Rozliczono - Morpheus Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Mottem tego spotkania było zdecydowanie: Jak do tego doszło? Nie wiem.
Erik, Nora oraz Morpehus siedzieli w dziwnie opustoszałej kuchni Warowni i dobrali się do wódki, która stała, lśniąc kusząco, w lodówce. Z tym, że dopiero po drugim kieliszku trójka zorientowała się, że nie pili normalnego, mugolskiego, czterdziestoprocentowego eliksiru prawdy, a dużo tęższy w zawartości alkoholu bimber, który Malwa zakupiła do wyrobu swojej słynnej nalewki prozdrowotnej. Umieściła go jednak w butelce sugerującej dużo lżejszy trunek. Gdy trójka zorientowała się, w czym rzecz, było już za późno, nikt nie pamiętał nawet dlaczego w ogóle wpadli na pomysł, aby zacząć pić w pierwszej kolejności. Zupełnie jak dzieci, które miały pierwszy raz styczność z piciem innym niż dokańczanie szampanów po dorosłych na sylwestra, byli już dobrze poskładani.
Morpheus chwycił butelkę i dużo pewniej, niż powinien polał kolejną kolejkę, przelewając kieliszek Erika i zaśmiewając się przy tym. Najpierw nalał oczywiście Norze, bo dobre maniery miał we krwi i chociaż konkurowały z promilami o pierwszeństwo, nie był aż tak pijany, aby nie zadbać najpierw o piękną damę.
— Myślę pani Noro, że chyba po tym powinniśmy przestać sobie... Tego no... Panować i paniować. Chyba, że nie wiem, podnieca to panią, to możemy przy tym zostać.
Dobre maniery zdecydowanie przegrywały. Starszy z Longbottomów podniósł kieliszek w górę, aby wznieść toast:
— Za wszystkich abstynentów, oby się nawrócili! — powiedział, już podniósł do ust kieliszek, ale zatrzymał się w połowie drogi. — Nie, stop, czekajcie!
Wstał, plącząc się trochę w swoją powłóczystą szatę, stanął niepewnie i na miękkich nogach na krześle, po czym przeszedł na stół, prezentując wszystkim swoje idealnie wylakierowane obuwie z czarnej skóry. Odchrząknął, uniósł kieliszek w górę bardzo wysoko, nabrał głębokiego wdechu, aby brzmieć bardzo, bardzo poważnie.
— Pani, wzywam Ciebie, najprzyjemniejsza, najpiękniejsza i najjaśniejsza Pani Wenus, która spoczywasz w męstwie i potędze miłości, która dręczysz ludzkie ciało od środka. O Wenus, która władasz pasją i rozdajesz miłość, najurodziwsza Wenus, która wiedziesz wszelkie tęsknoty mężczyzn i kobiet i poruszasz ludzkie trzewia. O Pani, ukoronowana wieńcem miłości, zabiegam o Twą moc, aby dręczyć ludzi, których pragnę i sprawić by padli mi do stóp. Wzywam Cię Wenus!
I wlał w siebie kieliszek, a resztkę płynu ze szkła strzepnął na podłogę z zamachem, w ofierze dla bogini, aby rzeczywiście im pobłogosławiła.