyglądała jak transwestyta. Nie, żeby wyglądała brzydko, ale ładnemu we wszystkim ładnie, nawet w zamianie płci.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
11.01.2024, 21:20  ✶  

Nora nie wpadłaby na to, że kiedyś zostanie rozpoznana po różdżce. Wydawało jej się, że mało kto zwraca uwagę na takie szczegóły, chyba, że magiczny patyk faktycznie się czymś bardzo wyróżniał. Miała na uchwycie wyrzeźbionego niewielką głowę kota, jednak raczej aż tak nigdy nie dawała się nikomu przyjrzeć. Zrobił go dla niej Fergus, dawno temu, ale nadal jej służył. Wszak niezbyt często korzystała z różdżki, nie była wybitną czarownicą, no chyba, że w grę wchodziło tworzenie eliksirów, w tym mało kto mógł jej dorównać, ale do tego nie potrzebowała różdżki.

Najwyraźniej Morpheus okazał się być dużo bardziej szczegółowy niż zakładała, bo spojrzał na różdżkę, chyba połączył kropki, tak się jej przynajmniej jej się wydawało, bo jego zachowanie raptownie się zmieniło, aż tak, że sięgnął po swoje narzędzie do rzucania czarów. Pannie Figg zrobiło się gorąco, serce zaczęło jej bić szybciej. Jeszcze tego brakowało, żeby została oskarżona o kradzież swojej własnej różdżki. Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, bo nie miała pojęcia, jak powinna zareagować. Na całe szczęście połączył kropki. Odetchnęła z ulgą, chociaż nie wiedziała, jak się z tego wytłumaczy, ale tym będzie się martwiła później. Kiwnęła jedynie twierdząco głową. Nie wypowiadając przy tym żadnego słowa.

- Tak, Norbert, to ja... - Odparła z zawahaniem, bo postanowiła pociągnąć to dalej. Najwyraźniej jeszcze miała odegrać w tym przedstawieniu jakąś rolę. - Włosy mogą zmienić wygląd całkowicie, nie dziwię się, że mnie nie rozpoznałeś, sama - kaszlnęła... - to znaczy sam mam problem, żeby ostatnio rozpoznać się w lustrze. - Dodała z nieśmiałym uśmiechem, było jej głupio, jak chyba nigdy wcześniej, że też musiała spotkać kogoś znajomego właśnie w momencie w którym nie do końca radziła sobie z życiem. Nie znosiła takich sytuacji, wolałaby, aby wszyscy mieli ją za ogarniętą, jak widać na załączonym obrazku było zupełnie przeciwnie. - Na pewno masz czas, żeby mnie odprowadzić? - Zapytała jeszcze, nie chcąc zawracać mu głowy, chociaż może nie tylko o to chodziło. Będzie musiała wytłumaczyć mu też, jak do tego doszło, a było to naprawdę żenujące.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#6
12.01.2024, 16:57  ✶  

— Wyglądasz, jakbyś potrzebował towarzystwa i pomocy z zakupami — oznajmił, poklepując Norę po plecach, również po męsku. W obecnej sytuacji wyglądali bardziej, jak dziecko i rodzic, zwłaszcza biorąc pod uwagę wzrost kobiety, który nie zmienił się w tej tranzycji. Przejął część pakunków, co sprawiło, że oboje nie musieli nieść aż tak dużo. — Kiedy mówiłem o zmianie w twoich kartach, pani... panie Norbercie, nie spodziewałem się takich zmian. To celowe?

Zadał pytanie, gdy już ruszyli w stronę klubokawiarni. Na nieszczęście, dzień aż skłaniał do tego, aby wyjść z domu, na spacer, na lody czy to po nową, letnią kreację, gdy najdzie nieunikniony czas przyjęć w ogródkach i spotkań towarzyskich na świeżym powietrzu. Wszędzie na Alei Horyzontalnej oraz w pobocznych uliczkach przechadzali się czarodzieje, jedni mniej pośpieszni, inni jakby ich gonił Gobliny, domagające się spłaty należności za kredytowanie nowej miotły. Sam pewnie zatrzymałby się u krawcowej, podpytać jak jego zamówienie, gdyż nadal brakowało mu kilku czarnych elementów garderoby, gdyby nie sytuacja z przyjaciółką rodziny.

— Niech pani stawia stopy nieco bardziej na zewnątrz i wyprostuje się — szepnął. Nie chciał, aby miała problem z powodu zmiany. Chociaż pięć lat wcześniej zalegalizowano homoseksualizm (pod warunkiem że czyny homoseksualne będą się działy „prywatnie”), to nastroje polityczne nadal nie sprzyjały osobom o odmiennych preferencjach w kwestii miłości. Bardzo często osoby, które tylko podejrzewano, ze względu na manieryzmy, musiały się zmagać ze stręczycielstwem policji oraz uprzedzeniami. Oczyma wyobraźni już widział, jak drobny blondynek o dziewczęcej urodzie i ruchach, w którego przemieniła się lub została zamieniona panna Figg zostaje obdarzony bardzo przykrymi łatkami.

Morpheus nie miał z tym problemu, z dość prostokątną sylwetką i krokiem swojego ojca, prezentował się jak klasyczny czarodziej, któremu w głowie jedynie rozbierane kalendarze w czasopismach jedynie dla czarodziejów i nie było to udawane. Nigdy nie miał problemu z podejrzeniami w tym zakresie, nawet jeżeli więcej niż raz byłyby słuszne. On po prostu kochał, jeśli miał być szczery, zbyt wiele osób. Najgorszą częścią przemiany pani Figg było to, że jako mężczyzna nie kojarzyła mu się z czasami, gdy bawiła się z Brenną jako mały dzieciak w ogródku Wartowni. Mógłby ją podrywać w takiej formie bez większych oporów, podczas gdy oryginał stawiał przed nim pewne wyzwania w postaci zdrapanych kolan i cieknących smarków.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#7
12.01.2024, 21:41  ✶  

Nie spodziewała się tego klepnięcia po plecach, przez co gwałtownie cofnęła się o krok. Spojrzała na Morpheusa nieco wystraszona, chyba zbyt mocno zareagowała, ale zdecydowanie nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Nikt jej jak do tej pory nie klepał po plecach, no chyba, że metaforycznie. Faceci byli tacy dziwni... że też musiała się o tym dzisiaj przekonywać na własnej skórze. - Nie spodziewałaa... em się, że aż tak źle wyglądam. -  Skoro jego zdaniem prezentowała się, jak ktoś kto potrzebował pomocy, to nie mogło być dobrze. Westchnęła ciężko na samą myśl, bo akurat to była dla niej dość istotna sprawa, mogło się to nawet wydawać płytkie, jednak wygląd był dla niej naprawdę istotny. Zresztą jej ubrania zazwyczaj krzyczały, nie dało się na to nie zwrócić uwagi. - Naprawdę zakłada pan, że celowo bym sobie coś takiego zrobił? - To była dla niej najprawdziwsza tragedia, nigdy w życiu sama by się tak nie urządziła. - Myślę, że takie zmiany to zbyt wiele. - Zdecydowanie miała problem, żeby sobie z tym poradzić, na całe szczęście, już niedługo wróci do normalności.

Dzień wydawał się być idealnym, aby korzystać z pięknej pogody, a jedyne, czego ona pragnęła w tej chwili to znalezienie się w klubokawiarni. Zabunkrowanie się w pokoju i próba przetrwania do kolejnego dnia. Nie było to wcale takie proste, bo miała sporo obowiązków, które musiały być wykonane na już, od ręki. Bardzo trudno być jedyną w pełni kompetentną osobą w swoim biznesie, była pewna, że nikt nie będzie w stanie jej zastąpić, może na barze owszem, ale nie w kuchni. Pewnie więc będzie musiała się tak pokazać chociaż kilku osobom, co zdecydowanie się pannie Figg nie podobało, ale nie miała innego wyjścia.

- Co jest nie tak z moimi stopami? - Zapytała niepewnym tonem i od razu na nie spojrzała. Rzadko kiedy chodziła w płaskich butach, wiedziała, że miewa z tym problemy, bo dużo lepiej wychodziło jej przemieszczanie się na niebotycznie wysokich obcasach. Słysząc jego uwagę jednak skorygowała swój chód i wyprostowała się, chociaż pewnie niewiele to dało, bo nadal sięgała większości mijających osób gdzieś maksymalnie do ramion.

Było jej lżej, dzięki temu, że Longbottom wziął od niej część zakupów, co było sporym ułatwieniem w tej stresującej dla niej sytuacji. Będzie mu się musiała odwdzięczyć za pomoc, ale o tym pomyśli później, gdy już sobie poradzi z aktualnym problemem.

W życiu nie pomyślałaby, że ta uwaga była spowodowana tym, że martwi się o to, że ktoś może ją wziąć za geja, nie wpadłaby na coś takiego. Jak widać mężczyźni musieli prezentować się w odpowiedni sposób, zresztą ludzie mieli oczekiwania związane z każdą płcią, co nie zawsze potrafiła zrozumieć. Wychodziła z założenia, że istotne było to, aby samemu zainteresowanemu odpowiadało to, w jaki sposób się prezentuje.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#8
13.01.2024, 12:35  ✶  

Na to już nie odpowiedział, bo musiałby przyznać na głos, że Nora stała się bardzo przystojnym młodzieńcem, zwłaszcza jej oczy dostały specyficznego uroku w nieco ostrzejszej oprawie, a zadarty nos zadziorności kogoś, kto rzuca się z gołymi pięściami na pierwszą oznakę niesprawiedliwości. Z łatwością wyobraził sobie ją w spodniach z szelkami, koszuli z podwiniętymi rękawami, szukającą guza przy barach, pomimo że absolutnie nie pasowało to do roześmianej panny Nory i jej charakteru. Zabawne skojarzenia, których nie potrafił nigdzie przypisać.

— Ludzie mają różne pomysły na siebie, a magia to często umożliwia. Rozumiem. — Skinął głową pani Eccleston, z którą dawno temu pracował, jeszcze w Departamencie Przestrzegania Praw Czarodziejów, nad archiwizacją pewnej bardzo zawiłej i obszernej sprawy, nie zwalniając kroku. Kobieta oddała pozdrowienie, nawet nie zerkając na Norę i wracając do przeglądania klatek z sowami w celu zakupienia jednej. Obecność drugiej osoby rozpraszała uwagę od czarodziejki, która padła ofiarą nieprzyjemnej klątwy, więc Figg mogła nieco odetchnąć, bo Morpheus okazał się być zarówno zbawieniem, jak i przekleństwem. Zbawieniem, bo dwie osoby zawsze mniej przykuwają uwagę, niż pojedyncza, zwłaszcza z taką ilością pakunków, ale przekleństwem, bo zadawał dziwne pytania, oczywiście, przyglądał jej się bez mrugania oraz musiała liczyć na jego słowność w byciu Niewymownym, aby nie zdradził nikomu tej historii, a przecież nie znali się aż tak dobrze.

— Jestem przekonany, że z... Pana... Stopami wszystko jest w porządku. Chodzi o krok. Chodzi pan zbytnio jak kobieta. To zwraca uwagę.

W czasach swojej młodości, kiedy jeszcze nie był pewien kim jest i szukał własnej tożsamości, Morpheus dużo eksperymentował. Ten element Gryfońskiej odwagi, który niemal przyporządkował go do domu Godryka, a nie do Ravenclawu, w którym ostatecznie skończył, pozwolił mu na szalone eskapady z nutką szaleństwa i sprawiły, że umiał chodzić na obcasach. Lepiej nie było go jednak pytać o ten czas, bo czerwony na uszach opowie jakieś wierutne kłamstwo pokroju tych, którymi zbywał pytania o Komnatę Tajemnic.

— Zgaduję, że już pan wie, co sprawiło tę zmianę i jak ją wyleczyć, stąd tak ekscesywne zakupy bez pomocy? — częściowo źle założył Morpheus, gdy skręcali jeszcze bardziej zatłoczoną Pokątną, na której znajdowała się Klubokawiarnia.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
13.01.2024, 15:51  ✶  

Sama wolała nie patrzeć na siebie w lustrze, przynajmniej dopóki nie pozbędzie się efektów tego żartu. Nie miała pojęcia, jak źle jest. Jako, że miała tendencje do zakładania najgorszego... cóż, naprawdę uważała, że wygląda okropnie. Nigdy też nie zastanawiała się nad tym, jakby to było, gdyby była mężczyzną. Z jej charakterem mogło to być okropnie trudne, bo od mężczyzn wymagało się tego, aby byli zdystansowani i silni, a ona była tych cech zupełnym przeciwieństwem. Należała do tych dziewczęcych dziewcząt, nie tylko jeśli chodzi o wygląd, ale też o zainteresowania. Plotkarskie czasopisma, ciasteczka, herbatki, to było coś, co naprawdę sprawiało jej przyjemność.

- Tak, może inni mają. Wolę jednak, żeby pan wiedział, że ja nie należę do takich osób. Bardzo dobrze czuję się w swoim ciele. - Może i czasem znajdowała sobie mankamenty, którymi się przejmowała, w tej chwili jednak te pucułowate policzki, czy niewielki wzrost wydawały się nie być nawet małym problemem, bo jak widać, zawsze mogło być zdecydowanie gorzej. Zdecydowanie nigdy więcej nie zamierzała powtórzyć tego doświadczenia, miała nadzieję, że zrobią coś z tym okropnym duchem, bo nie chciałaby go ponownie spotkać go na swojej drodze i nie życzyła podobnych doświadczeń komukolwiek innemu.

- Ach, teraz rozumiem. - Nie miał na myśli nic złego, chciał, żeby weszła w rolę i nie wzbudzała podejrzeń. Było to całkiem rozsądne podejście, a ona już zaczęła się martwić, że coś jest z nią nie tak. Próbowała zmienić swój chód, rozstawiała stopy szerzej, bardziej na zewnątrz, tak jak ją nakierował. Tyle, że to wcale nie było takie proste, kiedy się wyprostowała miała wrażenie, że zaraz kogoś zaczepi swoimi barkami, czuła się okropnie kwadratowa. Wcale nie tak prosto jej to przychodziło, miała wrażenie, że jeszcze chwila, a wszyscy zaczną na nią zwracać uwagę, wyczują, że coś jest nie tak, a bardzo, ale to bardzo tego nie chciała.

Norka nigdy nie miała potrzeby, aby przebierać się za mężczyznę, może w magicznym przedszkolu, podczas jakiegoś przedstawienia? Pewnie to był ostatni raz, dlatego też nie potrafiła odtworzyć tych drobnych niuansów, jak chociażby męski chód. Rzadko kiedy nosiła spodnie, więc nawet to było dla niej sporym utrudnieniem, szczególnie, że zmieniła się budowa jej ciała, i miała w tych spodniach więcej niż dotychczas...

- Poniekąd. - Odparła zgodnie z prawdą. - Nie wyszedłbym na zakupy w takiej formie, gdybym wiedział, co mi się przytrafi. Musiałam... Znaczy musiałem uzupełnić spiżarkę, stąd te torby, wtedy poltergeist postanowił sobie zażartować i wydarzyło się to wszystko. - Nie zamierzała zostawić zakupów, bo były to dość istotne składniki, których potrzebowała też do warzenia eliksirów dla członków Zakonu Feniksa. - Nie da się tego wyleczyć. - Powiedziała rozczarowanym tonem. - Z tego, co mówili w Mungu, to efekt zniknie sam, ma to potrwać dwadzieścia cztery godziny. - W tej chwili brzmiało to dla niej jak wieczność.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#10
14.01.2024, 21:53  ✶  

Znajdowali się już niedaleko klubokawiarni, szyld zachęcał swoją obecnością zakupowiczów do tego, aby zaglądali do wnętrza, zatrzymali się cukrowej oazie na deser oraz kawę, odetchnęli, odłożyli na chwilę torby obok i porozmawiali, bez deszczu okrzyków i poszumu opowieści, tkanych przez tłum do siebie samych i swojego towarzystwa. Dla dwójki oznaczało to głównie cel, azyl wręcz, przed wścibskimi imaginowanymi spojrzeniami. Potok czarownic i czarodziejów pędził w różne strony, a oni wraz z nim. 

— Kiedy wspomniała... wspomniał pan, że nie ma na to lekarstwa, już się obawiałem, że zostanie tak na zawsze.
Przez chwilę, gdy szli, myślał o małej Mabel. O tym, że jest dzieckiem, które wychowuje się w wojnie, która jest dla niej bezpośrednio niebezpieczna, ze względu na status krwi. W tych latach często rozważał o przekleństwach bogów oraz wojnie Trojańskiej, pięknych słowach Homera, opiewających czyny herosów, w kwiecistych słowach malując koszmary wojny. Spoglądał w przyszłość z zamglonymi oczami, chcąc dowiedzieć się, czy iskra dziecieństwa nie stanie się Astyanaksem, którego Odyseusz zrzucił z murów miasta, aby nie mógł odbudować upadłego polis po wojnie. W Illiadzie jest opisywany słowem mogącym oznaczać niemowlę, lecz wiadomo, że w kulturze greków tym słowem oznaczano chłopców do piątego roku życia, gdy przechodzili spod opieki matki pod pieczę ojca. Wyobrażał sobie Astynaksa-Mabel, który wplata kwiecie w grzywy koni bojowych, jak ostatnie namaszczenie i pogrzebowy całun. Miesiąc później sam miał skłonić się po taki wieniec, gdy podczas rozmowy z Brenną zadeklarował swoje oddanie Zakonowi Feniksa. Jeszcze tego nie widział w kartach, jeszcze nie wiedział, że on, baranek, stanie obok znamienitych wojowników w zbrojach z lśniącej płomieniami płyty.

— To wcale nie tak długo. W razie jakichś kłopotliwych pytań proszę się nie krępować, obowiązuje mnie tajemnica zawodowa — uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, zapewniając ją o swoich dobrych intencjach. Morpheus często się uśmiechał, ale tu wyjątkowo wyglądał na przejętego sytuacją Nory i rzeczywiście miał na myśli wszystkie mogące dręczyć ją kwestie, na przykład jak korzystać z toalety. W ciągu dwudziestu czterech godzin będzie musiała zrobić to chociaż raz.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (3841), Morpheus Longbottom (2654)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa