• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 14 Dalej »
[styczeń 1970, Egipt] Matka garnków

[styczeń 1970, Egipt] Matka garnków
Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#1
07.07.2024, 15:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 15:51 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Thomas Figg - osiągnięcie Piszę, więc jestem

O tej porze roku w Anglii zwykle było ciemno, chłodno i ponuro: zmrok zapadał wcześnie, niebo pokrywały chmury, i regularnie spadał z nich deszcz ze śniegiem, szybko zamieniającym się w burą ciapę, zwłaszcza na londyńskich ulicach.
W pustynnym obozie, kilka tygodni temu rozstawionym w pobliżu stanowiska badawczego mugoli, w egipskim słońcu – na początku stycznia temperatury oscylowały w okolicach dwudziestu dwóch stopni, ale tu, gdzie królowały pustynne wydmy, bardziej dawały się we znaki – Anglia zdawała się snem nawet Cathalowi, który przecież mógł sobie przypomnieć angielską zimę w najmniejszych szczegółach.
- Umm al-Kaab. Matka garnków – powiedział, wypuszczając z ust kłąb dymu. Rozstawiony tutaj namiot był zaczarowany na tyle, na ile można było sobie na to pozwolić, będąc tak blisko mugoli. Był odporniejszy na piasek i na wicher, odrobinę bardziej pojemny niż wskazywałby na to zewnętrzny rozmiar, trochę lepiej trzymał temperaturę, ale poza tym nie wyróżniał się na tle innych. Cathal, wysoki, mocno zbudowany, jasnowłosy mężczyzna o chłodnych oczach, stał przy niewysokim stole, zasłanym zapiskami w obcych językach i rysunkami. Mimo kolorytu typowego dla Anglika, odziedziczonego po matce, nie ciemnowłosym ojcu, cerę miał ogorzałą od słońca i wiatru. – To nie piramidy w tym znaczeniu, w którym wyobrażają sobie je Anglicy. Części naziemne dawno uległy zniszczeniu. Cała reszta to wykopaliska.
Czas i pustynia pochłonęły kompleks, podobnie jak starożytne miasto Abysos i położone w pobliżu Tinis.
– Mugoli interesuje grobowiec faraona Narmera, którego uważa się za pierwszego władcę Górnego i Dolnego Egiptu. My jednak chcemy dostać się do komnaty nagrobnej kobiety, która prawdopodobnie była jedną z jego żon i czarownicą. Znaleźliśmy wejście, a raczej mugole je znaleźli, poradziliśmy sobie z klątwą, znaleźliśmy sposób na jego otwarcie…
Oczywiście, to był dopiero początek. Prace w takich przypadkach nie postępowały tak, jak w książkach: czekały ich jeszcze tygodnie albo miesiące ostrożnego torowania sobie drogi w podziemiach, w ciasnych korytarzach, najeżonych czarami i pułapkami, otwierania kolejnych komnat, a potem kolejne miesiące badania znalezisk.
– Przy jednym z przejść są pułapki. Nasz egipski specjalista od nich bardzo niewygodnie dał się zabić w bójce w tawernie w Aleksandrii – stwierdził Cathal takim tonem, jakby ani trochę nie żałował tego specjalisty (po prawdzie cenił go za profesjonalizm, ale współpracowali zaledwie od kilku tygodni, a i nie mógł nic poradzić na jego głupotę w kwestii upijania się po godzinach pracy, więc nie, nie wylewał łez), za to był zirytowany na opóźnienia w pracach, jakie mogły powstać z jego powodu. – Leta zdjęła klątwy, ja przełamałem barierę pieczęci, ale potrzebujemy kogoś, kto je rozbroi, zanim przejdziemy dalej.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#2
19.07.2024, 20:48  ✶  

Zdecydowanie w dnie takie jak ten tęsknił za starymi dobrymi Wyspami Brytyjskimi i ich chłodnym klimatem. Ileż by dał, aby się móc tam znaleźć i zamiast martwić się żarzącym upałem, to zadekować się w domu przed kominkiem z kubkiem herbaty i spokojnie przetrwać ten dzień. To jednak nie, jego wewnętrzny poszukiwacz przygód musiał łaknąć zaznać ich jak najwięcej. Ale po próżnicy nie było co rozpamiętywać rodzinnych stron, bo tylko się cieplej jakoś tak robiło.
Z zainteresowaniem spojrzał na Cathala, kiedy wypowiedział miano Matki Garnków, zdarzyło mu się słyszeć już te nazwę, jednak w większości były to tylko legendy i pogłoski. Czyżby jednak było w nich faktycznie ziarno prawdy?
- No to brzmi jakby wszystkie najtrudniejsze etapy były już za wami? - z opisywanej sytuacji nie brzmiało to jakby mieli jakieś trudności, w końcu Cathal nie był byle stażystom na stanowisko klątwo łamacza, miał dość spore doświadczenie, większe nawet niż Thomas, w końcu był starszy. Wpatrywał się uważnie w mężczyznę, bo nie sprowadziłby go tutaj tylko po to, żeby oświadczać takie oczywistości, czy pochwalić się osiągnięciem - to mógł zrobić listownie, jak kilka razy w przeszłości. Tak samo z konsultowaniem się, za pomoc sów było szybsze.
- Trochę iuoczninie, szwendać się po miejscach najeżonymi pułapkami, a zginąć z rak ludzi w środku miasta - choć do śmiechu Thomasowi nie było z tego powodu. Przesunął dłonią po brodzie zastanawiając się nad słowami towarzysza. - Zgaduję, że zostali tam coś skomplikowanego - miał go, nigdy nie odmówiłby rozwiązania łamigłówki czy rozbrojenia pułapek. - Wiecie, co tam się znajduje czy nie próbowaliście ich nawet ruszać? Kiedy zaczynamy i ile mamy czasu? - zapytał chcąc poznać jak najlepiej sytuację. Odpowiedzią na to czy im pomoże i weźmie w tym udział był sam fakt, że się tu zjawił. Nigdy nie zostawiał rozgrzebanej czy niedokończonej sprawy - o ile nie musieli go zabierać do szpitala, bo coś poszło nie tak - ale w innych przypadkach zostawał na miejscu do samego końca. - Chociaż jak znam życie to postarali się o jakieś piekielnie trudne zabezpieczenia, w końcu złożyli tam nie byle kogo. Nie wątpię, że sama Matka Garnków im pomagała w ustawieniu kilku pułapek - do kilku grobowców egipskich już wchodził, ale nigdy nie były to tak ważne osobistości, miał niejasne przeczucie, że tutaj będzie piekielnie trudno.
Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#3
20.07.2024, 18:29  ✶  
Na wąskie wargi Cathala wypłynął uśmiech, nieco leniwy.
– To dopiero początek. Umm al-Kaab skrywa wiele tajemnic. Niektóre z nich są mordercze.
Na mugoli czekała tutaj przede wszystkim mrówcza praca. Całe lata mozolnego posuwania się do przodu, odkopywania kolejnych komnat, starannej analizy znalezionych napisów, mumii, przedmiotów, złożonych z Narmerem w grobie. Czarodzieje z jednej strony mieli łatwiej – te mechaniczne czynności, jak usuwanie piasku, mogli wykonywać błyskawicznie za pomocą magii. Z drugiej – czekały na nich mordercze klątwy i pułapki, postawione przez starożytnych. Nawet co pozostawiono w grobowcu królowej – czarownicy mogło nosić w sobie magię, jakiej dziś nie znali, a to fascynowało, ale oznaczało wiele pracy i wymuszało ostrożność.
Wiedzieli już, że egipska królowa, władająca magią, nie było żadną legendą: nie znaleźliby magicznego wejścia, gdyby było inaczej. Cathal nie był zaskoczony, bo te okolice były kolebką magii, i traktowano ją raczej jako dar bogów i przywilej kapłanów niż coś, co należało tępić. Teraz pozostawało rozwiązać resztę zagadek.
Cathal Shafiq lubił zagadki i tajemnice. W pewnym sensie to dla nich żył.
– Za samym przejściem do magicznej części kompleksu, bez wątpienia rzeczywiście częściowo zabezpieczonego przez samą władczynię, nie kryje się tylko jej komnata nagrobna. Wstępne badania wykazują obecność wielu sal, korytarzy, grobowce kilku kapłanów i prawdopodobnie jej najwierniejszych sług, a to wszystko to trzeba zbadać. Spodziewamy się kolejnych klątw, pułapek, bez wątpienia pomysłowych, pieczęci.
Shafiq odepchnął się od stołu i wyciągnął paczkę papierosów. Zaoferował je Thomasowi do poczęstowania się, a potem odpalił jednego i zaciągnął się dymem. We wnętrzu czuć było tytoń, oznakę, że właściciel dość często pali, chociaż nie był to zapach intensywny – zapewne dzięki magii.
– Spodziewam się, że są mordercze – powiedział wprost. – Starożytni magowie zostawili te pułapki, aby zabić tych, którzy zakłócą spokój królowej. W tym przypadku nas. Część zapewne nie działa. Niestety spora część mogła przetrwać, tak jak przetrwała tysiące lat klątwa, pętająca wejście. A to oznacza… że nie mamy pojęcia, czego się spodziewać. To nie będą pułapki, jakie stawia się współcześnie. Mogą być dla ciebie równie dobrze banalnie proste, jak banalnie trudne.
Z jednej strony magia rozwijała się, i na pewno mieli teraz wiele bardziej pomysłowych mechanizmów. Ale czy nie było też tak, że mnóstwo wiedzy zatracono?
Shafiq zamyślił się na długą chwilę, a potem wydmuchał kłąb dymu.
– Ile lat miały najstarsze mechanizmy, z którymi miałeś do czynienia?
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#4
21.07.2024, 02:46  ✶  

Uniósł kącik ust w górę na wspomnienie o morderczych tajemnicach wspomnianego przez niego miejsca. Cóż coś w tym było ,nie bez powodu były to kompleksy grobowców, miały one być miejscem pochówku, a nie miejscem uczęszczanym przez żywych.
- W końcu to grobowce, miały strzec martwych, a nie zapraszać na wycieczki krajoznawcze - uśmiechnął się z przekąsem, czasami nachodziła go refleksja czy takie grzebanie w grobowcach starożytnych cywilizacji jest słuszne czy nie jest to zwykłe rozkradanie grobów. Ale bez tego nie znaliby odpowiedzi na wiele pytań związanych z zamierzchłymi czasami, więc może jednak to było usprawiedliwione? Popatrzył uważnie na Cathala marszcząc przy tym brwi - cała ta jego opowieść o tym kompleksie, im więcej sal tym więcej zabezpieczeń. To brzmiało jak prawdziwa droga przez mękę i długie zabawy z każdym metrem korytarzy. Wyciągnął rękę po oferowanego papierosa, potrzebował teraz go, żeby móc wyklarować swoje myśli. Mózg Figa właśnie wpadł w tryb gdzie intensywnie przetwarzał to wszystko co usłyszał od siedzącego naprzeciw mężczyzny. Wyciągnął zapalniczkę i wciąż w głębokim zamyśleniu odpalił swojego papierosa. Nie odpowiedział nic do czasu, aż dym opuścił jego płuca przez nos.
- Wiesz, wydaje mi się - zaczął jakby nie do końca jeszcze był w stanie ubrać w słowa to co chciał powiedzieć, w końcu jednak odzyskał bystrość spojrzenia i ponownie zerknął prosto w oczy Shafiqa. - Tak teraz zastanawiam się czy nie była ona czasem prekursorką, która przyczyniła się do późniejszego spisania Księgi Umarłych. Duża liczba sal może wskazywać nie tylko na to, że pochowaną ją wraz z służbą, lecz zostali tam strażnikami, spętani z danym miejscem na wieczność, aby strzec swojej królowej - tak, zdecydowanie to czego tam potrzebowali to starożytne potwory związane magią nekromantką. No ale Egipcjanie mieli od zawsze głęboki kult śmierci, dlatego wcale by się nie zdziwił, gdyby tak było.
- Weźmy to tylko pod uwagę przy schodzeniu tam - tak, wzięcie pod uwagę tego czynnika nie wydawało się wcale takie głupie, przynajmniej w odczuciu Figga. Zaśmiał się, ale nieco bez rozbawienia na komentarz, że pułapki mogą być zarówno trudne jak i proste. - Spokojnie, postaram się was nie spowalniać i pracować nad nimi na tyle szybko, abyście się nie nudzili w międzyczasie - dobrze zdawał sobie sprawę z tego, jak zróżnicowane są mechanizmy pułapek w takich miejscach. Co było dziwniejsze, czasami im starsze mechanizmy tym bardziej zaawansowane być potrafiły.
- Najstarsze działające mechanizmy, z którymi miałem styczność to późno babilońskie pułapki. Natrafiłem też raz na sumeryjskie, jednak były już tak nadgryzione zębem czasu, że nie udało mi się odgadnąć nawet jak miały działać. - odpowiedział zgodnie z prawdą, w tym fachu im więcej ktoś wyolbrzymiał i udawał, ze wie więcej niż faktycznie posiadał wiedzy - tym szybciej kończył martwy, a do tego Thomasowi się nie spieszyło.
Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#5
21.07.2024, 20:51  ✶  
Cathal nie miał żadnych dylematów moralnych na tle wchodzenia do grobowców starożytnych. Mogło wynikać to z tego, że Shafiq w ogóle był człowiekiem z bardzo niewielką ilością skrupułów. Nie okrutnym, nie szalonym, nie lubującym się w cierpieniu, ale dalekim od „dobrego”. A mogło z podejścia – z pragnienia przygód i nowości, z chęci odgrywania tajemnic, ale i z odszukiwania zapomnianej wiedzy, i wydobywania sekretów, pogrzebanych w mroku, pod piaskiem, znów przywracania ich na światło dzienne.
– Z dużym prawdopodobieństwem władała magią niezwykłą w tamtych czasach. I być może posługiwała się artefaktem, który choć na pewno nie przypominał naszych różdżek, działał podobnie jak one.
Afrykańscy magowie po dziś dzień rzadko posługiwali się różdżkami. Ich magia nie była przez to słabsza, ale… była inna. Różdżki zapewniały większą precyzję, ułatwiały naukę, a jednocześnie stanowiły słaby punkt i wyrwanie ich z dłoni szybko kończyło pojedynek. Cathala fascynowało, co królowa mogła osiągnąć z artefaktem, dającym jej prawdopodobnie możliwości większe lub przynajmniej inne niż współczesnym jej magom.
A jako małżonka faraona, ktoś równy bogom, bez wątpienia chętnie je wykorzystywała, także na oczach mugoli. Kto wie? Być może to nie Narmer zjednoczył tak naprawdę dwa królestwa.
– Kto wie? Nawet ja nie umiem odczytać niektórych zapisków, które znajdują się w pierwszym korytarzu i salach.
A Cathal był Shafiqiem, w jego krwi płynęła ich magia. Instynktownie rozumiał obce języki, znajdował właściwe słowa, bez choćby chwili poświęconej na naukę. Choroba, obciążająca umysł, stanowiła z jednej strony problem, zwłaszcza w niebezpiecznych sytuacjach, z drugiej – sprawiła, że błyskawicznie poznał starożytne runy. Miał kilkanaście lat doświadczenia jako archeolog. Jeśli on nie umiał odczytać tych zapisków, uważał, że nie odczyta ich w tej chwili nikt.
– Spodziewam się tam właściwie wszystkiego. Włącznie z tym, że mumie powstaną i spróbują nas zabić – przyznał Cathalem, ale w jego tonie brakowało przejęcia, jasne oczy nie zmieniły wyrazu. W ataku mumii Shafiq dopatrywał się głównie jednego problemu i tym byłoby to, że taką mumię prawdopodobnie trzeba by poważnie uszkodzić, a on bardzo nie chciał uszkadzać cennych zabytków historycznych. – Nie masz pracować szybko, Thomas. Masz pracować skutecznie. Wolę dotrzeć do komnaty nagrobnej miesiąc później niż przenieść się na tamten świat dwadzieścia lat za wcześnie – sprostował. Mogło to brzmieć sucho, ale takim był człowiekiem, a bezpieczeństwo… w Irlandii przekonał się aż za mocno, jak to mogło wyglądać. – Świetnie, więc wiesz, czego mniej więcej się spodziewać.
To oznaczało dosłownie: wszystko.
– Znajdziemy kogoś na stałe, ale chwilowo ile czasu możesz nam poświęcić? – spytał, wygaszając papierosa o papierośnicę. – Chcesz rozejrzeć się po obozowisku?
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#6
22.07.2024, 02:12  ✶  
Artefakty - fascynowało go jak to działało w Afryce, że mimo braku różdżek potrafili poradzić sobie w taki sposób. Podejście do magii na tym kontynencie różniło się zgoła od tego, jakie panowało na reszcie globu. Ale czy było złe? Nie było jemu decydować czy coś innego było czymś złym.
- Nie próbowałeś zaczerpnąć porady na ich temat na uniwersytecie w Kairze? - o ile dobrze pamiętał istnieją tam komórka magiczna, która pomagała właśnie przy takich wykopaliskach. Z drugiej strony mogliby oni ogłosić, że od teraz cały teren należy do nich z racji znaczenia historycznego dla Egiptu. Zdawał sobie sprawę ze zdolności Cathala, jednak tak stare języki zapewne sprawiały i jemu trudności, przecież uległ on zmianom tysiące razy do czasów, które zdołali poznać. ale z drugiej strony w odczytywaniu niezrozumiałych słów to właśnie Shafiq był ekspertem, skoro on nie mógł ich odczytać... Wzdrygnął się na samą myśl co musiało się tam czaić w tym grobowcu.
Pokiwał głową już z poważną miną, żarty trzeba było odstawić na bok i skupić na tym co ważne. - Ostatnio czytałem czyjąś pracę na temat wykorzystania świstoklików do pozbywania się strażników z grobowców - zaciągnął się papierosem i powoli wypuścił dym przez nos. - Chociaż nie wydaje mi się, aby ktokolwiek próbował tego w praktyce, nie brzmi zbyt wydajnie. - najprościej walczyć z mumiami było za pomocą ognia lub krusząc je, choć wtedy ryzykowali dalsze zniszczenia w samym już grobowcu. Zasępił się wiedząc, że będą to długie tygodnie jak nie miesiące. Popatrzył na swój notatnik, w którym miał zanotowane wszelkie mechanizmy na jakie kiedykolwiek natrafił - nawet te niedziałające. Jak wiele stron doda tutaj?
- Obecnie nie mam żadnego zlecenia, więc mogę wam pomóc do czasu aż wejdziemy do środka, chociaż pod koniec roku planowałem wrócić na trochę na Wyspy - odpowiedział zgodnie z prawdą, zakładał że maksymalnie we wrześniu będzie po sprawie, a przynajmniej miał taką nadzieję. Wyciągnął różdżkę, aby pozbyć się niedopałka i podniósł się ze swojego siedziska. - Prowadź - po prawdzie to najchętniej od razu rzuciłby się w wir pracy, jednak poznanie okolicy i przebywających tu ludzi mogło się mu przydać w przyszłości, przynajmniej będzie wiedział gdzie kogoś szukać.
Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#7
22.07.2024, 14:34  ✶  
– Działamy we współpracy z tutejszymi badaczami, ale oni też potrafią spędzić trzy lata, zastanawiając się, czy kropka przy hieroglifie zmienia całkiem znaczenie tekstu, czy komuś omsknęło się dłuto – skwitował Shafiq, może przy tym przesadzając… odrobinę jednak zaledwie. A i ta współpraca była krucha oraz problematyczna, pełna nieraz napięć. To było dziedzictwo kulturowe Egiptu i chcieli zachować to dla siebie – a jednocześnie nie mieli sami dość narzędzi, możliwości, ludzi, wiedzy i funduszy, aby wykluczyć przybyszów z Europy.
Cathal na szczęście pozostawiał to rodzinie i Ministerstwu. Jego interesowały badania i poszerzanie wiedzy. Dylematy kulturowe były czymś, czym mogli zająć się inni.
– Jak łatwo się domyśleć… wolałbym dotrzeć do komnaty nagrobnej szybciej niż za jakieś trzysta lat.
Pośpiech był złym doradcą. Cathal należał do ludzi, którzy działali z rozwagą i analizują kolejne posunięcia: wynikało to z charakteru, z poczucia odpowiedzialności, ale i trochę z choroby Milforda, przez którą przetwarzanie informacji było dla niego tak naturalne, jak oddychanie, czasem wręcz odrywając go od „tu i teraz”. Ale jednocześnie chciał posuwać się na przód. Za szybko się nudził, aby mógł tkwić całe lata nad jednym manuskryptem.
– Dość ryzykowne. Brzmi intrygująco, ale chyba nie chcę być pierwszym, który spróbuje – powiedział Cathal, uśmiechając się półgębkiem, na samo wyobrażenie tego wszystkiego, co mogło pójść nie tak. – Liczę, że natkniemy się głównie na klątwy i pułapki. I w takim razie świetnie, mamy parę miesięcy – podsumował, sięgając po jasny kapelusz, by naciągnąć go na głowę, zanim odsunął płachtę i wyszli wprost na słońce.
Temperatura o tej porze roku nie była tu może mordercza, a przyzwyczajenie robiło swoje, ale i tak poruszanie się w ubraniach, nawet z lnu i zaklętych, pod egipskim słońcem, na pustynnym obozie, nie było czymś dla Anglików zupełnie naturalnym. Obozowisko czarodziejskiej ekipy wyglądało zwyczajnie – głównie dlatego, że zaledwie rzut kamieniem od nich swoje prace prowadzili mugole, i dla nich ten zespół musiał pozostać po prostu bandą ekscentryków, finansowych przez prywatnego inwestora, mających znajomości gdzie potrzeba.
– Alethea Crouch. Półegipcjanka. Zdejmuje klątwy. Czasem je rzuca. Nie podpadaj jej – rzucił Shafiq, kiedy gdzieś dalej dostrzeli burzę ciemnych włosów i kobietę nurkującą do jednego z namiotów. – A to… Jamil zapewne znowu wkurwił Nell – dodał, kiedy z jednego z namiotów dobiegł okrzyk frustracji i wypadła z niego niska kobieta, o włosach tak jasnych, że niemal białych, spalonych zapewne przez słońce, odziana tak, jak tego by się spodziewało w obozie: w jasną, luźną koszulę, spodnie i porządne buty, sięgające za kostkę, ochraniające stawy i przylegające tak, by nie wpadał do nich piasek. – Bagshot! Gdzie masz kapelusz?
– Nie wkurwiaj mnie, Cal!!!
– Historyczka, spec od map i przy okazji medyk obozowy.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#8
24.07.2024, 01:46  ✶  

- Tak, śpiesz się powoli - pokiwał głową powtarzając jedno z mott przyświecających rozbrajaczom pułapek. Cóż tam jeszcze było o dokładności, ale szczerze mówiąc Thomas nie pamiętał wszystkich tych porzekadeł, bo i one nie za wiele wspólnego miały z faktyczną pracą. - Cóż, też by chciał, żebyśmy to my weszli do tej komnatym a nie nasze prapraprawnuki - zgodził się z Shafiqiem, co do tego, że pośpiech wskazany nie był ,ale też nie powinni być opieszali. Coś czuł ,że nad pułapkami spędzi bardzo dużo czasu, jak nie całość poza snem i posiłkami. Cóż nie zamierzał narzekać, dobrze wiedział jak istotne jest zbadanie mechanizmów przed ich rozbrajaniem.
- Być może dlatego byłą to jedynie forma teoretyczna, bo nikt nie chce tego testować. Sama już kwestia stworzenia świstoklików jest problematyczna, nie mówiąc o ich aktywacji - kwestia ta pewnie byłaby intrygująca, gdyby nie fakt, że pozostawiała pełno problemów i dziur w samym rozumowaniu, jeśli chodziło o bezpieczeństwo. - Jeśli zajdzie potrzeba to zostanę nieco dłużej, nie zostawię was bez pomocy z rozgrzebanymi pułapkami - zapewnił jeszcze, chcąc, żeby to było jasne. Fakt faktem ,ze wówczas by musieli wypracować nieco kompromisów, bo nie mógłby tutaj siedzieć cały czas, ale na coś by wpadli.
Ruszył za Cathalem, biorąc do reki swój kapelusz - zatrzymał się przed wyjściem na zewnątrz, nie lubił tego momentu wchodzenia na palące słońce. Będzie musiał pomyśleć czy nie uda mu się jakoś utrwalić na ubraniach zaklęcia chłodzącego, aby czuć się nieco bardziej komfortowo w tym rejonie świata. Bo mimo noszenia przewiewnych, lekkich ubrań, to czuł, jak promienie słoneczne chyba za cel wybrały sobie wyciśnięcie z niego całej wody w postaci potu.
- Zanotowane - dodał do siebie bardziej, żeby nie podpadać Alethei, cóż wolałby nie oberwać jakąś klątwą. Obserwował kolejnych przedstawianych mu członków ekipy - z tego co widział i rozumiał, to język wcale nie będzie barierą we współpracy, bo chyba jednak w obozowisku każdy posługiwał się angielskim.
- Wygląda na to, że jest to dość, żywo - stwierdził rozbawiony tym jak wszyscy latali i wydawali się być czym poddenerwowani.
- Pokażesz mi gdzie będę spać? Żebym mógł zostawić rzeczy i możemy rzucić okiem na wejście do grobowca - zapytał jeszcze Cathala, podejrzewał, że całą ekipę pozna bliżej w czasie kolacji, a pozostawała jeszcze kwestia rzeczonych pułapek. Chciał choćby przelotnie na nie zerknąć. Pchało go do rozwiązywania łamigłówek, każda potrafiła uczyć czegoś innego, nawet jeśli zdawały się być identyczne.
Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#9
25.07.2024, 10:38  ✶  
Cathal był człowiekiem cholernie upartym i nienasyconym: wiecznie pragnął czegoś nowego. Nowych odkryć, zagadek, doświadczeń, miejsc, smaków i emocji. Rzeczy, których nie poznał i które w najmniejszym szczególe nie tkwiły już w jego głowie. Ale nie był też porywczy ani narwany. Umysł zawsze zmuszał go do zastanawiania się nad możliwymi scenariuszami, a wiek zdążył wyleczyć może nie z buty, ale na pewno z wiary we własną nieśmiertelność.
– Poszukajmy więc sposobu, żebyśmy weszli tam my. Ale jeśli mam wybierać między pół roku i połowa mnie, bo resztę obetnie jakaś pułapka, a półtora roku i całością, to wybieram to drugie – rzucił, nim wyszedł na zewnątrz.
Mogło mieć to coś wspólnego z krwią Shafiqów, mogło z tym, że podróżował dużo i kilka lat jako dziecko spędził w Rosji, ale przystosowywał się do warunków szybko. W każdym miejscu czuł się jak u siebie, i w każdym zarazem szybko zaczynał tęsknić za czymś innym. Klimat Egiptu, zwłaszcza poza miastem, w pobliżach nekropolii, był piekłem dla kogoś, kto dopiero się tutaj pojawiał, ale Cathal przywykł do niego w ostatnich miesiącach – zwłaszcza, że był tu i w tej najgorszej, letniej porze.
– Miejmy nadzieję, że tutaj umarli spokojnie śnią w swoich kryptach. Być może królewska małżonka nie chciała naruszać ich spokoju.
Śmierć i życie były w końcu w wierzeniach starożytnego Egiptu nierozerwalnie ze sobą splecione.
– Znajdę kogoś najpóźniej w ciągu czterech miesięcy, więc nie ma obaw. Jeśli będzie to możliwe, jakiś czas popracujecie razem.
Afryka była krajem ogromnych kontrastów, tak jak różne były od siebie woda Nilu i piasek pustyni. Byli tutaj potężni czarodzieje, wielu z nich robiło ogromne kariery, ale jednocześnie bogactwo i bieda koegzystowały tu obok siebie i Cathal był dziwnie spokojny, że angielskie funty szybko przyciągną kogoś chętnego do pracy w starożytnym grobowcu. Inną kwestią było upewnienie się, czy będzie to specjalista.
– Nell, Leta i Jamil są… bardzo żywi – przytaknął Shafiq, wędrując po piasku, w stronę namiotu, w którym do niedawna mieszkał ich poprzedni specjalista od pułapek. – Jeśli chodzi o Jamila, jest nieszkodliwy. Jeżeli wkurwisz Nell, jak sobie coś zrobisz, poda ci najpaskudniej smakujący eliksir, jaki znajdzie na tę przypadłość – wyjaśnił. Obozowisko nie tętniło o tej porze życiem: w tych najgorętszych godzinach zwykle albo siedzieli w namiotach i próbowali przeżyć, albo byli pod ziemią, w wąskich i niskich korytarzach, teraz jednak skupiali się na części „teoretycznej”, czekając na specjalistę od pułapek. – Możesz zostawić swoje bagaże tutaj. Zuri nie miał bliskiej rodziny poza bratem, który nie był zainteresowany jego rzeczami, więc usunąłem przedmioty osobiste, ale zostały narzędzia i trochę drobiazgów. Jeśli chodzi o grobowiec, obejrzymy go jutro, z resztą ekipy.
Nie byli w końcu rozłożeni w samym jego centrum, a i należało pewne rzeczy skoordynować, aby mugole nie zobaczyli za wiele.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#10
26.07.2024, 00:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.07.2024, 02:08 przez Thomas Figg.)  

Thomas może nie podróżował tak dużo jak Cathal, jednak swoje zdążył zwiedzić. Może i nie miał takiej zdolności do szybkiej adaptacji tak jak kierownik tutejszych wykopalisk, ale nie był też typowym mieszkańcem Wysp Brytyjskich, któremu dowolna zmiana warunków atmosferycznych uniemożliwiał normalne funkcjonowanie.
- Cóż, tutaj się zgadzamy, też wolałbym po wszystkim być w jednym kawałku. Przecież jest jeszcze tyle miejsc do odkrycia, klątw do złamania, łamigłówek do rozgryzienia. - westchnął, pojawiała się pewnego rodzaju presja, jednak nie była ona związana w żaden sposób z tym, że powinien się spieszyć - była to presja odpowiedzialności. Dobrze wiedział, że to na nim, jako osobie rozbrajającej pułapki, ciążyła odpowiedzialność za bezpieczeństwo tych, którzy wejdą za nim do grobowca. Wystarczy, że pominie jeden element i ktoś w niego wdepnie i aktywuje pułapkę... Potrząsnął głową, niczym nie różniło się to od wcześniejszych prac nie ma co się rozwodzić nad tym, będzie musiał być po prostu dokładny jak zawsze i trzykrotnie sprawdzać czy niczego nie pominął.
Pokiwał głową, też miał nadzieję, ze wszystkie mumie które znajdą w grobowcu i pobocznych komnatach będą martw i nie będą sprawiać kłopotów.
- Ledwo przyjechałem, a ty już chcesz mnie zastąpić, nie wiem, chyba powinienem się obrazić i wyjechać jeszcze dzisiaj stąd! - zwrócił się z udawanym oburzeniem ale zaraz też roześmiał, aby podkreślić, że nie mówił tego na poważnie. Z jednej strony nie dziwił się, bo jednak mimo wszystko kady odkrywca chciał wejść do odnalezionego miejsca za swojego życia i zbadać jego wnętrze samodzielnie.
- Cóż, mam jeszcze trochę instynktu samozachowawczego, nie mam w planach wkurwiać medyka, jednak mam nieco oleju w głowie, wbrew temu co twierdzą niektórzy - to prawda, wkurwianie kogoś kto miał składać cię do kupy jak coś pójdzie nie tak, nie należał odo najmądrzejszych. Zawsze starał się jednak utrzymać dobre stosunki z uzdrowicielami, nie żeby liczyć na najpyszniejsze eliksiry, ale dla faktu, samego faktu bycia normalnym człowiekiem.
Swoich rzeczy nie miał dużo, ledwie jedna spora walizka i podręczna torba z niezbędnymi przyrządami, które nie tylko niezbędne były do rozbrajania pułapek, ale też niezwykle użyteczne. Kiedy więc uzyskał informację co do swojego zakwaterowania to mógł w końcu odstawić je na miejsce. Nie mógł się już doczekać kiedy zobaczy grobowiec i będzie mógł do niego zejść, aby zacząć pracę ,ale rozumiał też fakt, iż cała ekipa miała uczestniczyć w pierwszej wyprawie - nie zamierzał naciskać na przyspieszenie terminu, skoro musi czekać tylko do jutra.
- Będziemy nakładać czary odstraszające mugolów czy musimy poradzić sobie bez nich? - zapytał bo dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie poruszył tego istotnego problemu jakim był fakt, że nie mieli tego miejsca na wyłączność i musieli je dzielić z niemagicznymi ludźmi.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Cathal Shafiq (2536), Thomas Figg (2212)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa