19.05.2024, 22:01 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 17:08 przez Król Likaon.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic V
Jedno było pewne. Millie będzie zachwycona tą historią, kiedy opowie jej wszystko przy kolejnym spotkaniu. Zgodnie z prośbą Longbottom nie wezwał nikogo z jej rodziny, doskonale wiedząc, jak to jest gdy chce się uniknąć informowania matek o swoim stanie zdrowia. Gdy Brenna zasnęła udało mu się przenieść ją do łóżka (zaklęciem, inaczej pewnie by ją upuścił), a sam zajął się sprzątaniem kuchni, która… No cóż. Była cała we krwi, co dość oburzało jego wewnętrznego pedanta. I dopiero gdy skończył poczuł, jak bardzo zmęczony był tym całym dniem. Francesca okazała się wariatką, Millie miała rację, Brenna mogła zginąć, a on… W sumie on skończył tak samo jak we wszystkie inne dni. Jako łatający ludzi singiel, który czuł potrzebę wywracania oczami, na to co przepowiedziała mu Moody. Ale przynajmniej Francesca nie będzie dalej planować ich wspólnej przyszłości. Nie powinien więc chyba narzekać.
Resztę nocy spędził mało śpiąc, ale zdecydowanie nie w taki sposób w jaki miał nadzieję przed pójściem na randkę z Francescą. Położył się na kanapie, ale co przysypiał, budził się i zaglądał do Brenny, by się upewnić, czy wszystko było w porządku. Rana co prawda goiła się ładnie, ale to i tak był przeklęty sztylet, a niektóre rany po przeklętych sztyletach miały to do siebie, że lubiły niespodziewanie się otwierać, lub robić inne głupie rzeczy. Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsce.
Wreszcie, gdy, już nad ranem, obudził się po raz kolejny, zrozumiał, że raczej nie wróci do snu i trzeba było wstawać. Zerknął jeszcze raz do Brenny, na całe szczęście dalej żyła, zostawił jej po cichu jakieś spodnie dresowe i luźną bluzę, a sam zajął się przygotowaniem śniadania. Jeszcze poprzedniego dnia miał taki głupi pomysł, by zrobić rano Francesce naleśniki, a że nie chciał marnować kupionych owoców i miał do zabicia trochę czasu, uznał, że i tak je przygotuje. Brenna zasłużyła w nagrodę za przeżycie.
Longbottom jednak dalej spała, i bardzo dobrze, gdy skończył, więc Basilius siedział teraz po prostu przy stole, gapiąc się niewyspany na filiżankę czarnej kawy i w ciszy kontemplował swoje życie i dziwne daty.