• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
1 2 3 Dalej »
[08.09.1972] Ardet nec consumitur

[08.09.1972] Ardet nec consumitur
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
17.04.2025, 18:53  ✶  
Jakaś część jego umysłu była niewymownie rozwrzeszczana na temat tego, ze może powinien darować sobie teleportację, ale przecież nie byłby sobą gdyby jej posłuchał. Noga ciągnęła bólem, ale na całe szczęście nie tak żywym i wyraźnym jak wcześniej, kiedy leżeli z Rosalyn na bruku którym była wyłożona Pokątna. Eliksir, który zaserwował mu Basilius, robił jednak swoje i przytłumiał całe doświadczenie, sprawiając że stawało się znośne. Dokładnie tak samo było na Lammas, ale teraz było to o wiele bardziej uciążliwe, szczególnie że płomienie zdawały się walczyć o wiele żarliwiej niż przy normalnych pożarach, a do tego można było założyć, że ktoś wciąż starał się żeby wprowadzić jak najwięcej chaosu.

Teleportacja wydawała mu się nieprzyjemna, ale raczej przez wciąż żywe wspomnienia niedawnej porażki. Tym razem jednak nic go nie poganiało; budynek w którym się znajdował stał pewnie, nie szalały w nim płomienie, a obok siebie nie miał narzeczonej swojego przyjaciela. Było bezpiecznie, a to sprawiło że wylądował na nogach pewnie, bez nowych uszczerbków na zdrowiu.

W pierwszej chwili rozejrzał się czujnie, odrobinę może spodziewając się, że Nokturn przywita go obrazem niezmiennym od tego który prezentował na co dzień. Tak jakby tę ponurą przystań w magicznych dzielnicach miało ominąć zniszczenie, w imię wszelkich lewych interesów, jakie tu prowadzono. Ale, może ku delikatnemu zdziwieniu, ulica miała się tak samo koszmarnie jak i reszta Londynu. Ktoś krzyczał, coś płonęło, a całą alejkę wypełniał smród spalenizny, od którego nawet nie dało się odizolować specyficznego zapachu czarnej magii.

- Udało ci się znaleźć Aidana? - zapytał roztargniony, w końcu jednak oglądając się na znajdującą obok Victorię, jakby wcale nie zostawił jej w Ministerstwie głupiego liściku, zanim sam ruszył w spaloną noc.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#2
18.04.2025, 13:26  ✶  

Jej włosy nie były już pięknie błyszczące jak zawsze, a matowe od wszechogarniającego dymu i pyłu palonych budynków. Nie było w jej prezencji tej wyszukanej elegancji i idealności, co sprawiało, że wewnętrznie coś drapało Victorię, która dostawała mikrozawału za każdym razem, gdy coś w jej otoczeniu było nierówno albo brudno. Jeśli dotyczyło to kogoś, to tak to nie raziło, ale jeśli chodziło o nią… ale ciągłe zaklęcia czyszczące rzucane na samą siebie nie miały najmniejszego sensu, bo syf latający w powietrzu wcale nie malał, i za chwilę znowu była cała w szarości, która przy okazji powodowała to ciche pokasływanie. Wydawało się to całkowicie normalne, choć uciążliwe.

Ale cały ten wieczór taki był. Leniwy piątek przerodził się w pracę, która ciągnąć się będzie w nadgodziny i Lestrange nawet nie potrafiła określić jak duże. Straty… były ogromne. Na tym etapie jedyne co potrafiła stwierdzić to to, że płonie chyba zdecydowana większość budynków, choć oczywiście trudno było na ten moment oszacować ich faktyczną ilość – wszystko to było “wydajemisię”. I ten ciągły wewnętrzny strach – o matkę, ojca i babcię, którzy pracowali w Mungu, o siostry, o przyjaciół. Bała się o swoje mieszkanie, o koty – ale ciągle nie miała czasu, żeby zobaczyć jak bardzo źle tam jest, ciągle było coś.

I najgorsze było, że nie każdemu można było pomóc. To chyba bolało najbardziej. Że w ogóle trzeba było wybierać. No i Nokturn… tutaj budynki również płonęły i ludzie potrzebowali pomocy, chociaż zwykle krzywo patrzyli na stróżów prawa. Była ciągle napięta, ciągle spodziewała się kolejnego zagrożenia, kolejnego wariata, kolejnej osoby, która będzie wołała o pomoc. Ściskała swoją różdżkę w dłoni, jakby była częścią jej ciała, przedłużeniem ręki, a nie tylko kawałkiem patyka z rdzeniem w środku. Tuż po aportacji rozejrzała się czujnie na boki, niemalże zaskoczona, że słyszy obok siebie znajomy głos. Niemalże.

– Tak, nic mu nie było – odparła cicho nie patrząc jednak na Atreusa. Znaleźli się w biegu i również w biegu teleportowali razem, nie było wcześniej czasu na rozmowy. – Wasze połączenie się zerwało, bo ktoś na niego wpadł. Ale dzięki za wiadomość, przynajmniej wiem, że on ma się dobrze. A przynajmniej na razie… – na razie, bo nie wiadomo co przyniesie noc, a Victoria bardzo wątpiła, że ta skończy się prędko. No i… został już zaatakowany ze względu na nazwisko, jakie posiadał. Czystokrwisty – znaczy na pewno podłożył ogień, tak? Idioci. – Nie powiedziałam mu, że ci przeszkodził w sraniu – dodała wspaniałomyślnie i jej usta wykrzywił cień uśmiechu, ale zaraz został przykryty skupieniem. – Jak sytuacja z twojej strony? Co się działo? – panował chaos i dezinformacja, chociaż z każdą nową wiadomością łatwiej było sobie poukładać chronologię zdarzeń i tego, co się w ogóle działo. Odruchowo i całkowicie bezcelowo strzepnęła dłonią z ramienia część pyłu, przez co z jej gardła wydobyło się ciche warknięcie, gdy zorientowała się co robi i jak bardzo jest to bezużyteczne, bo absolutnie nic nie zmieni.


// Odgrywam zawadę Nerwica natręctw

!Co złego to nie Jenkins
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#3
18.04.2025, 13:26  ✶  
Przedzierając się przez ulice, natrafiasz na wielki kłąb dymu, który osiada na niej niczym mgła. Jest paskudny, duszący i najpewniej wywoła u ciebie objawy uporczywego kaszlu charakterystyczne dla osób, które przetrwały Spaloną Noc. W dymie razem z tobą krąży cywil. Nie potrafi sobie z tym poradzić, nie wie, w jaki sposób przeciwdziałać czemuś, co go dusi. Powinieneś wyprowadzić go w bezpieczne miejsce. Masz jedną próbę rzutu na dowolną statystykę mającą sens. Dymu nie da się rozproszyć.

Jeżeli ci się uda: Mężczyzna w średnim wieku jest ci wdzięczny i mamrocze coś o tym, że jego żona jest w szpitalu. Ze łzami w oczach, po odetchnięciu świeżym powietrzem, teleportuje się do niej cały i zdrowy.
Jeżeli ci się nie uda: Mężczyzna mdleje i potrzebuje pomocy medycznej.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#4
19.04.2025, 00:41  ✶  
Atreus w ogóle nie wiedział jak wyglądał, ale na pewno dało się to opisać słowem 'koszmarnie'. W przeciwieństwie jednak do Victorii, w ogóle się tym nie przejmował. Nie ruszały go zlepione, pociemniałe od popiołu włosy, nieco przybrudzona twarz, ani już tym bardziej mundur który aż krzyczał o pomoc, biorąc pod uwagę że cuchnął dymem przez wycieczkę w płomienie, a nogawka była lekko sztywnawa od zaschniętej krwi. Pod względem pedantyczności Lestrange przypominała mu siostrę i na krótki moment pomyślał nawet o Florence, zastanawiając się jak radziła sobie w szpitalu. Bo o tym, ze tam się teraz znajduje, był absolutnie przekonany. W końcu była pracoholiczką, która więcej czasu spędzała w Mungu jak poza nim, a taka noc błagała o niesienie pomocy i napełniała ręce robotą. O Kamienicy natomiast w ogóle nie myślał, jakoś instynktownie uznając że kryjące ją mechanizmy skutecznie obronią ją także przed efektami pożarów, a domek w Little Hangleton... na niego zwyczajnie machał ręką.

- No, to tyle dobrze. Mniej zmartwień, więcej rąk do pomocy - rzucił i podobnie jak ona, patrzył zupełnie gdzieś indziej. - Dziękuję, zapamiętam to sobie - prychnął, rozbawiony nawet, że postanowiła ten temat przytoczyć. Oczywiście, wolał już żeby myśleli że siedział na klopie, niż że musiał się użerać z niewymownymi w Departamencie Tajemnic. - Byłem z Bletchley i trafiliśmy na taką chmarę dymu, której nie dało się rozproszyć. Dusząca bardziej jak normalny dym, mam wrażenie że miało to coś wspólnego z tym popiołem. Że to musiało być napędzane magią. Jest ich podobno trochę na paru ulicach, bo próbowałem to zgłaszać do Biura. Trochę mnie też źle teleportowało, ale to nie powinien być problem. Zaszyli mnie - poklepał się po udzie, wskazując nogę na którą faktycznie lekko kulał, ale wychodził z założenia że póki faktycznie mógł się ruszać to wszystko było okej.

!nokturn
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#5
19.04.2025, 00:41  ✶  

Podążają za tobą nieprzychylne spojrzenia. Może to zostać wykorzystane przeciwko tobie*.


* jeśli jesteś funkcjonariuszem, to trudno będzie ci załatwić to, po co tutaj przyszedłeś – postaci niezależne będą ostrzeżone o twojej wizycie.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#6
21.04.2025, 16:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.04.2025, 16:19 przez Victoria Lestrange.)  

Victoria nie miała się tak źle, ale też i jej wieczór wyglądał znacznie inaczej od tego, co przeżywał Atreus. Przede wszystkim się nie rozszczepiła – o, to była ogromna przewaga w jakości tego dnia, który w tym momencie bił się o podium razem z nieszczęsnym Beltane. Być może przyczyniał się do tego fakt, że z natury była znacznie spokojniejsza od Blustrode’a, rzadko kiedy podejmowała się brawurowych akcji, nie była porywcza, choć to nie tak, że nie potrafiła działać całkowicie bez planu czy impulsywnie. To, co płynęło w jej krwi, też mogło w oczywisty sposób wpływać na to, jak toczyły się ich losy. Albo… może po prostu szczęście – o ile coś takiego w ogóle istniało. Jedni mówili, że szczęście sprzyja lepszym, ale niezależnie od wszystkiego, ta moneta prędzej czy później się wyczerpywała.

– Niektórym ludziom się jednak nie podobało, że nic mu nie jest – dodała ciszej i mimowolnie zacisnęła dłoń w pięść. Na nią nikt się nie rzucił, nikt nie wykrzyczał jej w twarz, że to wszystko to jej wina, że nosi nazwisko Lestrange, a więc powinna ponieść karę za to, że domy i dobytki wielu czarodziejów płoną – bo zakładali od razu, że to czystokrwiści podpalili Londyn. Nikt w tych emocjach nie myślał o tym, że to nie było im wcale na rękę.

– Dym napędzany magią, której nie da się rozproszyć? – zdumiała się wyraźnie, ale też przy tym zaniepokoiła. To musiała być magia, ale jak mieli z nią walczyć, skoro próba rozproszenia była na nic? Na wszystko był jakiś sposób, tylko trzeba był go znaleźć, tylko że… czasami to nie było takie oczywiste. – Rozszczepiłeś się? – nie powiedział tego wprost, ale osobiście naoglądała się trochę rozszczepień w swojej karierze w Czarodziejskim Pogotowiu Ratowniczym. Rzadko kiedy kończyło się dobrze, a skoro Atreus mówił, że go zaszyli… – Powinnam mieć przy sobie eliksir wiggenowy, jeśli chcesz – mruknęła i rzuciwszy jeszcze jedno spojrzenie na boki, ruszyła przed siebie, wybierając kierunek, a po drodze starała się mieć oczy dookoła głowy. Smród, jaki się tu unosił, był chyba taki, jak wszędzie, od wszechobecnego ognia, pyłu i dymu, słychać było krzyki mniej lub bardziej przytłumione z różnych stron. Trudno było powiedzieć, czy to akurat z Nokturnu, czy te głosy niosły się z innych części Magicznych Dzielnic.


// Percepcja – rozglądanie się
Rzut Z 1d100 - 5
Akcja nieudana


!nokturn
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#7
21.04.2025, 16:18  ✶  

Podążają za tobą nieprzychylne spojrzenia. Może to zostać wykorzystane przeciwko tobie*.


* jeśli jesteś funkcjonariuszem, to trudno będzie ci załatwić to, po co tutaj przyszedłeś – postaci niezależne będą ostrzeżone o twojej wizycie.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#8
21.04.2025, 17:49  ✶  
Atreus nie do końca przejął się wcześniejszym aktem agresji, jakiego doświadczył w niemagicznym Londynie. Przynajmniej nie na tyle, by brać specjalnie do siebie słowa jakiegoś obszczymura, który szukał na prędko kogokolwiek, na kim mógłby wyładować swoje frustracje. Mundur natomiast miał to do siebie, że wzbudzał różne emocje - czy to będąc w brygadzie, czy to nosząc już aurorską czerń, można było się spodziewać pewnego rodzaju antypatii, bo przecież służby porządkowe kojarzone były z wspieraniem systemu - a ten częściej zawodził i frustrował, niż pomagał. Bulstrode widział już więc, jak kogoś opluwano, wyzywano czy startowano do niego pięściami tylko dlatego, że charakterystyczny uniform znajdował się w otoczeniu kogoś kto szukał zaczepki. Teraz jednak, kiedy Victoria wymruczała pod nosem swoje dopowiedzenie, zmarszczył lekko brwi.

- I chuj z tym - odparł elokwentnie, odrobinę chyba rozdrażniony. - Powinni się cieszyć, że nie mamy czasu wpakować ich do aresztu za napaść na funkcjonariusza. Ktoś mi już dzisiaj buty opluł, bo z pięści nie udało mu się trafić. Pewnie gdyby nie Bletchley to bym sam go obił - mruknął na koniec, chociaż obecność Hestii nie miała wtedy nic do rzeczy. Była jednak bardzo wygodną wymówką. - A ty? Ciebie nikt nie zaczepiał, panno Lestrange? - niby dało się w jego tonie wyłapać ni to złośliwy, ni to żartobliwy ton, ale jego spojrzenie było trochę bardziej uważne, próbując spojrzeć na jej aurę.

rzut na percepcję ◉◉◉◉○ na aurowidzenie viczki
Rzut PO 1d100 - 2
Akcja nieudana


- Eh, to nic takiego - machnął lekceważąco ręką. - Zatrzymaj eliksir na później, może się przyda. A mnie zszył kuzyn, bo wypuścili część uzdrowicieli z Munga, żeby pomogli w terenie. Musi być faktycznie kosmiczny bajzel, skoro się na coś takiego zdecydowali - westchnął, bo do tej pory trochę nie wyobrażał sobie Basiliusa opuszczającego mury Munga, kiedy tyle się działo. Pierwszy raz chyba poczuł względem tego faktyczny niepokój - że zamiast znajdować się w bezpiecznym miejscu, jego rodzina może biegać to tu to tam w całym tym bałaganie, gdzie narażali się na niebezpieczeństwo.
Królowa Nocy
some women are lost in the fire
some women are built from it
Ma długie do pasa, bardzo ciemnobrązowe (prawie czarne) włosy. Te, zwykle rozpuszczone lub spięte jakąś spinką, okalają owalną twarz o oliwkowej karnacji, skąd spoglądają spokojne, brązowe oczy. Nie jest przesadnie wysoka, mierzy 167 cm wzrostu i jest stosunkowo szczupła. Swoje bardzo kobiece kształty lubi podkreślać ubiorem. W ostatnim czasie często wybiera eleganckie spodnie i nie mniej drogie koszule w nie wpuszczane, oraz pantofelki na cienkiej szpilce – a wszystko najczęściej w czerni. W pracy obowiązkowo nosi przepisowy mundur aurora. Lubi się malować, choć stara się to robić stonowanie; najczęściej wybiera przydymienie i podkreślenie oczu i rzęs, czerwoną szminkę na ustach i bordo na paznokciach. Nie nosi zbyt dużo biżuterii: czasami jakieś kolczyki czy bransoletki, prawie zawsze ma na sobie wisiorek z zawieszką w kształcie róży z drobnym kamyczkiem, za to nigdy nie ma pierścionków. Ciągnie się za nią mgiełka delikatnych perfum – o ciepłej nucie drzewa sandałowego, konwalii, wanilii i cytrusów.

Victoria Lestrange
#9
30.04.2025, 23:36  ✶  

Problem robił się tam, gdy tego munduru na sobie się nie miało, a i tak było się zwyzywanym za noszone nazwisko – jak Aidan. Rozpoznany przez jakichś ludzi, dopasowany z nazwiska i już przylepiono mu łatkę: czystokrwisty, znaczy że na pewno maczał swoje czyściutkie paluszki w tym, co właśnie miało miejsce w Londynie. Łatwo było połączyć kropki – komu innemu mogłoby zależeć na atakowaniu ludzi, jak nie terrorystom spod płaszcza świrniętego czarnoksiężnika, który okrzyknął się Lordem? Tyle, że to nie byli wcale mugole i mugolacy, jak to stało w jego manifeście. To byli też czarodzieje z dziada pradziada – a przynajmniej wszystko wskazywało na to, że dzisiejsze nieszczęście nie tknęło jedynie mugolaków.

Mruknęła pod nosem, słuchając wyjaśnień Atreusa, ale z jej ust nie wyszło żadne konkretne słowo, a przynajmniej do czasu, aż nie zadał jej pytania.

– Nie, nie w takim stylu przynajmniej. Zaczepiali, bo prosili o pomoc. Wyciągnąć kogoś z płonącego budynku, pomóc, bo się coś wali, zaprowadzić porządek, takie tam… – wzruszyłaby ramionami, ale to nie było nic. To było dużo. Mogła być odporna na ogień bez sięgania po eliksiry, ale nadal była wrażliwa na uderzenie walącego się budynku, na zaklęcia, albo na słabość własnego ciała. – Byłam z Wood, kiedy natrafiłyśmy na typa, który był w  trakcie jakiegoś rytuału. Ręce miał całe jak rozpalone węgle, a i tak nadal mamrotał… Udało się go aresztować, a on jeszcze bezczelnie powiedział, że chciał pomóc oczyścić świat z plugastwa – skrzywiła się wyraźnie, mając przed oczami w wyobraźni ten obraz, gdy obcy mężczyzna, zakapturzony, klęczał przed dopalającym się budynkiem, wokół niego wiatr. – Założę się, że takich świrów jest więcej – dodała ciszej i nerwowym ruchem odsunęła włosy, które spłynęły jej na twarz. Gest zupełnie bezcelowy, bo za chwilę znowu będzie musiała je poprawić.

– Rozszczepienie to nie jest nic takiego – spojrzała na Atreusa, nieświadoma, że jeszcze przed chwilą chciał spróbować ją przeczytać. – Wypuścili? Do reszty zdurnieli?! Tu jest przecież niebezpiecznie, znosimy ludzi do Munga, a oni sobie biegają po ulicach? Za chwilę ich też trzeba będzie zbierać – poczuła, że serce jak kamień wpada jej do żołądka. Bogowie, uzdrowiciele na ulicach… Martwiła się, jak miałaby nie? Jej ojciec był uzdrowicielem, babka… Gdzieś pewnie połowa rodziny, i teraz mieli być tutaj? W terenie? Wśród płonących, walących się budynków i ludzi, którzy chcieli dostać swoją sprawiedliwość, nie mówiąc już o wariatach, którzy chcieli oczyścić świat z plugastwa? Zacisnęła usta i pięści na moment, nim się opamiętała. – Kurwa mać – wydusiła w końcu z siebie i w roztargnieniu rozejrzała się na boki, po czym zmarszczyła brwi. – Chodźmy szybciej – jakby to miało w czymkolwiek pomóc – szybszy krok na tę jawną niesprawiedliwość, z którą musieli się teraz mierzyć. Nie mogło. Uspokój się – pomyślała, próbując oddychać głębiej, bardziej miarowo. Co też miało swoją cenę: kolejne wdychanie drapiącego w gardło popiołu.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#10
01.05.2025, 05:12  ✶  
Bardzo lubił te momenty, kiedy wszystko szło dokładnie nie tak jak powinno. Szczególnie jeśli chodziło o trzecie oko, bo w przypadku swoich własnych umiejętności, Atreus bardzo łatwo się frustrował. Przyglądał się Victorii przez moment, a przynajmniej próbował, bo kiedy tylko zachciało mu się pchnąć nieco dalej i dotknąć kolorowego halo, które mogło otaczać ją pod płaszczykiem niewiadomej, obraz rozlał mu się przed oczami.

Nigdy nie był pewien czy to faktycznie bolało, czy może był to jakiś efekt zaskoczenia. Przypominało mu to zwykle tępe uderzenie gdzieś z tyłu głowy, jakby magia sprzęgła się nagle, uderzając w najczulszy jego punkt. Głuche tąpnięcie, które sprawiło że otaczająca Lestrange nicość rozlała się w jakiś statyczny szum, w końcu połykając go czernią.

Atreus złapał się za mostek nosa i może gdyby nie szedł, to wyglądałby jakby zwyczajnie zabolała go głowa i szczerze mógłby powiedzieć, że tak właśnie było. Problem jednak polegał na tym, że nogi wciąż szły do przodu, a klimat nie sprzyjał spokojnym spacerom i zaraz potknął się o coś. Piruet był tu chyba dobrym określeniem, chociaż sam zainteresowany nie był pewien jakie figury geometryczne odstawiał - co jednak było pewne to że zawinął się akurat w ten bok po którym miał szanowną panią winowajczynię wszystkiego i zwyczajnie na nią wpadł, kląc krótko pod nosem.

Złapał ją - tu akurat nie miał wątpliwości, bo w jakiejś rozpaczliwej próbie zwyczajnie nie chciał się wyjebać, tak samo jak i nie chciał jej bezczelnie przewrócić. Obraz jednak, wciąż był rozmazany i przez moment wyglądał trochę, jakby bał się na nią spojrzeć, bo oczy zaraz znowu zacisnął, próbując przegnać nieprzyjemne uczucie i rozlane kolory - z miną absolutnie wręcz skwaśniałą.

Puścił ją, po nieco zbyt długiej pauzie, chociaż właściwszym określeniem mogło by być, że ją odepchnął. Lekko bo lekko, ale chciał przyśpieszyć to niezaplanowane spotkanie. Bo Lestrange była trochę jak bardzo daleka kuzynka - niby dobra koleżanka, ale coś w środku mówiło że nie wolno, tym bardziej że chyba podobała się innemu kuzynowi.
- Kurwa mać - tym razem pretensje były mocne i wyraźne. Przetarł oczy znowu. - Biegają z pogotowiem ratunkowym, nie ma się czym przejmować - zignorowanie małego wypadku wydawało się najlepszą możliwą opcją.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (2824), Victoria Lestrange (3917), Pan Losu (190)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa