• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[Ostara 72] Darcy i Lyssa

[Ostara 72] Darcy i Lyssa
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#1
30.11.2022, 18:03  ✶  
Pan Darcy Fitzwilliam zgubił się haniebnie.
Oczywiście, gdyby ktoś zarzucił mu to na głos, szczerze by się oburzył. Poszedł tylko na spacer. Zwiedzał okoliczną knieję. Cieszył się pięknem przyrody. Zbierał materiały do książki i starał się wczuć w rolę. Wymyślałby te wszystkie piękne kłamstwa i pewnie jeszcze sam szczerze w nie wierzył. Zwłaszcza, że w głowie szumiały mu procenty. Nie upił się do nieprzytomności, nie zataczał na prawo i lewo, nie bełkotał niby jakiś pijus z Nokturna, którego zaraz porwą "na części". Ale był już lekko podchmielony, na tyle, by myśli układały się w niekoniecznie logiczne ciągi, chód stracił odrobinę pewności, a sam Darcy - utracił całą orientację w terenie.
Nie to, że kiedykolwiek ją posiadał. W magicznym Londynie? Proszę bardzo, znał tam każdy lokal, każdą uliczkę i każdą twarz. Tam się w końcu wychowywał. Całkiem nieźle orientował się też w niemagicznych okolicach Dziurawego Kotła, gdzie zdarzało mu się wymykać już jako dziecko. Ale w lesie? W Kniei Godryka, w dodatku? Wystarczyło, że na moment, tylko na momencik, zszedł z jasno oświetlonej ścieżki, wiodącej na polanę ogni, i nagle nie wiedział, gdzie się znajduje. Zmierzch w dodatku napełniał las cieniami, a sam Darcy, nieco podpity, zdołał teleportować się ledwo trzy metry dalej - zamiast wprost do Doliny Godryka.
- Powinni tu ustawiać drogowskazy - oznajmił głośno najbliższym drzewom, opadając na porośnięty mchem pień zwalonego dębu. Jasnobrązowe włosy miał lekko rozczochrane przez wiatr, szatę malowniczo rozchełstaną, a na młodzieńczej twarzy malował się wyraz beznadziei.
W dłoni trzymał różdżkę, rozjarzoną białym światłem lumos, widocznym z daleka, gdy las zaczynał powoli ogarniać mrok. Darcy wzdrygnął się, kiedy jakiś ptak przeleciał mu nad głową i mocniej okrył płaszczem, bo wiosenny chłód zaczynał się dawać we znaki.
Może powinien to wykorzystać.
Bohater, zagubiony w zaczarowanym lesie, w którym nieważne, jaką obierze ścieżkę, zawsze wraca do punktu wyjścia... i wtedy pojawi się... pojawi się... może półwiła? Która wskaże mu drogę, wiodącą do domku w środku lasu, gdzie mieszka okrutna czarownica i by się uwolnić, bohater musi ją pokonać... a czerownica... hm, może spróbuje go uwieść...
Darcy zatopił się w myślach, wizerunki czarownicy i półwiły wirowały mu w głowie.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#2
06.12.2022, 23:42  ✶  
Lyssa bardzo chciałaby móc kiedykolwiek powiedzieć, że się zgubiła. Niestety jednak, los pokarał ją (albo wybitnie nagrodził) nad wyraz zapobiegającą temu zdolnością. Obierane ścieżki wytyczały w jej głowie wyraźne szlaki, których czas nie był w stanie zatrzeć. Każde mijany stragan krzyczał swoją innością i oferowanym asortymentem, wyznaczając tym samym wyraźny punkt na mapie.
Gubiła się więc specjalnie, w zwyczajnym procesie zaspokajania ciekawości, czy uciekania przed momentami uciążliwymi spojrzeniami, które otaczały jej ojca. Jeszcze niedawno przeszła jej przez głowę myśl, że podobał jej się ten rodzaj atencji. Że dobrze na niej leżały spojrzenia innych, jednak nieprzyzwyczajona do tego, w końcu się zmęczyła.
Drzewa oferowały chwilę spokoju i ograniczenie bodźców, które trafiały do niej nagminnie i które rozpędzały myśli. Szła więc między nimi ostrożnie, chłonąc chłód cienia lasu, ale także tego, który napływał wraz z nadchodzącym zmierzchem. Jeszcze trochę i pewnie zrobi się całkiem ciemno, jednak wcale jej to nie przeszkadzało, a różdżka wciąż znajdowała się w wewnętrznej kieszeni płaszcza.
Z upojnej wręcz ciszy wyrwał ją dźwięk aportowania. Trzask skaził panujący między drzewami spokój, ją samą przyprawiając o lekkie mdłości. Nie miała złudzeń co do tego, że na pewno nie jako jedyna wizytowała otaczającą festynową polanę knieję, jednak nie sądziła by ktokolwiek miał jakikolwiek interes by teleportować się w środek lasu.
Postać, mimo że nieco odległa, pozostawała dla niej widoczna, dzięki rozpalonemu zaklęciu, które oświetlało jej sylwetkę i niewielką przestrzeń dookoła niej. Z braku laku więc, ruszyła przed siebie w jej kierunku. W miarę jak się do niej zbliżała, rozpoznawała męską posturę czy rozczochrane włosy. Przewrotność losu, wyciągnięta prosto z książek, aż prosiła się o to, by był to ktoś jej znajomy, ale powiedzmy sobie szczerze - Lyssa nie znała w Londynie nikogo, nawet własnego ojca, jeśli miała być uszczypliwa.
- Powinieneś uważać. Podobno w noce jak ta, wile chętnie wabią młodych mężczyzn w głąb lasu - odezwała się z jego lewej strony, kiedy wreszcie znalazła się na tyle blisko, by mdły blask lumos oświetlił jej sylwetkę. Owinęła się swoim płaszczem, przytrzymując poły poprzez skrzyżowanie rąk na piersi. Nie tyle z zimna co w mimowolnie defensywnej postawie.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#3
07.12.2022, 13:16  ✶  
Darcy, zatopiony w myślach, odrobinę podchmielony, nie dosłyszał kroków Lyssy: szelestu trawy, trzasku łamanej gałązki. Gdy dziewczyna odezwała się dość blisko niego, z wrażenia spróbował się poderwać, a las niecnie przeprowadził na niego atak, sprawiając, że Lockhart się potknął i wylądował tyłkiem na mchu. Upuścił różdżkę, która na szczęście wciąż świeciła, bladym blaskiem otaczając jego sylwetkę i przy okazji postać Lyssy.
Panna Mulcliber, oświetlana z dołu, słabym światłem, na tle ciemnego lasu, w oczach Darcy'ego, ledwo co wyrwanego ze świata fantazji, wyglądała nie jak ludzka istota, a ktoś z magicznego, leśnego ludku właśnie. Jej obraz nałożył się na jego wizję wiły, i te dwa przez chwilę walczyły ze sobą w głowie chłopaka, bo owa półwiła miała mieć białe pukle... ale jakby się zastanowić, bohaterka ostatniej książki była blond, a poza tym wiedźma będzie złocistowłosa, więc może tu dla odmiany półwiła odziedziczy ciemne włosy po ojcu... Dzięki temu mogłaby lepiej kryć swoją tożsamość. I tylko jej oczy będą pełne magii...
W efekcie tych rozważeń milczał przez chwilę, próbując poskładać myśli i zdecydować jednocześnie o ostatecznym wyglądzie bohaterki. W końcu dotarło do niego jednak (z pewnym opóźnieniem, bo zwykle myślał dość szybko, ale teraz piwo szumiało mu trochę w głowie), że oto siedzi na ziemi, w środku ciemnego lasu, zapatrzony w - prawdopodobnie - jednak ludzką kobietę.
Chyba.
A może nie?
- Nie jesteś wilą, prawda? - zapytał podejrzliwie, sam niepewny, czy odpowiedź przecząca powinna go ucieszyć, czy zmartwić. Z jednej strony o wilach mówiło się różne rzeczy, ale z drugiej! To by było zupełnie, jak w jego książce! Jego bohaterka ożyła!
Sięgnął w końcu po różdżkę, a potem podniósł się (powoli i ostrożnie, aby żaden korzeń nie wykonał kolejnego, niecnego zamachu na jego osobę) i nerwowym gestem otrzepał ubranie.
- Ja... eee... spacerowałem. Tak, spacerowałem - oświadczył szybko, by przypadkiem dziewczyna nie pomyślała, że się zgubił, chociaż tak było w istocie. - Straszny tłum na tej Ostarze. Postanowiłem się przejść. Zaczerpnąć świeżego powietrza. Ułożyć parę fabuł. Przepraszam, my się chyba nie znamy? Darcy.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#4
09.12.2022, 04:53  ✶  
Musiała przyznać, że nie spodziewała się tego rodzaju pytań i to na dzień dobry, i to od całkowitych nieznajomych. Co prawda kiedy uczęszczała do szkoły, widziała parę potomkiń wil, jednak nie mogła powiedzieć, że jej samej było do takowej jakkolwiek blisko. Ciemne włosy, ciemne oczy, a uroda ładnie przeciętna - co kto lubi. Gdzieś z tyłu głowy to wszystko kłóciło się obrazem wili, które kojarzyły się raczej z eterycznymi zjawami, które ubrane były przede wszystkim w jasne pukle, a nie całkiem zwyczajne płaszcze.
- Ciężko powiedzieć - odpowiedziała, zdając się absolutnie pewna siebie i niezbita z tropu. - Tańczące na Ostarze czarownice, które wszyscy uważają za wile, ukradły mój czar i teraz szukam sposobu na to, by go odzyskać - mówiła dalej, z błyskiem w oku i delikatnym uśmiechem malującym się na ustach. - Lyssa - powiedziała miękko, nie chcąc pozostawiać dłużną w tej drobnej wymianie uprzejmości. Przyglądała mu się w tym wszystkim uważnie, wprawnym spojrzeniem wyłapując drobne detale całej jego prezencji, które podsuwały jej kolejne fragmenty układanki. Rozchełstany ubiór, zmieżwione włosy, odrobina alkoholu snująca się w powietrzu, niezdarność, no i nie można było zapomnieć o teleportowaniu się na rekordowe odległości. - Powiedz... chciałbyś zatańczyć ze mną w lesie? - zapytała wreszcie, nieco ciszej i nieco bardziej wystudiowanym głosem, w którym teraz nieco więcej było żalu i tęsknoty za tym, co zostało jej odebrane. Nie była pewna czy wraz z wytłumaczeniami i zaserwowaniem imienia, chłopak nie doszedł już do większej trzeźwiości i zborności myśli, odrzucając tym samym ideę, że mogła być wilą z krwi i kości, ale nie zamierzała pozbawiać się sposobności by nieco sobie z niego zażartować i umilić tym samym wieczór.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#5
10.12.2022, 13:43  ✶  
- Czy teraz musisz przejść przez trzy próby, by udowodnić, że to ty masz do niego prawo, a potem uwolnisz wszystkich nieszczęśników, których zwiodły dzięki twojemu urokowi? – dokończył jej opowieść, kąciki warg zadrgały mu mimowolnie, bo jeżeli było coś, czemu Darcy absolutnie nie umiał się oprzeć (poza ładnymi blondynkami, ale brunetki przecież też umiały być miłe) to były opowieści. A historia o czarodziejce, co ukradła urok wili, już sama układała się w jego głowie! Te trzy panny przy stoisku zresztą pamiętał, jak ostatni idiota na ich widok wpadł na inny stragan…
Darcy zawiesił się na moment, próbując przypomnieć sobie coś więcej o wilach. Czy umiały zmieniać kształty? Maskować się? Wpływać na umysły (tak, by widziały coś, co nie należy, a nie by chłopcy szaleli, że to umieją, Darcy wiedział, był niestety bardzo podatny na ich urok...) Niestety, ani nigdy nie był dobry z ONMS (czy o wiłach w ogóle uczono na tym przedmiocie…? Nie był pewien, może przegapił lekcję?), ani nie myślał zbyt sprawnie, po tym, jak upił ostarowego wina. Dziś widział takie panny między stoiskami i był prawie – że – pewny, że wszystkie były blond, ale jakby się zastanowić, jeżeli willa była matką, a ojciec był ciemnowłosy, to ta tutaj mogłaby być ciemnowłosą willą…
Nie. Na pewno nie.
Prawda?
Lockhart pewnie normalnie nie brałby tego pod uwagę, ale teraz ciągle tkwił częściowo we własnym świecie fantazji, a w ustach wciąż czuł smak wina. Zresztą dość szybko doszedł do wniosku, że właściwie to nieważne, wiła, nie wiła, kobietom nie odmawia się przecież tańca (chyba że są tą dziwną Krukonką z krostami na całej twarzy i haczykowatym nosem, która obserwowała go z kątów i opowiadała w piątej klasie, że są parą, bo raz podał jej książkę, której nie mogła dosięgnąć w bibliotece). Poza tym była Ostara, święto nadejścia wiosny i dni światła. Na pewności siebie Darcy'emu nigdy nie zbywało, a alkohol też przecież robił swoje.
Różdżkę zamaszystym gestem umieścił w dziurze w pniu, na którym siedział, tak, by pozostawić trochę światła. A potem złożył przed Lyssą ukłon, prawdziwie dworny, wyciągając od niej rękę, wnętrzem dłoni obróconą w górę. Chciała tańczyć? Proszę, będą tańczyć. Później Darcy może się chwalić, że tańczył z wilą w lesie, a nawet jeżeli Lyssa nie była wilą, to Lockhartowi w takich opowieściach nie przeszkadzało.
Poza tym będzie z tego doskonała scena do książki.
- Panienka pozwoli?
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#6
21.12.2022, 21:52  ✶  
Lyssa obdarzyła swojego rozmówcę delikatnym uśmiechem, który zdawał się kryć w sobie pewną dozę pobłażliwości. Prowadzona przez niego historia wilej bohaterki wydawała się... miła, chociaż jak na jej gusta zbyt delikatna i wpisująca się w ramy literatury wagonowej, za którą niekoniecznie przepadała. Nie była jednak pewna, czy był to odpowiedni moment na zwroty akcji.
- Muszę utkać smugi wieczornej mgły, dzięki czemu odzyskam swoje mgliste szaty. Wczesać we włosy promienie pełnego księżyca, by odzyskały swój dawny blask. Ostatnie co muszę zrobić to uwarzyć eliksir ze śpiewu łabędzia, tańca obłoków i gwiezdnego pyłu by móc znowu zmieniać się w zwierzęta i odzyskać dawny blask w tej postaci - zakończyła wreszcie swoje bajanie z lekkim uśmiechem wciąż przyklejonym do twarzy, teraz jednak nieco bardziej zdeterminowanym wobec tak wyraźnego celu jej postaci.
Zaśmiała się krótko, widząc jego teatralnie zamaszysty ukłon i wyciągniętą ku niej rękę. Tę przyjęła chętnie i bez oporów, szybkim krokiem skracając ku niemu dystans by ułatwić dalsze ciągnięcie tej sceny i faktyczne tańce. Co prawda stan Darcy'ego i omszałe podłoże, pełne nierówności i potencjalnych dziur, niekoniecznie sprzyjało poprawnemu realizowaniu form tanecznych, ale pozostawało jej mieć nadzieję, że nic strasznego się nie stanie.
- Co zaś się tyczy nieszczęśników... Kiedy uzurpatorki stracą swój czar, ten rzucony przez nie sam pryśnie. Każdą próbę jednak, muszę przypieczętować zabierając im to, co dla nich najdroższe. Muszą zapłacić za swoje oszustwo i złamane obietnice - rozżaliła się nieco, jednak w tym żalu wciąż pobłyskiwała odrobina złości. Nagle szeroko pojęte artystyczne aspekty Beauxbatons okazywały się niezwykle przydatne, jeśli chodziło o chociażby stwarzanie pozorów zaangażowania w tę opowiastkę czy głębszego wczuwania się w postać, którą zdawała się reprezentować. Co prawda prawdziwa wila, której ktoś skradł jej magię, pewnie rozszarpałaby takich delikwentów na strzępy, jednak takie historie nie wyglądały na coś, co znajdujący się przed nią młodzieniec chciałby słyszeć.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#7
22.12.2022, 16:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.01.2023, 16:22 przez Darcy Lockhart.)  
Darcy ujął dłoń Lyssy, drugą rękę oparł na jej talii - zaledwie końcami palców, niezbyt nachalnie, bo wprawdzie był osobnikiem bardzo słabym wobec płci pięknej, ale też nie kompletnym chamem i nawet do niezbyt trzeźwego umysłu, w którym tańczyły teraz wille, błyszczał księżyc i śpiewały łabędzie, docierało, że choć dziewczę jest bardzo śmiałe, może nie czuć się komfortowo obłapiane przez obcego mężczyznę w środku lasu. Miał w końcu siostrę. Byłby bardzo, bardzo wkurzony, gdyby ona znalazła się w takiej sytuacji.
- Im? A czy to nie twoje próby, moja pani? Czy by nie okazało się, że wszystko ma cenę, którą trzeba zapłacić, po ostatniej próbie to nie ty powinnaś oddać to, co dla ciebie najcenniejsze? - spytał, puszczając talię i obracając ją ostrożnie. Był tylko lekko podpity, więc wiódł dziewczynę w tańcu pewnie, chociaż niezbyt szybko i wykonując tylko podstawowe kroki. Inaczej na tym podłożu istniałaby spora szansa, że któreś z nich się potknie na nierówności albo jakiejś szyszce i upadną oboje na leśne poszycie.
- W próbach powinien towarzyszyć ci chłopiec, który poszedł za tobą, choć odebrano ci czar, bo dostrzegł coś poza nim i chciał uwolnić brata, pochwyconego w sidła uzurpatorek - kontynuował, uwiedziony jej opowieścią, bo historie zawsze były tym, co porywało go najbardziej. I to wszystkie: te proste, te skomplikowane, smutne, wesołe, romanse, które czytywało się kryjąc okładki przed innymi i poważna literatura, nad którą niejeden kiwał głową z mądrą miną, choć niewiele rozumiał. Darcy po prostu uwielbiał słowa, wypowiadane, zapisane, układające się w opowieść. Już nie miało znaczenia, czy Lyssa była wilą, czy nie, stała się nią w jego historii, gdzieś na kartach, które kiedyś zapisze.
Może to jednak nie wiedźma będzie główną bohaterką.
- Wszedł za tobą w gęstą mgłę i ochraniał, gdy tkałaś suknie, pomógł wejść na szklaną górę, nad którą błyszczały gwiazdy, gdzie udało się schwycić promienie księżyca. Wreszcie zaś udał się w podróż, by tam, gdzie niebo łączy się z ziemią, znaleźć gwiezdny pył. A gdy wszystkie próby zostały odbyte, okazało się, że czeka cię jeszcze jedna: musisz wyrzec się uczuć, które narodziły się przy tych próbach – dokończył z szelmowskim uśmiechem, a potem jego głos stał się przytomniejszy. Już nie snuł razem z nią historii, raczej rozważał ciąg dalszy. – I tu pytanie, czy dać czytelnikom to, czego pragną, więc dziewczyna wybierze chłopca i zrezygnuje ze swego uroku, czy to, co uczyni historię naprawdę piękną i wzbudzającą emocje: wila odchodzi, bo nigdy nie była pisana śmiertelnemu, a on ratuje brata i zawsze z tęsknotą patrzy na las.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#8
20.01.2023, 01:50  ✶  
Na twarzy Lyssy pojawiła się konsternacja, która przeobraziła się po pewnym czasie w delikatne, ale widoczne niezadowolenie. Wila w ich opowieści została dosłownie ograbiona ze wszystkiego, co sprawiało że wilą była, a tańczący z nią w lesie młodzieniec chciał, by ta musiała dodatkowo zapłacić. Chciał ją ukarać za to, że straciła siebie.
- Przecież ja już zapłaciłam tym, co było dla mnie najcenniejsze - odezwała się, krzywiąc się przy tym nieco. - Pozbawiły mnie wszystkiego co sprawiało, że byłam sobą. Jestem już tylko nikim więcej jak zwykłym człowiekiem i wciąż jeszcze muszę oddać więcej?
Mimo skwaszonej miny i szorstkiego tonu, poddała się jego ruchom, obracając z gracją, a przynajmniej na tyle lekko na ile pozwalało jej nieregularne podłoże lasu. Całe szczęście też, sam Darcy zdawał się świetnie świadom otoczenia w jakim się znajdowali, bo nie próbował kręcić nią jakichś karkołomnych figur.
- Myślę, że ten chłopiec nie powinien wiedzieć, że jestem, albo raczej byłam wilą i że moja podróż ma na celu odzyskanie dawnych mocy. Mógł źle mnie zrozumieć lub niezgrabnie podsłuchać tylko część słów, które mówiłyby o tym, co i dlaczego powinnam zrobić. Mógłby też, chociażby dlatego że jego brat został uwiedziony, nienawidzić mojego rodzaju, jednak z biegiem historii oboje zaczęlibyśmy odnajdywać w sobie to, czego nie widzieliśmy wcześniej w osobach innego rodzaju. - zatrzymała na moment słowa, nby łapiąc jakiś głębszy oddech, ale też zastanawiając się nad tym, jak dalej posnuć historię. - Co jeśli, na samym końcu dowiedziałby się kim naprawdę jestem? Na pewno nie byłby zbytnio zachwycony i nie zostałby ze mną do samego końca. Uczucia, które by się narodziły podczas podróży, w takim przypadku przyniosły smutek i rozczarownie. Zwątpienie, które sprawiłoby, że niemal nie dokończyłabym dzieła, a trzy uzurpatorki odebrałyby mi magię na zawsze. W ostatnim momencie jednak, chłopiec przybyłby mi z pomocą, oddając nadzieję. Razem odzyskalibyśmy moje moce, a potem również razem ruszyli przez życie. On, nauczony nie kierować sie swoimi uprzedzeniami. Ja, nauczona ludzkiego współczucia i oddania. Co ty na to? - zaproponowała w końcu, podnosząc ciemne oczy ku górze, na jego własne, z pewnego rodzaju nadzieją, że ta wersja mogła brzmieć nieco lepiej.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#9
21.01.2023, 14:39  ✶  
- To nie była zapłata. To była kradzież – sprostował Darcy. – Byłoby sprawiedliwie, gdybyś odzyskała dawną siebie bez prób i bez spłaty, ale to nie jest nasz sprawiedliwy świat, a by coś zdobyć albo wywrzeć zemstę, zawsze trzeba coś poświęcić, prawda?
Nie wspominając o tym, że czytelnicy musieli być trzymani w napięciu i mieć świadomość, że niekoniecznie wszystko pójdzie dobrze, prawda?

Tak naprawdę nigdy nie doświadczył tego na własnej skórze. Nie musiał szukać zemsty ani walczyć. Jedyne, co chciał zdobyć, to sława i pieniądze, choć i one wymagały pewnego poświęcenia: godzin spędzanych przy biurku, złości, gdy odrzucano manuskrypty, innych, zamykających się dróg.
Miał jednak bogatą wyobraźnię. I wiedział, że historia wymaga wysokich stawek. Choć faktycznie niekoniecznie musiała to być taka stawka. Nie zdecydował jeszcze. W lekko podchmielonym umyśle tańczyły teraz wiły, snuła się mgła, wiedźma uśmiechała się z zaklętego lustra, a las stawał się miejscem pełnym niebezpieczeństw. Jego bohater miał przed sobą wiele różnych ścieżek. Ta, o której opowiadała jego tajemnicza partnerka, która znikąd pojawiła się spomiędzy drzew, była jedną z możliwości.
Lockhart był pewien jednego: na pewno pewnej nocy chłopiec napotka w lesie wiłę i zatańczy w jej ramionach.
(Choć, oczywiście, scena w książce będzie dużo bardziej efektowna i romantyczna. O, na przykład świetliki! Tak, koniecznie. Wokół musiały latać magiczne świetliki. Poza tym te rośliny wokół, one zupełnie się nie nadawały: będzie musiał posiedzieć chwilę nad atlasem magicznych roślin. Może były jakieś świecące albo rozkwitające nocą? I takie mocno pachnące, tak. Te wszystkie myśli ganiały gdzieś po głowie Darcy’ego, gdy prowadził Lyssę w tańcu.)
Wsłuchiwał się w słowa dziewczyny, przestawiał je sobie, każde zdanie początkowało w inną opowieść: aż mógłby ułożyć ich sto i jedną. Uśmiechnął się mimowolnie, jeszcze szerzej niż wcześniej, gdy wspomniała o uwiedzionym bracie.
- Spotkaliście się w lesie, przy domu wiedźmy, co do której nie wiadomo, czy jest dobra, czy zła. On chcąc poznać sposób na uratowanie brata, a ty dowiedzieć się, jak odzyskać utracone moce – uzupełnił w zamyśleniu. Odruchowo trochę zaczął utożsamiać ją z tą wilą z opowieści, może dlatego, że jednak wypił ten kubek słodkiego wina, którego smak nawet teraz czuł na języku. Historia układała się w jego głowie i był trochę rozdarty, bo z jednej strony tu miał bardzo miłą towarzyszkę, z drugiej wszystko wyrywało się w nim, aby już, teraz, natychmiast, wracać na Horyzontalną i to wszystko zapisać, zanim pierzchnie. Był pewny, że jeżeli poczeka do ranka, nie będzie już niczego pamiętał.
- To byłoby zakończenie, jakiego pragnąłby czytelnik – przyznał na jej słowa, chociaż tutaj wchodziło wiele dylematów, w rodzaju „czytelnicy chcą tego zakończenia, ale potem będą narzekać, że wszystko ułożyło się zbyt dobrze”.
Obrócił ją powoli po raz ostatni, a potem skłonił się dwornie, wciąż trzymając jeszcze przez moment jej rękę.
- Dziękuję za taniec, o pani – powiedział, puszczając dłoń. – Czy gdzieś cię odprowadzić, byś nie chodziła sama nocą po groźnym lesie, czy może śmiertelnicy nie powinni poznać dróg, jakimi chadzasz? – spytał. Ot z czystej uprzejmości, bo w nim wygrywało coraz mocniejsze pragnienie wzięcia się do pracy. Ale wobec młodych dziewcząt potrafił być dżentelmenem, a taki powinien zapytać, czy odstawić damę na polanę ogni.
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#10
15.03.2023, 05:38  ✶  
Nie lubiła przyznawać innym racji. A przynajmniej nie wieczorową porą w lesie przy polanie Ostary, gdzie razem z nieznajomym snuła historyjkę do brukowca. Skrzywiła się więc nieco, nawet tego nie kryjąc i przez moment wahając się i walcząc z samą sobą. W końcu jednak poddała się, wzdychając tylko i unosząc spojrzenie na jego oczy.
- Prawda - odpowiedziała z pewnym bólem, jakby właśnie przegrała jakaś niesprecyzowaną batalię, z której ktoś kiedyś ją rozliczy. Tak naprawdę jednak, nikt nigdy najpewniej nie dowie się o ich wymianie zdań, a jedynym sędzią będą jej wspomnienia. Jak zawsze niezawodne.
W jej głowie, historia rozmywała się powoli. Wyznaczona przez nią ścieżka bohaterki rozmazywała się, a problemy chłopca znikały we mgle. Niektórzy pewnie mogliby nazwać ją krótkowzroczną lub pozbawioną wyobraźni, za upartość która zmuszała ją do trzymania się tej jednej, wymyślonej przed sobą wersji. Prawdę powiedziawszy jednak, dla niej ważna była tylko ta jedna scena, kiedy oboje spojrzeli sobie pierwszy raz w oczy i zaczęli tańczyć. Tego jednego była pewna i widziała wyraźnie, jak obracają się pośród lasu w powolnym tańcu.
- Chyba muszę się poddać - odparła żartobliwie, jednak w jej tonie dało się wyczuć gorycz. A przynajmniej wyczułaby ją osoba o ostrym umyśle, niezamglonym słodkim winem umyśle. - Wola czytelnika, wolą świętą - podsumowała, w pewien sposób ubolewając nad tym faktem, a z drugiej rozumiejąc go całkiem dobrze. Ci, którzy tworzyli mogli mieć własne plany i ambicje, ale pod koniec dnia to ci, którzy byli odbiorcami ich prac oceniali ich jakość. Jej obrazy też poddawały się tej zasadzie.
Obróciła się ostatni raz w jego rękach, na jej dworny ukłon odpowiadając równie dwornym dygnięciem. Jakaś drobna część niej czuła żal, że ich krótki taniec dobiegł końca, a wraz z nim, wspólnie spędzona chwila. Bo pomimo jej niezadowolenia i rozgoryczenia, była zwyczajnie przyjemna.
- Las mi niegroźny - odpowiedziała, powoli cofając dłoń. - Mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie idealne zakończenie. Może twoja opowieść to właśnie to, czego potrzebuje moja historia. Chciałabym ją kiedyś przeczytać... - uśmiechnęła się do niego ostatni raz, tym samym żegnając.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Darcy Lockhart (2018), Lyssa Dolohov (1611)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa