11.01.2023, 18:05 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 19:55 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Fergus Ollivander - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Ocknął się zlany potem, nie wiedząc, gdzie się znajdował. Wokół było jasno i sterylnie, warunki nie przypominały tych, które utkwiły mu w głowie jako ostatnie. Istny chaos przeplatany krwią, krzykami i bólem tak silnym, że pragnął, żeby dla spokoju ucięli mu rękę. Teraz by pewnie żałował, nawet jeśli wciąż rwało go w nadgarstku, który najwyraźniej ktoś unieruchomił. W tym pomieszczeniu kręcili się uzdrowiciele w swoich standardowych, medycznych szatach, zajmując innymi pacjentami. Chyba nigdy nie czuł się tak niepewny, jak w tej właśnie chwili. Co się właściwie stało i jak znalazł się w Mungu? Bo chyba właśnie tutaj leżał. Tak przynajmniej wnioskował, rozglądając się wokół. Zmrużył oczy, rażony światłem. Głowa mu pękała, ale czuł się zbyt słaby, by spróbować się podnieść. Mógł się jedynie obracać w lewo i prawo, próbując rozwiązać tajemnicę tego, jak się tutaj dostał. Bez rozmowy z kimkolwiek znajomym, czy nawet jednym z magomedyków, raczej tej zagadki nie rozwiąże.
Pamiętał cykanie. Tylko skąd wzięły się tam świerszcze? Cyk, cyk, cyk, przerwa i nagle jeszcze większy ból, niż wcześniej. Aż go zemdliło na samą tę myśl, gdy powoli docierały do niego wizje popołudnia, które planował spędzić spokojnie na obiedzie.
Kiedy wróżka pokazała mu ponuraka, tylko się zaśmiał. Najwyraźniej to była jego kara za bagatelizowanie przepowiedni, choć najwyraźniej i tak się nie sprawdziła, skoro się obudził i wciąż żył. Może gdyby przekręcić filiżankę, nie byłby to czarny pies, a fusiasty kształt przypominający cokolwiek innego. Zależy od interpretacji, ale wolałby chyba dowiedzieć się, że nie powinien iść do Castiela, niż po fakcie uświadamiać sobie, że gdyby coś poszło nie tak, to byłby duchem. Spełniłyby się żarty sprzed kilku dni, cudownie.
Spuścił wzrok na swoją rękę, przypatrując się jej drętwo. Była owinięta opatrunkami, więc nie miał pojęcia, w jakim znalazła się stanie. Na dodatek ból promieniujący z nadgarstka był tępy, jakby przytłumiony lekami i eliksirami. Znów to kiepskie uczucie odcięcia od rzeczywistości, w której się znajdował.
Pamiętał Castiela całego we krwi i Brennę osłaniającą go przed wybuchem czegoś, co wcześniej znajdowało się na jego ręce. Gdzie oni teraz byli? Na łóżkach tuż obok niego? Obrócił głowę, ale nie zastał żadnego z nich. Poczuł, jak żołądek mu się wykręca ze stresu, a serce tłucze w piersi na tyle, na ile mogło, osłabione utratą krwi.