adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Na językach wszystkich
Artykuł autorstwa Brenny L.
Tajemnicza anomalia teleportacyjna? Uważaj, kiedy kichasz!
Prorok Codzienny, 9 sierpnia 1972
Teleportacja na terenie Wielkiej Brytanii znowu szaleje?
Tak, dobrze przeczytaliście – nasza redakcja po raz kolejny otrzymuje informacje o dziwnym zjawisku, dotykającym czarodziejów. Po sprawie Mglistych Mokradeł, na których teleportowali się czarodzieje, by często pozostać tam na zawsze (sprawie, należy nadmienić, jak zapewnia Brygada Uderzeniowa Ministerstwa Magii już rozwiązanej) i zakłóceniach teleportacji, jakie nastąpiły po Beltane, przyszła kolej na nową, przedziwną anomalię.
Tym razem nie jest ona związana z żadnym konkretnym miejscem, a pośród „ofiar” tego przedziwnego zjawiska trudno znaleźć jakiś wzorzec, poza jednym. Każda z nich… kichnęła.
Kogo dotknęła niekontrolowana teleportacja i dlaczego nikt nie ucierpiał?
Tych, którzy mieliby obawiać się podróżować za pomocą teleportacji, uspokajamy: problemy nie dotknęły nikogo, kto po prostu się teleportował. W każdym przypadku, do którego dotarł Prorok Codzienny, teleportacja następowała spontaniczne, w wyniku… kichnięcia. Co intrygujące, przydarzyła się nawet osobom, które nie tylko nigdy nie ukończyły egzaminów, ale nawet nie opanowały sztuki teleportacji.
Ofiarą anomalii padały osoby różnej płci, w różnym wieku i w różnych miejscach. Dotykała czarodziejów w Londynie, Dolinie Godryka, Little Hangleton i w wielu innych miejscach na terenie całej Anglii.
Dlaczego jednak w takim wypadku oddziałów w Klinice Magicznych Chorób i Urazów nie wypełniły osoby, które ucierpiały w wyniku rozszczepienia i nikt nie zginął? Jak powszechnie wiadomo, nieudana teleportacja może mieć bardzo poważne konsekwencje – ze zgonem włącznie. Tymczasem wszyscy czarodzieje, z którymi rozmawiali nasi reporterzy, aportowali się bezpieczne, a uzdrowicielka z oddziału Urazów Pozaklęciowych zaprzecza, jakoby liczba pacjentów, którzy doświadczyli rozszczepienia, zwiększyła się w ostatnim czasie.
Na to pytanie, niestety, nie znamy odpowiedzi. Możemy jednak powiedzieć jedno: każda osoba aportowała się… przed kimś, często w miejscu zupełnie niespodziewanym. I zdaje się, że zawsze była to osoba z jakichś przyczyn aportującemu się bliska. Czyżby więc w takim wypadku ta osoba służyła za swego rodzaju „kotwicę”?
"Myślałam, że zginę”
„To było straszne” – mówi Annie MaCarey (l.27) z Little Hangleton. „Kichnęłam i nagle się teleportowałam! Nie robiłam tego od czasów kursu w Hogwarcie, a egzamin oblałam z kretesem. Szarpało mną tak, że myślałam, że zginę, rozszczepi mnie na tysiąc kawałków… i wtedy nagle pojawiłam się cała i zdrowa. Na stoliku w biurze, w którym pracuje mój mąż, podczas spotkania pracowników! Prawie umarłam ze wstydu, ale nie zgubiłam ani jednej brwi”.
„Byłem pewien, że już po mnie” – opowiada Timothy Clarens (l.37). „Siedziałem we własnym salonie i nagle mnie teleportowało. Wiem, że to głupie, ale pomyślałem wtedy o mojej byłej narzeczonej, z którą rozstałem się przed rokiem. I wiecie co? Teleportowałem się tuż przed nią, wyjaśniliśmy sobie nieporozumienia i znów się spotykamy!”
Skąd anomalia teleportacyjna?
Specjaliści, zapytani o zdanie przez reporterów Proroka Codziennego, twierdzą zgodnie, że jest to zjawisko dziwne, ale że w przeszłości pojawiały się już podobne zakłócenia – choć w mniejszym zakresie. Jego przyczyn poszukują w wydarzeniach, do jakich doszło podczas Beltane, chociaż nie wykluczają, że może być ono związane także z niedawnym zaćmieniem słońca lub mieć jeszcze inne powody. Czy wydarzyło się coś, co umknęło uwadze Ministerstwa Magii oraz czarodziejskiego społeczeństwa?
Co ciekawe, Hestia Miles, była pracowniczka Departamentu Tajemnic, zasugerowała dziennikarca Proroka Codziennego, że być może anomalia wynika z działania samej bogini – zważywszy na to, jakie przedziwne efekty ma ta… teleportacja. Przedstawicielka sabatu Macmillanów stanowczo jednak zaprzecza tej interpretacji.
Będziemy śledzić tę sprawę i informować naszych czytelników na bieżąco!