• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 9 Dalej »
[19.06.1972, wieczór] Go cry, baby | Aidan, Renigald

[19.06.1972, wieczór] Go cry, baby | Aidan, Renigald
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#1
17.03.2024, 19:14  ✶  
19 czerwca 1972

Chciałby móc jakoś logicznie to wytłumaczyć. To, że wczoraj zachlał pałę i nie pamiętał, jak znalazł się w mieszkaniu. To, że tak mocno uderzyła go informacja o zaręczynach Penny z Malfoyem i to, jak bardzo wkurwiony był na nich oboje. Nigdy by nie oskarżył rudej o to, że leci na kasę Reginy - Penny miała swoje za uszami, była zdrowo pierdolnięta ale nigdy by się aż tak nie poniżyła. Dlatego chciał to z nią wyjaśnić: zapytać co tak naprawdę między nimi zaszło. Mógł się wokół niej kręcić, wypytywać, być może nawet przypadkiem pojawiać się gdzieś obok niej, ale przecież nie był w stanie jej pilnować 24/7. Czy to możliwe, że jego najlepszy kumpel, rodzina po kądzieli, naprawdę zdobył serce tej rudej zołzy? Czy może, co było bardziej prawdopodobne, szantażował ją czymś? Zażądał, żeby potwierdziła jego chory plan, a w zamian on jej w czymś pomoże? Cholera, nie zdziwiłoby go to.

Lubił Malfoya, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, jakim typem człowieka był Renigald. Śliski jak glony, a z tymi swoimi pieniędzmi cholernie niebezpieczny, bo ten kto miał kasę, miał władzę. Może pod tą blond czupryną mu się coś poprzestawiało? Albo po prostu dostał w pysk o raz za dużo? Lub za mało. W jego głowie pojawiało się zbyt dużo pytań, a Penny nie była skłonna do wyjaśnień. Być może miał w tym swój udział, ale kurwa mać - ile można było dawać sobą pomiatać? Znowu jej pomógł a ona nawet nie podziękowała. Zupełnie tak, jakby spodziewała się, że pstryknie palcami, a on się pojawi i będzie jej bronił. Niedoczekanie! I chociaż wiedział, że owszem - tak dokładnie będzie - to teraz przekonywał sam siebie, że jakoś to zmieni.

Dopalał papierosa. Chciał się trochę uspokoić, zanim nie wpakuje się do jego mieszkania. Być może powinien zacząć od krótkiego "cześć" zanim mu przywali w tę głupią gębę. W sumie to powinien. Więc palił już drugiego ćmika, chociaż nikotyna przynosiła odwrotny skutek. Ale sam rytuał unoszenia papierosa do ust i zaciągania się dymem uspokajał. Akurat bezlitośnie rozcierał żar peta podeszwą buta, gdy zza rogu wyłoniła się sylwetka Reginy. Aidan uniósł brew. Wywołał wilkołaka z lasu, czy ki chuj?
- Mamy do pogadania - powiedział, wciskając dłonie w kieszenie. Jak nigdy wzrok miał poważny, ale tak jak zawsze szczęki były zaciśnięte, a na szyi pulsowała mu żyłka. Widać było po jego postawie, że jest wytrącony z równowagi - ktoś, z kim się znali tyle lat, od razu by to dostrzegł. Aidan zdążył się doprowadzić do porządku. Wziął kolejny prysznic, umył zęby i nawet zmienił ubrania na czyste. Zwykłe jeansy i koszulka, na to skórzana kurtka. Wypił eliksir i mgła, przesłaniająca mu umysł, opadła. Jedyne co teraz odczuwał z porannych dolegliwości, to zmęczenie fizyczne. No i złość, ale to chyba było oczywiste.
Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#2
18.03.2024, 02:43  ✶  

Trelawney jak zawsze był bardzo pomocny. Konkretny, wyrozumiały, z pokładem cierpliwości i durnego śmieszkowania. Choć nie mówił źle, mimo obracania wszystkiego w żart. To jednak jakimś cudem go wysłuchał, sugerując już zerwać zaręczyny. Może Renigaldowi było to faktycznie potrzebne, aby przemyśleć, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję z Penny? Nie odzywała się. Nawet jeżeli o to prosił. Był w jej sklepie. Unikała go? Czy to było dobre rozwiązanie, aby się unikać? Nie był do końca przekonany. W ten sposób nie rozwiążą zaistniałego problemu.

Wracał z innego koleżeńskiego spotkania. Od momentu jak się rozeszła sprawa dotycząca jego niefortunnych zaręczyn, zaczął nosić na głowie kapelusz. Nie chcąc może za bardzo rzucać się w oczy na ulicach. Nie chcąc zostać upolowanym przez dziennikarzy, redaktorów. Kogokolwiek. Ale nie uniknie jednego spotkania, którego być może bardziej się obawiał. Kierował się do swojego mieszkania. Wróciwszy do kamienicy. Zakręcając korytarzem i spojrzawszy przed siebie, napotkał na drodze przeszkodę, aż zatrzymał się dwa metry dalej. ”O kurwa…. Aidan…” – przeszło mu przez myśl a oczy powiększyły na jego widok, nie ukrywając zaskoczenia. Pierwsze co przyszło mu na myśl to, zrobić tył zwrot i udawać, że zapomniało się odebrać garnitur z czyszczalni, pralni, skądkolwiek. To jednak nie mógł się wycofać, skoro kuzyn zakomunikował, że muszą pogadać. Stał przez moment z rękoma w kieszeni ciemnych drogich spodni. Na sobie mając białą koszulkę z krótkim rękawem, oraz letnią czarną markową kurtkę.

- Jasne…
Nie wysilił się na nic więcej w słowach, jak tylko potwierdzając, zgadzając się bez owijania w bawełnę. Aż nawet obawiał się podejść bliżej, widząc jego wyraz na twarzy. Znał Aidana. Brygadzista nie bez powodu. Bić się nawet umiał dobrze. Jego postawa, zachowanie mówiło bardzo wiele. ”Wie… Dowiedział się…” – stwierdził w myślach. Znali się lata. Aidana nosiło go. Widział to. Miał przed sobą ten obraz.

Renigald niepewnie ruszył w kierunku odpowiednich swoich drzwi do mieszkania. Wyciągnął klucze i otworzył drzwi. Wszedł pierwszy zabierając klucze. Nie zamykał. Drzwi pozostawił otwarte, co znaczyło, że Parkinson może za nim wejść do środka. Zamknąć drzwi. Rozpocząć temat rozmowy. Odkładając klucze na stoliczek pobliski, gdzie w miseczce złotej, można było odkładać klucze i inne podręczne przedmioty wyjściowe lub do zabezpieczenia mieszkania.

Samo wnętrze tego lokum mogło przypominać bardzo bogaty i przestrzenny apartament. Składające się z dużego salonu połączonego z kuchnią i jadalnią. Dwa dodatkowe pomieszczenia, które stanowiły sypialnię i biuro do pracy. A także kuchnia i łazienka. Panowała tutaj czystość. Jak na durnego arystokratę, to jednak umiał zachować jakiś porządek. Pytanie tylko, czy rzeczywiście on za tym stał, czy może miał rodzinnego skrzata do tej pomocy?
Odwrócił się, z zamiarem podjęcia wyjaśnień.

- Aidan…
Zaczął, ale nie bardzo wiedział jak zacząć, aby bardziej nie rozdrażnić stojącego w jego mieszkaniu niedźwiedzia grizzly.
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#3
18.03.2024, 10:43  ✶  
Być może nie do końca mgła, która przesłaniała mu zdrowy rozsądek, opadła. Być może były jeszcze jej namiastki, jakieś pozostałości. Być może nie do końca panował nad sobą. Być może. Ale przecież tu chodziło o Penny. W jego głowie powstało tak wiele scenariuszy, a każdy gorszy od poprzedniego. Sam już nie wiedział, co o tym myśleć. Wszedł więc powoli do mieszkania Malfoya, nawet się nie rozglądając jakoś szczególnie. Po pierwsze: bywał tutaj wcześniej, a po drugie: niezbyt go obchodziło, czy Renigald akurat postanowił zmienić wystrój. Być może rozejrzy się później, ale teraz musieli porozmawiać.

Tylko że chyba nie do końca panował nad swoimi oczami, bo gdy tylko blondyn odwrócił się w jego stronę, to Aidan zamiast otworzyć usta i wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa, po prostu wyciągnął dłonie z kieszeni. A potem zwinął jedną z nich w pięść i najzwyczajniej w świecie trzasnął Renigalda w ryj. Nie bawił się w żadne półśrodku - żadne lepy na mordę, żadne smyranie po policzku. Po prostu wyprowadził szybki, mocny cios w policzek blondyna, wspaniałomyślnie oszczędzając mu nos, bo przecież nie będzie potem zmywał krwi z siebie i z niego.
- Renigald. Tak, znamy się - syknął, chociaż bardziej z bólu, niż ze złości. Bicie innych bywało bolesne nie tylko dla bitych, ale i dla bijących. Parkinson strzepnął dłonią kilka razy. - Skoro uprzejmości mamy za sobą, to może wyjaśnisz mi z łaski swojej, co ty odkurwiasz?
Zakładał, że nie musiał tłumaczyć koledze, o co chodziło. Sam doskonale wiedział, jak wstrętnego piwa właśnie nawarzył - musiał je teraz wypić. Być może nie powinien zaczynać w ten sposób, ale zarówno jedne, jak i drugie, nadepnęło mu na odcisk tak mocno, że chyba uruchomili jakąś reakcję łańcuchową. Najpierw kazał Penny spierdalać, teraz bił własną rodzinę. I nawet nie za bardzo się nad tym zastanawiał. Po prostu uderzył, a potem przeszedł do słownego ataku. Cud, że się nie opluł z tej złości.
- W co ty ją wciągnąłeś, gnido? - brwi miał ściągnięte, a usta wykrzywione gniewem. Pozostawało pytanie, czy Penny mu coś nagadała i dlatego był taki wściekły a ruda unikała Malfoya, czy po prostu wyciągnął złe wnioski? To nie byłby przecież pierwszy raz zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku. Penny była kombinatorką, a Aidan miał problemy z kontrolowaniem gniewu. Już w Hogwarcie często najpierw bił, a potem mówił. I chociaż odrobinę dorósł i jako tako nad sobą panował, to jak widać ten poziom był daleki od akceptowalnego. O tyle dobrze, że nie wyglądało na to, by miał uderzenie powtórzyć. Odrobinę mu przeszło, spuścił parę. Ale nadal wyglądał jak rozjuszone zwierzę, którego lepiej nie dotykać. Ale czy to było w ogóle możliwe? Czy Malfoy miał jakąkolwiek szansę na to, by mu to jakoś wytłumaczyć? Niby Aidan przyszedł tu po odpowiedzi, ale wyglądało na to, że je doskonale znał. Albo sobie uroił.
Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#4
18.03.2024, 11:33  ✶  

Chciał zacząć rozmowę. Chciał spróbować ostrożnie w słowach przejść do problematycznego tematu. Wyjaśnić. Zacząć tak, aby ten nie uaktywnił w sobie eksplozji wulkanicznego gniewu, który się w nim gotował na odległość. Odwracając się, zdążył tylko wypowiedzieć imię kuzyna i dalej wszystko potoczyło się samo. Niespodziewanie. Nie zarejestrował dość szybko momentu, jak dłoń zaciśnięta w pięść, powędrowała w kierunku jego twarzy. Uderzenie w policzek było tak mocne, że z głowy Renigaldowi spadł kapelusz, a on sam wpadł prawie na stolik, podtrzymując się ręką, aby nie stracić dosłownie równowagi. Od razu poczuł krew w ustach, dotykając się obolałego miejsca. Zamroczyło go na moment. ”Kurwa!” – przeklął w myślach, gdyż na razie nie był wstanie wypowiedzieć tego przekleństwa. Jako że w tym małym korytarzu przejściowym do kilku pomieszczeń miał na ścianie lustro, spojrzał na swoje odbicie, jakby chciał się upewnić, że Aidan mu szczęki dolnej nie przesunął. Że nos był na swoim miejscu. Choć może naruszył mu zęba? Albo miał przez to rozcięcie wewnątrz jamy ustnej? Skrzywił się z bólu.

- Ja odkurwiam? Ty się na mnie rzucasz jak podkuwiony dzik z wścieklizną. Hamuj swoje popędy agresji.
Odgryzł się Aidanowi, marszcząc brwi.
- Kurwa…
Mówienie go bolało. Skierował się od razu do łazienki, aby wypluć do umywalki krew w ustach, co mu się zebrała. Obmyć twarz i wytrzeć się. Trzeba przyznać, że Aidan z wiekiem mocniej walił. Nie pamiętał, kiedy tak mocno mu kiedyś przywalił.

Wyszedł z łazienki, kiedy usłyszał jego kolejne pytanie. Przy czym zamknął drzwi wejściowe do mieszkania, jeżeli Aidan tego nie zrobił. Nie chcieli przecież, aby awantury były słyszane na korytarzu.

- Ja? To ona zaczęła. Nie pochwaliła Ci się?
To aż było dziwne, że Penny się nie pochwaliła swojemu ochroniarzowi czy rycerzowi od siedmiu boleści ratowania jej z opresji. Szczęka i policzek go bolały, że musiał rozmasować. Drugą ręką wskazał mu kierunek salonu. Ale sam nie podchodził do niego zbyt blisko. Drugi raz dla równowagi nie chciał dostać. Nawet się odsuwał na bezpieczny dystans, kiedy przechodził. Jeżeli w ogóle się ruszył.

Nie miał pojęcia w jaką wersję Aidan uwierzył. Czy rozmawiał z nią w ogóle? Co ona mu powiedziała? W co znów go wplątała, że kuzyn wybrał sobie go za worek treningowy.

Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#5
18.03.2024, 11:52  ✶  
- Uważaj na słowa, bo poprawię z drugiej strony - odpyskował, rzucając mu wściekłe spojrzenie. Porównanie Aidana to wulkanu było dość trafne, chociaż bardziej adekwatne byłoby do bomby. Bo Parkinson miał krótki lont, odpalał się błyskawicznie ale tak samo po eksplozji błyskawicznie się uspokajał. A przynajmniej tak było zazwyczaj. Wszedł głębiej, gdy tylko Malfoy poszedł się obmyć, wcześniej zamykając drzwi. Nogą, z trzaskiem. Jeszcze mu wstydu narobi przy sąsiadach. A żeby tak jakaś stara raszpla z piątki obok potem mu zrobiła kurwa awanturę za to, że drzwiami trzaska. Dupek.

Aidan przetarł twarz dłonią i dopiero teraz rozejrzał się po mieszkaniu. Regina zmienił to i owo, ale jakoś nie porwał go ten nowobogacki wystrój. Widać było, że sra pieniędzmi i podciera się złotym papierem na diamentowym tronie. I pewnie by był zazdrosny gdyby nie fakt, że wiedział doskonale, że to nie były jego pieniądze, a jego starego. On sam od swojego nie przyjąłby złamanego knuta, nawet jeśli staruszkowi by się odwidziało i nagle postanowił go wesprzeć finansowo. Prędzej poprosiłby Victorię, jakby czegoś potrzebował.
- Nie. Była zbyt zajęta bronieniem się przed pierdolonym dziennikarzem, który napadł ją pod sklepem - przeszedł do salonu. Nawet się powstrzymał przed rzuceniem mu wkurwionego spojrzenia. Niech się boi, on nie miał zamiaru go już więcej dotykać. Co nie znaczyło, że mu przeszło. Opadł ciężko na kanapę, tak jakby był u siebie. Wywalił nogi na stolik i prychnął. - Idź się popłacz, kurwa. Należało ci się, nawet jeśli to był jej pomysł. Wiesz dobrze, że ktoś musi być od niej mądrzejszy.
Nie czuł się winny - Renigald powinien był dostać w pysk już dawno, dawno temu. Chociażby za sam wygląd, a w drugiej kolejności za zachowanie. Chuj z tym, że go lubił i byli rodziną - on sam nie raz i nie dwa dostawał w mordę za to, że mu się należało. Tak to działało w jego świecie. Żadnego przepraszam, wybacz czy pocałuj mnie w dupę. Teraz też blondyn nie miał na co liczyć.
- Masz to odkręcić, Regina, bo ten wasz pokurwiony plan wymknął się spod kontroli - powiedział ostro, zaplatając dłonie za głową. Przynajmniej był w takiej odległości, że nie mógł mu już nic zrobić. Chyba że czymś rzucić, ale na to się chyba nie zapowiadało. - Nie wiem jak, ale jak najszybciej. Co wam w ogóle do głowy strzeliło?
Niby mówił, że to był jej pomysł, ale Aidan nie do końca w to wierzył. Malfoy był kłamcą i to jednym z lepszych - potrafił tak odwrócić kota ogonem, że zawsze wychodziło na jego. Brał poprawkę na absolutnie każde jego słowo. Czasem to było przydatne, ale czasem doprowadzało go do furii, bo nigdy nie wiedział, czy to co kuzyn mówi miało jakiekolwiek pokrycie w rzeczywistości.
Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#6
18.03.2024, 23:58  ✶  

Zamknął się, ale skrzywił wściekły i z bólu, na słowa Aidana. Nie potrzebował, aby mu poprawiał. Już wystarczająco bolało. Oby nie zrobił mu się jakiś siniak czy opuchlizna. Inaczej przez tydzień nie będzie wychodził z mieszkania. Będzie to pewnie na rękę Aidanowi.

W milczeniu pozwolił skorzystać sobie z łazienki, aby się umyć. Gdy wrócił do salonu, temat zrobił to samo. Aidan z kolei przyznał, że Penny nic mu nie wyjaśniła.

- Ostrzegałem ją, że tak będzie.
Rzucił w przestrzeń. Westchnął ciężko i usiadł na fotelu. Byle nie blisko Aidana. Nawet po przekątnej, nie na wprost, aby nie próbował rzucić w niego butem, drogocennym wazonem, czy nawet złotą figurką psa. Może powinien zaopatrzyć się w to czworonożne stworzenie? Nie głupi pomysł. Pojedzie do posiadłości wujostwa i poprosi o jednego. Dobra myśl.
Tylko teraz nie o psach rozmawiają ale o Penny.
- Ona coś odpierdoli a ja mam zbierać za to wpierdol?
Skrzywił się znów, rozmasowując ponownie szczękę. Trochę jeszcze poboli ale może zaraz przejdzie.
- Renigald. Nie przekręcaj mojego imienia Adainie.
Odgryzł się zirytowany faktem, że kuzyn przekręcił jego imię i zrobił mu to samo.
- Strzeliło jej to, że chciała osiągnąć uwagę dziennikarki mianując mnie swoim narzeczonym. ”Może kiedyś Malfoy”. Sam byłem w szoku.
Wyjaśnił w skrócie. Dając tym samym czas Aidanowi aby przetrawił informacje. Zacytowane słowa gestykulował w cudzysłowie z użyciem palców dłoni w powietrzu. Jakby chciał to zaznaczyć, że to były jej słowa. Jeszce Aidan mu nie uwierzy. Musiał więc dodać coś jeszcze.
- Nie kłamię.
Aż nawet przyłożył dłoń do klatki piersiowej, gdzie miał serce jakby chciał przysiąść na mówienie prawdy i tylko prawdy przed Sądem Brygadzisty Parkinsona. Zrobił to dlatego, że po czasie zrozumiał, dlaczego ostatnim razem Terry sobie z niego żartował. Bo pewnie sądził, że on ciągle kłamał. Weź tu ufaj kolegom.
- Nigdy bym się jej nie oświadczył. Wierz mi. Terry’emu mówiłem to samo.
Dodał. Jakby faktycznie był temu winny i się tłumaczył. Ale jedynie bronił swojego dobrego imienia, nazwiska i szczęki.
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#7
22.03.2024, 12:03  ✶  
Ostrzegał, że tak będzie... Na te słowa Parkinson westchnął i przetarł twarz dłonią. Powoli, jakby próbował się skupić i zebrać myśli. Co za kobieta... Zaraz jednak na powrót się skrzywił, gdy Malfoy zaczął pyszczyć. Znał go, normalnie mu to nie przeszkadzało, ale teraz był wyjątkowo drażliwy. Chuj z tym, że blondyn miał absolutną rację w swoich słowach. Penny odpierdoliła, on zbierał baty. Z tym, że Parkinson widział to odrobinę inaczej.
- Masz w tym swój udział - powiedział w końcu, unosząc brew. Sięgnął jednocześnie do wewnętrznej kieszeni kurtki, której nie zdjął na wejściu, i wyciągnął paczkę papierosów. Nie pytał, czy może zapalić - po prostu to zrobił, po kilku sekundach obracania ćmika w palcach. - Pretensje do starych, że dali ci tak pojebane imię, Malfoy.
Celowe przekręcanie jego imienia nie robiło na nim absolutnie żadnego wrażenia. Może dlatego, że to nie z niego śmiano się w szkole. Kiwnął jednak głową na znak, że niech mu będzie, będzie go nazywał tak, jak chce. Akurat w tej sprawie mógł pójść na małe ustępstwo.

Słuchał tych wyjaśnień, raz po raz zaciągając się papierosem. Nie było tu popielniczki i jeżeli kuzyn jakiejś mu nie podsunął, to po prostu by strzepnął popiół do jakiegokolwiek pojemnika, szklanki czy cokolwiek się znajdowało na stoliku. Jednocześnie milczał, bo wbrew pozorom zależało mu na tym, by dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co tak naprawdę się stało.
- Ja pierdolę - westchnął, po raz kolejny przecierając twarz dłonią. Wsparł łokieć o kolano, wbijając pusty wzrok w papierosa. Patrzył jak siwy dym unosi się w powietrzu, tworząc fantazyjne wzory. - Czemu tego nie sprostowałeś?
Zapytał, zerkając na kuzyna. Być może mu wierzył, a być może nie. Sam jeszcze nie wiedział. To rzeczywiście brzmiało tak, jakby Penny mogła to wymyślić, ale... To było trochę zbyt lekkomyślne.
- I jak zamierzasz to odkręcić? Zaraz pod sklepem pojawi się więcej dziennikarzy. Ona przed tym nie ucieknie. Cokolwiek teraz zrobisz, musisz wziąć winę na siebie, żeby wyszła z tego bez szwanku - powiedział w końcu, wyraźnie zaznaczając, że to Malfoy musi zająć się problemem. I to w taki sposób, żeby Penny i jej reputacja nie ucierpiały. Co było, rzecz jasna, cholernie niesprawiedliwe, bo przecież zgodnie z tym, co mówił, to ruda za wszystko ponosiła winę.
Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#8
23.03.2024, 22:14  ✶  

Aidan nie odpuszczał, nadal trzymając się jakby tego, że to Malfoy jest wszystkiemu winny. Mówiąc dokładniej, że również ma w tym udział. Co miał zrobić? Poświęcił się kurwa, ratując jej reputację a chrzaniąc swoją na oczach cele brytów, kuzynostwa? Później od rodziców mu się dostało. Że może lepiej byłoby, gdyby zostawił biedaczkę, której na pewno zależy na jego pieniądzach i znalazł sobie inną. Ojciec już planował podjąć pewne kroki w znalezieniu mu kandydatki na żonę. Nie mógł widocznie patrzeć już na to, co jego syn odpiernicza.

Na słowa o pretensjach do starych, spiorunował go spojrzeniem. Nie, żeby mu miało przeszkadzać, odnoszenie się do jego rodziców, ale to, że nic z tym nie zrobi, skoro jego imię jest wszędzie tak zaksięgowane. Co za problem w sumie opłacić odpowiednich urzędników, aby mu poprawili? Zmienili?

Westchnął. Nie miał nic przeciwko temu, że kuzyn postanowił sobie zapalić. Dostęp do popielniczki miał bardzo prosty, gdyż spoczywała na tej ławie do kawy. Renigald od czasu do czasu też pozwalał sobie zapalić.

- Miałem sprostować przed dziennikarką, na której Penny zależało o kontakt? Żeby napisała o niej coś złośliwego? Żeby okoliczni, mogli sobie o niej mówić różne rzeczy? Odciąć się od Penny i pozwolić, aby była ośmieszana? Wtedy to byś mi połamał żebra, a nie naruszał szczękę.
Na myśl o tym, znów pomasował sobie policzek. Wyjaśnił kuzynowi, że dla dobra ich koleżanki, poświęcił się kurde.
- Terry mówił mi to samo. Że mam sam to odkręcić.
Co znaczyło, że z nim też rozmawiał. Przynajmniej on go nie pobił za ten durny pomył, tylko wyśmiał. Kretyn.
- Lecisz na nią?
Rzucił od tak pytanie, mrużąc oczy jak detektywistyczny specjalista dostrzegający coś, czego pewnie inni nie widzą. Wiedział, że Aidan jej albo pomaga, albo lubi przebywać, albo zjawia się tak samo często w sklepie co on sam. Ale ten policzek, wyrzuty, to były dodatkowe przypuszczenia. Mieć nadzieję, że nie rozjuszał jego wewnętrznego niedźwiedzia i nie przywali mu ponownie. 
Czarodziej
Let's start a fire
Ciemne włosy i niebieskie oczy. Wysoki, na oko 180 cm wzrostu. Młody, z gładko ogoloną twarzą i wiecznie znudzonym wyrazem twarzy. Uśmiech iście cwaniacki, sugerujący złośliwość.

Aidan Parkinson
#9
24.03.2024, 09:12  ✶  
- Fakt - o tym nie pomyślał. Aidan był co prawda czystej krwi, ale nie był lwem salonowym. Nie orientował się za dobrze w etykiecie i tych wszystkich bzdurach, dotyczących reputacji innych. Wiedział tyle, ile potrzeba, oczywiście, ale miał problem, by płynnie poruszać się po siateczce kłamstw i niedopowiedzeń. Renigald był w tym o niebo lepszy od niego - Aidan był chłopakiem raczej prostym i obcesowym, ku niezadowoleniu swojego ojca. Wyrzucał sobie jego charakter, aż w końcu wywalił go z domu. Może nie dosłownie, bo nie odciął go od pieniędzy tak kompletnie, ale jasno postawił granicę - poinformował, że nie podobają mu się jego wybory życiowe i styl bycia i dopóki się nie zmieni, ma mu się na oczy nie pokazywać. No i cóż... Nie pokazywał się. - Bez przesady, nie jesteś aż taką pizdą, bym połamał ci uderzenia jednym ciosem.
Zerknął na Malfoya przez chmurę dymu, a w jego oczach błysnęło rozbawienie. Mógł mu przyłożyć, mógł skopać, ale raczej nie wpadłby w aż taki szał, by go dotkliwie połamać. Raczej, bo w sumie kto wie...
- Chociaż wyglądasz mizernie. Jesz coś w ogóle? - być może tą quasi-troską chciał nadrobić fakt, że mu przyłożył, zwłaszcza że blondyn tak tarł tą szczękę, że jeszcze chwila a sam se zrobi krzywdę. Gdy wspomniał o Terrym, Aidan kiwnął głową. Chociaż jeden myślący w tym całym pierdolniku. - Dziwisz się?

Odpowiedział, zaciągając się papierosem. Na kolejne pytanie przewrócił oczami. Czy na nią leciał... Odpowiedź była oczywista, chociaż Aidan w życiu by nie powiedział tego na głos. Pod tym względem był jak dziecko.
- Bez komentarza, co to za durne pytanie - burknął, pocierając dłonią policzek. - Oczywiście że nie. Martwię się o nią, bo dołożyłeś... Dołożyła sobie problemów, a ostatnio i tak ma ich dużo.
Może to kupi, a może nie. W zasadzie miał to w dupie, bo nawet gdyby go przypalali rozgrzanym prętem, to by się nie przyznał. Żadne crucio nie wydobyłoby z jego ust potwierdzenia na zadane pytanie.
- Więc? Wiesz, jak to odkręcić? - może i powinien go kopnąć w dupę i powiedzieć, żeby sam myślał nad problemem, ale w końcu byli rodziną, czyż nie? W ten sposób być może oferował mu swoją pomoc, chociaż pomoc Aidana w tak delikatnej sprawie była... Cóż, chyba nie byłaby tym, czego Malfoy by oczekiwał. Tu trzeba było finezji, a Parkinson nie należał do finezyjnych osób.
Arystokratyczny Dupek
Kłamstwo jest najprostszą formą samoobrony.
187cm wzrostu. Blondyn. Szczupły. Nosi się w markowych drogich ubraniach. Najczęściej uszytych przez Rosssierów

Renigald Malfoy
#10
27.03.2024, 00:18  ✶  

Nie tylko Aidanowi zależało na bezpieczeństwie i dobrej reputacji Penny. Tam, gdzie nie mogli zdziałać Trelawney i Parkinson, mieli od tego Malfoya. Cała ich grupa się w jakiś sposób uzupełniała. Każdy był w czymś dobry. A nawet i najgorszy. Wyjaśnił koledze, że gdyby nie okoliczności, zapewne wyprostowałby słowa ich koleżanki. Pochodzenie i czystość krwi to jedno. Drugie, trzeba umieć obracać się w społeczności wyższych elit. Aidan przyjął do wiadomości jego wyjaśnienia. Przyznając niejako rację.

- Wielkie dzięki. Będę mógł spać spokojnie.
Miło z jego strony było usłyszeć to zapewnienie, jak i stwierdzenie, że nie jest pizdą. Na pewno od tej wiadomości poczuł się znacznie lepiej i wyśpi w swoim łóżeczku, w świeżutkiej pościeli.
- Teraz nagle martwisz się o mnie?
Uniósł brew ku górze, zostawiając już ten swój policzek. Taką już miał naturę obycia blondwłosego prawie trupa. Aidan powinien być z siebie dumny, że umie tak mocno bić.
Czy się dzwił? Tak. Dziwił się. Że każą mu odkręcać coś, co wywołane było przez Penny. Wtedy rzucił pytanie kuzynowi, nawiązujące do jego uczuć względem Rudej Wiewióry.
- Terry mi nie przywalił jak Ty za to, co odwaliła i że to ja jestem jej rzekomym narzeczonym. Dlatego pytam, czy zależy Ci na niej bardziej niż jak koleżance. Widziałem nie jedną zazdrość wywołaną agresją. Aidan. Chętnie bym się zamienił miejscami z Tobą na ślubie.
Odpał pół żartem, pół serio. Jeden z chorych planów, jaki mu wpadł do głowy. Pytanie tylko, czy Penny kogoś z nich darzyła jakimś uczuciem? Czy może miała kogoś innego na oku? Choć Renigald poznał jej ideał faceta, to czy któryś z nich do niego pasował? Nie on. Nie Aidan. Terry czy ktoś inny?
- Najpierw chcę z nią o tym porozmawiać. Ustalić wspólnie i mógłbym działać. Nie myślałem konkretniej nad dobrym rozwiązaniem. Przekupić dziennikarza z Czarownicy? Aby napisał coś konkretnego? Nie wiem Aidan.
Trudno było mu teraz podjąć decyzję. Po to potrzebował spotkać się z tą, która sprytnie go unikała.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Aidan Parkinson (2749), Renigald Malfoy (2126)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa