![]() |
[09.05.72] Łatanie dziur - Wersja do druku +- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl) +-- Dział: Poza schematem (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=29) +--- Dział: Wyspy Brytyjskie (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=30) +---- Dział: Hogwart (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=71) +---- Wątek: [09.05.72] Łatanie dziur (/showthread.php?tid=1674) |
[09.05.72] Łatanie dziur - Bard Beedle - 30.07.2023 Kilka dni temu w zrujnowanym domu Trelawneyów rozmawiałem z Brenną na temat Hogwartu i Dumbledore'a. O tym, jak to co raz baczniej by mi się miał przyglądać. Wtedy był to bardziej żart, nawiązanie do tego charakterystycznego spojrzenia, które zagłębiało się w twoją duszę i jeszcze dalej. A teraz? Chwilę po kolacji dostałem zadanie bojowe od samej góry - mam się wieczorem spotkać z aurorem i sprawdzić stan bariery ochronnej. Niby coś się stało i mam sprawdzić co, dlaczego i kto jest sprawcą. Dlaczego akurat ja? Wyjaśnienie brzmiało całkiem logicznie - byłem nauczycielem zaklęć i uroków, prawda? Coś jednak miałem wrażenie, że to nie jest jedyny powód. Nauczony doświadczeniem brałem również inne możliwości. Chciał mnie po cichu przymknąć? Przestało się mu podobać moje ciągłe myszkowanie w dziale zakazanym? Wziął mnie za tfu, szpiega tfu, Voldemorta? Musiałem być gotowy, chociaż stawiać oporu za bardzo nie zamierzałem. Bo i jaki w tym byłby sens? Zjawiłem się przy wyjściu na błonia chwilę przed wskazaną godziną. Najpierw upewniłem się, że w pobliżu nie ma żadnego ucznia, co by nikomu nie stała się krzywda. Następnie zacząłem się rozglądać po okolicy w poszukiwaniu czegokolwiek, co odpowiedziałoby na moje pytania. Póki co robiłem to tylko przy użyciu wzroku, z daleka, czekając na swoje "posiłki". Ślady magii, odciski, ciała, krew...lista ciągnęła się o wiele dalej. Równocześnie próbowałem odnaleźć wzrokiem wspomnianego aurora, bo byłem niemalże pewien, że też gdzieś tu jest. Oby tylko nie z różdżką skierowaną w moje plecy. Sam oprócz magicznego patyka w ręce nie miałem nic. Jedynie ogarniające mnie uczucie, że faktycznie coś tu jest nie tak. RE: [09.05.72] Łatanie dziur - Patrick Steward - 01.08.2023 Auror nadszedł od strony Hogwartu. Jego sylwetka najpierw zamajaczyła na tle głównych drzwi wejściowych, potem zbiegł po kamiennych schodach i trzymając w ręku lampę, szedł w stronę umówionego miejsca. Miał na sobie mugolskie ubranie: ciemne jeansy i bluzę z kapturem (kaptur zresztą ściągnął z głowy dopiero wtedy, gdy już się upewnił, że z okien zamku nie rozpozna go żaden uczeń. Sława była dziwna a Patrick nigdy nie rozumiał ludzi, którzy celowo o nią zabiegali. Całe życie skupiał się na tym, żeby wtopić się w tłum, ale po Beltane jakiekolwiek wtopienie było właściwie niemożliwe. Czuł na sobie wzrok kolegów z pracy, gdy wchodził do biura, słyszał szepty gdy szedł korytarzem, czytał o sobie jakieś bzdury w gazecie – chociaż nigdy nie udzielił wywiadu żadnemu dziennikarzowi, wreszcie samo pojawianie się w Hogwarcie było teraz dużo trudniejsze niż wcześniej. A szpiegowanie na Nokturnie? Niemożliwe. Ale jakoś trzeba było żyć dalej. Dosyć ukrywania się po kątach, wybierania zaległego urlopu i zamykania w wynajętej kawalerce by namalować obraz, którego chyba nawet nie potrafił skończyć. Liścik od dyrektora był trochę jak chluśnięcie szklanką wody w twarz, ale czując na twarzy powiew wiosennego, wieczornego powietrza Patrick zdał sobie sprawę, że było mu to potrzebne. Dobrze było znowu poczuć, że robiło się coś przydatnego i właściwego. A tutaj bariery ochronne Hogwartu rzeczywiście zostały naruszone a zafascynowany działem Ksiąg Zakazanych nauczyciel mógłby się w przyszłości okazać cennym członkiem Zakonu Feniksa (o ile jego pociąg do sztuk zakazanych był tylko fascynacją naukowca a nie początkiem szaleństwa przyszłego czarnoksiężnika). - O, już jesteś – przywitał się z nauczycielem zaklęć. - Tanckred Trelawney, prawda? – zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie faktu niż rzeczywiste pytanie. Dumbledore najwidoczniej powiedział mu, z kim się ma spotkać. Trochę wody upłynęło, odkąd obydwaj skończyli Hogwart. Steward niespecjalnie już przypominał lubianego krukona, który łatwo zjednywał sobie otoczenie, choć – gdyby się przyjrzeć uważniej – trzymał się raczej na uboczu i obserwował. - Po Beltane mamy małe braki kadrowe – skłamał, usprawiedliwiając w ten sposób czemu właściwie to Tankcred a nie dodatkowy auror, miał pomóc w sprawdzeniu barier ochronnych. – Magia ciągle trochę szwankuje. Być może nie natrafimy na nic poważnego, ale nigdy nic nie wiadomo... – uprzedził na wszelki wypadek. - A jak w Hogwarcie? Jak z uczniami? Roślinami? Magicznymi Stworzeniami? Hogwart był przesiąknięty magią. Na pewno Beltane odcisnęło na nim jakieś piętno. Patrick ruszył w stronę, gdzie doszło do naruszeń barier ochronnych. Niby mówił, ale szedł powoli, czujnie obserwując otoczenie. Trzymał w ręku lampę by oświetlała im trochę ziemię dookoła. |