—10/07/1972—
Rozgłośnia radiowa Nottów na Charing Cross Road, Niemagiczny Londyn
Erik Longbottom & Philip Nott
Może ta pogadanka sprawi, że kolejna się nie wydarzy, pomyślał, wchodząc do jednej z zabytkowych kamienic i rozpoczynając wspinaczkę po stromych schodach. Po części wpadł tu z wizytą w ramach wypełniania obowiązków służbowych; Brygada Uderzeniowa potrzebowała kogoś, kto odbębni wywiad dla Nottów i przy okazji przypomni o paru zasadach dotyczących bezpieczeństwa w miesiącach letnich. Możliwie bez wzbudzenia paniki pośród słuchaczy. Detektyw skrzywił się na tę myśl. Sam nie wiedział, jak to się skończy. Biorąc jednak pod uwagę to, że Londyn i mniejsze miasteczka zalała fala młodzieży z Hogwartu, dobrze byłoby napomknąć o paru sugestiach Ministerstwa Magii.
— Zaraz, jak to było? — mruknął pod nosem, przypominając sobie instrukcje, jakie otrzymał w liście. Wejście do stacji radiowej nie było takie łatwe, jeśli nie bywało się tutaj zbyt często. — O, w końcu!
Uśmiechnął się pod nosem, gdy drzwi uchyliły się przed nim. W korytarzu nikogo nie było, ale z bocznych pomieszczeń dochodziły do niego głosy pracowników. Czarodziej zerknął na zegar wiszący na ścianie. Był nieco przed czasem, więc pewnie teraz trwała inna audycja. Najwyraźniej będzie musiał poczekać, aż będzie jego kolej. Przycupnął pod pokojem numer dwa, chowając różdżkę do kieszeni. Miał na sobie częściowo rozpiętą jasną koszulę, odsłaniającą częściowo klatkę piersiową. Jego sztruksowe spodnie w kolorze jasnego dżinsu podkreślały jego sylwetkę, kontrastując poniekąd z brązowymi skórzanymi mokasynami.
— Oby nie pożałowali wysłania mnie tutaj — westchnął cicho, mierzwiąc sobie włosy.
Momentalnie zganił się w duchu za tę myśl. Pamiętaj o umowie, powtarzał sobie w myślach, wracając mimowolnie myślami do rozmowy z Brenną. Ktoś z rodziny musiał wyjść naprzeciw mediom, a skoro on i tak był już rozpoznawalny, to był najlepszym ku temu kandydatem. Może przy odrobinie szczęścia nie zapędzą go podczas wywiadu w kozi róg? Na pewno mieli do niego parę niewygodnych pytań po artykule, który ukazał się bezpośrednio po Beltane i zatonięciu Perły Morza, jednak... Plotki ze świata celebrytów chyba też były dla nich ważne?
Z tym mógł pracować. Zabawić ich, rzucić paroma anegdotami, obiecać, że zrobi co w jego mocy, aby ''rozgrzać sezon do czerwoności'', a potem przejść do konkretów. Bezpieczeństwo, uważanie na siebie nawzajem i nielatanie po kilku kolejkach Ognistej Whiskey. To będzie dobry początek. Potem może opowie o przewagach podróżowania koleją i siecią Fiuu niż ryzykowaniem teleportacją łączną po kilku głębszych? Oh, no i oczywiście statystyki. Będzie musiał wyciągnąć jakieś liczby, żeby faktycznie brzmiał wiaryhodnie i...
— O proszę! — Usta Erika ułożyły się w literę ''o'', aby zaraz przekształcić się w uprzejmy uśmiech, gdy jedno z pomieszczeń rozgłośni opuścił nikt inny, jak Philip Nott. — A kogo ja tu widzę. — Podał dłoń koledze z Klubu Pojedynków na powitanie. — Rodzina wezwała wsparcie do firmy, czy... Ciebie też ściągnęli na jakieś wywiad?
W sumie żadna wersja by go nie zdziwiła. Było lato; część pracowników pewnie poszła na urlop, więc Nott siłą rzeczy mógł zostać wezwany do pomocy przez nestorów swojej rodziny. Jak nie do prowadzenia jakiejś transmisji radiowej, to do zachęcenia słuchaczy do zwrócenia uwagi na najnowszą audycję. Bądź co bądź, Philip Nott był całkiem znanym graczem quidditcha. Młodzi entuzjaści sportu na pewno już tęsknili za szkolnym boiskiem.
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.❞