Secrets of London
[08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Wersja do druku

+- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Scena główna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Dział: Ulica Pokątna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=19)
+---- Dział: Dziurawy Kocioł (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+---- Wątek: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. (/showthread.php?tid=4685)

Strony: 1 2


[08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Atreus Bulstrode - 03.04.2025

To nie było tak, że Atreus nie wierzył w swoje umiejętności, ale chyba odrobinę spodziewał się, że znowu coś pójdzie nie tak. Wymierzona w Roselyn różdżka, zrobiła jednak swoje i kobieta ucichła. Nie zmieniało to jednak faktu, że wyglądała na przerażoną - widział to dokładnie w jej oczach. Ba, widział to dookoła niej, kiedy jej aura rozbłyskała chłodem paniki. Bardzo chciał jej powiedzieć, że wszystko było dobrze, nawet jeśli niekoniecznie była to prawda, ale ból ciągnący z okolicy nogi skutecznie uniemożliwiał mu jakiekolwiek dalsze zareagowanie na jej stan.

Kiedy spojrzał w dół, nogawka była przemoczona od krwi. Cholera, dobrze że tylko nogawka, albo raczej że ona wciąż znajdowała się na swoim miejscu, ukrywając cały parszywy widok, który znajdował się pod spodem. Znał to uczucie, bo było bliźniaczo podobne do tego czego doświadczył podczas Lammas, ale tym razem było silniejsze i miał szczerą nadzieję, że nie było na tyle źle by musiał resztę dnia spędzić w Mungu.

Jakim w ogóle Mungu. Myśl, że musiałby przesiedzieć resztę nocy w szpitalnym łóżku przebiegła mu dreszczem po plecach, a myśli rozwrzeszczały się. Potrzebowali, jakkolwiek niechętnie by się do tego przyznał, pomocy. I to szybko - dlatego czym prędzej zgłosił falami ich stan do Ministerstwa. Tam już wiedzieli co robić, wysyłając w ich stronę jednostki szybkiego reagowania.

Ulica nie była najlepszym miejscem do zajmowania się rannymi, dlatego po upewnieniu się, że nic im się nie stanie przy transporcie, przeniesiono ich do Dziurawego Kotła, który jako tako stał, najpewniej obłożony na tyle dużą ilością zabezpieczeń, by poradzić sobie z wizją większego pożaru. Bulstrode nie powiedział do Rosalyn nic, bo nawet nie wiedział co z siebie wydusić, kiedy patrzyła wielkimi oczami i wydawała się wręcz obca. Jego twarz rozjaśniła się dopiero na widok znajomej twarzy.
- Błagam tylko nie mów Florence - wydusił z siebie na starcie, uśmiechając się do kuzyna krzywo.


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Basilius Prewett - 11.04.2025

Był w pełni świadomy tego, że pewnie rozsądniej byłoby zostać w Mungu i tam przyjmować rannych. To przecież nie tak, że w tym momencie mogliby mieć problemy z nadmiarem rąk do pracy. Jednak Prewett czuł, że nie był w stanie usiedzieć na miejscu opatrujac rannych, kiedy wiedział, że większość z nich potrzebowała zapewne natychmiastowej pomocy na miejscu zdarzenia. Musiał coś zrobić. Potrzebował poczucia jakiejkolwiek sprawczości w tym wszystkim. Dlatego, gdy tylko jedna z grup magicznego pogotowia ratunkowego wpadła do Munga z pytaniem, czy ktoś z pracujących uzdrowicieli-klątwołamaczy nie dałby rady do nich dołączyć, bo ich własny doznał właśnie poważnych oparzeń i musiał zostać w szpitaku, Basilius niewiele myśląc zgodził się.

Prawdę mówiąc jeszcze jeden powód brał udział w tej decyzji – uzdrowiciel chyba zwariowałby, gdyby spędził całą noc w Mungu nie wiedząc co się działo z jego rodziną, a tak... Nie że widział duże szanse na to, ale liczył, że może jednak na kogoś wpadnie, upewni się że nic mu nie jest, a potem odeśle go w jakieś bezpieczne miejsce.

No cóż...

Po części miał rację i w sumie nie wiedział dlaczego zdziwił się że zobaczył kuzyna, bo przecież jeśli ktoś z nich miał być ranny to lekkomyślny Bulstrode z tendencją do pakowania się w kłopoty i to jeszcze auror był idealny wyborem z całej jego rodziny.

Atre... Dlaczego? Po co? Jak?  Poczekałbyś chociaż jeszcze kilka godzin z uszkadzaniem się, jeśli już bardzo chcesz mieć blizny– mruknął, podchodząc do nich i od razu przyglądając się zakrwawionej nogawce kuzyna. Nawet złośliwość w głosie Prewetta nie dała rady zamaskować zmartwionego spojrzenia uzdrowiciela. Hej, może i kuzyn krwawił, ale przynajmniej żył. – Nie powiem Florence, jeśli ty jej nie powiesz, że nie siedzę w szpitalu, dobrze? Co się stało? – Tu przeniósł wzrok na towarzyszącą Atreusowi kobietę, u której nie widział żadnych obrażeń. – Jest pani też ranna?


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Roselyn Greengrass - 11.04.2025

Roselyn była trochę jak marionetka - gdy Atreus ją uciszył, faktycznie zamknęła jadaczkę. A potem pozwoliła się zaprowadzić do Dziurawego Kotła, gdzie w tej chwili było nieco spokojniej, na tyle by uzdrowiciele mogli pracować. Pokierowano ją do stolika, przy którym usiadła, patrząc tępo przed siebie. Nie zwracała uwagi na Atreusa, który ułatwiał jej to zadanie, milcząc. Drgnęła dopiero, gdy Basilius zadał jej pytanie wprost.
- Ja... Nie wiem - odpowiedziała zgodnie z prawdą, patrząc pustym wzrokiem na Prewetta. - Nie wiem co tu robię. Nie wiem jak się tu znalazłam, byłam w domu.
To nie była do końca prawda, ale Roselyn jeszcze nie odzyskała pamięci. Zresztą wyglądała na osobę, która faktycznie została wyrwana z łóżka i wrzucona siłą w wir wydarzeń. Tylko Atreus wiedział, jak było naprawdę: Greengrass nie była w stanie przekazać Basiliusowi nic z tego, co się stało kilka minut temu.
- Boli mnie głowa, ale on... Chyba ma gorzej - pokazała na Atreusa, marszcząc brwi. - Co się stało?

Dogadać się z nią - powodzenia, chłopaki.


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Atreus Bulstrode - 14.04.2025

- Dlaczego?! - obruszył się, spoglądając na kuzyna spod zmarszczonych brwi. - Że co, specjalnie, tak? - prychnął i pewnie gdyby nie fakt, że tak cholernie go ta noga bolała, to by wstał i spróbował się stąd ewakuować. Na złość, oczywiście. Bo to przecież nie było tak, że on sobie wszystko robił celowo. Nikomu się nie rzucał dramatycznie przed różdżkę, żeby przyjąć jakieś krzywdzące zaklęcie. Tak samo nie machał tym swoim kijkiem z intencją, żeby skiepścić swoje własne zaklęcia i dla przykładu - rozorać sobie nogę tak, żeby trzeba było go teraz sklejać. Był tymi insynuacjami absolutnie oburzony, ale chyba tym bardziej dlatego że tym razem nie zrobił krzywdy tylko sobie.

- Dobrze - zgodził się, ale z miną naburmuszonego pięciolatka. Albo dzieciaka, któremu ktoś właśnie puścił przed nosem bąka. - Byliśmy w płonącym budynku i nas rozszczepiło - poinformował krótko i rzeczowo, ale pomimo próby zachowania powagi, uśmiechnął się przy tym nerwowo. - Na tyle niefortunnie, że chyba Rosalyn w coś uderzyła i teraz zachowuje się, jakby nie wiedziała co się dzieje dookoła - zerknął na nią z nietęgą miną, bo trochę już przeczuwał awanturę którą mogła mu potem zrobić i miałaby do tego pełne prawo. Tak samo nie podobała mu się wizja Borgina, kiedy by się o tym małym wypadku dowiedział.

tutaj post bezy z opisem obrażeń


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Basilius Prewett - 14.04.2025

Nie, oczywiście, że nie specjalnie. Po prostu... – westchnął cicho uznając, że chyba ciągnięcie tej rozmowy nie miało zbyt dużo sensu. Nie. Inaczej. Że jego reakcja nie miała sensu. – Nie ważne. Przepraszam. Możesz nią ruszać?

Ostrożnie, na razie jeszcze jej nie dotykając przyjrzała się nodze Atreusa. Krew. Nogawka była przesiąknięta krwią, ale nie miał jeszcze pojęcia, jak zła była sytuacja pod materiałem.  Przynajmniej wbrew temu co przed chwilą powiedział, nie było to oparzenie. I przynajmniej, jak się zaraz dowiedział, nikt go nie zaatakował.

Odpowiedź Roselyn była dość niepokojąca i uzdrowiciel przyglądał się jej przez nieco dłuższą chwilę, próbując zrozumieć, czy była to kwestia szoku, obrażeń, czy może coś co towarzyszyło czarownicy całe jej życie.
Słowa kuzyna jednak chociaż trochę rzuciły mu obraz na całą sytuację.
Na urodziny kupię ci kursy doszkalające z teleportacji – oznajmił, mając już w sobie przynajmniej na tyle litości, że nie przypomniał mu o tym, że był to drugi raz w ciągu tak naprawdę miesiąca, w którym się rozczepił. To był jednak w stanie nieco mu wybaczyć, bo zakładał, że teleportacja z płonącego budynku, rzeczywiście mogła być nieco nerwową sytuacją. – Nie jesteście jeszcze jakoś ranni? Żadnych oparzeń? – upewnił się i jeszcze zanim zabrał się, za rozcinanie nogawki Atreusa, zwrócił się do Roselyn. – Pamięta pani, ktory dzisiaj jest? Wie pani gdzie jest? Jak ma pani na imię? – spytał kontrolnie.

Jednoszcześnie za sprawą kilku zaklęć, Prewett, ostrożnie odsłonił ranę i na całe szczęście nie było, aż tak źle jak mogłoby być.
Widywałem gorsze w tym tygodniu – skłamał i sięgnął po eliksir na uśmierzenie bólu, który zaraz potem wręczył kuzynowi. – Wypij cały. Proszę pani, na ile ocenia pani ból głowy w skali od jednego do dziesięciu?

Korzystam z przewagi Leczenie (III)


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Roselyn Greengrass - 16.04.2025

Gdy Atreus opisywał otoczenie, w którym byli jeszcze przed chwilą, Greengrass marszczyła brwi i minę miała tak skonfundowaną, jakby słyszała o tym po raz pierwszy.
- Mnie nic nie rozszczepiło - powiedziała, patrząc na swoje dłonie, a potem zerkając na nogi, okalane umorusanymi popiołem spodniami. Spojrzała raz jeszcze na nogę Atreusa, na jego nogawkę przesiąkniętą krwią, i skrzywiła się widocznie. - Ale boli mnie głowa.
Powtórzyła, dla pewności jeszcze raz sprawdzając, czy wszystkie części ciała ma na miejscu. Sprawdziła nawet paznokcie, tak dla pewności, i zęby. Gdy Basilius zaczął do niej mówić, skrzywiła się po raz kolejny. Za dużo pytań naraz. Odwróciła wzrok od mężczyzn, chcąc rozeznać się w sytuacji. Byli w Dziurawym Kotle, było tu zamieszanie. Londyn płonął, ale przecież chwilę temu czekała na brata w jego domu. Czuła, że skronie zaczynają jej nieprzyjemnie pulsować.
- 8 września, wiem bo umówiłam się z bratem, że na niego poczekam w jego mieszkaniu. Roselyn Greengrass, a teraz jesteśmy w Dziurawym Kotle - zaczynała jej powoli wracać werwa, bo w głosie kobiety dało się słyszeć nutę zniecierpliwienia. Po co to wszystko? Po co te wszystkie pytania? - Muszę go znaleźć. Ambroise Greengrass, pracuje w Mungu. Znasz go?
Mimo że Prewett mówił do niej per pani, ona zaczęła walić do niego na ty niemalże od razu. To nie był czas na jakieś miłe wieczorki zapoznawcze, zaczynała się niepokoić o swojego brata.
- Co się właściwie stało? Ktoś może mi powiedzieć? W jednej chwili byłam w mieszkaniu, a potem jestem na zewnątrz i Bulstrode się wykrwawia - wstała z krzesła, na tyle powoli żeby nie spowodować zawrotów głowy. Nie odpowiedziała na pytanie dotyczące skali bólu głowy, bo w tej chwili jej myśli zajmował brat i tylko brat.


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Atreus Bulstrode - 17.04.2025

Atreus niby wciąż był absolutnie oburzony głupim gadaniem kuzyna, ale to przepraszam go nieco wybiło z rytmu, bo był gotowy walczyć i bronić się nogami i rękoma. Spojrzał więc na Basiliusa nieco podejrzliwie, jakby czekając na to że zaraz dopowie coś zgryźliwego, ale najwyraźniej Prewett faktycznie stracił całą ochotę na walkę.
- Mogę, ale cholernie boli - mruknął, przyglądając się nodze z powątpiewaniem, jakby zaraz miała się w coś przekształcić albo nawet odpaść.

Długo ten rozejm nie potrwał, bo kolejny komentarz uzdrowiciela sprawił, że Bulstrode skrzywił się z niesmakiem. Brzmiało to jak zwykła zgryźliwość, ale w sumie urodziny to auror miał już za pasem i wcale nie brzmiało to aż tak nieprawdopodobnie, gdyby się nieco nad tym zastanowić. Tym bardziej że przecież wcale nie tak dawno udało mu się rozszczepić podczas Lammas. Cóż, przynajmniej Rosalyn tylko w coś pierdolnął, zamiast ją tez oskórować.

- Nie, nic oprócz tego. Chyba? Rosalyn była w płonącym budynku, może się dymu nałykała - spojrzał na nią znowu kontrolnie. Ale najwyraźniej czuła się nieco lepiej, bo spojrzenie miała trochę przytomniejsze, a i odpowiedzi na kontrolne pytania Prewetta obskoczyła całkiem sprawnie.

- No więc - złapał za fiolkę i łyknął ją pośpiesznie, szybko też odwracając spojrzenie od orżniętej ze skóry nogi, na którą zerknął przed momentem z zaciekawieniem. - Byliśmy w jego mieszkaniu, Ambroisa zakładam, skoro miałaś się tam z nim spotkać. Dym, temperatura, walący się budynek - może nie jakoś aktywnie, ale trzeba było nieco podkolorować sytuację. - Teleportowałem nas stamtąd, ale niestety nas rozszczepiło. W sumie to mnie, więc miałaś szczęście. Ale chyba w coś uderzyłaś. I wypraszam sobie, wcale się nie wykrwawiam. Tylko mnie trochę oskórowało, dzień jak co dzień - wzruszył ramionam. - Ej, ej, ej. Gdzie ci się tak śpieszy? Przed chwilą nie wiedziałaś nawet kim jesteś, usiądź.


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Basilius Prewett - 18.04.2025

Basilius w życiu nie powiedzialby tego na głos, a przyznanie się do tej myśli przed samym sobą już i tak sprawiało mu trudność, ale z dwojga złego chyba wolałby mieć dwójkę lekko oskórowanych pacjentów, niż pacjenta z raną na nodze i pacjentkę, która chyba wciąż nie do końca kontaktowała z rzeczywistością, a i tak próbowała wstać ze swojego miejsca.

Oskórowani pacjenci przynajmniej, zwłaszcza ci po nieudanej próbie teleportacji, mieli przecież to do siebie, że, w przeciwieństwie do fragmentów ich skóry, siedzieli w jednym miejscu.

Proszę pani, proszę usiąść – powiedział, wstając nagle od opatrywania nogi Atreusa, tak aby powstrzymać Roselyn przed pójściem... Gdziekolwiek. – Ambroise Greengrass, tak oczywiście, kojarzę. – Ciężko było nie kojarzyć współpracownika, który jeszcze miał tę miłą zaletę, że przez swoją nogę chodził po schodach wolniej od Basiliusa. Prewett zmarszczył brwi. – Nie jestem pewny, czy był dzisiaj w szpitalu. Na pewno go tam nie widziałem. Na razie jest pani w szoku, pewnie się pani o coś uderzyła, musi pani odpocząć, inaczej nie pomoże pani ani sobie, ani bratu. Może... Mam eliksir na ból głowy, powinien pani pomóc i... – Zmarszczył brwi, bo to mogło zabrzmieć właśnie bardzo głupio. – I krówki?


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Roselyn Greengrass - 24.04.2025

Roselyn zmrużyła oczy, słysząc tak nagły opór przed tym, by ją wypuścić z Kotła. Dobrze, może przed chwilą nie wiedziała kim jest i co tu robi, ale teraz wiedziała doskonale kim byla. Może nadal nie kontaktowała za bardzo i nie potrafiła połączyć faktów, bo za cholerę nie pamiętała tego, co mówił Atreus, ale... Nagle złapała się za głowę. Jej skronie przeszył ogromny ból, tak jakby ten ból chciał potwierdzić, że owszem - przydzwoniła głową w ścianę i to dosyć mocno, i powinna siedzieć na dupie.
- Muszę znaleźć brata - powiedziała dobitnie, chociaż odrobinę ciszej, masując skronie. A potem przejechała dłonią po włosach i natrafiła na ogromnego guza, który był chyba wielkości zaciśniętej pięści. Syknęła z bólu, krzywiąc się brzydko, ale zabrała rękę, bo nie była na tyle głupia, żeby próbować rozmasować ból. To nie był ten typ bólu, który można było rozchodzić. Spojrzała na Basiliusa poważnie. - Daj mi proszę ten eliksir i wypuść mnie stąd. Jeżeli czekałam na Roise, to on pewnie właśnie biegnie do mieszkania. Jak myślisz, Atreusie, co zrobi jak zobaczy że mieszkanie płonie?
Ona wiedziała. Pewnie wbiegnie w płomienie, myśląc że znajdzie tam jej płonące zwłoki. Lub jej dogorywające ciało. A nie była w stanie się z nim teraz skontaktować, żeby powiedzieć, że zmieniła lokalizację i przede wszystkim że jest bezpieczna.
- Nie ma mowy o odpoczynku. Dawaj ten eliksir i już mnie nie ma, a krówki zostaw dla dzielnego pacjenta - była w o tyle miłej sytuacji, że na razie jedyną osobą, która mogłaby ją powstrzymać, był Basilius. Bo Atreus z tą nogą to raczej nie byłby w stanie wstać. Pozostawała też kwestia Samuela, ale Roselyn zakładała, że mężczyzna jest w Dolinie Godryka. Jeżeli popędzi do jej domu, to - tak jej się wydawało - jej ojciec powie mu, żeby siedział na dupie i chronił Knieję. Tak, Sam na pewno będzie chronił Knieję, w końcu to była część Greengrassów, część jej samej i jego samego.


RE: [08.09.1972] Ledwo wiedzy liźnie, już mistrzem w cynizmie. - Atreus Bulstrode - 28.04.2025

Atreus bardzo chciał w tym momencie nie siedzieć, ale niestety - były w nim jakieś resztki rozumu. Może chodziło o to, że nie tak dawno skończył na posadzce Ministerstwa, wykrwawiając się radośnie w towarzystwie Hadesa, także po nieudanej teleportacji. Znał więc ten ból, tak samo jak i mniej więcej wiedział, że poskładanie go do kupy nie powinno zająć aż tak dużo czasu - ratowało więc to całą sytuację, bo był trochę zdania że póki był w stanie ustać na nogach, to nie było po co się zatrzymywać.

Basilius miał więc szczęście, że zastał kuzyna z takimi, a nie innymi przemyśleniami. I całkiem szczerze, to Atreus by się nawet z nim zgodził, jeśli chodziło o to kogo wolał mieć obok siebie, albo raczej w jakim stanie. Skołowana Roselyn wcale mu się nie podobała i była zwyczajnie upierdliwa, nawet jeśli nie miał zamiaru powiedzieć tego na głos. Szkoda, że też się nie rozszczepiła, przynajmniej nie trzeba by było jej wszystkiego tłumaczyć.

- Ja chce krówkę - powiedział bez mrugnięcia okiem, wyciągając rękę w kierunku Prewetta.

Zmierzył Greengrass już mniej zbolałym spojrzeniem, bo jej ton obudził w nim mniej współczującą stronę. O, to dlatego niezbyt im było po drodze, bo on nie miałby do niej cierpliwości i zawsze siedziała w tych swoich chwastach, a na balach nie zwracała na facetów większej uwagi. Uparte babsko i to tego najgorszego typu, bo pchało się w buta w sytuacje, do których nie posiadała odpowiednich umiejętności.

- Raczej niewiele, biorąc pod uwagę w jakim stanie je zostawiliśmy, a ogień wbrew pozorom działa bardzo szybko - odpowiedział z kwaśną miną. - Życie ci niemiłe? Poczekasz na niego pod klatką schodową czy pobiegniesz na górę, jak go tam nie zastaniesz? Marzysz o zaczadzeniu?