• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[25.08.72] Devon | If it wasn't for the nights

[25.08.72] Devon | If it wasn't for the nights
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
10.08.2024, 03:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.08.2024, 04:03 przez Atreus Bulstrode.)  
Niebo zdążyło całe już pociemnieć, skrywając plażę w granacie czerni, dzięki której znakomicie było widać przemykające po niebie spadające gwiazdy. Część skoncentrowała się na nich, inni wciąż rozmawiali w grupkach, inni odsunęli się nieco na bok, ale ogólnie rzecz ujmując - zabawa wyraźnie przygasła przez późną porę. Sam Atreus niewiele uwagi poświęcił rozbłyskającym na niebie srebrzystym ogonom, bo poszedł zjeść coś z grilla, doceniając nawet ładnie zmontowane zaklęcie, dzięki czemu szczypce obracały cały czas smażące się na ruszcie mięso. Ale potem, potem postanowił znaleźć na nowo Prewetta i zaczepić go krótkim chodź na spacer.

Ruszyli plażą w kierunku skrytej między skałkami magicznej wody, o której po prawdzie to Bulstrode w ogóle nie wiedział. Widział, jak wcześniej kiedy było jeszcze jasno, w tym kierunku odchodziła Florence z Patrickiem i doszedł do wniosku, że może było tam coś wartego zobaczenia, a nawet jeśli nie to trudno, nie oczekiwał od tej plaży nie wiadomo jakich atrakcji. Najlepsze punkty programu i tak mieli już dawno za sobą i ciężko było je pobić, biorąc pod uwagę jak pięknie Cameron wyłożył się na piasku, łamiąc sobie przy tym rękę.

- Jak tam się bawiłeś? - zapytał kuzyna, odpalając papierosa i z zadowoleniem zaciągając się nim. - Nie rzuciła się na ciebie Moody? Nie była dla ciebie zbyt niemiła? - zerknął kątem oka na Basiliusa, uśmiechając się przy tym nieco krzywo. Jakiś czas temu z pewnym zdziwieniem odkrył, że Millie nie dla wszystkich wydawała się taka podła jak dla niego i niektórzy byliby w stanie może bić się za nią na poważnie. On sam był co do niej aktualnie chyba bardziej sceptycznie nastawiony niż zazwyczaj, szczególnie kiedy jej aura wyglądała jakby ktoś jej wyrzygał tam wszystkie kolory, które wcześniej miała, tworząc nieprzyjemną i mało interesującą mieszankę. Cokolwiek ją spotkało, wyraźnie oderwało ją od rzeczywistości i przygniatało do ziemi, ale Bulstrode nawet jeśli dostrzegał emocje, to nie zawsze był wobec ludzi empatyczny - tak też było w tym przypadku, bo może jeśli byłby to ktoś inny, to nie uważałby że zwyczajnie dramatyzuje.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#2
11.08.2024, 23:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.08.2024, 23:49 przez Basilius Prewett.)  
Basilius, po tym jak wywalił na siebie talerz z jedzeniem, który podsuneła mu Brenna, poszedł po kolejne piwo, a potem wrócił na swój koc, by w spokoju poobserwować gwiazdy i w końcu nieco odpocząć. Po jakimś czasie jednak Atreus zaciągnął go na spacer na co ten się chętnie zgodził.
– W porządku. A ty? – odpowiedział krótko, ale jego kuzyn mógł zauważyć, że Prewettowi wciąż towarzyszyła ta dziwna energia co na początku, sugerując że chyba było lepiej, niż po prostu w porządku. Basilius może i był blady jak zwykle, a pod jego oczami dało się zauważyć sine plamy, ale jednak jego kroki na chrzeszczącym piasku, wydawał się szybsze niż zwykle, a ciemne oczy błyszczały jakoś tak weselej. Muszla, którą miał na szyi, może nie dodawała jakoś szalenie dużo energii, ale wystarczyło jej na tyle, by wpłynąć również na pozytywne nastawienie Prewetta. Nic tylko czekać, aż przestanie działać, a on się potknie i rozwali nos. Najśmieszniejsze w sumie było to, że nie miał pojęcia, jak jego organizm się potem zachowa, bo przecież równie dobrze nadwrężone zbyt dużym wysiłkiem, na które naturalnie nie miało tyle energii ciało, mogło później po prostu odmówić współpracy, ale przecież bez ryzyka nie było zabawy. Niby mógłby się poradzić w tej sprawie Florence, ale... Nie chciał.
– Millie? – zdziwił się, gdy zbliżali się do ukrywających wodę skałek. Czasami zapominał, że nie wszyscy reagowali dobrze na jego klnącą i zakładającą dziwne rzeczy na temat cudzej seksualności przyjaciółkę od kawy i czerstwych bułek o dziwnych godzinach nocnych, która krzyczała, że ją truł, gdy dawał jej witaminy. – Wiesz, Millie w rzeczywistości potrafi być całkiem sympatyczna. – Ale to chyba dobrze, że Moody wciąż wywoływała w ludziach mieszane uczucia. Znacznie bardziej wolał, by ktoś na nią narzekał, niż mówił, jak to po pobycie w Lecznicy jego przyjaciółka stała się pasywnym zombie bez żadnej energii. Zmarszczył brwi. – Zresztą, bazując na tym co słyszałem o weselu Blacków, sam powinieneś o tym doskonale wiedzieć – powiedział, zerkając uważnie na kuzyna.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
12.08.2024, 02:33  ✶  
- Całkiem dobrze - odpowiedział, zerkając na niego uważnie. Wciąż wydawał się mieć, może nie tyle że za dużo, ale nieco więcej energii niż zwykle. Cokolwiek wpakowali w te śmieszne, rozdawane na ładne oczy muszelki, najwyraźniej robiło robotę i Prewett był o wiele chętniejszy do... w sumie wszystkiego, co normalnie nadwyrężałoby jego delikatne zdrowie. Nie zmieniało to oczywiście tego, że wyglądał niczym śmierć na chorągwi. Atreus trochę na te swoją własną muszlę nie zwracał uwagi, bo ta spoczywała bezpiecznie w jego kieszeni, to po pierwsze, a po drugie zdawała się w ogóle nie działać. Podbijała cechy i tak u niego silnie zakorzenione i prawdę powiedziawszy - nie potrzebował jej by rzucić Heather wyzwanie, tak samo jak i drażnić Camerona. Pewnie gdyby tylko była okazja, to zrobiłby coś jeszcze głupszego.

- Ehe. Prędzej limbo zamarznie niż Mildred będzie sympatyczna - prychnął, jakby samą tą ideą absolutnie oburzony. Moody nie bywała miła, a nawet jeśli to kiedy tak patrzył na jej poszarzałą, mglistą aurę, miał wrażenie że nie robiła tego ze szczerych chęci czy sympatii co ze zwykłej konieczności. Kto niby przejmowałby się kimś takim jak ona, gdyby od czasu do czasu się nie uśmiechnęła? Nic nie przeszkadzało mu w wygłaszaniu takich osądów, a już w szczególności to, że jej zwyczajnie nie znał. Nigdy, ale to nigdy nie dane mu było dokopać się do tej prawdziwiej Millie o której mógł mówić Basilius, bo nawet jeśli był w stanie zobaczyć jej aurę, rozbłyskającą łagodnie pod wpływem tych pozytywnych emocji, to przy nim niekoniecznie pokrywały się z tym co mówiła.

- Wypraszam sobie! - wyprostował się nieco, bo co to za bzdury w ogóle Prewett mu tutaj wciskał. Ale zaraz głowa nadążyła w pełni za słowami, które kuzyn do niego wypowiedział. No tak, wesele Blacka. Czyli inaczej seria niefortunnych zdarzeń, włączając w to drinki doprawiane radośnie amortencją. Atreus skrzywił się wyraźnie, zaraz po tym jak wreszcie zrozumiał do czego dokładnie pił Basilius. - Nawet przeklęta amortencja i najładniejsza sukienka nie zmienią mojego zdania o niej. Tak, amortencja. O tym już nie słyszałeś? Że Black albo okazał się absolutnym klaunem albo ktoś zrobił mu przykry żart i doprawiał drinki na mało przyjemne sposoby?
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#4
13.08.2024, 21:45  ✶  
Basilius uśmiechnął się nieco na to stwierdzenie i pokręcił głową.
– W takim razie chyba możemy się szykować na turniej zimowych sportów w Limbo – powiedział w końcu, bo czasem może przewracał oczami na teksty Moody, ale jednak w jego odczuciu potrafiła być sympatyczna.
Zmarszczył brwi, słuchając wyjaśnień związanych z tą całą weselną sytuacją.
– Millie miała na sobie sukienkę? Elegancką? – spytał szczerze zdziwiony, nawet jeśli miało to przecież sens, skoro wybrała się na wesele Blacków. T-shirtu i jeansów raczej nie mogła założyć na tehi typu okazję, zwłaszcza że bił też się o nią jakiś Rosier. Po prostu... Po prostu ciężko było mu wyobrazić ją sobie w sukience. Ciekawe z kim w ogóle przyszła, skoro najwyraźniej nie z Atreusem. Tym Rosierem? – Zaraz, na weselu była amortencja? Czy oni zwariowali?
Aha. A więc tak się bawili Blackowie. Albo takie kawały ktoś im urządzał. Chyba zaczynał się cieszyć, że praca i zmęczenie skutecznie sprawiły, że zrezygnował z udania się na tę uroczystość. Na Merlina, czemu ktoś uznał, że doprawianie drinków w taki sposób, to dobry pomysł, nawet jako żart wobec gospodarzy? Przynajmniej miał już odpowiedź na swoje pytanie odnośnie tamtej bójki. Nie znaczyło to jednak, że nie pojawiły się kolejne. Pytania. Nie bójki.
– A to że ciągle tańczyłeś dzisiaj z Brenną to też jakieś pomówienia i drinki, czy naprawdę aż tak się przyjaźnicie? – zapytał, niby od niechcenia, odrywając wzrok od kuzyna, by spojrzeć na zielono-błekitną taflę płytkiej wody, która zebrała się w skałkach. I to było to co sprawiło, że starszosiostrzano-kuzynkowy radar Florence nie włączył się, gdy spadł z miotły? Aż dziwne. Czasem miał wrażenie, że starsza Bulstrode wyczułaby, że zrobili coś głupiego, nawet w obliczu klęski żywiołowej.

!magicznawoda
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#5
13.08.2024, 21:45  ✶  
Przez chwilę w wodzie widzisz coś, co chciałbyś, aby się wydarzyło. Wróżba przyszłości czy tylko wizualizacja twoich pragnień...?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#6
13.08.2024, 23:55  ✶  
- Słuchaj, czego ty nie wiesz. Nie jakąś elegancką, a od Rosierów - uświadomił kuzyna, z jakimś głupim, odrobinkę kpiącym uśmiechem. Może gdyby Chris się na niej prawie nie podpisał, to nie zwróciłby na to większej uwagi, nawet jeśli zdarzało mu się kupować nie raz damskie kreacje dla Lorraine albo jakiejkolwiek innej dziewczyny z którą właśnie się prowadził. - Robiła za wieszak dla takiego jednego od nich. Wyglądała jak nie ona i pewnie większość gdyby zobaczyła ją potem na ulicy to żyłaby w błogiej nieświadomości kto to był - zabawne to było, jak wielką metamorfozę Moody przeszła na potrzeby tego wesela. Również niezwykle śmieszne mu się wydawało jak bardzo mimo tego zdawała się wydawać nie na miejscu. Olśniewała, owszem, musiał to przyznać z niechęcią, ale tylko przed samym sobą, niemniej jednak wydawało mu się że w jej aurze dostrzegał smugi niezręczności czy pewnego zagubienia.

- Owszem, pojebało ich tam chyba do reszty, taka jest moja skromna opinia w tym temacie - tym bardziej wyrazista, że to nie pierwsze jego przygody z tego typu eliksirami. To była zaledwie kropla. Jeszcze mniej niż na sabacie, gdzie stracił głowę do reszty i proponował Brennie spędzenia reszty życia razem, jednak nie zmieniało to w jego zdaniu wiele. Ktoś bawił i to bardzo brzydko kosztem gości. Blacka pewnie też, bo Aterus nawet jeśli zły to podejrzewał że biedny Perseus sam w tym palców nie maczał. Nie był na tyle głupi.

Atreus utkwił spojrzenie jasnych, błękitnych oczu w Basiliusie, przez moment świdrując go na wylot, kiedy zatrzymali się przy wodzie, a on wspomniał w Longbottom. Uśmiechał się przy tym złośliwie, ale był to wyraz przyklejony do twarzy raczej naprędce i z braku innych alternatyw.
- Robiłem przysługę Erikowi, bo z jakiegoś dziwnego powodu próbuje mnie ze swoją siostrą zeswatać już od czerwca. Wyobrażasz sobie? - zapytał na koniec, na moment rozciągając ten uśmiech. - Aczkolwiek jestem prawie przekonany, że w tym drinkach też musiało być coś podejrzanego. A może to ta muszla? - wzruszył ramionami, niby to zbywając trochę temat, jakby to nie było nic poważnego i nigdy takim być nie miało. Ostatecznie jednak, sam odwrócił spojrzenie od Prewetta, samemu też przyglądając się wodzie.

!magicznawoda
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#7
13.08.2024, 23:55  ✶  
Niczego nie widzisz w wodzie - ale przez chwilę zdaje ci się, że wydobywa się z niej śpiew. Jest to piosenka, którą znasz i kojarzysz z czymś przyjemnym.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#8
16.08.2024, 13:17  ✶  
Millie nie dość, że miała na sobie sukienkę, to jeszcze sukienkę Rosierów? No tak, miało to sens jeśli przyszła na ten ślub w towarzystwie Rosiera.
– Hm – skomentował jedynie na dalsze rewelacje odnośnie pobytu przyjaciółki na wydarzeniu Blacków, ale uznał, że chyba nie było nic więcej do dodania. Bo co miał powiedzieć? Dalej się dziwić? Wypytywać Atreusa o szczegóły kreacji? Nie było sensu go o ten temat dalej męczyć. Najwyżej później podpyta Millie o to wszystko, bo pewnie sama będzie w stanie powiedzieć mu nieco więcej. Albo powie, aby się nie interesował. To też było możliwe.
Na komentarz kuzyna odnośnie wesela parsknął krótkim śmiechem i pokręcił głową. Tak, to chyba było najlepsze określenie tej całej sytuacji. Może barman po prostu nie przepadał za Blackami, lub samym panem młodym, i chciał zrobić mu wyjątkowo wredny żart? Dobrze, że u nich w rodzinie na razie nie szykowało się żadne wesele, bo jeszcze inni barmani zainspirowaliby się tamtym pomysłem.
– Muszla nie powinna działać o ile nie masz jej na szyi – powiedział, przyglądając mu się z uwagą, odwzajemniając spojrzenie niebieskich oczu, spojrzeniem brązowych, za ktorymi czaiła się teraz pewna ciekawość, a może i typowa dla interakcji Prewetta z częścią rodziny, złośliwość. – Więc robiłeś mu przysługę i jedynie zachęcałeś go do dalszego swatania, chociaż nie jesteś fanem tego pomysłu?
Czy wyobrażał to sobie? Brennę Longbottom w swojej rodzinie? Chyba nie. Swatanie Brenny z kimkolwiek? Też nie. To znaczy Longbottom z pewnością była inteligentną i ładną czarownicą o poczuciu humoru i przyzwoitym zawodzie, ale... Ale jednak dalej była Brenną.
– Nie, nie wyobrażam, ale wiesz, nie wyobrażałem sobie wielu rzeczy, na przykład tego że mi uwierzysz, że wygrano cię w karty, więc życie potrafi zaskakiwać – powiedział złośliwie i utkwił spojrzenie w wodzie, widząc...
Zmarszczył brwi. W tafli, dosłownie na chwilę mignął mu on sam pakujący rzeczy w swoim gabinecie, gotowy do wyjścia z pracy i zanim obraz się rozpłynął, do Basiliusa dotarło, że zegar na ścianie wskazywał na to, że Prewett opuszczał szpital idealnie o czasie, bez żadnych nadgodzin. Uśmiechnął się nieco, ale gdy wizja zniknęła, zerknął na kuzyna.
– Widziałeś coś? – spytał, taktycznie cofając się nieco od wody i pilnując, by Atreus nie pochylał się nad nią bardziej, bo może i nie była głęboka, ale jednak nie ufał zaczarowanym wodom, pokazujacym różne przyjemne obrazy.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
29.08.2024, 19:42  ✶  
Dobrze, że Basil był rozsądny i nie próbował o te kieckę dopytywać, bo najlepsze co mógł mu Atreus odpowiedzieć to 'taka różowa' oraz 'od Rosierów' jakby te dwie rzeczy miały nakreślić mu obraz z najlepszymi detalami. Niestety, obraz wymizdrzonej Millie był czymś, co ciężko było przekazać słowami i trzeba to było zobaczyć na własne oczy, nawet jeśli Atreus wolał nigdy tego nie widzieć.

- Tak? - rzucił, autentycznie w tym momencie zdziwiony. - Myślałem, że wystarczy ją mieć przy sobie - nawet sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął z nich muszelkę, obracając ją parę razy między palcami i przyglądając się jej. Ale wreszcie zmrużył oczy i spojrzał na Prewetta niechętnie, jakby lekko zniecierpliwiony. - Chodziło mi o to, że robiłem to żeby po pierwsze, zaspokoić jego fantazje, a dwa żeby się odczepił od tego pomysłu. Wytrącenie argumentu, że nie próbowałem, rozumiesz? - prawie mu to ostatnie słowo przeliterował, bo każda głoska brzmiała sztywno i z pewną niechęcią, jakby był jednocześnie rozczarowany i zirytowany tym, że nie pojmował tego co do niego mówił.

- Z resztą, co za różnica. Brenna kazała mu przestać, a mam wrażenie że on się jej troszkę boi, więc po sprawie - wzruszył ramionami, wsuwając pamiątkę znowu do kieszeni i zatrzymując już tam dłoń.

Czy wyobrażał sobie Brennę Longbottom w swojej rodzinie? Z obrączką na palcu, z jego nazwiskiem, jako jego żonę? Absolutnie nie i prawdę powiedziawszy, to nawet w tym momencie te wizje nie były w stanie wkraść się do jego głowy. Jakaś jego część wciąż myślała o jego ostatnich zaręczynach. Wciąż je odrobinę opłakiwała, bo gdzieś pomiędzy Beltane, zerwaniem z Elaine, zorientowaniem się w więzi i wszystkich wywołanym nią emocjami mało było czasu na całą resztę. Na to, co wcześniej siedziało gdzieś głęboko, przykryte przez natarczywą magię rytuału, która szarpała nim w stronę Brenny i dawała znać, kiedy ta robiła coś potwornie głupiego.

- Ja natomiast sobie nie wyobrażałem, ze dziesiąty raz dasz się wepchnąć do przejścia za ścianą, ale jak widać obydwoje lubimy siebie zaskakiwać - rzucił, z równą mu złośliwością.

Przez moment przyglądał się łagodnej wodzie, która znajdowała się między skałkami. Odbijała ładnie ciemne niebo, gwiazdy i wiszący między nimi księżyc. Nie widział nic oprócz nich i przez moment zastanawiał się, czy w ogóle coś powinien, ale wtedy uświadomił sobie, że coś słyszy. Melodię, którą czasem śpiewano z okazji sabatu beltane. Sabatu, który zwykle tak lubił, w maju tego roku zdawał się nienawidzić, a teraz na nowo wrócił do punktu wyjścia.
- Nie, nic. A ty?
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#10
04.09.2024, 02:01  ✶  
Basilius zerknął najpierw na muszlę, a potem kuzyna.
– A czułeś się jakoś inaczej, gdy miałeś ją w kieszeni? – spytał, bo może czegoś o działaniu muszli nie wiedział, ale jednak był wręcz przekonany, że miał rację. Nie chciał jednak testować tego na własnej skórze, bo to by oznaczało zdjęcie swojego wisiarka, a on za bardzo się obawiał, jak zareagowałoby jego ciało na tak gwałtowną utratę energii. – Jak miałby odczepić się od tego pomysłu, skoro go tylko zachęcałeś – spytał, przyglądając się kuzynowi na wpół rozbawiony, a na wpół zaciekawiony, bo nie miał zielonego pojęcia co Atreus kombinował i jakie to fantazje Erika chciał w ten sposób zaspokajać. Najwyraźniej jednak sprawa została zakończona. – Boi się jej? Naprawdę? Ale może to i lepiej. Brenna... Nie wydaje się być raczej kimś kto chętnie chodziłby na randki. Chociaż oboje przyprawiacie mnie o bół głowy, więc coś was jednak łączy.
Przewrócił oczami, ale Atreus mógł zobaczyć, że irytacja na wspomnienie zamykania go w przejściach za ścianami, była raczej mocno udawana, niż rzeczywista, bo może i był wkurzony na kuzyna za te numery, ale jednak było w tym wszystkim coś zabawnego. On wmawiał mu, że był adoptowany, a Atreus zamykał za ścianą. Typowa równowaga w rodzinie. No i nie mógł też nie docenić tego, że kuzyn nie traktował go ulgowo, co pewnie wynikało z tego, że Bulstrode był wtedy po prostu zbyt młody i głupi, by przejąć się panikowaniem matki Basiliusa, ale mniejsza o to. W każdym razie fajnie się bawił, obmyślając późniejsze zemsty.
Spojrzał na niego zaskoczony, bo nie takiej odpowiedzi się spodziewał.
– Na pewno nie? – spytał. – Widziałem hm, siebie wychodzącego o czasie z pracy.– Teraz pytanie, czy to on po prostu miał halucynacje, czy też Atreus nie był w stanie zauważyć wizji w magicznej wodzie? Ponownie przyjrzał się tafli. – A teraz?

!magicznawoda
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (3267), Pan Losu (103), Basilius Prewett (2548)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa