16.05.2024, 19:37 ✶
6 sierpnia 1972
Sady w Anglii, cztery godziny drogi od Londynu
Sady w Anglii, cztery godziny drogi od Londynu
Lato było nad wyraz piękne. Słońce przyświecało wesoło, ocieplając wystawione doń buzie. W przypadku Olivii promienie słoneczne spowodowały miły dla oka wysyp piegów i pojaśnienie rudych włosów. Być może odrobinę też je przesuszyły, ale to nic - po akcji z kaktusem, który wyrósł kobiecie na głowie, gdy postanowiła użyć innego szamponu, postanowiła twardo trzymać się swoich przyzwyczajeń. Najwyżej podetnie końcówki albo co... Wolała nie ryzykować - przynajmniej nie w tej chwili.
A jeśli o ryzyku mowa, to właśnie była na najmniej ryzykownej misji w całym swoim życiu. Po akcji z kopaniem rowów z Brenną postanowiła jeszcze przez chwilę cieszyć się wolnością poza Londynem - i po prostu życiem. Tak się akurat złożyło, że jej koleżanka z Hogwartu miała tutaj niedaleko sad. Dziewczyna była pięć lat młodsza od Olivii: w szkole praktycznie się nie widywały, ale okazało się, że ich rodzice się znają. I tak od słowa do słowa, od roku do roku, Quirke co jakiś czas wpadała do Elizy, żeby jej pomóc przy roślinach. Miała do nich rękę, a w podzięce zwykle wracała z całym koszem pysznych owoców i warzyw. Dobre, bo niepryskane - tak mówiła Eliza, a Olivia nie miała powodów, by jej nie wierzyć. Tak było i tym razem: było okropnie, okropnie wcześnie, ranek tak w zasadzie. Ptaki rozćwierkały się na całego już od samego rana. Olivia wylądowała nieopodal wielkich sadów, z których jeden należał do Elizy. Musiała skorzystać z teleportacji, co sprawiło, że jej żołądek... Cóż, warto spuścić na to zasłonę milczenia. Na całe szczęście Quirke zawsze miała przy sobie paczkę miętówek: aczkolwiek w tej konkretnej chwili postanowiła po prostu wyciągnąć papierosy i zabić smak wymiocin, który towarzyszył jej zawsze, ilekroć podróżowała w tej formie. Rozejrzała się - było zdecydowanie za wcześnie, ale Eliza powinna już być w sadzie. Miała jakieś dwa kwadranse marszem, musiała chyba źle zapamiętać lokalizację, bo sad ogrodzony pordzewiałą siatką, przy którym się znalazła, był dziwny.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, zaciągając się papierosem. Przecież tutaj powinny rosnąć głównie drzewka owocowe. To dlaczego na tych konkretnych nie widziała owoców wcale?