• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 5 6 7 8 9 Dalej »
[31.03.1972] herbaciarnia; Darcy&Eunice

[31.03.1972] herbaciarnia; Darcy&Eunice
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#1
29.12.2022, 00:57  ✶  
Zaczęło się niewinnie.
  Paczuszka, jaka wylądowała omyłkowo u Perseusa naprawdę wyglądała absolutnie niewinnie – bowiem kto by się spodziewał, że książka o tak ładnej okładce okaże się być… czymś.
  Znaczy, absolutnie nie wątpiła w wirtuozerię pióra Darcy’ego. Zresztą, chłopaka znała, lubiła, nie podchodziła do tej pozycji jak żaba do jeża, wręcz przeciwnie – z całą sympatią, jaką do niego żywiła i wielką ciekawością co do tego, co udało mu się wymyślić. Zwłaszcza że, najwyraźniej, dzieło to przypadło do gustu również i jej mężowi.
  Mężowi! Kiedy to, jak sam Lockhart napisał w liście, skupiał się na kobiecym odbiorcy. No i zagadka: to Perseus tak lubował się w tego typu literaturze czy też może Darcy’emu udało się stworzyć coś więcej niż tylko całkiem, całkiem, czego efektem – w teorii, a przynajmniej na pewno w wyobraźni Eunice – powinna być całkowita wojna w księgarniach. Starsze panie okładające się laskami po głowach, byleby tylko dostać w swe ręce „Magię i uprzedzenie”.
  Tak, zaczęło się niewinnie…
  … a skończyło na zarwanej nocy i czytaniu praktycznie do świtu. W końcu „tylko jeszcze jeden rozdział”! „No dobrze, ta kartka będzie już ostatnią!” „Nie no, nie mogę teraz przestać czytać, muszę skończyć ten rozdział!”
  Reasumując: rozsądek tej walki nie wygrał i wygrać nie mógł.
  Nic więc dziwnego, że stawiła się w kawiarni w zasadzie wcześniej niż to było umówione, podekscytowana możliwością bezpośredniego omówienia książki z jej autorem. I, co ważniejsze (jakżeby inaczej), najzwyczajniej w świecie trochę się za Darcym stęskniła. Ot, zbyt dawno się nie widzieli, a bal u Longbottomów niekoniecznie sprzyjał wymienieniu więcej niż parę słów.
  … cóż, chyba nawet mocno wcześniej, biorąc pod uwagę, że stała przed nią niemalże całkiem opróżniona filiżanka herbaty, ewentualnie miała mocną potrzebę nawodnienia się i uwinęła się ze sprawą dosyć szybko.
  Gdy tylko przyuważyła Darcy’ego, wchodzącego do herbarciarni, uniosła dłoń i pomachała, żeby zwrócić jego uwagę i tym samym oszczędzić mu poszukiwania właściwej blond głowy spośród wszystkich tu obecnych łepetyn.
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#2
29.12.2022, 11:50  ✶  
Darcy miał ambiwalentne odczucia przed spotkaniem z Eunice. I nie chodziło o odczucia wobec samej panny Malfoy, tfu, Black. Ją lubił – byli w podobnym wieku, trafili do Slytherinu, Eunice nigdy nie dawała po sobie specjalnie poznać, że traktuje go z góry z powodu swojego nazwiska i miała dobre kontakty z Daisy (tak, Darcy należał do tych nadopiekuńczych braci, którzy oceniali ludzi przez podejście do swojej siostry). A. No i była ładną blondynką. Bycie ładną blondynką zapewniało u Lockharta plus pięć punktów do sympatii.
Nie. Chodziło o jego twórczość.
W swej niezmierzonej pewności siebie Darcy uważał, że napisał książkę świetną. I miał nawet po części rację, bo po pierwsze, posługiwał się słowem bardzo sprawnie, po drugie, posiadł magię, umożliwiającą przelewanie na karty uczuć. Z drugiej strony fabuła klasyfikowała ją jednak jako „romansidło”, a na te niektórzy patrzyli z góry. I w tej jego pewności siebie pojawiały się drobniutkie szczeliny. Darcy trochę więc opinią Eunice się martwił, oscylując gdzieś pomiędzy „na pewno się jej spodoba”, „jak się jej nie spodoba, to się nie zna”, „a co, jeżeli się jej nie spodobało i nikomu innemu się też nie spodoba, i moja wielka kariera legnie w gruzach?!”.
W herbaciarni pojawił się pięć minut przed umówioną godziną spotkania. Starannie uczesany, elegancko ubrany – nie dlatego, że planował próbować podrywać Eunice (nie był aż tak szalony, by starać się o względny młodej mężatki, poza tym czuł podskórnie, że mógłby zostać tutaj okrutnie odrzucony, a jego miłość własna bardzo by przy tym ucierpiała), ale dlatego, że po prostu chciał wypaść jak najlepiej. A, i wiedział, że jego koleżankę z lat szkolnych stać na najlepsze ubrania. Gdy dostrzegł ją przy stoliku uśmiechnął się szeroko, ruszając w jej stronę.
Jego uśmiech nieco przygasł, kiedy zauważył w filiżance na wpół wypitą, wystygniętą już kawę. I ostatecznie nie spytał o to wszystko, o co spytać chciał, czyli co u niej słychać, jak tam staż, jak tam małżeństwo, czy pani Black, znaczy się ta starsza, naprawdę jest tak nieznośna i wreszcie najważniejsze: co myśli o jego książce?
- Och nie. Spóźniłem się? – spytał, nerwowo zerkając na zegarek. – Przepraszam, naprawdę przepraszam! Byłem pewny, że umówiliśmy się na trzecią. Pomyliłem godziny? Nie chciałem, przysięgam – zapewnił pośpiesznie, zdejmując płaszcz, by powiesić go na oparciu wolnego krzesła przy ich stoliku.
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#3
01.01.2023, 22:01  ✶  
Pojawienie się tak wcześnie było w zasadzie swego rodzaju błędem, ale… no, jakoś tak wyszło. Za bardzo jej się spieszyło do znajomego z lat szkolnych, do twórcy Dzieła przez duże „D”, za bardzo się podekscytowała i nawet nie zauważyła, że wybitnie źle sobie to wszystko wyliczyła. Gdyby się zastanowiła – moooooże by zdecydowała się odczekać parę minut. Więcej niż parę. Ale nic takiego ostatecznie nie miało miejsca, inaczej wszak przecież nie siedziałaby już w herbaciarni nad niedopitym do końca napojem.
  Uśmiechnęła się przepraszająco, pokręciła głową. Nie, nie, nikt się tu nie spóźnił…
  - Przepraszam, to po prostu ja przyszłam dużo za wcześnie, tak że wcale się nie spóźniłeś. Wręcz przeciwnie, też jesteś wcześniej – zapewniła, przykładając dłoń do piersi, podkreślając tym samym, jak bardzo przepraszała za swój niecny występek, jakim była… jak to w ogóle nazwać, przedpunktualność?! O ile w ogóle istniało takie wyrażenie.
  - Bardzo nie chciałam się spóźnić i jak widać źle sobie wszystko oszacowałam. Tak że nie przepraszaj, naprawdę, nie masz za co. Lepiej mi powiedz, dlaczego jeszcze nie słyszę o żadnych wojnach w księgarniach? – po części żartowała, po części pytała całkiem poważnie. W końcu przecież naprawdę książka Darcy’ego jej się spodobała! I uważała, że powinna stać się co najmniej hitem roku, jeśli nawet nie stulecia. Ale roku też będzie dobre, przynajmniej na początek!
  - Siadaj, opowiadaj, co w ogóle u ciebie słychać? – rzuciła zaraz, chyba nawet nie dając szansy na udzielenie odpowiedzi na dopiero co zadane pytanie – Oprócz książki, oczywiście, a do niej i tak jeszcze przejdziemy. Tylko może niech najpierw przyniosą nam herbatę i ciasto? A może kawę? – gadała jak najęta.
  Ot, młoda, rok tylko starsza od pisarza, do tego mocno prywatne spotkanie, na którym nie musiała siedzieć z kijem w dupie, jak na oficjalnym przyjęciu czy czymś w ten deseń.

294/609
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#4
03.01.2023, 11:35  ✶  
- Całe szczęście – westchnął Darcy. – To znaczy, nie całe szczęście, że przyszłaś dużo wcześniej, całe szczęście, że ja się nie spóźniłem – uzupełnił szybko, odsuwając sobie krzesło i siadając. Lockhart mógłby spóźnić się celowo na spotkanie z kimś, kogo nie lubił albo jeżeli uważałby się za lepszego od takiej osoby – cóż, nie dostałby nagrody za najlepszą osobowość (to znaczy, nie dostałby jej, gdyby tej osobowości zwykle nie ukrywał). Eunice jednak nie potraktowałby w taki sposób. Raz, była koleżanką ze szkoły.
Dwa, była Malfoyówną.
Przynależność do Slytherinu szybko uczyła jednego: nie powinieneś podpadać blondynom, bo twoje życie w tym Domu stanie się nieznośne. Niby byli już dorośli, ale mury Hogwartu Darcy zostawił za sobą na tyle niedawno, że wciąż się stosował do tych zasad.
Słowa o wojnach w księgarniach sprawiły, że na jego twarz wypełzł bardzo szeroki, mimowolny uśmiech, a wszystkie wątpliwości od razu pierzchły. Oczywiście, że się jej podobało! Oczywiście, że to była doskonała książka! Jak mogłoby być inaczej!
- O, wiesz, dopiero się ukazała i to dopiero moja druga książka – odpowiedział z fałszywą skromnością. – Chociaż nie udaję, sprzedaje się przyzwoicie. Znacznie lepiej niż pierwsza. Bardzo się cieszę, że ci się podobała. Daisy ją zachwalała, ale sama wiesz, siostra nie może być obiektywna…
Zachowanie Eunice go nie dziwiło. Nie znał jej po prostu jako pani Black, a jako nastolatkę z pokoju wspólnego Ślizgonów, która niby zwykle pilnowała, by zachowywać jakieś tam dobre maniery, ale jednak obracała się w towarzystwie innych nastolatków. Oparł się więc o stolik, nachylając nieco w jej stronę, dla wygody konwersacji, i całkiem radośnie odpowiedział:
- Właściwie to głównie książka, wiesz, staram się teraz promować, poza tym pracuję już nad kolejnym tekstem. Zbieram źródła na temat wili, bo postanowiłem, że jedna bohaterka będzie ich potomkinią. No i czasem pomagam ojcu w księgarni, oczywiście. – Za nic by się nie przyznał, że musiał w ten sposób dorabiać, jeżeli chciał być bogaty. A chciał. Na książce na razie nie zarobił za wiele, jego źródłem utrzymania były więc artykuły w Czarownicy i praca w księgarni właśnie. Ale oficjalnie robił to z troski o rodzinę! – A ty? Co u ciebie słychać? Widziałem twoje zdjęcia w relacji Daisy z balu, tam to się dopiero działo! Przepraszam! Czy pani do nas wreszcie podejdzie? – zawołał do kelnerki, która minęła ich po raz drugi, nie zatrzymując się. Gdy się obróciła, poprosił o herbatę, w duchu zżymając się na tutejszą obsługę. (Nie to, że gdyby to jego ktoś zaczepiał tak w księgarni, nie zżymałby się na jego bezczelność…)
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#5
06.01.2023, 03:00  ✶  
- Wiesz, jakbyś się troszkę spóźnił, to też nic by się nie stało. W końcu to jakieś fanki mogły ciebie rozpoznać po drodze i zatrzymać – rzuciła żartobliwie; wszak nie było tajemnicą, że sama Malfoyówna ceniła sobie punktualność. No ale, nawet jeśli faktycznie żartowała z tymi fankami, to dopóki spóźnienia nie były notoryczne, mogła bez większych problemów wykazać się choćby odrobiną zrozumienia – wszak czasem wyskakiwały nieprzewidziane rzeczy, których nie dało się nijak zignorować.
  Jak natrętne fanki, przykładowo. Albo nadepnięcie na źle zaparkowaną miotłę, pomylenie drogi, deszcz żab… czy jeszcze coś inszego.
  - No właśnie, dopiero się ukazała, więc ilość egzemplarzy jest raczej dość ograniczona, a to powinno prowadzić do wojen – stwierdziła z niezachwianą pewnością siebie. Bo przecież, złe wydawnictwo na pewno wypuściło zbyt niski nakład, co prowadziło do deficytu jakże pożądanego towaru, jakim było dzieło Darcy’ego… i tak dalej, i tak dalej – I wiesz, może nie może być obiektywna… ale skoro ją zachwalała, to w tym przypadku absolutnie, całkowicie się z nią zgadzam. Więc chyba jednak wykazała się obiektywnością? – ni to spytała, ni to stwierdziła, z dość chochlikowatymi iskierkami w oczach. Z drugiej strony…? Sama Eunice nie pozostawała dla Darcy’ego przecież całkiem obcą osobą, wręcz przeciwnie – znali się parę dobrych lat, stąd też zapewne i jej samej należałoby zarzucić brak obiektywności.
  Szczegół, że w ten czy inny sposób na dobrą sprawę każdą opinię dało się nazwać subiektywną – każdy miał swoje gusta, upodobania, nawyki czy jakkolwiek inaczej by to określić; przychylniej patrzyło się na coś, co wpasowywało się w wyznaczone ramy danej osoby niż na to, co poza nie wykraczało. Zwłaszcza jeśli robiło to dość znacznie.
  - W każdym razie, jeśli się obawiasz, że Daisy nie oceni uczciwie twojej twórczości… wiesz, zawsze chętnie rzucę okiem – zaoferowała się. Mogło to brzmieć wielkodusznie, w istocie takim mogło do końca nie być, jeśli wziąć pod uwagę, że przecież niejeden bardzo chętnie by dostał tekst przed premierą… I to nawet niekoniecznie musiało chodzić o coś pióra Lockharta.
  - O, brzmi ciekawie – zainteresowała się bliżej – A zdradzisz choć odrobinę, o czym ma być? – uśmiechnęła się ładnie, prosząco, wspinając się chyba na wyżyny swych umiejętności w robieniu szczeniaczkowych oczu, które bardzo, bardzo, BARDZO o coś prosiły.
  - A… wiesz, głównie nauka, jeszcze trochę mi brakuje do skończenia Akademii, poza tym wypada czasem pobrylować… Bal, tak, zdecydowanie się działo, o bobrze i licytacji raczej długo nie zapomną. W każdym razie przynajmniej mój salon znacznie zyskał na aukcji. – stwierdziła i umilkła na chwilę, skoro została przywołana kelnerka. Swoją filiżankę oddała, zamówiła kolejną herbatzę i…
  - Nie chcesz może jeszcze ciasta? Za tutejsze marchewkowe można chyba zabić – spytała, nosząc się zapewne z zamówieniem przysmaku dla siebie.

435/1044
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#6
06.01.2023, 12:10  ✶  
- No gdzie, spóźniać się na spotkanie z piękną kobietą? – oburzył się Darcy. Nie była to próba flirtu: raczej dość naturalne zachowanie z jego strony. Lockhart, jeżeli kogoś lubił albo uznawał za potencjalnie przydatnego, „czarował” taką osobę dość odruchowo. Owszem, miał ogromną słabość do dziewczyn, zwłaszcza do blondynek i był momentami trochę flirciarzem, ale tu akurat stanowiło to ot część jego sposobu bycia, stałą już za czasów Hogwartu.
Chociaż dobrze, że Perseus nie mógł go usłyszeć. Pan Black mógłby albo go zamordować, albo pójść się utopić z rozpaczy.
- Zgadzam się, to powinno prowadzić do wojen i licznych dodruków – powiedział bez oporów. Jego pewność siebie, nieco zachwiana, gdy szedł na spotkanie, znów była taka, jak przez większość czasu czyli: ogromna. Na twarzy Darcyego pojawił się szeroki uśmiech, gdy Eunice kontynuowała zachwalanie. Oczy mu błyszczały, bo ach, jak on lubił być chwalony! Nigdy nie było mu tego dość. Nie to, że zdawał sobie z tego sprawę. Przecież był całkiem skromny, prawda? Przynajmniej jak na kogoś tak inteligentnego, przystojnego i utalentowanego, no przecież nie mógł zaprzeczać faktom oczywistym. – Może i tak, ale znasz Daisy. Ona była zachwycona historią białego królika, który zgubił się w cudzej norce, jaką napisałem w wieku sześciu lat. I bardzo chętnie pokażę ci moją kolejną książkę, ale to oczywiście, jak skończę wszystkie prace…
Nie było mowy, aby pokazał taką komukolwiek, zanim nie upewni się, że przecinki są na swoim miejscu i że odpowiednio zadziałała magia implementująca emocje. Nie zniósłby upokorzenia, gdyby okazało się, że bez tej odrobiny magii jego książki nie są warte tyle, ile sądził, że są…
- Hmmm… - mruknął, udając, że się zastanawia nad tym, czy coś zdradzić Eunice. Ale oczywiście, że zdradzi, prawda? Nie za wiele, by nie opowiedzieć całej fabuły, ale coś na pewno, bo przecież uwielbiał mówić o sobie! – Wpadłem na pewien pomysł, gdy spacerowałem po lesie podczas Ostary. – Właściwie gdy zgubił się w lesie podczas Ostary. – Mogę zdradzić, że tym razem realia będą bardziej mroczne i mniej miejskie niż w Magii i uprzedzeniu. Po śmierci brata bohater dowiaduje się, że ten był wmieszany w tajemnicze poszukiwania, na swojej drodze do odkrycia prawdy spotka pewną wiedźmę z lasu i pewną półwillę… i oczywiście, jeśli za ciasto marchewkowe można chyba zabić, to muszę go spróbować.
Zamówił zarówno herbatę, jak i ciasto, już znacznie milszym tonem niż wcześniej, pewnie wprawiony w dobry nastrój zachwalaniem Eunice.
- Co takiego kupiłaś, że zdołało upiększyć wspaniały salon Blacków?
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#7
07.01.2023, 14:44  ✶  
Posłała Darcy’emu iście czarujący uśmiech. „Piękna kobieta”. Zdawała sobie sprawę ze swojej urody, oczywiście, tak samo jak miała świadomość tego, iż chłopak był, jaki był. Niemniej zawsze miło usłyszeć jakiś komplement, zwłaszcza że – jakkolwiek by nie patrzeć – nawet stała się, by zachować urodę. A przynajmniej nie zamienić się w jakąś niezadbaną jędzę.
  Nawet zabawiła się przez krótką chwilę myślą, co by się mogło stać, gdyby pociągnąć to dalej – męża pod uwagę w tym przypadku nie brała, chyba żeby uwzględnić fakt, iż sam przecież twierdził, że powinna. Czy jakoś tak. Niemniej myśl ta zniknęła dość szybko – o ile Lockharta lubiła, to nie miała pewności, czy mogłoby odpowiednio zaiskrzyć. No i w zasadzie nie miała zbytnio powodów do tego, by występować przeciwko oficjalnym prawidłom, jakie w teorii rządziły małżeństwem.
  - Otóż to – potwierdziła. Liczne dodruki trafiające potem pod strzechy, nieśmiertelna sława do końca świata i tak dalej, i tak dalej, taki winien być los młodego pisarza i jego dzieł. Aha, i – jakżeby inaczej – fortuna winna wtedy płynąć całymi rzekami, oczywiście – I jeszcze powinni postawić pomnik za zasługi – dorzuciła. Raczej nierealne, przynajmniej na obecnym etapie pisarskiej kariery Darcy’ego, ale kiedyś, kieeeedyś. Może? Kto wie, jeśli osiągnie kiedyś sukces takich rozmiarów, to przecież niewykluczone, że żart obróci się niespodziewanie w rzeczywistość.
  - Jestem całkiem pewna, że historia o białym króliku przypadłaby do gustu każdemu innemu sześciolatkowi – połechtała jeszcze Darcy’ego. W tym wieku nie mogła być to literatura wysokich lotów, niemniej podejrzewała, ze rówieśnik doceniłby dzieło rówieśnika. Tym bardziej że pisanie wydawał się mieć wręcz we krwi! Tylko z jakiegoś niezrozumiałego powodu geniusz nie został jeszcze należycie doceniony, skandal po prostu – W rakim razie nie mogę się doczekać – niemalże się wyszczerzyła w uśmiechu.
  - Mhm? – „zachęciła”, nachylając się nieco w stronę rozmówcy. W końcu bardzo, bardzo chciała otrzymać choć strzępek historii. Ciekawość to jednak podła rzecz – Och, brzmi interesująco – uznała, niemniej niewykluczone, że gdyby wspomniał o kobiecie odzianej w jutowy worek i wędrującej tak przez świat, to stwierdziłaby to samo. Ot, całkiem duże zaufanie do pisarskiego geniuszu czy coś w ten deseń.
  - Ta wiedźma będzie zła? – dopytała, gdy kelnerka odeszła ze złożonymi zamówieniami, na których realizację przyjdzie im poczekać; chwilę wcześniej jeszcze zapewniła Darcy’ego, że ciasto marchewkowe naprawdę jest warte morderstwa – A półwila? Skąd się weźmie w lesie? – bo przecież oczywiste, że wiedźmy siedzą w lasach. I najlepiej, jakby były całe obsypane kurzajkami, a domy miały z piernika.
  - A… zegar. Ma swoje lata, ale oczywiście działa i jednocześnie stanowi to o jego wartości.. – w kilku słowach opisała mu wygląd nowego nabytku – O wiele lepiej pasuje niż przeklęty wazon – podsumowała.

426/1470
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#8
08.01.2023, 12:28  ✶  
Gdyby Darcy wiedział, co przeszło Eunice przez głowę, pewnie by się spłoszył. Nie dlatego, że mu się nie podobała – jeszcze dwa lata temu mógłby być przeszczęśliwy. Ale teraz była mężatką. Romanse z mężatkami, zwłaszcza takimi, które miały starszych, wpływowych mężów czystej krwi, mogły skończyć się pływaniem w Tamizie. Z zawiązanymi nogami i rękami na przykład. Wiedział o tym doskonale, bo sam taką scenę kiedyś opisał.
- Mogą z tym poczekać jakieś sześć, siedem lat – zgodził się Darcy wspaniałomyślnie. – Sama rozumiesz, w tej chwili jestem jeszcze trochę młody. Wiele osób uważa, że pisarz powinien mieć brodę i zmarszczki. Jak zrobią ten posąg, kiedy będę miał koło trzydziestki, będę wyglądać na nim poważniej, prawda?
W tej chwili Darcy’emu wydawało się, że koło trzydziestki będzie jeśli nie bardzo stary, to przynajmniej… stosunkowo wiekowy. Co udowadniało tylko, jak jeszcze był młody.
- Muszę skromnie przyznać, że jednak moja historia nie umywała się do baśni Barda Beedle’a – przyznał, zupełnie jak nie on, ale mogło chodzić o to, że po prostu uważał, że zrobił tak ogromny postęp od tamtych dawnych, szczenięcych lat, że mógł przyznać, że historie, jakie pisał w wieku lat sześciu, niekoniecznie były aż tak genialne.
- Gdybym to ci zdradził, to już znałabyś finał – powiedział Darcy z czarującym uśmiechem. – Bo na początku tego nie wiadomo. Bohater musi ją znaleźć. Czegoś od niej potrzebuje. Słyszał, że jest zła i tak też sądzi, ale jak jest naprawdę? O tym przekona się dopiero pod sam koniec opowieści – wyjaśnił. Ach, ależ on był teraz szczęśliwy! Lubił rozmawiać o swojej twórczości tylko trochę mniej niż o samym sobie. Co poradzić, osobowość narcystyczna w pełnej krasie. Chociaż on oburzyłby się na taką diagnozę. – Podobno lubi lasy. Ale ona także prowadzi swoją grę, ma swoje tajemnice i swoje dążenia. W tej książce nic ma nie być takie, jakie się wydaje… przyznaję, trochę się obawiam – westchnął. – Wiesz, czy to się sprzeda. Ale będzie romans, będzie akcja i czarna magia, to może? – zastanowił się.
Oczywiście, na kolejne słowa Eunice, okazał uprzejme zainteresowanie. Był narcyzem, ale był też chłopcem całkiem bystrym. Dość, by wiedzieć, że jeżeli chce być lubiany przez kobiety, rozmawiając z takimi nie może przez cały czas gadać wyłącznie o sobie, i ignorować to, co mówią one.
- Antyk, rozumiem? A co to za przeklęty wazon? Czyżby coś psuło ci wystrój w domu? Czekaj, niech zgadnę, ulubiona waza twojego męża? – spytał, po czym zamilkł na chwilę, kiedy kelnerka stawiała przed nimi herbatę oraz ciasto.
Widmo
The bodies in my floor all trusted someone.
Now I walk on them to tea.

Eunice Malfoy
#9
10.01.2023, 08:04  ✶  
Ramiona kobiety lekko zadrżały, zapewne od hamowanego śmiechu – mimo wszystko nie wypadało parsknąć na całą herbaciarnię, niezależnie od tego, jak bardzo się było rozbawionym. Ale tak, w sumie miał rację, będzie wyglądał poważniej. Dojrzalej. A posągi jakoś tak miały to do siebie, że przedstawiały postaci w sile wieku lub starsze.
  - Ewentualnie każą ci wypić eliksir postarzający, zrobią odpowiednie szkice i voila, nie trzeba czekać tych lat, bo już będzie wiadome, jak wyglądasz jako trzydziestolatek. Albo i pięćdziesięciolatek – zaśmiała się cicho. Dość interesująca wizja, na dobrą sprawę, inna sprawa, że zapewne wywołałoby to serię mniej lub bardziej zabawnych pomyłek w sytuacji, gdy ktoś znający posąg zetknąłby się z Darcym z krwi i kości.
  - Może mi ją opowiesz? Sama ocenię – zasugerowała; owszem, twórczość dziecka nijak się nie umywała do tej dorosłego, ale… poniekąd mogłaby ją puścić dalej w świat. To nie tak, że nie miała w otoczeniu pędraka, którego mogłaby uraczyć opowiastką, prawda…?
  - Och, cóż, nie możesz mnie winić, że próbowałam – rozłożyła ręce z równie czarującym uśmiechem. Cóż poradzić na to, że naprawdę była ciekawa, a do tego te wszystkie historie, jakie wychodziły spod jego pióra były jednocześnie tymi, które lubiła czytać? I najwyraźniej nie tylko ona… - Musi się sprzedać – oświadczyła pewnie, jakby nie przewidywała innej możliwości – Swoją drogą, pisałeś, że „Magię” kierowałeś głównie do kobiecego odbiorcy. Myślę, że nie tylko do kobiet trafia, Perseusowi również się spodobało – zniżyła konspiracyjnie głos, jakby zdradzała największy sekret.
  Natomiast w odpowiedzi na zadane pytanie uśmiechnęła się dość szczególnie. Jakby z satysfakcją. Ale i też niczym kot, co dostał spodek najprzedniejszej śmietanki czy tam tuńczyka. Waza była drzazgą w oku, której z wielką radością się pozbyła; zapewne gdyby nie otrzymali jej od Daphne, patrzyłaby na nią zgoła inaczej, ale tak…
  - Och, raczej mojej teściowej, dała ją nam w prezencie ślubnym – machnęła przy tym lekko dłonią, jakby mówiła, iż jest to bardzo nieistotny detal. Znaczący tyle co pył na wietrze. Umilkła na chwilę, podziękowała krótko kelnerce, przysunęła do siebie talerzyk z ciastem – Nie powiem, ma swoją wartość, ale jednak zdecydowanie wolę zegar. Tak, przewspaniały antyk, nie da się ukryć, reprezentujący sobą o wiele lepszy gust niż ta cała waza – prychnęła cicho. Zdecydowanie w tym wszystkim musiało być jeszcze jakieś drugie dno.

369/1839
Widmo
Około 175 centymetrów wzrostu. Jasnobrązowa czupryna, latem łatwo rozjaśniająca się od słońca. Młodzieńcza twarz, sprawiająca raczej przyjazne wrażenie. Dość szczupły, choć nie wymizerowany.

Darcy Lockhart
#10
10.01.2023, 23:40  ✶  
Darcy zamarł na moment, przypatrując się Eunice, jakby była nie przymierzając ósmym (a także siódmym, szóstym i trzecim prawdopodobnie) cudem świata. A potem uśmiechnął się promiennie, uśmiechem, który sprawiał, że zdawał się jeszcze młodszym niż był.
- Eunice, jesteś genialna! – pochwalił ją z zapałem. – Merlinie, czemu ja na to nie wpadłem? Na spotkanie z nowym wydawcą wypiję ten eliksir! I przed spotkaniem autorskim! – Wyraźnie zapalił się do pomysłu. Miał wrażenie, że i dotychczasowy wydawca traktował go niepoważnie z powodu wieku, i czytelnicy mieli go za chłopca. Ale wystarczyło parę kropel eliksiru! Postarzy się o jakieś pięć, sześć lat (nie więcej, absolutnie, nie chciał przecież zmarszczek czy, o Morgano, siwych włosów!) i to na pewno rozwiąże wszystkie problemy.
Ba, może nawet uda mu się umówić z jakąś starszą czarodziejką. Darcy był wręcz pewny, że jeżeli jakaś kobieta go odrzucała (choć zdarzało się to rzadko, ale może i dlatego, że wbrew pozorom Lockhart nie podrywał absolutnie każdej w zasięgu wzroku), to przecież przez wiek. Nie mogło chodzić o niego, prawda? Miał świetny charakter i wspaniały wygląd!
- Nie każ mi przeżywać takiego upokorzenia – dodał zaraz, odnośnie historii o króliku. Żartobliwie, oczywiście, uśmiech wciąż nie zszedł mu z twarzy. Nie, miałby opowiedzieć Eunice Malfoy, tfu, Black, opowieść o białym króliczku? Umarłby ze wstydu.
- Tak, sama rozumiesz, kobiety częściej czytają, mają wrażliwsze dusze i… naprawdę?
To zdawało się niemożliwe, ale Lockhart uśmiechnął się jeszcze bardziej. Perseus Black lubił jego książkę? Ten ze słynnego rodu Blacków? Dyplomowany uzdrowiciel? Eunice wybrała sobie wspaniałego męża! Na pewno był bardzo mądry! I utalentowany! Skoro lubił twórczość Darcyego, to…
- Musi mieć doskonały gust – wyrwało mu się, po czym odchrząknął, starając się szybko wymyślić, co zrobić, by zabrzmiało to odpowiednio. – To znaczy, już to wiedziałem, w końcu wziął cię za żonę, ale utwierdzam się w przekonaniu? – dodał radośnie. Nie pamiętał już, że ledwo tydzień temu zastanawiał się, dlaczego śliczna Eunice wyszła za mężczyznę o tyle starszego, podobno chodzącego z laską, na którą czasem rzucały się bobry, i czy przypadkiem to nie rodzice zmusili ją do małżeństwa. Był gotów zaświadczyć, że zawsze uważał, że będą dobraną parą i sam pewnie w to szczerze uwierzył. Do Eunice pasował starszy, mądry mąż. O wrażliwej duszy, doceniającej dobre książki.
- Jeżeli ci się nie podobała, na pewno była paskudna – zapewnił Darcy lojalnie, zabierając za jedzenie ciasta marchewkowego. – Słyszałem o niej straszne rzeczy – dodał konspiracyjnym szeptem, chociaż nie kontynuował wątku, wszak nie wypada. – Cieszę się, że zegar spełnia twoje oczekiwania. A tak poza tym? I pracą na stażu? Mam nadzieję, że pamiętasz, żeby zaplanować sobie trochę czasu na odpoczynek. Zwiedzanie, kulturę, wakacje! W końcu jesteś młoda.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eunice Malfoy (2370), Darcy Lockhart (2390)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa