adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz tajemnic IV
Początek stycznia był zdaniem Brenny jednym z tych bardziej przykrych okresów w roku.
Yule mieli już za sobą, podobnie jak Sylwestra. Przerwa świąteczna stawała się zaledwie miłym wspomnieniem, a te parę chwil radości z zobaczenia znów przyjaciół z Hogwartu też zdążyło przeminąć. Do ferii międzysemestralnych pozostawało jeszcze ładnych parę tygodni. Za to człowiek budził się pewnego dnia i odkrywał, że na zewnątrz jest brzydko, mokro i zimno – ale nie na tyle, żeby śnieg był naprawdę fajny i by bezpiecznie jeździć na łyżwach – i że do egzaminów semestralnych zostało zaledwie parę dni. I że nauczyciele dostają dosłownego szaleństwa, obłędu, wariactwa, na punkcie zbliżających się SUMów.
Ich zdenerwowanie zaczęło nawet udzielać się trochę Brennie, chociaż przecież SUMów z historii magii i numerologii nawet nie zamierzała wcześniej próbować zdać – nie miała nic przeciwko dwóm Trollom na świadectwie, dopóki zdoła wyciągnąć W z obrony przed ciemnymi mocami i transmutacji. Musiała tylko przyłożyć się porządnie do eliksirów i zaklęć, aby móc kontynuować je na poziomie OWUTemów, bo niestety to było niezbędne, jeżeli planowała karierę w Brygadzie Uderzeniowej. Zadawalający z zielarstwa i z astronomii powinna jakoś wyciągnąć, a sześć SUMów na pewno usatysfakcjonuje nawet jej wymagającego ojca.
Atmosfera szału nauczycieli, kolegów i koleżanek zaćmiewała chyba jednak mózg nawet jej, bo jakimś cudem zamiast zgodnie z pierwotnym planem zupełnie olać tę historię i numerologię, niosła właśnie przez bibliotekę wielki stos książek. A pośród nich znalazła się historia magii Bagshot, absolutnie klasyczna pozycja, absolutnie też nudna (a przecież Batilda była uroczą sąsiadką i umiała tak zabawnie opowiadać, czemu musiała pisać w tak okropnie nudny sposób?!), i dwie grube pozycje o numerologii, których Brenna nie miała szans zrozumieć. Transmutacja dla zaawansowanych, sama nie wiedziała, po co wzięła ją z półki, przecież nauczyła się jej prawie na pamięć, gdy postanowiła zostać animagiem, a poza tym książka o najniebezpieczniejszych stworzeniach w Europie, i jeszcze dwie o eliksirach… w konsekwencji spod tego stosu ksiąg Brenny nie było widać, a ona też nie wiedziała, gdzie idzie.
– Z drogi, bo stratuję, przepraszam, nic nie widzę, to ty Poppy? A, to ty Aaron, przepraszam, widziałam tylko twoje nogi, wyglądały podobnie do niej, no już nie złość się, a teraz z drogi, idę do stolika…
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.