08.11.2022, 13:05 ✶
18.03.1972
Adelard & Faye
Mieszkanie
Wiedziała, że bal to doskonała okazja, aby zebrać dodatkowe fundusze – upewniła się, że wyśle drobny liścik zarówno do Brenny, jak i do Erika, oferując pomoc oraz wysyłając im słowa otuchy. Organizacja większego przedsięwzięcia zawsze była stresująca, dlatego tym bardziej przydałoby się wsparcie, nawet takie słowne. Samej nie dała rady zaangażować się w działanie, podupadając na zdrowiu w ostatnich dniach, postanowiła więc odpocząć, w zamian za to oferując zaśpiewanie na samym balu, gdy będzie to potrzebne. Miała przygotowane również parę podpisanych płyt i plakatów, których nie przeznaczyła na aukcję, ale raczej chciała sprezentować, jeżeli ktokolwiek z obecnych byłby tym zainteresowany. Może jej tajemniczy wielbiciel również się tam znajdzie? W takim wypadku byłby to miły prezent dla takiej osoby.
Malowanie się nie było proste i chociaż nie zaczęła się tego uczyć przed utratą wzroku, co nie sprawiło jej problemu w kwestii oduczenia się nawyków, które mogła nabrać przez lata, wciąż nie była do końca pewna czy wszystko wyglądało dobrze. Posługiwała się głównie swoimi palcami, najpierw wyczuwając granicę, trzymając palce przy twarzy, potem nakładając pomadkę czy cienie. Mimo pewnych ograniczeń wciąż dawała sobie radę — a mimo to, była pewna, bez pomocy Adelarda byłoby o wiele ciężej.
Zawahała się przez chwilę, kiedy wspomnieniami uciekła w stronę ich ślubu, tego, jak miękka była jego dłoń, gdy składali sobie przysięgi, jego zapach, gdy kładła głowę na jego ramieniu i otaczające ją ciepłe ramiona, gdy zrobiło się chłodno. Nie spodziewała się tego, że ta przyjaźń przerodzi się w tę dziwną mieszankę z uczuć, przynajmniej z jej strony, ale to prowadziło do zastanawiania się nad Adelardem. Z tym wszystkim, co działo się dookoła, z wyzwaniami, które były przed nim stawiane, chciała być odciążeniem, ale wiedziała, że przez jej własny stan zawsze będzie się o nią martwić. To było naturalne, a jednak nie wyobrażała sobie siebie jako kotwicy, która ciągnie go na dół. I czasem zastanawiała się, czy nie byłby szczęśliwszy u boku innej kobiety, a jednocześnie chwilę później wracało jej własne szczęście.
Wzdychając cicho, przesunęła dłonią, próbując wyszukać krawędzi spodka, na którym postawiła filiżankę z herbatą. Opuszkami przesunęła po krawędzi naczynia, łapiąc je i unosząc do ust, próbując nawilżyć jeszcze gardło przed ćwiczeniami wokalnymi na rozgrzanie, zakrztusiła się jednak, wypuszczając filiżankę z dłoni, która wraz z uderzeniem o posadzkę rozbryzgała się na wiele drobnych kawałków; niestety Faye nie miała na to, jak zwrócić uwagi, zbyt zajęta próbą wykaszlenia z siebie płynu, aby móc jakkolwiek oddychać.