O zmierzchu Londyn jawił się w niecodziennym, pulsującym świetle - trochę tak, jakby ktoś zapalił nad nami niezliczone lampy stroboskopowe. Zgiełk ustępował miejsca cichym szmerom nadchodzącego wieczoru, gdy nagle w powietrzu pojawił się popiół - później wszystko zaczęło przypominać kostki przewróconego domino. W kilkanaście minut zrobiło się tak jasno, jakby właśnie nadszedł koniec świata i nieboskłon postanowił zapłonąć. Zmrok, który opadał na miasto, nabrał niebezpiecznej palety kolorów, jak spod ręki obłąkanego artysty. Pierwszym, co przychodziło na myśl był karmazyn, szkarłat, sjena palona, ochra i - jak na ironię - sadza angielska. Pożar szalał, a dym wznosił się ku niebu, z którego sypał się popiół, wdzierając się w nasze płuca.
Zaraz po tym, jak poczułem dotyk i uścisk kobiety, wyprostowałem się, odruchowo chwytając ją za kolana, by upewnić się, że nie straci równowagi - nie było to dla mnie dziwne, chociaż może powinno być. Nieważne, bo w tej chwili nie byliśmy już tylko obcymi sobie ludźmi, ale sojusznikami w walce o przetrwanie. Nie miałem problemu z tym, by ją unieść. Była lekka, znacznie lżejsza, niż się spodziewałem.
- Będzies w stanie poplawiś mi gumkę na włosach? - Zapytałem po kilkudziesięciu wspólnie zrobionych krokach, czując, jak pojedyncze kosmyki zaczynają wpadać mi do oczu. Miałem średnio-krótkie włosy, które w tym momencie były nieco rozczochranе. Chciałem, żeby pozostały związane, by nie wpadały mi do dostatecznie szczypiących, załzawionych oczu i nie przeszkadzały podczas ucieczki. Czułem, że muszę być maksymalnie skupiony, natomiast każdy zbędny impuls, żeby je odgarnąć, mógł nas spowolnić.
Dym unosił się w powietrzu, tworząc gęstą zasłonę, przez którą ledwie można było dostrzec cokolwiek - ledwo widziałem zarys pobliskiego budynku, który wciąż stał, ale jego ściany były już czarne od dymu. Wciąż przesuwaliśmy się przez tłum, który wydawał się nigdy nie kończyć. Zastanawiałem się, jak długo jeszcze będziemy musieli walczyć z tym chaosem. Wokół nas panował zgiełk, krzyki ludzi przesiąknięte były strachem. Mimo, że starałem się być silny, nie mogłem zignorować tego, co działo się wokół.
- Tszymaj się mocno, zaras wejdziemy w najgolsy tłum. - Zakomunikowałem głośno - w razie, jakby nie patrzyła dookoła, po czym mocniej objąłem jej kolana - tak, aby miała większą stabilność, i przyspieszyłem kroku. Nie mogliśmy stawać w miejscu - w miarę jak szliśmy, tłum wokół nas stawał się coraz gęstszy, mógł nas porwać, czego prawdopodobnie byśmy nie przeżyli. Przynajmniej nie oboje.
Mimo chaosu wokół, w moim umyśle panował dziwny spokój. Ogień szalał wokół nas, ale ja byłem tak opanowany, jak tylko mogłem być w tej sytuacji. Właściwie to nie czułem strachu - nie pierwszy raz byłem w takim miejscu, mierząc się z takimi emocjami. Miałem w sobie samozaparcie, motywację do działania - nawet wbrew niesprzyjającym warunkom dookoła nas - które zdobyłem przez lata w trudnych sytuacjach. Teraz, kiedy miałem tę kobietę na plecach, wiedziałem, że muszę być jeszcze bardziej czujny.
Nawet przez kurtkę, która sprawiała, że powoli zalewał mnie pot, czułem, jak ciało nieznajomej przylega do mojego. Najdziwniejsze było to, że w dalszym ciągu nie spytałem jej o to, jak powinienem do niej mówić. Tak - zgadza się, jeśli jakiekolwiek myśli krążyły mi po głowie, to wszystkie skupiały się na tym samym - jak to możliwe, że w obliczu takiej katastrofy znalazłem się w tak intymnej, osobistej sytuacji z kimś, kogo nawet nie znałem z imienia? Towarzyszyła temu dziwna refleksja, jakbyśmy, mimo to, znali się od zawsze, pomimo tego, że nasze drogi skrzyżowały się tylko przed kilkoma dniami i teraz - w tej chwili. Miałem wrażenie, że gdzieś ją widziałem. Jej twarz wydawała mi się znajoma, choć nie potrafiłem określić, dlaczego i skąd. Było to odczucie, że już kiedyś byliśmy w bliskich kontaktach, choć logika podpowiadała mi, że to niemożliwe. Miałem nieodparte wrażenie, że skądś ją znam, mimo że piętnaście lat spędziłem z dala od ojczyzny. Przelotnie spojrzałem na nią przez ramię, chcąc upewnić się, że wszystko jest w porządku. Nie było - świat płonął.
![[Obrazek: 4GadKlM.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=4GadKlM.png)