Nie trudno było znaleźć mieszkanie Harrisów ani zebrać o nich informacji. Byli osobami medialnymi, wystarczyło zajrzeć do gazet, rzucić słówko albo dwa i Bellatrix znała nie tylko ich imiona, ale wiedziała też co nieco o upodobaniach, charakterach (zdawali się ludźmi wręcz obrzydliwie dobrymi i, rzecz jasna, wielkimi entuzjastami tych straszliwych, mugoslkich technologii, którymi te barachła bez magii rekompensowały sobie brak zdolności czarodziejskich) i zwyczajach.
Mogła poprosić o pomoc jakiegoś śmierciożercę i stanąć na ich progu ciemną nocą, a potem wyciągnąć z nich prawdę siłą. Sprawdzić, czy Alanna Carrow się tutaj pojawiła, czy od początku nie zamierzała zrealizować zadania i co się tutaj dokładnie stało. Atak na Pokątnej był ryzykowny, ze względu na częste patrole, możliwość reakcji sąsiadów i ściągnie z pewnością uwagę na Harrisów, a może i ktoś połączy potem kropki - ale ryzyko przecież nigdy nie powstrzymywało Blackówny, a dobry plan mógł pozwolić zrealizować taki scenariusz. Szybkie wpadnięcie do środka, kilka zaklęć, ucieczka w chwilę po wypuszczeniu mrocznego znaku w niebo - istniała szansa powodzenia.
Mogła jednak także podejść do sprawy inaczej.
Vivianne Harris miała opinię kobiety przemiłej, bardzo zapatrzonej w swojego męża, nie głupiej może, ale raczej nie wybitnie inteligentnej. Była pogodna, troszczyła się o innych ludzi i w sąsiedztwie wszyscy znali ją (chociaż nie wszyscy ją lubili, w końcu nie każdy miał ochotę mieć coś wspólnego z tajmniczą pralką), a ona znała wszystkich. Wiele znaków na niebie i ziemi wskazywało na to, że Bellatrix może po prostu przyjść i spytać, o co tylko zechce, i prawdopodobnie otrzyma odpowiedzi. A tam, gdzie ich nie otrzyma, sztuka legimencji oraz hipnozy mogły załatwić sprawę. Wystarczyło wpaść, kiedy Vivianne będzie sama, bo jej mąż pójdzie do pracy.
W końcu Harrisowie byli tak naiwni, aby sądzić, że nie spotka ich żadna krzywda za organizowanie pokazów mugolskich technologii. (Nie spotkała - ale dlatego, że ktoś zawalił zadanie, nie dlatego, że lord Voldemort i jego zwolennicy nie zamierzali położyć kresu takim pokazom.) Dlaczego mieliby się spodziewać, że owieczka, która stanie przed ich drzwiami, będzie miała wilka za skórą?
Wybór sposobu, w jaki zdobędzie potrzebne informacje, zależał od Bellatrix...