27.10.2022, 10:36 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 19:38 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Blackowie prawdopodobnie mieli jakieś zalety poza tym, że są bogaci. Prawdopodobnie. Brenna wprawdzie nie miała okazji ich odkryć, ale chciała wierzyć, że jakieś istnieją i nie poznała tych głównie dlatego, że dotąd raczej z z przedstawicielami tejże rodziny nie spotykała się zbyt często. Obecnie jednak interesowała ją właśnie ta jedna zaleta: bogactwo.
Bale charytatywne, licytacje, przygotowania do nich, wbrew pozorom nigdy nie sprawiały Brennie przyjemności. Kto lubi krążyć po ludziach i zachęcać ich do składania datków? Zajmowała się tym jednak od momentu, gdy matka nie chciała już tego robić, z poświęceniem kogoś, kto cenił rodowe tradycje oraz naprawdę był zainteresowany losem magicznych sierotek oraz magicznych zwierzątek. Choć Longbottomowie nigdy nie dogadywali się z Blackami szczególnie dobrze, to z tego powodu napisała list do świeżo upieczonej pani Black. A że inicjatywy Longbottomów nie opierały się na sprzedaży ciasteczek, a słynęły w towarzystwie, były okazją do pokazania się, olśnienia swoim bogactwem, spotkania innych osobistości i nieraz, nie dwa, stawały wydarzeniami roku, a listę ofiarodawców odpowiednio eksponowano i posyłano do prasy - nawet uzyskała odpowiedź pozytywną. Eunice zgodziła się na spotkanie, aby omówić sprawę balu.
Oczywiście, mogła to zrobić, aby potem wykopać Brennę za próg. Była młodsza, w Hogwarcie właściwie się minęły, potem jakoś ich kręgi towarzyskie nigdy się nie zbiegły i Longbottom nie miała pojęcia, czego się spodziewać.
Gdy przygotowywała bal, odwiedzała ludzi najczęściej w jednym z trzech “wydań”. Jedno, serwowane znajomym, “huragan Brenna”, wpadający z zaproszeniem i pytaniem o coś na licytację. Drugie, tam, gdzie sądziła, że może zyskać prezentując się jako ktoś niższy w hierarchii “asystentka Longbottomów” (niekiedy później mogło przyprawić o zawał, gdy orientowali się, że właściwie to dziewczyna owszem, asystowała przy urządzaniu wydarzenia, ale należała do rodziny, która je urządzała). I trzecie wreszcie - dla osób, które pogardzają każdym, kto stoi niżej, oczekują “osobistego stawiennictwa” i tak dalej… “Dziedziczka rodziny czystej krwi”. Właśnie to wybrała na potrzeby Eunice.
Stawiła się pod domem państwa Black ubrana w szatę czarodziejów. Na tyle elegancką, by było jasne, że nie jest tania, ale też nie tak strojną, by przypadkiem przyćmić Eunice - Blackowie lubili błyszczeć, podobnie jak Malfoyowie, tego Brenna była pewna. Nieposłuszne włosy udało się jej opanować w miarę przyzwoitą fryzurę, i liczyła, że ten stan rzeczy utrzyma się przez najbliższą godzinę. Zjawiła się dokładnie trzy minuty przed ustalonym czasem, aportując się w pobliżu wejścia: wszystko wyliczyła dokładnie, nie chcąc, aby taki szczegół jak przyjście zbyt wcześnie lub zbyt późno wpłynął na przebieg spotkania.
W końcu zależało jej, aby Eunice przekazała coś na licytację, a jeżeli nie - pojawiła się na balu i najlepiej wylicytowała coś osobiście.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.