23.04.2024, 14:03 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 17:05 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
– Pani Poppy… – Basilius podszedł do uśmiechniętej recepcjonistki, ubranej w szatę w słoneczniki.
– Oh, pan Prewett, kochany! Początek zmiany? Naprawdę dziękuję za te czekoladki wczoraj, ja…
– Tak, tak. Nie ma za co. Pani Poppy mam prośbę…
– Ah, tak. Ja wiem, ja wiem. Chodzi o pański gabinet?
– Nie, nie. Zaraz… Mój gabinet?
– No tak. Na Merlina to ty nic nie wiesz kochanieńki? Na poprzedniej zmianie ktoś tam opatrywał paskudny przypadek gnicia. – Gnicie, czemu to zawsze musiało być gnicie? – I wszystko już w porządku, ale teraz pański gabinet gnije zamiast pacjenta.
– Słucham?
– Ale spokojnie. Za kilka godzin to posprzątają. Po prostu na razie musi się pan przenieść do sali 1305. Proszę oto klucz.
– Sali 1305? Pani Poppy, a nie jest pani pewna, że to przypadkiem nie jest…
– Nie, nie. To normalny pokój. Gabinet.
– No dobrze, pani Poppy, a wracając do tematu. Czy byłaby możliwość, że jeśli przyjdzie dzisiaj pewna pacjentka to…
– A właśnie! Panie Prewett. Niemal bym zapomniała. Pacjentka do pana!
Basilius odwrócił się, by zobaczyć kogo wskazała mu pani Poppy, a uśmiech, który przykleił sobie do twarzy nieco mu opadł. W poczekalni bowiem oczywiście siedziała Brenna.
I to nie tak, że Basilius próbował przekonać panią Poppy, by jakby coś, to skierowała Brennę do innego uzdrowiciela, bo wierzył, że dzisiaj spotka ją chaos z jej strony. To znaczy… Do wczoraj powtarzał sobie, że naprawdę tak nie będzie. A jednak, gdy dzisiaj obudził się rano, ptaki śpiewały za głośno, ktoś darł się na ulicy, on się nie wyspał, więc uznał, że nie ma mowy. Dzisiaj po prostu chce mieć spokojny dzień w pracy.
No cóż.
Prawdopodobnie to postanowienie mu nie wyszło, chociaż Brenna mogła się jeszcze okazać całkiem spokojnym przypadkiem. Ta… Niemal się nie roześmiał na tę myśl.
Ruszył więc po prostu w stronę czarownicy, żegnając się jeszcze z pani Poppy, która była już zajęta rozmową z inną uzdrowicielką na temat niejakiego pana Ferdynanda, który musiał być dzisiaj przetransportowany do Lecznicy Dusz i chyba bardzo tego nie chciał.
– Witaj Brenno, co cię dzisiaj tutaj sprowadza? – spytał, stając przed Longbottom, jednocześnie uważnym wzrokiem lustrując kobietę, by na szybko ocenić jak źle dzisiaj będzie.