• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Klinika magicznych chorób i urazów v
« Wstecz 1 2
kwiecień 1972; W coś Ty się znowu wpakował?! (Norka i Fergus)

kwiecień 1972; W coś Ty się znowu wpakował?! (Norka i Fergus)
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#1
20.01.2023, 14:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.10.2024, 13:06 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

Kwiecień 1972



Brenna napisała jej list. Był on dosyć lakoniczny. Musiała upewnić się, że wszystko jest w porządku. Zdziwiła się, że Fergus nie przyszedł do niej wieczorem, w końcu bywał w klubokawiarni praktycznie codziennie. Stwierdziła, że może mu wypadło, wiadomo, miał swoje życie i sprawy, pewnie następnego dnia by się pojawił, ale wtedy otrzymała ten list. Wynikało z niego, że jest w Mungu. Musiało mu się przydarzyć coś złego, przecież z byle urazem nie trafiało się do szpitala.

Noc minęła jej niespokojnie, w końcu nie miała pojęcia w jakim stanie jest jej przyjaciel. Rano zebrała się szybko, spakowała karton pączków - lekarstwo na wszystko, co złe, przekazała infromacje Salemowi, po czym opuściła cukiernię. Musiała odwiedzić przyjaciela, sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.

Norka skorzystała z usług Błędnego Rycerza, nie było to może najbardziej komfortowe, ale przynajmniej szybkie. Udało jej się nawet dowieźć pączki w całości. Znalazła się przed Mungiem.

Nim wieszła do środka poprawiła jeszcze spódnicę w kwiaty, dosyć krótką, która nieco podsunęła jej się do góry, wolałaby nie świecić zadkiem. Na białą koszulę miała narzucony długi, różowy płaszcz, wyglądała cukierkowo - jak zawsze.

Mung wzbudzał w niej mieszane uczucie, trochę ją przytłaczała jego wielkość. Nie miała jednak innego wyjścia, musiała wejść do środka, żeby sprawdzić, jak czuje się Fergus. W recepcji zapytała gdzie można go znaleźć. Zapamiętała informacje, po czym ruszyła w poszukiwaniu sali, w której leżał. Udało jej sie tam dotrzeć bez zgubienia, nie był to więc najgorszy dzień. Otworzyła cicho drzwi i zajrzała do środka, może powinna zapukać? Stuknęła więc dwa razy, żeby dać znać, że ktoś wchodzi. - Ferg, wyglądasz strasznie.- Była przyzwyczajona do tego, że siedzi u niej przy barze, nigdy nie widziała go leżącego w szpitalnym łóżku. Zbliżyła się do mężczyzny, pozwoliła sobie usiąść na krześle, które stało przy łóżku. - Przyniosłam Ci coś na osłodę.- Pokazała karton pączków, który zabrała ze sobą. Czy to był odpowiedni moment, aby zapytać, co mu się stało?

"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#2
22.01.2023, 01:14  ✶  
Landrynka. Sauriel miał rację, nazywając ją w ten sposób i do Fergusa dotarło to w momencie, gdy okazało się, że pukanie do drzwi zwiastowało wejście Nory. Cieszył się, że przyszła, ale jednocześnie bał się tego spotkania, nie mając pewności, ile wiedziała. Brenna pewnie oszczędziła jej szczegółów, nie mogąc ich podawać ze względu na śledztwo Brygady Uderzeniowej. Gorzej, jeśli Figg postanowiła zajrzeć do sklepu Ollivanderów, natrafiając na ojca jej najlepszego przyjaciela, który – jak się okazywało – informował wszystkich o dokładnym stanie Fergusa, jednocześnie marudząc na to, kto był domniemanym sprawcą całego zamieszania. Norze nie potrafiłby skłamać, dostrzegłaby w jego oczach, że poczucie winy zżerało go od środka, a całe niebezpieczeństwo spłynęło na niego z jego własnej głupoty. Uśmiechnął się do niej niemrawo, wkładając w to cały wysiłek.
- Ty za to olśniewająco jak zawsze – powiedział na powitanie, wciąż jednak doceniając, że mógł przerwać swoje arcytrudne zajęcie, jakim było liczenie dziur na suficie. Jedna, dwie… czterdzieści osiem. Mungo zdecydowanie potrzebował remontu, ale ludzie mieli to do siebie, że nigdy nie spoglądali w górę. I to ich gubiło. Kto zatem, z wyjątkiem Ollivandera, miałby dostrzec problem, jakim był obsypujący się tynk? – Czy to najlepsze na świecie pączki?
Przeniósł wzrok na kolorowy karton, w którym znajdowały się wypieki przyniesione przez Norę, zastanawiając przy tym, czy sięgnąć po jednego z nich. Szybko jednak zrozumiał, że nie miał za specjalnie apetytu. Wciąż mdliło go po wydarzeniach poprzedniego dnia, a żołądek skręcał się z nerwów. Pozostaną na później, jeśli jakkolwiek zdoła się uspokoić.
- Jak się masz? – spytał, starając się utrzymać na ustach ten sztuczny uśmiech, ale kogo on oszukiwał. Nora sprawiała, że wszelkie filtry i maski opadały, a człowiek nie potrafił długo udawać. Wystarczyło jedno jej spojrzenie. Przymknął oczy i westchnął, ściskając palcami nasadę nosa, jakby się nad czymś głęboko zastanawiał. – Schrzaniłem, wiesz? - powiedział przyciszonym głosem, ale w pomieszczeniu było na tyle pusto, że nawet stłumione dźwięki odbijały się echem.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#3
24.01.2023, 12:53  ✶  

Nora nie wiedziała praktycznie nic. Otrzymała jedynie dosyć enigmatyczną informację, że Fergus trafił do szpitala. Trochę spanikowała, bo nie mogła od razu zobaczyć, w jakim jest stanie. Musiała to sprawdzić, zobaczyć, czy jest w jednym kawałku. Przejęła się mocno, w końcu był jedną z najbliższych jej osób. Nie wyobrażała sobie, że mogłoby go zabraknąć, szczególnie, że jeszcze nie przejął władzy nad rodzinnym interesem. Miał tyle rzeczy do zrobienia w tym życiu, że powinien na nie trochę bardziej uważać.

- Dziękuję, dziękuję, wyglądam olśniewająco, bo nie ryzykuje życia bez powodu.- Nie mogła powstrzymać się od komentarza. Na całe szczęście Ollivander był w jednym kawałku, nie było więc aż tak źle, jak sobie wyobrażała, co wcale nie oznaczało, że się o niego nie martwiła. - Najlepsze na świecie, a nawet we wszechświecie! - Ferg najwyraźniej nie miał aktualnie ochoty jeść, także położyła karton na szafkę, która znajdowała się obok łóżka. Może później wróci mu apetyt?

- Mam się wyśmienicie, nie spałam całą noc, bo dostałam list, że wylądowałeś w szpitalu, jednak na pewno mam się dużo lepiej niż Ty.- Widać było, że Norka nie jest dzisiaj w wyśmienitym humorze. To, że Fergus się tu zjawiło nie było wypadkiem, w sensie nie wylądował tutaj bo spadł z miotły, czy coś takiego. Nie chciała jednak powiedzieć za dużo, nie chciała urazić Ollivandera w żaden sposób, samo to, że znalazł się w Mungu było wystarczającą nauczką.

- Co schrzaniłeś Ferg? - nie do końca była w stanie stwierdzić o co mu chodzi. - Co się właściwie wydarzyło, jak doszło do tego, że tutaj wylądowałeś?- Liczyła na to, że dowie się od przyjaciela czegoś więcej, w końcu nie miała zielonego pojęcia, co mu się właściwie przytrafiło. Przyglądała się uważnie Fergusowi, widziała, że coś go męczy. - Wiesz, że jestem tu dla Ciebie, prawda? - Wolała mu przypomnieć, że co by się nie działo, to miał w niej oparcie.

"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#4
27.01.2023, 18:02  ✶  
Przez chwilę miał wrażenie, że Nora w tym stanie zacznie parować z powodu widocznego u niej zdenerwowania. Nie widywał jej takiej zbyt często i miał wrażenie, że spora zasługa w kwestii jej nastroju należała się jemu. Zniósł już dzisiaj jedną osobę w podłym nastroju, kolejna nie stanowiła już problemu, a spodziewał się raczej jeszcze kilku wizyt tego rodzaju. Jeśli jego ojciec informował wszystkich po kolei o jego stanie, nie zdziwi się, jeśli nawet jego własny dziadek Ollivander wstanie z grobu, żeby go owrzeszczeć.
- Czy ty rozmawiałaś z moim ojcem? – upewnił się dość słabym głosem, bo zemdliło go na samą myśl o tej rozmowie. Nie wiedział też, co dokładnie napisała jej w liście Brenna. O ile w przypadku jego rodziców mogła być oszczędna w słowach, tak Norze mogła powiedzieć coś więcej. Albo wręcz przeciwnie. Rzadko potrafił rozgryźć Longbottom, a sądząc po minie Figg, mogła wiedzieć zarówno wszystko, jak i nic. – Zapewniam cię, że jeśli istnieją inne uniwersa, twoje pączki są najlepsze w każdym wszechświecie. Nawet w tym, w którym wszyscy jesteśmy gąbkami – dodał jeszcze, starając się poprawić jej jakoś humor. Wyglądała, jakby nie przespała całej nocy (co zresztą po chwili mu potwierdziła) i nawet jeśli w jakiś sposób spróbowała ukryć zmęczenie za pomocą magii, nie dotykało to jej oczu.
- Brenna obiecała do ciebie napisać, żebyś się nie martwiła moim zniknięciem – wyjaśnił i jakby skulił się w sobie, a że nie mógł ruszyć się z łóżka, nie pomagało to jego sytuacji. Nie czuł się zbyt komfortowo ze świadomością, że nie mógł uciec przed ewentualnym gniewem Nory. – Jak widzę, chyba miało to odwrotny skutek. Przepraszam, ale sam nie byłem w stanie dać ci znać.
Nie czuł się jeszcze na siłach, by sklecić jakąkolwiek wiadomość, a zwłaszcza dobrej jakości list, który byłby czytelny. Mieniło mu się w oczach, gdy próbował cokolwiek odczytać choćby ze swojej własnej karty znajdującej się przy łóżku. Wszelki większy wysiłek sprawiał, że przed oczami robiło mu się ciemno. I nie miał na myśli przebiegnięcia się po schodach od parteru do najwyższego piętra, a zwykły spacer w kierunku toalety. Stracił za dużo krwi, która dopiero powracała do stanu pierwotnego dzięki eliksirom, które załatwiła Brenna, a które podawano mu również w Mungu.
- Prawie umarłem – odpowiedział jej, wzruszając przy tym ramionami, jakby to była wiadomość o tym, że zapowiadali deszcz. – Zawiodłem czyjeś zaufanie, zniszczyłem pracę życia, a na dodatek przeze mnie została wciągnięta w to Brenna… i najwyraźniej też Danielle – wyjaśnił, przerywając na moment pod koniec, bo przez to, że stracił przytomność, nie mógł zarejestrować wydarzeń po przybyciu starszej z Longbottomów. – BUM prowadzi chyba śledztwo, jest ogólne zamieszanie. A wszystko przez to, że przypadkiem coś dotknąłem i w odwecie mnie ugryzło.
Przymknął na chwilę oczy, krzywiąc się na samą myśl o wszystkich tych wydarzeniach i bólu, jaki czuł. Naprawdę chciał wtedy, żeby mu ucięli tę rękę; żeby już tak nie paliła. Dzięki Merlinowi, że odpłynął, bo chyba ostatkami sił wyskoczyłby przez okno, żeby ukrócić swoje cierpienie.
- Wiem i dziękuję – powiedział, otwierając w końcu oczy i spoglądając na Norę nieco niewyraźnym spojrzeniem. – Ale proszę, nie praw mi kazań. Już się dostatecznie nasłuchałem od ojca i uzdrowicieli.
W dodatku w szpitalu nadal nie pojawił się Castiel, a Fergus podejrzewał że i on będzie miał mu sporo do powiedzenia na temat nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa przy czarnomagicznych artefaktach. Zwłaszcza że każda z tych osób: ojciec, Cas, Nora… wszyscy wiedzieli, że młody Ollivander sam chciał zostać łamaczem klątw i powinien jednak znać się na podejściu do tego typu przedmiotów. Schrzanił, zwyczajnie dał się złapać w pułapkę i teraz inni płacili za jego głupotę.
- Gdybyś kiedyś dostała w prezencie szkatułkę na biżuterię, upewnij się proszę sto razy, że nie będzie próbowała cię zabić.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#5
31.01.2023, 01:00  ✶  

Norka bardzo rzadko kiedy się denerwowała. Niewiele sytuacji było w stanie wyprowadzić ją z równowagi. Jednak kiedy jeden z jej najbliższych przyjaciół leżał tu przed nią teraz, w Mungu pokiereszowany to trochę przestawała nad sobą panować. Wynikało to ze zmartwienia, nie umiała zareagować inaczej, martwiła się o niego, o to, czy wszystko będzie w nim w porządku, a swoją troskę okazywała w ten nie do końca logiczny sposób.

- Czyś Ty kompletnie zwariował, nie jestem aż taka zdesperowana. - Ten komentarz to ją nawet trochę zabolał. Wiedziała, jaki Fergus miał stosunek do swojego ojca, nie wchodziła z nim też w żadne pogawędki, nawet te o niczym, bo czuła do niego ogromny żal za to, w jaki sposób traktował swojego syna i nie zamierzała się z nim spoufalać na żadnej płaszczyźnie. Na dzień dobry jedynie odpowiadała, żeby nie było, że jest niekulturalna, czy coś. Zresztą nie wiedziała nawet, czy ojciec Ollivandera wie o tym, że się przyjaźnią, nie sądziła, aby Fergus mu się zwierzał na temat swoich znajomych i przyjaciół.

- Już mnie tu nie czaruj Fergus...- Czas najwyższy chyba zmienić temat z pączków, na coś dużo bardziej istotnego. To nie jej wyroby były dzisiaj ważne, a stan zdrowia Olllivandera, nie dała mu o tym zapomnieć.

- Tak, Brenna do mnie napisała, że jesteś w szpitalu i że to nic poważnego i tyle, koniec kropka. - Dlatego też dosyć mocno się tym przejęła, w końcu nie miała zielonego pojęcia, co mu się przydarzyło. Cholera jasna, nawet jej nie wspominał o tym, że się gdzieś wybiera i że może mu się coś stać!

- Rozumiem, wybacz mi moje zdenerwowanie, ale się martwiłam po prostu. - Westchnęła ciężko i sięgnęła do kartonu z pączkami, który przyniosła poszkodowanemu. Nora jadła w momencie, w którym się stresowała, także więc zaczęła gryźć powoli pączka, aby się uspokoić. Nie chciała oskarżać Fergusa o to, że nic jej nie powiedział, no bo kiedy niby miał, po prostu bała się, że skończył gorzej. Wzięła wielkiego gryza, kiedy usłyszała kolejne słowa przyjaciela. Wytrzeszczyła oczy, spoglądała na niego uważnie, a kawałek pączka utknął jej w gardle Prawie umarłem Tego to się nie spodziewała usłyszeć. Odkaszlnęła głośno, aby pozbyć się pączka z gardła. Widać było, że jest przerażona. - JAK TO SIĘ STAŁO - Wróciła do pączka, aby nie przyszedł tu jakiś nieproszony gość.

- Fergusie Ollivander, masz mi się tu wyspowiadać w tej chwili, albo za siebie nie ręczę, co najważniejsze, nie masz żadnej drogi ucieczki. - Był przykuty do szpitalnego łóżka, więc nie miał szans uniknąć tej rozmowy. - Aż tylu Longbottomów? Weź przejdź do konkretów Ferg, nie rozumiem jak tak mówisz na okrętkę? - Zniszczył komuś życie, pracę? TYLKO KOMU do cholery jasnej, co w tym wszystkim robiły panny Longbottom. -Wyglądasz, jakby to było jakieś duże stworzenie, to, które Cię ugryzło, przecież ot tak byle pierdoły nie trafia się do tego miejsca.- Liczyła na to, że powie jej wprost całą historię, bo z każdą minutą rozumiała coraz mniej. - Nie będę prawić Ci kazań, tylko na Merlina, powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi.

"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#6
31.01.2023, 20:59  ✶  
Fergus jeszcze nie wiedział, że leżenie w tym szpitalnym łóżku po kilku dniach stanie się jego największym koszmarem. Zmorą godną samego bogina, wyzierającego z szafy pod postacią nudy. Nie sądził, że za jakiś czas stwierdzi, że ludzie przychodzący do niego, by dać mu reprymendę albo dowiedzieć się o stanie jego zdrowia będą najbardziej pożądaną przez niego rozrywką. I że będzie tęsknił choćby za Norą, która pochłonięta przygotowaniami do Beltane nie będzie miała dla niego więcej czasu.
- Tak samo uznał, że się narażam bez powodu, stąd taka myśl – wyjaśnił, wyraźnie niepocieszony jej wybuchem, mimo że przecież ufał jej na tyle, że wiedział, iż nie popędziłaby od razu do jego rodziców. Co najwyżej do siostry, ale wątpił, by ta w ogóle wiedziała, że Fergus leżał teraz w szpitalu.
- Nawet nie wiesz, ile jeszcze sposobów na oczarowanie mam w zanadrzu – zażartował, mrugając do niej. Chociaż wciąż obawiał się reprymendy z jej strony, która – w przeciwieństwie do słów ojca – wyjątkowo by go dotknęła, to jednak humor mu dopisywał. Tak po prostu przez to, że przyszła tutaj w tym swoim różowym płaszczu z kartonem pączków w rękach, myśląc o nim i martwiąc się z jego powodu. Nie chciał być dla niej problemem, ale sam fakt, jak dobrą była przyjaciółką, go pocieszał.
- Jeśli napisała coś podobnego mojemu ojcu, nie dziwię się, że przyszedł tu dziś rano z wrzaskiem, że powinienem siedzieć w pracy – mruknął, znów jakby kurcząc się w sobie na wspomnienie awantury spowodowanej wymianą słów między starym Ollivanderem, a Elliottem Malfoyem. Norę ominęła całkiem niezła dyskusja, podczas której Fergus pragnął zapaść się pod ziemię.
- Nie masz czym się martwić, wrócę do siebie – uspokoił ją, znów poprawiając się na łóżku, by zająć nieco wygodniejszą pozycję. Sięgnęła po pączka, zapewne szukając jakiegoś zajęcia dla rąk i żeby się uspokoić. Nie dziwił jej się, na jej miejscu pewnie tak samo by się denerwował, tyle że w jego przypadku byłby to papieros za papierosem. Swoją drogą zapaliłby, ale nie mógł ruszyć się z łóżka. A nawet gdyby spróbował, pani Bulstrode zagroziłaby mu pewnie paraliżem.
- Pytasz, jak prawie umarłem? – zainteresował się, przechylając głowę, bo chociaż nie była to odpowiednia pora, uruchomiła się w nim chęć zaczepek. – No więc moja dusza prawie opuściła ciało, kiedy straciłem za dużo krwi, ale co poniektórzy chyba nie chcieli się mnie pozbywać, rzucając odpowiednie zaklęcia… Okej, już przestaję – mówił, przerywając w końcu, gdy dostrzegł jej niepocieszoną minę. To był jednak jedyny sposób, by sam sobie z tą sytuacją poradził. Żarty, dogryzanie, układanie sobie w głowie pełnej wersji wydarzeń, która wciąż pozostawała zagmatwana. – Nie podoba mi się fakt, że nie mogę przed tobą uciec, bo wiem, że muszę ci wszystko powiedzieć – burknął, obniżając się nieco na poduszkach, jak gdyby chciał się ukryć pod kołdrą. Może nawet zaciągnąłby ją sobie na twarz, ale miał wrażenie, że Nora by go odkryła. Czy tak się czuła Mabel, kiedy zrobiła coś „złego” i obawiała się kary od swojej mamy? – To nie było duże stworzenie, to coś mieściło się w dłoni – zaczął, unosząc przy okazji zdrową rękę i pokazując gest, jakby coś rzeczywiście trzymał. – I nawet nie było zwierzęciem, tylko szkatułką, na którą ktoś rzucił morderczą klątwę. Odwiedzałem kogoś, kto nad tym pracował… sama wiesz, jak to jest z łamaniem klątw, Nicholas pewnie znosi podobny syf do domu… no i na chwilę zostałem sam i ten przedmiot jakby mnie opętał i nie do końca kontaktowałem, co robię. Jak już ogarnąłem, było za późno, ta szkatuła się otworzyła i użarła mnie w rękę. Straciłem chyba dużo krwi, niewiele pamiętam, bo zemdlałem. A wiesz, jak jest z Longbottomami. Pomogą każdemu, kto tego potrzebuje.
Wzdrygnął się na samą myśl o tej durnej szkatułce, która się w niego dosłownie wżerała. Uzdrowiciele twierdzili, że zdjęli klątwę z jego ręki, ale nadal musiał pozostawać pod obserwacją. Nie mieli wcześniej z czymś takim do czynienia, nie dziwił się zresztą, biorąc pod uwagę, że Castiel przygarnął sobie jakieś bardzo stare cholerstwo. Czy fakt, że przez Fergusa ostatecznie wybuchło, można było uznać za sukces w neutralizacji czarnej magii? Podniósł wzrok na Norę, dotychczas przyglądając się swoim dłoniom. Nie wiedział, jakiej reakcji się po niej spodziewać.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#7
01.02.2023, 14:16  ✶  

Nora westchnęła ciężko. Ona jeszcze nie wiedziała, czy istniał w ogóle powód do narażania się, w przeciwieństwie do ojca Fergusa ona martwiła się po prostu o to, czy nie stała się mu krzywda. Nie przyszła tu po to, aby oceniać jego wybory. - Nie uznałam, że się narażasz bez powodu. - Chciała to wyjaśnić, bo nie podobało się jej to, że została odebrana właśnie w ten sposób.

Nigdy w życiu nie wybrałaby rodziców przyjaciela, jako źródła informacji. Wiedziała, że patrzą na niego w inny sposób niż ona, co wcale jej się nie podobało. Dla niej Fergus był utalentowanym czarodziejem, który nadal szukał swojej drogi. Wiedziała, że jest nieszczęśliwy pracując przy rodzinnym biznesie i życzyła mu odwagi, aby zmienił swoją drogę, choć wiedziała, że nie będzie to wcale łatwe.

- Wiem, wiem, ale pamiętaj, może wyglądam na naiwną, ale wcale taka nie jestem. Nie lekceważ mnie. - Mógł próbować ją sobie owinąć wokół palca, mówić jej słodkie słówka, to i tak by nie spowodowało, że zapomniałaby w jakim celu się tutaj znalazła.

- Była to dość enigmatyczna informacja o tym, że jesteś w szpitalu, właściwie tylko tyle tam było, nie wiem, co napisała Twojemu ojcu, nie sądzę jednak, żeby było to coś innego.- Wiedziała, że ojciec Fergusa może podejść do tej rewelacji o tym, że znalazł się w szpitalu a bardzo specyficzny sposób i raczej nie było to podejście, z którego wynikałoby martwienie się o stan zdrowia syna. Norka dokończyła pączka, którym chwilę wcześniej się poczęstowała. Przyniósł jej oczekiwane uspokojenie, przetarła jeszcze dłonią twarz, żeby pozbyć się z niej lukru.

Przewróciła oczami, kiedy usłyszała jak Ollivander opowiada o tym, jak prawie umarł. Nie musiał jej tego wizualizować, zdecydowanie obeszłoby się bez tego. - Mi się bardzo ten fakt podoba, wyjątkowo to ja mam przewagę. - Normalnie mógłby się odwrócić na pięcie i odejść, tym razem jednak był przykuty do łóżka. Idealna sytuacja, aby wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji o tym wszystkim.

- Dobra, to teraz wszystko jasne. Po prostu próbowałeś tego, co chciałbyś robić. Rozumiem, wiadomo jak jest, nie umie się wszystkiego od razu i to chyba normalne, że czasem nie wychodzi. Szczególnie, że nie jesteś jakimś specjalistą w tej dziedzinie, bo dalej ciągle siedzisz w rodzinnym biznesie. - Panna Figg próbowała jakoś zrozumieć, dlaczego Fergus się tu znalazł i zaczęło jej się to rozjaśniać. Nie widziała nic złego w tym, że próbował zacząć robić to, co interesowało. - Grunt, że nic poważnego Ci się nie stało. - No, nic poważnego, czego skutki będzie odczuwał w dalszym życiu.

- Tak, oni tak mają, nigdy nie odmówią pomocy. Właściwie, jak się skończyła sprawa ze szkatułką, udało się ją otworzyć, naprawić, czy co właściwie chciałeś z nią zrobić? - Była ciekawa, jak zakończyła się sprawa.

"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#8
02.02.2023, 19:21  ✶  
- Nie lekceważę cię przecież – przyznał szczerze, odpuszczając sobie choć na kilka minut rozmowy o swoim ojcu i jego własnych domysłach na temat tego, co też Fergus wyprawiał. Podejrzewał, że jego zdaniem pewnie się gdzieś uchlał i ktoś próbował go zaciukać, wersja podobna do tej, którą sobie wmawiał, utraciwszy kontakt z Saurielem. W obu przypadkach jeden i drugi nie umarł, choć na dwa różne sposoby. No dobra, Rookwood był martwy ciałem, choć zwykle bywało się duchem. Po tylu latach znajomości nie potrafił lekceważyć Nory. Ba, wręcz wiedział, że nie powinien był tego robić, bo potrafiła pokazać pazury i dokopać mu samymi słowami. Nie żeby specjalnie była złośliwa, bardziej rozważna, a to od razu studziło zapał Fergusa do wszelkich głupot.
- Jak na kogoś, kto tyle gada, Brenna wydaje się dość zdawkowa w swoich listach – stwierdził po chwili zastanowienia, dochodząc do wniosku, że rzeczywiście, jeśli Norze poskąpiła słów, to Ollivanderom tym bardziej. Wszelkie szczegóły prędzej podałaby ich wspólnej przyjaciółce. Nadal nie mógł się przekonać do sięgnięcia po pączka, choć zapach wydostający się z pudełka naprawdę go kusił. Wiedział jednak, że każdy gryz utykałby mu w gardle z powodu mdłości, a przede wszystkim przez rozmowę na temat wypadku.
- Bardziej niż tego, że nie mogę się stąd ruszyć, nie znoszę tego, że nie mogę iść zapalić – burknął, próbując skrzyżować ręce na piersi, ale nie było to najlepszym pomysłem. Syknął z bólu, gdy zraniona ręka poczuła nacisk i odpuścił. Postara się leżeć spokojniej, przynajmniej do momentu, aż znowu zapomni o tym, że powinien oszczędzać się w ruchach.
- Nora – zaczął, przerywając jej i oparł na moment czoło na zdrowej dłoni, żeby w jakiś sposób poskładać własne myśli. – Ja nie miałem nad tym pracować. Ja miałem tego w ogóle nie dotykać. A biorąc pod uwagę, że przetrwałem miesiąc kursu na klątwołamacza, powinienem wiedzieć, że nie podchodzi się do czarnomagicznych pudełek bez zaklęć odpornych, co nie? Na swoją obronę mogę dodać, że ta szkatułka miała w sobie coś, co przypominało amortencję.
Miał ochotę się roześmiać z powodu własnej głupoty i bezsilności, ale tylko przygryzł usta, by stłumić tę niekontrolowaną emocję, która była zupełnie nie na miejscu. Tamta woń była tak przyciągająca, że zupełnie stracił rachubę tego, co robił. Mamiła mu wszystkie zmysły, skręcała myśli w taki sposób, że myślał jedynie o tym przedmiocie. Nic dziwnego, że do niego podszedł. Pytanie tylko, dlaczego ta klątwa tak bardzo na niego zadziałała? Czarna magia wyczuwała, że jest na tyle słaby, by w prosty sposób jej ulec?
- Aktualny właściciel tej szkatułki chciał po prostu zdjąć z niej klątwę. Otworzyła się sama, wybuchła też chyba sama, niewiele z niej pozostało – wyjaśnił jeszcze na koniec, odciągając dłoń o twarzy i znów opadając na poduszki. Nie wiedział, ile jeszcze razy będzie musiał opowiedzieć tę samą historię, ale z każdym kolejnym brzmiała coraz bardziej irracjonalnie.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#9
03.02.2023, 15:18  ✶  

Norka uchodziła za tą jedną z odpowiedzialniejszych wśród rówieśników. Było tak chyba od zawsze, już w czasach nauki w Hogwarcie została prefektem i opiekowała się młodszymi uczniami. Ledwo skończyła szkołę, to zaszła w ciążę i w ogóle musiała skończyć myśleć nierozsądnie, bo była matką - została jedyną osobą odpowiedzialną za wychowanie Mabel, musiała to dźwignąć. Nauczyła się żyć tak, aby niepotrzebnie nie ryzykować, choć może nie zawsze jej to wychodziło patrząc na to, jak bardzo ufała innym. Wśród swoich pracowników miała w końcu wampira - może o tym nie wiedziała, jednak powinna trochę bardziej się interesować tym komu pozwalała grywać w swojej kawiarni.

- To bardzo dobrze, byś tylko spróbował mnie lekceważyć, to skończyłbyś gorzej niż teraz. - Posłała przyjacielowi ogromny uśmiech. Nie chciała, żeby niepotrzebnie się denerwował, najważniejsze było to, że znalazł się tu w jednym kawałku. Zawsze mógł skończyć o wiele gorzej, tego się najbardziej bała. Humor jej się poprawił, gdy dostrzegła, że wcale nie jest tak źle. Nie zamierzała go tu rugać za nieodpowiedzialność, nie była tym typem człowieka.

- Bardzo, nawet nie wiesz jak. Nie chciałam już jej zawracać głowy kolejnymi listami, pewnie gdyby było gorzej to by mi napisała jakieś konkrety. - Przynajmniej tak się jej wydawało, może by ją nawet pospieszyła z wizytą, gdyby Fergus leżał na łożu śmierci. Jednak wiadomo jak to jest, gdy nie ma się pełnych informacji do głowy od razu przychodzą najgorsze myśli.

- Nawet nie wiesz, jak mi Ciebie szkoda, biedny Fergus nie będzie śmierdział fajami, no tragedia! - Westchnęła głośno. Norka nie tolerowała nałogów, także wydawało jej się, że to była całkiem dobra sytuacja do pewnych decyzji. - Może jest to odpowiedni moment, żebyś rzucił to gówno? - Zasugerowała mu jeszcze. Skoro tyle wytrzymał, to najwyraźniej był się w stanie obejść bez fajek.

- Nie miałeś, ale dotknąłeś, zdarza się. - Próbowała sobie jakoś to wszystko ułożyć w głowie. Skoro nie miał tego dotykać, to po co wkładał łapy w miejsca, w które nie powinien? - No dobra, ale zawsze chciałeś spróbować kariery jako klątwołamacz, nie widzę nic złego w tym, że chciałeś zobaczyć, czy spróbować swoich sił. - Naprawdę była bardzo wyrozumiała jeśli chodzi o powód jego wizyty w szpitalu. - Auć, czyli to ta szkatułka jakoś sama spowodowała, że ją ruszyłeś, a Ty sam nie chciałeś? - To już wyglądało trochę gorzej, ale nie zamierzała podzielić się na głos tymi myślami.

- Cóż, czyli został bez szkatułki, ale też bez klątwy, to chyba jakiś sukces? - Próbowała znaleźć w tej sytuacji jakieś pozytywy, żeby pocieszyć Ollivandera, miała nadzieję, że jej się uda. - Nie dowiedziałeś się co było w środku? - Trochę ją to zaciekawiło.

"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#10
04.02.2023, 20:49  ✶  
Fergus był chyba najmniej odpowiedzialną osobą z całego tego towarzystwa. Gdyby go zostawić z Mabel, można by śmiało podejrzewać, że to ona przejęłaby opiekę nad nim, nie na odwrót. Niespecjalnie się zastanawiał nad tym, co robił. W dodatku podejmował pochopne decyzje, łatwo się uzależniał, nie tylko od używek czy przedmiotów, ale również osób. I nijak nie radził sobie z własnymi emocjami. Jak dziecko, tylko takie trochę przerośnięte.
- Zrobiłbym to tylko wtedy, kiedy naprawdę chciałbym umrzeć – mruknął, ale mimochodem odwzajemnił jej uśmiech. Było w nim coś takiego, co nie pozwalało oderwać od niego wzroku. Nawet jeśli nie miał pewności, czy nie kryła się w nim nuta przyjacielskiej złośliwości. Przyszła do niego, martwiąc się o stan zdrowia i to, czy wciąż znajdował się w jednym kawałku. Naprawdę doceniał ten fakt, uświadamiając sobie, jak wielkie miał szczęście, posiadając obok siebie kogoś takiego, jak Norę. Kogoś, na kogo bezwarunkowo mógł liczyć i komu odwdzięczyłby się tym samym, gdyby tylko był w jakiś sposób potrzebny, a tym bardziej przydatny.
- Jeśli to rzucę, to co będzie sprawiać, że będę wyglądał bardziej seksownie? – zaśmiał się i mrugnął do niej żartobliwie, chociaż poczuł drobne ukłucie złości na to jej naigrywanie się. Nie palił, więc łatwiej się irytował. Starał się jednak tego po sobie nie pokazywać, by nie urazić w jakiś sposób przyjaciółki. Poza tym potrzebował kogoś, kto by mu jednak te papierosy do szpitala przemycił, a póki co liczba takowych osób wynosiła zero.
- Mówisz serio, czy starasz się mnie tylko pocieszyć? – dopytał, przyglądając jej się podejrzliwie, bo w przeciwieństwie do wszystkich innych osób, zbyt łatwo go broniła. Sam sobie nie ufał, zwłaszcza w tej kwestii, a Nora zdawała się mu wierzyć w każde słowo, a także tłumaczyć jego zachowanie bardziej, niż on sam siebie usprawiedliwiał we własnej głowie. To naprawdę wywoływało w nim dziwny niepokój, ale z drugiej strony ułatwiało sprawę. – Mówiłem, czarnomagiczne cholerstwo. I tak, szkatułki już nie ma, ale to wcale nie dobrze. Jakbyś się o coś starała miesiącami w celach naukowych i wszystko runęło, byłabyś zła. Nie wiem, do czego ci to porównać. Może do eliksiru, gdzie pracujesz nad tym kilka miesięcy i okazuje się, że ostatni składnik był przeterminowany, więc wszystko poszło w pizdu – zamyślił się na moment, próbując pozbyć guli w gardle, która wytworzyła się pod wpływem jego własnych słów. Naprawdę rozwalił Castielowi całą robotę, nawet nie będąc tego do końca świadomym. W tym wypadku Flint miał prawo być na niego wściekłym, jeśli w ogóle go nie znienawidził. – Byłem zbyt zajęty umieraniem, żeby się tym zainteresować – prychnął, zszokowany tym, że w ogóle zadała takie pytanie. W sumie sam był ciekawy, co takiego musiała w sobie kryć ta szkatułka, że była obłożona aż tyloma groźnymi dla życia zaklęcia. Dotarło to do niego jednak dopiero teraz, ale szybko zostało wyparte przez powracającą w kółko myśl, która go nie zadowalała. – A co, jeśli mnie znienawidzi i więcej się do mnie nie odezwie? – jęknął, niczym naburmuszona nastolatka, jeszcze bardziej zapadając się w poduszki. Pytanie tradycyjnie wymknęło się z jego ust, nim zdołał ugryźć się w język.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2929), Fergus Ollivander (3082)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa