adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV
Brenna po raz trzeci przyjrzała się mapie i przeczytała dokładnie notatki, które sporządziła na temat sprawy. Jeszcze raz sprawdziła, czy zezwolenia, przez chwilę dostarczone jej przez osobę roznoszącą pocztę są kompletne i prawidłowo podpisane, a potem umieściła je w odpowiedniej teczce i też umieściła w szufladzie, którą następnie zapieczętowała zaklęciem i zamknęła na klucz.
Wreszcie wstała.
Heather akurat dziś nie było, Mavelle z kolei zajmowała się inną sprawą. Z Erikiem Brennę w pracy stosunkowo rzadko puszczano na akcje, a i ona jeśli gdzieś go ciągnęła, to zwykle tam, gdzie potrzeba było osobistego czaru, ewentualnie umiejętności rzucania zaklęć - niekoniecznie tam, gdzie człowieka czekało włażenie po schodach przecwipożarowych, a następnie włamywanie się przez okno do mieszkania w jednej z podlejszych dzielnic Londynu.
A wyglądało na to, że właśnie coś takiego będzie trzeba zrobić.
Pozostawali więc jej z obecnych i możliwych do wyrwania z Biura Hades McKinnon albo Aidan Parkinson. Ewentualnie mogłaby poczekać do jutra, ale Brenna nie lubiła czekać - czas był cenny i należało go wykorzystywać. Nie tylko dlatego, że na wolności biegał morderca i trzeba było upewnić się, czy to czarodziej i mają ruszyć w pościg, czy to mugol, i niestety pozostanie zawierzyć go kompetencjom mugolskiej policji. Przede wszystkim jutro mogło wyskoczyć coś znacznie pilniejszego...
- Aidan! - zawołała, kierując się do jego biurka, a potem posłała Brygadziście promienny uśmiech – fakt, że Parkinson uchodził za niezbyt przyjemnego człowieka, w niczym jej nie przeszkadzał, wszak uśmiechała się regularnie ostatnie kilka lat do Stanleya Borgina. A jednak… zazwyczaj uśmiechała się w ten konkretny sposób albo kiedy łgała komuś bezczelnie i prosto w oczy, wiedząc, że ta osoba z kłamstwa zdaje sobie sprawę, albo gdy chciała go namówić na zrobienie czegoś, co jest potencjalnie niebezpieczne, trudne lub nielegalne. W tym przypadku nielegalnie nie było (to znaczy było, ale tylko w świetle prawa mugolskiego, jako BUMowcy mieli pewne rzeczy w zakresie obowiązków), niebezpieczne na razie też nie (mordercy w mieszkaniu ofiary raczej się nie spodziewała), a czy będzie trudne… to się dopiero okaże. Na pewno jednak miało być nieco dziwaczne.
– Masz ochotę na dokonanie małego włamania? – spytała.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.