• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
1 2 Dalej »
[22.06.1972] "Bar u Lizzie" Gentlemeni piją dopiero po dwunastej - Sam i Isaac

[22.06.1972] "Bar u Lizzie" Gentlemeni piją dopiero po dwunastej - Sam i Isaac
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#1
27.03.2024, 14:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 20:30 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono osiągnięcie - Isaac Bagshot - Piszę więc jestem
Rozliczono - Samuel McGonagall - osiągnięcie Piszę, więc jestem



Isaac dzisiejszego poranka wysłał sowę do Ministerstwa, że niestety nie stawi się w pracy z powodu rozstroju żołądka. Było to oczywiście wierutne kłamstwo, jednak wiedział, że Anthony by mu to wybaczył. Przez prawie całą noc przekopywał się przez stare wydania Proroka Codziennego. Miał świetnie wyćwiczoną pamięć, więc złapał się na tym, że zapamiętał daty publikacji wszystkich ważnych dla siebie artykułów. Nie chciał zaprzątać sobie tym jednak głowy, więc skorzystał ze swojej myślodsiewni, żeby pozbyć się chwilowo niepotrzebnych informacji. Był to naprawde wspaniały wynalazek, który przy pracy historyka lub pisarza, sprawdzał się doskonale. Każdy z rodziny Baghsotów dostawał swoją własną myślodsiewnia tuż po narodzinach. W końcu to oni ją wymyślili, a tradycje i przekazywanie dziedzictwa w tej rodzinie były bardzo ważne. Isaac zaczął jednak używać swojej dopiero kiedy opuścił Anglię.
Kilka dni temu wysłał list do swojej ciotki - Batildy Bagshot, mieszkającej w Dolinie Godryka. Ta jednak nie odpisała na jego wiadomość, więc zaczął się trochę martwić. Postanowił więc zrobić sobie krótką drzemkę i odwiedzić ja osobiście.

Stojąc przed domem ciotki, pocałował klamkę i przeczytał wiadomość którą przyczepiła do drzwi od swojego domu.

“Wyjechałam, nie szukajcie mnie. Batilda.”

-No tak, typowe…
- Mruknął sam do siebie. Odpalił papierosa i uznał, że skoro już tu jest, to warto się trochę przespacerować. Poprawił marynarkę oraz kapelusz który miał na głowie, po czym ruszył przed siebie. Szedł dość długo, kontemplując ciszę oraz “zachwycając się” naturą która była w tych okolicach wyjątkowo… zachwycająca? Tak naprawdę, to miał nadzieję, że nie zaatakuje go żaden pająk. Nienawidził pająków. Był pewien, że jeśli jego boogin miałby się w coś zamienić, to na pewno byłby to ogromny, włochaty pająk!
Idąc więc pustą drogą i paląc papierosa za papierosem (spacer dla zdrowotności), natrafił na bar “U Lizzy”. No cóż. Teraz wypadałoby się nawodnić dla zdrowotności, prawda? Może ognista whisky? Albo piwem? Chyba lepiej ognistą. Po piwie czuł się jakiś taki ciężki.
Wszedł więc do środka i zdjął kapelusz. Rozejrzał się w poszukiwaniu baru i wyciągnął z kieszeni zegarek. Sprawdzając godzinę ruszył przed siebie i przez przypadek na kogoś wpadł.
-O, przepraszam… - Powiedział od razu a kapelusz wypadł mu z ręki.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#2
27.03.2024, 21:54  ✶  
Małe potknięcie niekiedy mogło wywołać reakcję lawinową, a mała kulka śniegu tocząca się odpowiednio wytrwale potrafiła ustastać do wielkiej śniegowej kuli.

– Pacz gdzie łazisz obszczymurze! – jego kulą był wyższy od niego o głowę chłop bombardą od pola oderwany, lecz to nie jego głos wybrzmiał na cały bar, tylko stojącego za nim brata bliźniaka, 10 kilo cięższego bawoła, na którego plecach stała cała angielska gospodarka. – Wiszisz mi podwujną jełopie, bo żeś calucką łyszkę wylał na mnie bęcwale!

– Capie śmierdzący tomże nie ja a ten tu cut konus co się łokciami rozepchał! – gruchnął na to drugi i już wielką niczym bochen chleba łapę położył na karku Isaaca, jakby był niesfornym kociakiem, którego los ważył się nad jeziornym workiem.

– No to będą jużkaj z tego dwie butelecki cwoniaku mieszczuchowy! – nagle dwie grzmiące skały, trole w ludzką skórę przyobleczone zwróciły się w stronę Isaaca, który od samych oparów mógł mieć już sporo zakręcone w głowie.

– Wyskakuj z gelda konusicku bejcowany – huh ścinał z nóg a atmosfera się zagęszczała. Gdzieś brzękały już knuty pospiesznych zakładów, gdzieś ktoś zawołał po Sama, kimkolwiek, lub czymkolwiek ów Sam był. Od dużej przestrzeni czasu do zagospodarowania, zrobiła się nieoczekiwanie dość ciasna przestrzeń do funkcjonowania.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#3
28.03.2024, 14:15  ✶  
Isaac odetchnął w duchu. Nie lubił konfliktów cielesnych, a do takiego zapewne zaraz dojdzie, jeśli natychmiast nie uspokoi tych dwóch panów. Obaj mieli aparycję w stylu "wzrok tęskniący za rozumiem", i Bagshot wcale nie miał na myśli gwary którą się posligiwali. Lubił zagadnienie gwary, dialektów i akcentów. W samej Wielkiej Brytanii każde z miast miało swój specyficzny sposób mówienia. Londyński akcent był najczystszy, ale za to taki Liverpool czy Birmingham, to była już wyższa szkoła "rozumienia". Sam czasami miał problem żeby zrozumieć niektórych swoich rozmówców, jeżeli pochodzili właśnie z tamtych okolic. Najgorszy był jednak "Salford language". Była to jedna z większych dzielnic należących do Manchesteru. W momencie kiedy on by powiedział:  "Yes, anytime tomorrow, I just live around the corner", to jego kolega z Salfordu powiedziałby: "Yeye, anytime tomoooro, I juss lave aroun dee cornee" zjadając w trakcie połowę wyrazów i przeciągając jak tylko się dało.
-Bardzo mi przykro, panowie. - Nie spodobało mu się, że jeden z dryblasów go dotknął. Wyciągnął rękę za siebie, żeby złapać to za nadgarstek. Na razie lekko. - To może ja postawie pierwsze kolejkę, a wy dwie kolejne? Napijemy się i porozmawiamy. - Zaproponował. Chciał podnieść swój kapelusz z podłogi, jednak nie miał w tym momencie jak tego zrobić. Ta sytuacja była naprawdę mocno niespodziewana.
Isaac nie lubił się bić, nienawidził tego. Wolał wszystkie konflikty załatwiać rozmową. Był również niestety odważny. Zbyt odważny i prawdopodobnie dlatego został wychowankiem Gryffindoru, a nie Ravenclaw. Nawet jeśli mieliby obić mi gębę, nie ucieknie i będzie się z nimi szarpał, póki nie stwierdzi że jego życie jest naprawdę zagrożone. Gdyby miał się bić za przyjaciół, nie uciekłby wcale.

Rzut Z 1d100 - 97
Sukces!
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#4
28.03.2024, 21:56  ✶  
Zaplute barowe moczymordy zdały się być zaskoczone, że ich miejski wymoczek nie skulił się ze strachu i nie narobił pod siebie. A dodatkowo zgodził się na warunki (poniekąd) i jakoś w ogóle umknęło im uwadze, że zobowiązał się postawić jedną kolejkę, w zamian za ich dwie. Złocisty język Gryfona, a może bijący urok osobisty i pewność siebie, niejednokrotnie pomagały mu wywinąć się z problemów, nie inaczej było i teraz.

Zadowoleni rolnicy zaciągnęli zaprowadzili go do baru, za którego ladą stała pomarszczona już srogo kobiecina, z długimi bo sięgającymi aż ud, rozpuszczonymi białymi jak śnieg włosami, które tylko przednie kosmyki zebrane miały z tyłu w niedbały koczek. Oczy niewiasty pozostały jednak czujne, Isaac łatwo odczytał jej napięcie i fakt, że mimo zaskoczenia tak gwałtownego obrotu sprawy na korzyść zachowania w urodzie twarzy wszystkich zaangażowanych w problem ORAZ jej butelek piętrzących się za plecami, jest czujna. Cóż, nie prowadziła tego miejsca od wczoraj.

Po krótkiej wymianie zdań i zamówień rozlała podwójnej ognistej w pięć szklanek (dwóch kolegów czy też braci, bo tłumaczyli się mętnie, a zniszczone alkoholem twarze zdawały się być niemalże jednakowe), gdy za nią otworzyły się drzwi prowadzące na pole, w których stanął wysoki błękitnooki chłopak, o przydługich włosach i brodzie. Choć ubrania miał poszarpane i niedbałe, a zarost nie pomagał, niósł ze sobą pewien posmak mocno zabrudzonej szlachtności. Jak srebrno-złote sztućce, o których wszyscy zapomnieli na lata...

– Ted wołał, że mnie potrzebujesz? – zapytał patrząc zaniepokojony na kobiecinę, która tylko pokiwała przecząco głową i wskazała na Isaaca otoczonego gigantycznymi, zwalistymi figurami, które ochoczo wznosiły toast za zdrowie swojego nowego zabajonego funfela miszczucha, ale porządny chłop jak pije z nami.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#5
29.03.2024, 03:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.03.2024, 03:21 przez Isaac Bagshot.)  
Isaac odetchnął w duchu. Jak to dobrze być w połowie Lockhartem i psim swędem wykręcić się ze wszystkiego. Schylił się i podniósł kapelusz. Założył go na głowę i poprawił marynarkę. Podszedł z nowymi kolegami do baru i skinął głową starszej pani.
-Dzień dobry pięknej pani, o proszę! To jest nas piątka? Wspaniale. - Klasnął w dłonie, widząc jak więcej dryblasów zjawia się wokół niego.
-Pięć ognistych! Podwójnych. - Zawołał do zestresowanej kobiety i uśmiechnął się uroczo. Puścił jej oczko. Niestety nie zauważył wejścia Sama, ponieważ właśnie organizował “przyjęcie”.
-To co, panowie? Czyli pijemy pięć kolejek, bo jest nas piątka, prawda? - Nie był pewien, czy “panowie” umieją liczyć, jednak nie miało to większego znaczenia, ponieważ naprawdę miał zamiar się z nimi napić.
-Droga pani. Proszę przygotować jeszcze cztery podwójne kolejki dla naszej piątki. A, i niech pierwszą napije się pani z nami. Na mój koszt! Za pierwszą kolejkę płacę ja, bo jestem najmłodszy.-Zarządził i faktycznie wygrzebał pieniądze z kieszeni marynarki, żeby zapłacić za sześć podwójnych ognistych.
Uniósł swoją szklankę do góry i popatrzył na towarzyszy.
-Pierwszy toast za męska przyjaźń! Bardzo miło mi Was poznać panowie, nazywam się Isaac Bagshot, a panowie? No to co? Cheers! - Wypił całą podwójna za jednym razem i sięgnął po kolejną szklankę. Dał znak starszej pani, żeby polewała szybciej.
-Drugą kolejkę stawiasz ty, mój drogi. Taka była umowa.- Położył dłoń na ramieniu dryblasa na którego wpadł.- Drugi toast, proszę państwa, za Was! Za was wszystkich. Za rolników, rzemieślników i wytwórców którzy są solą tej ziemi! -Postukał obcasem po parkiecie który miał pod butem. -NIKT, kto nigdy nie zajął się praca fizyczną, nie zrozumie jaki to jest ciężki kawałek chleba. Jesteście żywicielami i solą naszej ziemi, która napędza gospodarkę i z której powinniśmy być dumni! Cheers, proszę państwa! - Jednym haustem wypił drugą podwójna. Paliła w gardło, jednak Isaac nieznacznie się skrzywił. I oczywiście sięgnął po trzecią.
-Zapłaciłeś? Wspaniale! To teraz kolej Twojego brata. TRZECI toast, za wszystkie piękne panie które dzisiaj odwiedziły ten lokal! - Spojrzał na właścicielkę baru stojąca za kontuarem i skinął jej głową w geście szacunku. Odwrócił się w stronę wejścia i kiedy pił trzecia kolejkę, jego wzrok w końcu spoczął na przybyszu którego wcześniej zawołano. Jego spojrzenie, zderzyło się ze spojrzeniem Sama, więc patrzył mu w oczy pijąc trzecią ognistą.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#6
29.03.2024, 23:12  ✶  
Samuel wszedł i przystanął obserwując z niedowierzaniem tę kuriozalną scenę, ale kim on był, żeby kogokolwiek oceniać? Najwidoczniej był wzywany na wyrost. Niepokój Lizzy jednak nie ustał, dużo whisky się lało i to bardzo, zdecydowanie za blisko drogocennych trunków w tej może niezbyt ekskluzywnej ale wciąż opłacalnej instytucji, którą określano wieloma mianami od speluny po restaurację.

Pozostał na swoim posterunku i oparł się o drewniany filar podtrzymujący konstrukcję i gwarantujący piętru dobre podparcie i możliwość istnienia (poza magicznymi wspornikami oczywiście, bo bar u Lizzy był zdecydowanie większy w środku niż sugerowałby to zewnętrzny metraż). Stał asymetrycznie, barkiem wsparty o drewno i obserwował przenikliwymi, chłodnymi oczyma, panując pod skórą nad przepływającą przez krew adrenaliną i napięciem szykującym go do instynktownego skoku.

Czterech rosłych chłopów zawsze skorych do bitki, teraz jadło pokornie z dłoni przyjezdnemu, pijąc się i śmiejąc, wyskakując z knutów, sowicie wielbiąc Lizzy napiwkami. Czegóż więcej chcieć?

Samuel od zawsze był wielkim entuzjastą świętego spokoju i bardzo nie lubił zmian.

Dlatego też wytrzymał spojrzenie tego, który kazał się nazywać Isaakiem Bagshotem, w żaden sposób nie wnikając w mowę ciało czy jakiekolwiek implikacje, które normalny człowiek mógłby wyciągnąć z takiej walki na spojrzenia podczas picia toastu. Milczał i patrzył, z zaciśniętą szczęką, ścięgnami ukrytymi pod przydługim zarostem. Tak na wszelki wypadek.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#7
30.03.2024, 00:20  ✶  
Isaac bardzo lubił ognistą, ale nie pamiętał kiedy ostatnio wypił trzy podwójne w przeciągu pięciu minut. Czuł, że w głowie mu lekko szumi, i że wypicie dwóch kolejnych będzie samobójstwem.
W oczy spojrzał mężczyźnie zupełnie przypadkiem. Po prostu akurat w tym miejscu w przestrzeni postanowił zawiesić wzrok. Czy był to przypadek? Zapewne tak. A może przeznaczenie? Któż to wie? Isaac odwrócił się, żeby odstawić pustą szklankę. Spojrzał na Boba, Tima, Johna i Garry'ego, i uśmiechnął się do nich miło.
-Panowie, naprawde bardzo Wam dziękuję. Na pewno jeszcze tu wrócę. W Londynie nie ma takich urokliwych pubów ani szczerych ludzi jak tutaj. - Powiedział już nie do ogółu, a do swoich nowych kolegów którzy jeszcze chwilę temu chcieli mu obić gębę. Każdemu z nich uścisnął dłoń. -Jeszcze raz dziękuję. - Sięgnął po swoje dwie ostatnie ogniste i spojrzał na Sama. Ruszył w jego kierunku.
-Ostatni toast, proszę państwa! Kto nie ma napitku? Ty! Podzielę się. - Wcisnął Samowi jedną ze swoich podwójnych ognistych. Nie wypadało nie wziąć i robić scen, ponieważ nastroje były pozytywne i wszyscy sie śmiali i dobrze bawili.
-Ostatni toast za wolność słowa i poglądów w czarodziejskiej Wielkiej Brytanii, proszę państwa!. - Wypił czwarta podwójna i odstawił pusta szklankę na pierwszy lepszy stolik obok siebie. Szumiło mu nieco w głowie i musiał się przewietrzyć. Oraz zapalić.
-Dobranoc! - Pomachał kapeluszem na pożegnanie i wyszedł z lokalu. Odetchnął. Wykaraskał się z tego jak prawdziwy Lockhart. Różnica jednak była taka, ze nie oszukał tych ludzi i nie zrobił z nich głupków. Napił się z nimi, zapłacił za swoją kolejkę i podziękował za towarzystwo.
Idąc wolnym krokiem po prostu gdzieś, wyciągnął z kieszeni papierosy i zapalił jednego
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#8
01.04.2024, 18:04  ✶  
Isaac wykazywał się sporym entuzjazmem jeżeli chodziło o bar Lizzy i jej stałych bywalców. Otoczenie, atmosfera, alkohol wchodził jak złoto. Może trochę szkoda, że nie wiedział dwóch spraw: po pierwsze Lizzy sama pędziła swoją ognistą, przez co alkohol w miarę znany i rozpoznawany w okolicznościach miejskich tu miał te kilka procent robiących różnicę. Druga rzecz, że Lizzy nigdy nie oszczędzała przy podwójnych, bo stodoły, które u niej piły miały azbestowe żołądki i legendarną wręcz wytrzymałość na alkohol.

Samuel przyjął szklankę wciąż przypatrując się obcemu z zaciekawieniem. Wypił wszystko, bo to nie było tak, że był alkoholowym prawiczkiem. Wręcz przeciwnie, lubił pić nawet jeśli nie robił tego często. Zazwyczaj potrzebował po temu jednak okazji innej niż... patrzenie jak niszczy się jakiś miastowy w otoczeniu rozbawionych rolników. Pijąc nie powiedział ani słowa, zupełnie jakby był antytezą Isaaca. Milczący obserwator zdarzeń, który prędzej sięgnąłby po niedźwiedzie ramiona i złowrogo wyszczerzone zębiska, aniżeli giętki język komplementów i pustych frazesów. Tak zwany argument siły, zamiast siły argumentu.

Niebieskie oczy odprowadziły Isaaca, nikt nie zastąpił mu drogi, gdy wyszedł na zewnątrz po słodkim pożegnaniu. Alkohol najwidoczniej jednak zrobił swoje, bo chłopak wybrał najbliższe możliwe drzwi, czyli te na zapleczu, tuż za Samem. Noc trwała w najlepsze i nie zauważył w pierwszej chwili, że to nie brukowana ulica, a brukowana ścieżka w cudzym ogródku. Gwiazdy na niebie świeciły przyjemnie, wiatr łaskotał ogorzałą od barwionego karmelem bimbru twarz. Niespodziewanie wyrosła przed nim drewniana ściana stodoły.

Usłyszał za sobą leniwe mlaśnięcie.
– Wiesz, że nie podejmę Cię tak wystawnie jak Lizzy prawda? Ale nie da się ukryć, że nocleg w szopie jest za darmo, więc jeżeli aż taką masz ochotę dzielić ze mną słomę. – Chmurny blondyn który wyszedł za nim mówił cicho, nieco szorstko, choć nie dało się ukryć, że najwidoczniej rzeczywiście nie miał nic przeciwko. – Mam tylko nadzieję, że nie będziesz tyle gadać. Już wystarczy, że obudzili mnie z Twojego powodu. – burknął jeszcze wymijając go i wchodząc do szopy. Od progu powitało go głośne zdublowane beczenie dwóch najwidoczniej stęsknionych mieszkanek szopki.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#9
02.04.2024, 03:43  ✶  
Widząc gdzie się znalazł, odetchnął z irytacją i wzniósł oczy ku niebu. Mógł się oczywiście teleportować prosto do domu, jednak alkohol zaczynał szumieć mu w głowie i bał się, że któraś z części jego ciała zostanie tam, gdzie nie powinna i wszystko skończy się wizyta u Świętego Munga. Odwrócił się więc na pięcie żeby się wrócić, chociaż w głowie majaczyła mu myśl, że mógłby po prostu przeskoczyć przez płot. Z przemyśleń wyrwał go jednak czyjś głos. Ponownie spojrzał wprost na Sama, jednak mężczyzna tym razem nie zaszczycił go spojrzeniem a jedynie minął, znikając w stodole.
- O, dobry wieczór, panie Samie. Czy powinienem ściągnąć buty i zostawić je przy wejściu? - Zapytał, korzystając z zaproszenia. Ruszył więc za Samem, i kiedy wszedł do obory, ściągnął kapelusz i rozejrzał się.
-Przykro mi, że Cię obudzono. Chłopcy okazali się bardzo sympatyczni, ale jestem w stanie zrozumieć że pani Lizzie mogła się zmartwić. W każdym razie... skoro już zaprosiłeś mnie do środka, to postaram się ograniczyć mówienie do niezbędnego minimum. Za nocleg podziękuję, ale jeśli będę mógł tu odpocząć przez jakieś pół godziny, to będę bardzo wdzięczny. - Powiedział.- Czyli pracujesz tutaj jako ochroniarz, a to jest Twój dom? I może jeszcze raz się przedstawię. Mam na imię Isaac. - Jeśli było to możliwe, to chciał uścisnąć Samowi dłoń.
przybłęda z lasu
The way to get started is to quit talking and begin doing.
Jasne jak zboże włosy, jasnobłękitne oczy. 183 cm wzrostu, szczupła ale dobrze zbudowana sylwetka. Ubiera się prosto, choć jego rysy zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Ma spracowane ręce i co najmniej kilkudniowy zarost.

Samuel McGonagall
#10
02.04.2024, 15:33  ✶  
W środku stodółka była jak najbardziej normalna, można powiedzieć mugolska. W zagrodzie odpoczywał koń, liżąc i nadgryzając zawieszoną sążnistą białą kostkę soli. Zaraz przy wejściu do drewnianego relingu przywiązane były dwie kozy: czarna i biała, które z zaciekawieniem łypały swoimi oczami znaczonymi prostokątną źrenicą na swojego gościa. Samuel rozczesywał palce skołtunioną grzywę drugiej z nich, oczyszcając przy okazji rogi zasuszonych trawek, które zdobyła podczas dzisiejszych wojaży lub podwieczornej wyżerki. Biała z kolei od progu rzuciła się do Isaaca, by podżerać mu spodnie.

Samuel podniósł się z kolan i skinął głową wskazując drewnianą ławkę obok niewielkiego regału z narzędziami. Co dłuższe grabie i łopaty zawieszone były na zdecydowanie świeżych hakach. Na jednym z nich wisiała też płócienna torba wypełniona niewielkimi podłużnymi szpargałami odciskającymi się na materiale. Jedynym światłem był sierp księżyca i słabowita aura dochodząca zza baru małomiasteczkowej zapalonej latarni.

"Gospodarz" nie kłopotał się zapaleniem innego światła, próżno z resztą było szukać tu lampy. Zamiast tego bez słowa poszedł dwa kroki w głąb przybytku i uwalił się na słomie zebranej w kącie przeciwnym do boksu z koniem. Daszek szopy był spadzisty, widać było belki stropu, gdzieś pod dachówką kotłowały się w gnieździe jaskółki. Samuel nawet nie przykrył się derką, na relatywnie jasnej plamie siana próżno było szukać koca.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Samuel McGonagall (2706), Isaac Bagshot (2570)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa