21.11.2022, 13:03 ✶
- Daaaaisy. Daaaisy! Chodź, chodź, popatrz. - Darcy Lockhart wzywał swoją siostrę scenicznym iście szeptem: wyraźnie nie chcąc ściągać na siebie za wiele uwagi osób postronnych, ale też mówiąc na tyle głośno, aby Daisy, którą przyuważył, jak idzie korytarzem, go dosłyszała. Dawał jej przy tym liczne znaki, na podparcie swoich słów, sygnalizując, że chce, aby podeszła tu, gdzie stał.
A chłopak stał u szczytu schodów, podpierając się jedną ręką o barierkę i co rusz spoglądając w dół, z uciechą wypisaną na twarzy. W drugiej dłoni, tą, którą machał ku bliźniaczce, trzymał gazetę. (Gazety czytywał regularnie, prenumerując już od roku Proroka Codziennego, a w wakacje i ferie - bo przecież nie mógł dopuścić do tego, by w szkole koledzy coś zauważyli!) - nałogowo przeglądał także tygodnik Czarownica. To nawet nie tak, że to, co działo się na świecie interesowało go szczególnie. Wiedzę na ten temat zdobywał przy okazji, bardziej zainteresowany sztuczkami dziennikarskimi, dzięki którym ciekawiej opisze, jakim palantem jest Samuel Cullen.)
- Patrz - szepnął do siostry, wskazując na scenę pod nimi. Zebrały się tam cztery osoby i dyskutowały o czymś bardzo żywiołowo. Wyglądało na to, że są to chłopcy z piątego i szóstego roku Gryffindoru oraz Slytherinu. - Będą się pojedynkować. Właśnie ustalają zasady i sekundantów. Jestem pewien, że ten Gryfon rozniesie Notta - oświadczył, a w jego głosie na moment zabrzmiała złośliwa uciecha. Darcy nie był chłopcem złym. Ale miał bardzo wiele wad właściwych dla dzieciaków w jego wieku, a jedną z nich był kompleks niższości wobec czystokrwistych Ślizgonów, patrzących na niego z góry. Głównie dlatego własny interes wygrywał w tej chwili z lojalnością wobec Domu.
Poza tym Nott był wyższy od niego, bogatszy i o niebo lepszy w quidditcha. Jedyna przewaga, jaką miał nad nim Darcy, to była nieco bardziej urodziwa twarz i jasnobrązowa czupryna, jego zdaniem o wiele lepiej się prezentująca niż ta szopa rudych włosów.
Przez chwilę Ślizgon miał nawet chęć powiadomić nauczycieli i wpakować ich w jeszcze większe kłopoty. Zrezygnował jednak, bo łatka kapusia byłaby problematyczna, a kto wie, jakich pięknych zaklęć tu użyją?
- A chcesz wiedzieć o co? - spytał, retorycznie, bo odpowiedzi udzielił natychmiast, nie czekając nawet na to, co powie Daisy. - O, haha, Nobby'ego Leacha. Tego mugolaka, co go wybrali na Ministra Magii - rzucił. Sam fakt, że Nobby jest Ministrem Magii nigdy jakoś mocno Lockharta nie bulwersował. Głównie dlatego, że wybrano go, gdy miał jedenaście lat i wizja pójścia do Hogwartu interesowała go dużo bardziej niż jakieś tam protesty w ministerstwie.
A chłopak stał u szczytu schodów, podpierając się jedną ręką o barierkę i co rusz spoglądając w dół, z uciechą wypisaną na twarzy. W drugiej dłoni, tą, którą machał ku bliźniaczce, trzymał gazetę. (Gazety czytywał regularnie, prenumerując już od roku Proroka Codziennego, a w wakacje i ferie - bo przecież nie mógł dopuścić do tego, by w szkole koledzy coś zauważyli!) - nałogowo przeglądał także tygodnik Czarownica. To nawet nie tak, że to, co działo się na świecie interesowało go szczególnie. Wiedzę na ten temat zdobywał przy okazji, bardziej zainteresowany sztuczkami dziennikarskimi, dzięki którym ciekawiej opisze, jakim palantem jest Samuel Cullen.)
- Patrz - szepnął do siostry, wskazując na scenę pod nimi. Zebrały się tam cztery osoby i dyskutowały o czymś bardzo żywiołowo. Wyglądało na to, że są to chłopcy z piątego i szóstego roku Gryffindoru oraz Slytherinu. - Będą się pojedynkować. Właśnie ustalają zasady i sekundantów. Jestem pewien, że ten Gryfon rozniesie Notta - oświadczył, a w jego głosie na moment zabrzmiała złośliwa uciecha. Darcy nie był chłopcem złym. Ale miał bardzo wiele wad właściwych dla dzieciaków w jego wieku, a jedną z nich był kompleks niższości wobec czystokrwistych Ślizgonów, patrzących na niego z góry. Głównie dlatego własny interes wygrywał w tej chwili z lojalnością wobec Domu.
Poza tym Nott był wyższy od niego, bogatszy i o niebo lepszy w quidditcha. Jedyna przewaga, jaką miał nad nim Darcy, to była nieco bardziej urodziwa twarz i jasnobrązowa czupryna, jego zdaniem o wiele lepiej się prezentująca niż ta szopa rudych włosów.
Przez chwilę Ślizgon miał nawet chęć powiadomić nauczycieli i wpakować ich w jeszcze większe kłopoty. Zrezygnował jednak, bo łatka kapusia byłaby problematyczna, a kto wie, jakich pięknych zaklęć tu użyją?
- A chcesz wiedzieć o co? - spytał, retorycznie, bo odpowiedzi udzielił natychmiast, nie czekając nawet na to, co powie Daisy. - O, haha, Nobby'ego Leacha. Tego mugolaka, co go wybrali na Ministra Magii - rzucił. Sam fakt, że Nobby jest Ministrem Magii nigdy jakoś mocno Lockharta nie bulwersował. Głównie dlatego, że wybrano go, gdy miał jedenaście lat i wizja pójścia do Hogwartu interesowała go dużo bardziej niż jakieś tam protesty w ministerstwie.