Rozliczono - Ambroise Greengrass - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Przejściowe pory roku nie były jej ulubionymi. Obłęd wracał jesienią lub przedwiośniem. Wtedy kiedy pojawiała się specyficzna aura, obłęd lubi niż, mgłę, pochmurne niebo. To wystarczyło, aby rano obudzić się z nieokreślonym lękiem, czy smutkiem. Czasem z jednym i drugim. Latem, promienie słońca przynosiły pogodę ducha, uśmiech, czy jakiekolwiek inne pozytywne emocje. Jesień przyciągała to, co nieprzyjemne, jakby był wybór tylko i wyłącznie między trwogą, a rozpaczą.
Nie zmieniał tego fakt, że odbywał się sabat. Jasne, mieli co świętować, mogli podsumować wszystko to, co wydarzyło się latem, udane zbiory, czy polowania. Odpowiednie przygotowanie do nadchodzącej zimy, przynajmniej takie było założenie. Był to też odpowiedni moment aby zastanowić się nad wszystkim innym, przemijaniem, swoimi osiągnięciami, tym z których można było być dumnym, lub mniej.
Festiwale towarzyszyły tej tradycji. Nie miała pojęcia jakim cudem dało się upchnąć na Pokątnej tyle straganów. Tłum rozbawionych ludzi wydawał się niczym nie przejmować. Przy jednym ze stolików siedziała Gerry Yaxley, w nieco podłym nastroju. Nie lubiła podsumowań, to święto jednak się o nie prosiło. Dolewała właśnie do swej szklanki koleją porcję złocistego alkoholu, nie do końca rozumiejąc dlaczego wszyscy są w takim wyśmienitym humorze.
Ktoś przystanął obok niej i zaczął ją zagadywać, uniosła jedynie wzrok w jego kierunku i odgoniła go ręką, sugerując, że nie jest zainteresowana rozmową. Pierwszy dzień jesieni przyniósł jej kurewsko zły humor. Nie chciało jej się zabawiać obcych.
Lato minęło jej dosyć intensywnie, zresztą jak zawsze, miała wrażenie jednak, że trwało zbyt krótko, nie zdążyła wycisnąć z niego tyle, ile by chciała. Była bardzo zajęta, przez co nie miała czasu na to, aby zastanawiać się nad tym, co wydarzyło się tego roku. Jesień, która nadeszła powodowała, że wszystko do niej wróciło, miała czas na głupoty, więc chcąc nie chcąc to głównie na nich się skupiała. Była kilka razy na Nokturnie, jednak nie zauważyła, aby zrobiło się głośno o sprawie, w którą została wmieszana, a raczej sama zupełnie przypadkiem się w nią zaangażowała. Nikt nie patrzył na nią spode łba, nikt nic nie wspominał. Znowu jednak zaczęła się zastanawiać, co jeśli to cisza przed burzą? Wiedziała, że nie powinna o tym myśleć, ale trudno jej się było aktualnie skupić na czymś innym. Pieprzona jesień.
Wsadziła sobie fajkę do ust i spoglądała na tańczące niedaleko dzieci. Trochę im zazdrościła tej beztroski, której nie mogła ostatnio w sobie znaleźć. Wiele by dała, aby nadal mieć to w sobie, nie miała pojęcia, czy przepadło na dobre, czy kiedyś wróci, czy faktycznie była popsuta? Może kiedyś znajdzie odpowiedzi na te pytania.