29.11.2022, 19:19 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 18:41 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Wciąż nic się nie działo.
Ani w południe, gdy zbierała niby to beztrosko jajka w lesie (co dla biednego Patricka skończyło się małym złamaniem i pewnie wielkim ciosem w dumę), ani popołudniu, kiedy kręciła się po straganach w poszukiwaniu ciasteczek, ani nawet teraz, gdy zaczynał się sabat.
I oby tak zostało, pomyślała Brenna. Niebo już się ściemniało, nadchodząca noc niosła ze sobą wiosenny chłód, a kobieta bezczelnie wspięła się na jeden z wielkich głazów, pokrytych runami, otaczających polanę ognisk. Stąd miała dobry widok na to miejsce, dobrze sobie znane, bo położone przecież blisko jej domu: leśną polanę, chronioną czarami, porośniętą po bokach kwiatami, rosnącymi w przedziwny sposób. W centrum zaś rozświetloną blaskiem płomieni. Za skałami zaś znajdowała się już ściana lasu, Kniei Godryka, poza wytyczną ścieżką o tej porze ciemnej, może nawet trochę strasznej.
Przymknęła na moment oczy. Do nosa Brenny, wyczulonego na zapachy, docierała woń dymu, roślin i... tak, pieczonych kiełbasek. (Przez chwilę była nawet bliska zeskoczenia z głazu i udania się na ich poszukiwania, ale miała jeszcze trochę słodyczy, zgarniętych na jarmarku.) Do uszu - dźwięki muzyki, gwar wielu głosów, śmiechów i nawoływań, mieszających się ze sobą w niezrozumiałą kakofonię. Zwykła zabawa. Doskonale obstawiona przez Brygadzistów i może nawet Brenna nie musiała wciąż wypatrywać zagrożenia, zwłaszcza, że nie była na służbie, a mogłaby po prostu spróbować się dobrze bawić.
Drgnęła, kiedy usłyszała, że ktoś przechodzi obok głazu. Nie pierwszy, nie ostatni raz: niektórzy spóźnialscy dopiero nadchodzili oświetloną ścieżką, wiodącą na polanę, inni odchodzili albo spacerowali po okolicy. Wychyliła się jednak odruchowo i jej usta rozciągnęły się w uśmiechu, kiedy rozpoznała jasną czuprynę Flinta.
- Bu! - zawołała z góry, podpierając się o skałę i spoglądając na Castiela z góry. - Badasz pogłoski o drzewach w Kniei, obłożonych starożytną klątwą, co ponoć ożywają w ostarową noc, czy przyszedłeś szukać czekoladowych jajek? Jeśli to drugie, to już za późno. Prawdopodobnie wszystkie zjadłam.
No dobrze, znalazła ich tylko dziesięć i w dodatku trzy dosłownie dostały nóg, więc trochę wyolbrzymiała, ale podejrzewała, że do tej pory okoliczne dzieciaki wyzbierały wszystkie, co do jednego.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.