• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[2 VII 1972] Calf made of steel and blood | Vespera & Morpheus

[2 VII 1972] Calf made of steel and blood | Vespera & Morpheus
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#1
11.01.2024, 23:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 22:09 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty
wiadomość pozafabularna
Suma przypadków: Przeklęte przedmioty

Praca w Departamencie Tajemnic dla Morpheusa była jak sklep ze słodyczami z nieograniczonym budżetem dla łasucha. W tym wypadku niemal dosłownie, bo udawał się z panią Vesperą Rokwood do domu aukcyjnego, do którego trafił cenny okaz, jak się okazało, bardziej wartościowy dla ministerstwa, niż dla nabywców oraz samego zakładu. Z notatki, jaką otrzymali oboje Niewymowni dowiedzieli się, że artefakt stanowił element kolekcji Iony Macley i próbowano go sprzedać już dwa razy, za każdym nowy właściciel zwracał przedmiot do domu aukcyjnego i żądał odszkodowania finansowego na różnorodne straty. Rzeczoznawca pierwszego określił straty w zabytkowej kryształowej zastawie na pięć tysiecy galeonów, za które dało się kupić w mugolskiej dzielnicy mieszkanie, drugi zaś wystąpił o odszkodowanie ze względu na szkody na zdrowiu w postaci połamanych kilku kości, potwierdzonych przez klątwołamaczy jako skutków kontaktu z artefaktem.

Artefakt ów, podobno został spisany ręką samego Nostradamusa. Co prawda nie były to zaginione kwatryny, które pomogłyby rozszyfrować pozostałe, ale nadal wartość rękopisu mogła okazać się znaczna we właściwych rękach. Takimi właśnie rękoma był Morpheus. Jego zadaniem była weryfikacja autentyczności zwoju, bowiem artefakt był zwiniętym w rulon papirusem oraz użyteczności dla Komnaty Przepowiedni, natomiast odpowiedzialność Vespery stanowił transport pisma do Departamentu Tajemnic bez kolejnych postronnych ofiar. Wezwanie otrzymali ponieważ przedstawiciel domu aukcyjnego, pan Seggins, zarzekał się co do wartości dzieła i nie zezwalał na żadne zaklęcia, które mogły go uszkodzić.

— Zapraszam państwa, jestem pan Seggins — przedstawił się wysoki czarodziej o przystojnych rysach, kłaniając się najpierw kobiecie, a później wieszczowi; chociaż lata młodości miał już za sobą, a biel i przerzedzenie włosów widocznie zaczynało mu doskwierać, niejedna nadal uznałaby go za dobrą partię, a dysk z jakim się nosił dodawał mu atrakcyjności.

— Niewymowny Komnaty Przepowiedni, dzień dobry — przywitał się Morpheus, nie podając swojego imienia, w końcu był tutaj służbowo. Uścisnął dłoń gospodarza.

Oboje zostali przywitani w okazałym foyer kamienicy, wyłożonym jasnym marmurem, z rzeźbionymi schodami prowadzącymi na piętro oraz okazałym, kryształowym żyrandolem nad głowami gości. Na stoliku z ciemnego mahoniu stała waza grecka, patrząc na standardy lokalu, oryginalna, z pięknym bukietem ułożonych finezyjnie kwiatów.

Przez to Longbottom wyglądał jak kropla czerni. Zwykle nie nosił takich kolorów, właściwe wcale, a już na pewno nie w monochromie, jednakże powód był zrozumiały dla wszystkich w otoczeniu Morpheusa. Nie dalej jak dwa miesiące wcześniej stracił brata podczas tragicznych wydarzeń w trakcie obchodów Beltane, a należał jeszcze do starego pokolenia, które stosuje się żelaznych zasad, więc jego odzrnie stanowiła czarna koszula i czarna szata czarodzieja, z matowego materiału, bez żadnego haftu czy żakardu, nawet zwykłe spinki do mankietów zostały zmienione na czarne, proste. Na biżuterię przyjdzie czas za miesiąc.

— Proszę zaprowadzić nas do przedmiotu.—  Wyciągnął w stronę swojej towarzyszki łokieć, aby mogła się na nim wesprzeć, nawet jeśli nie szli na bal ani do tańca, a na wyższe piętro, gdzie w zabezpieczonym pokoju znajdował się cel ich podróży. Koniec końców, był dżentelmenem.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#2
19.01.2024, 19:25  ✶  

Vespera z perfekcyjnością chowała swoje zmęczenie i troski pod delikatnym makijażem oraz zaklęciami maskującymi. Jej krótkie, ciemne włosy były ułożone wokół jej głowy, czyste i zadbane. Od dłuższego czasu ubierała się zdecydowanie inaczej niż zwykle. Chowała się pod szatami czarodziejów wykonanymi oczywiście u najlepszych projektantów, z różnego rodzaju fikuśnymi zdobieniami nadającymi jej elegancji. Pod spodem miała lekką, luźną sukienkę sięgającą połowy łydek, zakrywającymi jej dekolt. Ukrywała pod tymi luźnymi strojami powoli rosnący brzuch. Nie wiedziała, czy chowała ten fakt przed swoimi współpracownikami, czy bardziej przed sobą, bo im bardziej widziała ten fakt na swoim ciele tym bardziej odczuwała strach przed nadchodzącym ślubem oraz porodem. Nie rezygnowała z pracy, nie chciała zatracić swojej rutyny i czułaby się cholernie bezużyteczna, gdyby siedziała cały czas w domu. Wiedziała, że wtedy Perseus byłby spokojny, ale ona oszalałby z bezczynności.

Gdy dowiedziała się o sprawie z tajemniczymi artefaktami bez zastanowienia zgodziła się towarzyszyć Morpheusowi w tej sprawie. Oderwać myśli od tego, co działo się w jej łonie, od tego, że Black był nerwowy i od tego, że ślub szedł wielkimi krokami i każdy wokół niej zaczynał wariować, a! i jeszcze wymagano od niej takiego samego szału. Nie wiedziała, czy była zdolna do wykrzesania z siebie przed tymi wszystkimi zaangażowanymi osobami takiego samego pokładu radości. Gdy rozmawiała ze swoim narzeczonym było jej łatwiej, ale gdy spotykała tych wszystkich ludzi chciała ich roznieść na drobny pył i tylko wizja tego jak smażą się i krzyczą z bólu poprawiała jej humor.

Skłoniła się lekko, gdy pan Seggins się im przedstawił i wkroczyła do środka, gdy tylko ich zaproszono. Morpheus był zaskakującym współpracownikiem, a miała wobec niego oczywiście mieszane uczucia, których profesjonalnie nie pokazywała. Ujęła jego ramię wykazując się oczywiście kulturą, szacunkiem i pozorami, bo zwykle radziła sobie sama, nie potrzebowała nikogo do pomocy, ale potrafiła też kłamać, nęcić, kręcić i manipulować, więc czemu miała wykazać się jakąkolwiek niechęcią do niego. Nie spojrzała na swojego towarzysza, bo nadal czekała z niecierpliwością kiedy będzie mgła zbadać przedmiot. Miała przy sobie świeczki, które przygotował jej brat. Ostatnio w wolnych chwilach zaczynała sama ćwiczyć robienie świeczek i kadzideł, ale wolała nadal korzystać z Augustusowych, ponieważ wiedziała, że był solidną firmą w tej kwestii skrzętnie ukrywającą swoje zdolności przed innymi.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#3
20.01.2024, 21:10  ✶  

Kim był właściwie Morpheus Longbottom? Co się dzieje, gdy stajemy się maską, którą przybieramy? Gdy fałszywa tożsamość, stworzona na potrzebę miejsca, ukrycia swojej duszy przed harpiami, przywdziewana o poranku, w której trwamy nawet w samotności, przenika tak mocno, że zapominamy, że nie jest prawdziwa? Pierwszy raz założył maskę, gdy skończył piętnaście lat. Kalejdoskop ekscentryczności i powagi, głębokich filozoficznych przemyśleń i śmiechu z głębi trzewi, aż zaraźliwego, chociaż czasami szyderczego. Arystokrata z krwi i kości, elegancki, dystyngowany, zawsze ubrany odpowiednio do sytuacji, a jednak w tym zbyt długim spojrzeniu, nieprzerwanym mruganiem, tkwiły płomienie trawiące Troję i krzyk szaleństwa.

Milczenie towarzyszki nie zbiło go z tropu. Wspiął się z nią na szczyt schodów, za gospodarzem, trochę tak, jakby ciepło jej ciała obok dawało mu otuchę, nie w żadnym erotycznym znaczeniu, a bardzo ludzkim. Nie flirtuje się z przyszłą żoną kogoś, kto przepisuje ci leki nasenne i resztki zdrowego rozumu zależą bardzo mocno od jego recepty. Lubił Peresusa Blacka, profesjonalnego i bardzo uroczego magipsychiatrę, którego laseczka przyprawiała Longbottoma za każdym razem o sprośne myśli.

— Proszę tutaj — wskazał dłonią pan Seggins, prowadząc ich wzdłuż korytarza, wyłożonego dębową boazerią i jedwabną tapetą z poprzedniego stulecia o trującym kolorze absyntu. Na ścianach wisiały dzieła sztuki, podpisane małymi, miedzianymi plakietkami, ale Morpheus nie zatrzymał się przy nich. Lubił patrzeć na sztukę, ale teraz pracował, poza tym podobne miał w domu. Tym różnili się arystokraci od nowobogackich dorobkiewiczów, ich nie poruszała taka wystawność, widzieli, kiedy to tylko pudrowanie i w innych miejscach czuć zgnilizną, kiedy bogactwo jest na pokaz, gdy nie urodziłeś się w pewnym standardzie i nie wychowałeś.

Dotarli do ogromnych drzwi, od których magia zabezpieczająca aż wibrowała. Kurator zdjął blokady i wprowadził dwójkę do jasno oświetlonego pomieszczenia bez okien. Jedynym przedmiotem, w centrum komnaty, był zwój, umieszczony na postumencie imitującej kolumnę dorycką. Szkło na powierzchni rozpłynęło się, gdy pan Seggins dotknął go swoją różdżką.

— Proszę zostawić nas samych. Dziękuję

—  wieszcz uśmiechnął się kurtuazyjnie i podszedł do artefaktu, czując jego moc, ale nie rozumiejąc jej jeszcze. To była bardzo prymitywna diagnoza, jasna dla każdego czarodzieja z chociażby połówką mózgu. W Departamencie Tajemnic zajmowali się dużo delikatniejszymi sprawami. Z połów swojej szaty wyciągnął mały skórzany przybornik, który rozwinął. Instrumenty badawcze odlane ze stopu żelaza, aby jak najmniej reagować z magią, profesjonalnie piękne.[/a]

— Datowanie się zgadza — oznajmił po chwili nachylania się nad artefaktem, magicznie rozwiniętym zwojem. — Niestety został zaczarowany, aby poza wstęp rozwijać się jedynie mechanicznie, rękoma.

Z powagą i ostrożnością, w całkowitym skupieniu, zaczął rozwijać zwój. Nic się nie stało, przynajmniej tak mu się wydawało. Żadna część jego ciała nie doznała urazu ani nic nie zaczęło się niszczyć. Ściany jak stały, tak stoją. Nie zauważył jednak, że jego skóra zaczęła mienić się bielą i półprzejrzystym różowym poblaskiem, jakby zmienił się w posąg z masy perłowej.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#4
22.01.2024, 13:20  ✶  

Vespera nosiła ogrom masek, a jedna z nich nawet, w niektórych sytuacjach naprawdę widniała na jej twarzy, a była to maska Śmierciożerczyni. Wyglądała niepozornie, delikatnie, uwodzicielsko i niewinnie. Nikt nie pomyślałby, że ten drobny i kruchy kwiat skrywa w swoim umyśle zepsutego demona, który pożerał słabych na śniadanie jako dodatek do jajek. Za pomocą swojego daru zaglądała ludziom w przeszłość i wyciągała ich brudy na światło dzienne, tworzyła chaos pod postacią małej diablicy. Nie miała problemu zemścić się na wrogach, nie miała problemu w zabijaniu ich i usuwaniu ze swojej drogi. Nie była zła do szpiku kości, jeszcze bez powodu nikogo nie skazała na śmierć, czasami niektórych oszczędziła, a byli wśród takich nawet i mugole. Teraz, gdy była w ciąży czuła ten ciężar jeszcze mocniej, bo zwykle odbierała życie, a nie je dawała. Nie wiedziała nawet, co miała dalej robić, czy Czarny Pan się po nią upomni, albo po jej dzieci, tylko po co by mu było jej dziecko, hm?

Miała już za sobą dwa nieudane małżeństwa i obawiała się, że to trzecie, które będzie dzielić z Perseusem Blackiem też skończy się źle. Czasami miała wrażenie, że to jej wina, że to na niej ciąży jakaś klątwa, która doprowadza mężczyzn blisko niej do szaleństwa… ale prawda była taka, że to ona nie potrafiła ich utrzymać przy zdrowych zmysłach. Na każdym z wybranych przez jej ojca mężach po prostu mściła się, aby odkupić swój żal za wczesne usidlenie pod postacią obrączki. Z Blackiem było inaczej – tak ciągle sobie powtarzała – bo to ona sama go zechciała, sama go wybrała i ojciec nie maczał w tym swoich palców.

Jej bystre oczy przeskakiwały z zaciekawieniem po obrazach wiszących na ścianach. Wiedziała, że nie przyszła tu oglądać, ale to było silniejsze od niej. Od dłuższego czasu coraz trudniej było jej się skupić na jednej rzeczy, coraz częściej się rozpraszała i nie potrafiła tego niczemu przypisać. Czasami miała wrażenie, że to przez to dziecko, ale szybko odrzucała tę myśl, aby nie karać go nim się jeszcze pojawiło. W końcu dotarli do celu swojej podróży, jej wzrok padł na zwój, ale to Morpheus pierwszy zaczął go badać. W ostatnim czasie Vespera była jeszcze bardziej ostrożna w obcowaniu z artefaktami. Nie chciała nic złapać, żadnej klątwy, aby przypadkiem nie zaszkodzić dziecku, więc stała stosunkowo blisko przy Longbottomie, aby mieć też odpowiedni widok na zwój, ale dając mu przestrzeń do pracy. Chciała go powstrzymać przed dotknięciem go, ale nie zdążyła. Już po chwili zauważyła jak jego skóra zaczęła zmieniać kolor.

– Panie Longbottom jak się pan czuje? – zapytała w końcu przerywając swoje milczenie – Ten przedmiot… niech pan spojrzy na swoje dłonie – zaczęła się w niego intensywnie wpatrywać. Fascynujące.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#5
29.01.2024, 16:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.01.2024, 16:10 przez Morpheus Longbottom.)  

Skupiony na treści Morpheus przesuwał wzrokiem po dokumencie. Było to angielskie tłumaczenie przepowiedni, które mówił Nostradamus, ale w dziwnej kolejności. Zmarszczył brwi, zauważając ten fakt, głównie przez VIII przepowiednię, umieszczoną jako czwartą. Rzadko astrologiczne odniesienia pojawiały się bezpośrednio w czterowierszach wieszcza, na dodatek tutaj pojawiły się nawiązania do głównej dziedziny zainteresowania jasnowidza, tarota, a dokładniej karty Wieży, w ogniu z nieba, błyskawicy i murze, które opadają.


Widzę ogień z nieba, który je otacza.
Słońce i Mars połączone w Lwie, następnie Marmande
Błyskawica, wielki grad, mur wpada do Garonny.

Zupełnie nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się z jego skórą, zbyt skupiony na woluminie. W tym czasie z koloru perłowego skóra Morpheusa zaczęła zmieniać barwę na intensywny fiolet, który mienił się, niczym modne pośród mugoli kosmetyki do oczu, nadając mu niesamowicie odrealnionego wyglądu, którego nie byłby zupełnie świadomy, gdyby nie pani Vesepera.

Zamrugał, wyrwany z intensywnego skupienia i przeniósł na kobietę czerń swoich oczu. To z jej narzeczonym, Perseusem mieli podobne, to przenikliwe, nieco zbyt intensywne spojrzenie, na dodatek Morpheus bardzo rzadko mrugał, jak ryba. 

Pytanie zaskoczyło go, a umysł umknął od razu do spraw personalnych, jaką jest wydarcie fragmentu duszy i jestestwa, mordując jego brata i powodując ranę w sercu, której nie da się uleczyć, a jedynie stworzyć tkankę bliznowatą, aby nie umrzeć z ludzkiego żalu. Bycie okrutnym, jakże to ludzkie. Prędko jednak następne słowa przyzwały go na ziemię. Nawet przez białe, bawełniane rękawiczki widział, że jego skóra nie ma odpowiedniego koloru.

Zdjął je powoli i odłożył na bok, obok woluminu, aby przyjrzeć się kolorytowi, który stawał się coraz bardziej siny, niebieskawy, ale nadal lśniący, piękny, pozaziemski.

— Dokładnie tak samo, jak przed wejściem do tego miejsca. To musiał być dotyk, bo pani wygląda normalnie — szybko wydedukował, zafascynowany oglądając swoje dłonie. Z poły płaszcza wyciągnął małe lusterko, które wyglądało jak puderniczka, ale w środku miało zatopiony w jakimś magicznym tworzywie pukiel włosów. Przyjrzał się swojej twarzy, dotknął policzka, a w tym miejscu pojawiły się tęczowe kręgi, rozchodzące się po ciele, jak fale na jeziorze, gdy ktoś wrzuci kamyk do lustrzanej tafli.

— Ze wszystkiego trafiłem na najmniej szkodliwą klątwę, w Mungu powinni to rozwiązać — uśmiechnął się do Vespery, jakby rzeczywiście przypadek poprawił mu humor, chociaż pojawiła się pewna obawa gdzieś na końcu głoski. Obawiał się, jak zwykle, o widzenie. W końcu tego właśnie dotyczył artefakt. — Przynajmniej taką mam nadzieję.

Sięgnął po swój talent, gdy mówił, aby spojrzeć w przyszłość, upewnić się, że nadal tam jest melodia strun przyszłości.


Rzut PO 1d100 - 27
Akcja nieudana


I wtedy nie stało się nic. Nie widział niczego. Gdyby nadal miał koloryt, poszarzałby na twarzy, ale przez piękną ochrę wspinającą się na policzki, pozostał tylko nieco przerażony wyraz na jego licu.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#6
05.02.2024, 22:47  ✶  

Sama patrzyła na Morpheusa z zaciekawieniem. Kusiło ją go dotknąć, ale powstrzymała się, bo sama nie chciała nic złapać, nie w jej sytuacji. Rozsądek. Teraz trudno było jej badać jakiekolwiek artefakty i sprawy z nimi związane, zbyt trudno było jej ryzykować, a wszystko skupiało jej myśli przy tym, małym czymś w jej łonie. Bardzo chciała nazywać je dzieckiem, bardzo chciała cieszyć się jak każda kobieta z posiadania potomstwa, ale ją to okropnie przerażało.

Wpatrywała się bardzo intensywnie w skórę jej kolegi z pracy, jej ciemne oczy świdrowały każdy zakamarek jego skróty, który była w stanie zobaczyć. Widok był olśniewająco ciekawy. Zbliżyła się do niego i przekrzywiła głowę obserwując zmiany. Szukała czegoś, co mogłoby mu niszczyć jego skórę, ale nic takiego się nie działo. Był po prostu żywą tęczą, widokiem dosyć pięknym, ale jednocześnie wzbudzającym obawę. Co jeśli nie uda im się tego zdjąć? Czy pan Morpheus będzie teraz robił za lampkę w dyskotece? Cofnęła się uświadamiając sobie o istnieniu czegoś takiego jak przestrzeń osobista. Gdy dotknął swojego policzka pojawiły się kręgi.

– Fascynujące – szepnęła czując przy tym delikatny skurcz w żołądku, coś na kształt podniecenia związanego z ciekawością. – Klątwa? Kara za czytanie tego przedmiotu? – zapytała czując jak ręce ją świerzbią przed dotknięciem tej rzeczy. Ciekawiło ją to, czy z mężczyzny w Mungu zdejmą tę klątwę. Nie czuła potrzeby też martwienia się o niego, ale tego wymagały relacje międzyludzkie, na których opierało się egzystowanie wśród ludzi, więc udawała troskę, a kłamstwo było jej drugim imieniem.

Chciała sprawdzić przeszłość tego przedmiotu, ale nie chciała ryzykować tym, że jej dziecko urodzi się w kolorze tęczy, bo klątwa sięgnie jej potomstwa, a żeby sprawdzić taki przedmiot za pomocą widomowidzenia musiałaby go trzymać w rękach. Patrzenie w przyszłość wydawało się być prostsze niż zerkanie w przeszłość. Przy tym była potrzebna odpowiednia medytacja, skupienie, świece i nastrój, a nie zawsze widma przeszłości pokazywały coś konkretnego i odpowiedniego.

– Raczej na pewno sobie z tym poradzą – odparła nadal czekając na jakiś inny efekt, ale nic się nie działo. Nie było to nic groźnego, nic niszczycielskiego, więc może powinna spróbować? Nie. Nie ryzykuj. – Czy dowiedział się pan wszystkiego, co potrzebował? O czym dokładnie świadczy ten przedmiot? Są tam jakieś niezgodności? – zadała kilka pytań, bo przeczytała tylko powierzchownie treść pergaminu przez ramię Morpheusa.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#7
06.02.2024, 15:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.02.2024, 15:08 przez Morpheus Longbottom.)  

Jak na objaw jego lęku, skóra wybieliła się do marmuru, dosłownie. Kremowy odcień, przetykany cieniutkimi żyłkami, jak dzieło Michała Anioła, gdyby znieruchomiał, rzeczywiście mógłby uchodzić za jedna z dzieł klasyków, rzymskich rzeźbiarzy ze swoim dumnym profilem, orlim nosem i rysami twarzy dowódcy legionów. Nawet czarna materia magicznej szaty, udrapowana na ramieniu, mogłaby uchodzić za senatorską togę. Morpheus jednak nie trwał w bezruchu, wręcz przeciwnie, jego dłonie lekko się trzęsły, gdy cofnął się o krok od postumentu, przeszedł z innej strony do niego, marszcząc gęste brwi. 

— Prawdopodobnie tylko prawowite dziedziczenie pozwala jej uniknąć — mówił, chcąc zająć się czymś innym, niż nadanalizowaniem faktu, że dookoła przedmiotu nie było przyszłości. Nie chciał myśleć, że to jego własna wina, jego daru, więc mówił, co wiedział, co zdawało mu się jasne. — Sądzę, że zabezpieczono je dwojako, przeciwko tym, którzy nie mają Trzeciego Oka i tym, którzy nie dziedziczą, spełniłem tylko jeden warunek, ale część klucza pasowała, więc forma jest nieszkodliwa, a jedynie wyraźnie oznaczająca moje naruszenie spokoju artefaktu. Można go zabrać i zabezpieczyć, dopiszę notatkę do Komnaty Przepowiedni do karty inwentaryzacyjnej. Myślę, że to pierwsze angielskie tłumaczenie przepowiedni Nostradamusa. Nie jest to bardzo wartościowy artefakt, ale o znaczeniu historycznym. 

Serce biło mu w piersi, w przerażeniu nad utratą Widzenia, oddech zaczął drżeć, był tylko jeden sposób na weryfikację swoich przypuszczeń. W końcu w razie czego w Mungu rozwiążą klątwę. Prawda? Nawet jeśli mówił dość spokojnie, pewna nerwowość pobrzmiewała w melodii i w tonie, unosząc końcówki zdań dźwiękiem nieco w górę, jak przy pytaniach.

Wziął głęboki wdech. Zamknął oczy i skupił się, aby Widzieć. Znów je otworzył, świat lekko dla niego zapulsował, a jego skóra to oddała, błyszcząc się brokatem intensywnego różu, a następnie wybuchami supernowych, rozjaśniających ciało nawet przez materiał szaty. Len przepuszczał powietrze i nawet czarne płótno odsłaniało iskry magicznej klątwy, pomimo warstw tkaniny.


Rzut PO 1d100 - 95
Sukces!


Mógł odetchnąć, bo nagle zobaczył, chociaż Vespera jeszcze nie zaczęła działać, jak rusza się ku woluminowi, aby go zabezpieczyć. Nic się nie stało, więc było to jedynie chwilowe działanie klątwy, a nie ostateczny efekt. Poczuł się słabo przez tak silnie wymuszoną wizję, poczuł też, że z nosa popłynęła mu krew, ale szybko ją wytarł chusteczką.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#8
15.02.2024, 22:36  ✶  

Vespera przez chwilę mu się przyglądała. Jakby chciała go pocieszyć, ale nie wiedziała jak. Widziała jego zdenerwowanie, roztrzęsione dłonie, starał się ukryć nerwowy głos, a ona nie potrafiła sobie radzić w takich sytuacjach, więc obrała taktykę zobojętnienia, którą przez lata traktowała swoich mężczyzn i kochanków, którymi się nudziła. Zamiast tego podeszła do artefaktu próbując powstrzymać się przed dotknięciem go. Przyglądała się mu z uwagą raz po raz odczytując słowa zakreślone na materiale. Pomogła Morpheusowi w zabezpieczeniu przedmiotu.

Sam Longbottom zaglądając do przyszłości Vespery strzelił sobie w kolano, bo dowiedział się o tym, że była w ciąży. Zobaczył ją i mężczyznę, który kładł na jej brzuchu dłoń. Uśmiechał się. Od wizji biło dziwne ciepło, które nigdy nie towarzyszyło samej Vesperze. Skrawek szczęścia z jej życia, więc nic nie powinno pójść źle: już niedługo będzie z nami, mówił do niej mężczyzna całując jej wypukły brzuch. Teraz skryty pod sporą warstwą ubrań szat czarodziejów. Była to informacja, którą Rookwoodówna ukrywała przed znajomymi w pracy, nie chciała jeszcze zostać w domu, nie chciała iść na jakieś macierzyńskie, nie chciała rad od starych matek, nie chciała plotek o tym, że się puściła. Co jeśli zobaczyłby, że ona straci to dziecko? Było aktualnie jej kwintensecją dziwnego szczęścia i strachu jednocześnie. Nie powinien jej zaglądać w przyszłość i zawsze powtarzała, że nie powinien jej tego robić. Nigdy nie życzyła sobie zaglądania tam. Sama nigdy nie sprawdziła przeszłości Morpheusa, nawet jeśli czasami kusiło ją ukraść mu jakiś przedmiot, aby zobaczyć co skrywa cnotliwy Morpheus Longbottom.

- Chyba możemy wracać. Zabierzemy artefakt do Ministerstwa, a ty przeniesiesz się wtedy od razu do Munga – odparła przyglądając się mu z uwagą. Zmrużyła oczy podejrzliwie, a na usta cisnęło się pytanie, które ostatecznie zadała – wszystko w porządku? Jeśli martwisz się o twoje położenie, myślę, że poradzą sobie z tą klątwą. Nie wygląda na groźną – czyżby ćwiczyła empatię? Nie. Była po prostu z natury ciekawska i nie ufała innym osobom poza swoją rodziną.

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#9
19.02.2024, 16:08  ✶  

Poczuł się niezbyt dobrze, kwaśność w ustach i żelazo, jakby ugryzł się w język. Tym razem nie była to wina jego zwoju, a Vaspery, którą ujrzał w swojej głowie, w zupełnie innej przestrzeni. Przyszłość pomknęła w dal, w obrazy, których zdecydowanie nie chciał widzieć Morpheus. Są wróżby, których nie robił. Wróżby na bratnią duszę, na ciążę. Są bogowie, objawiający się w kwieciu, są ci, którzy tworzą satynowe pościele małżeńskiego łoża do trumien. Są bogowie, których ujrzysz w oczach innych. Nie patrz na nich za długo. Dlatego zamierzał milczeć na temat ciąży, dzieci, wyprawki. Nie chciał wiedzieć, nie chciał pokazywać, że wie.

— Najbardziej prawdopodobną tezą, jaka przychodzi mi do głowy, to teoria, że zwój zaburza moje Widzenie, gdy jestem z bezpośredniej interakcji z nim. To podobne wrażenie, gdy tracisz jakiś zmysł, na przykład nie widzisz niczego w ciemności i nagle światłość razi spojrzenie, gdy się pojawi. Już wszystko jest w porządku, dziękuję za troskę, pani Rookwood.  — Prawdopodobieństwo, tym najczęściej operowano, katalogując artefakty w Departamencie Tajemnic, badając anomalie, pracując w tym miejscu, bo w tak dzikiej magii, niezbadanej, tajemniczej, nic nie było pewne.

Lubił pracować z Vesperą, rzeczową i dokładną. Oczywiście pomógł kobiecie z zabezpieczeniem przedmiotu, nieświadomie uważając bardzo, aby go nie dotknęła. Może jednak świadomie? Metaforycznie zakrył swoje trzecie oko. Nieświadomie naruszenie prywatności Vespery, którego tak nienawidziła, ukryło ją przed spojrzeniem Morpheusa jeszcze bardziej, niż inne metody, bo on uczynił się ślepym na nią. Tylko bogowie mogli go zmusić, aby spojrzał na nią Trzecim Okiem, brutalny Apollo o dłoniach zbroczonych krwią Kasandry.

Po umieszczeniu artefaktu w Departamencie Tajemnic, Morpheus pojawił się w Mungu, najpierw jednak musiał sprawdzić jeszcze jedną rzecz.

Koniec sesji


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Morpheus Longbottom (2057), Vespera Rookwood (1529)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa