Secrets of London
02.04.1972 Regina i Gerry - Wersja do druku

+- Secrets of London (https://secretsoflondon.pl)
+-- Dział: Scena główna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Dział: Ulica Pokątna (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=19)
+---- Dział: Dziurawy Kocioł (https://secretsoflondon.pl/forumdisplay.php?fid=44)
+---- Wątek: 02.04.1972 Regina i Gerry (/showthread.php?tid=629)

Strony: 1 2


02.04.1972 Regina i Gerry - Geraldine Yaxley - 13.12.2022

adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - Piszę, więc jestem

Miała iść do domu, skuszona wiosennym powietrzem postanowiła jeszcze wstąpić do Dziurawego Kotła. Zaparkowała swoją miotłę tuż przed wejściem, pamiętała jednak o tym, aby zrobić to poprawnie. Nie zamierzała zbierać kolejnych mandatów za źle zaparkowaną miotłę, Thomas jej ostatnio bardzo ładnie wytłumaczył dlaczego powinna zwracać uwagę na to, gdzie zostawia swój środek transportu.

Weszła do Kotła zachęcona wypiciem szklanki, lub kilku czegoś mocniejszego. Włosy miała splecione w holenderski warkocz, wszak wracała z lasu, nie znosiła kiedy kosmyki wchodziły jej do oczu podczas pracy. Ubrana była też niezbyt atrakcyjnie, ciemne spodnie, ciężkie, skórzane buty i koszulę w kratę na którą narzuciła płaszcz, który wyglądał jakby lata swojej świetności już dawno miał za sobą. Bez zastanowienia skierowała się w stronę baru, nie szukała towarzystwa, chciała po prostu całkiem przyjemnie zakończyć ten nawet udany dzień.

Usiadła przy barze, poprosiła grzecznie o szklankę ognistej, miała chęć trochę się rozgrzać po tym długim spacerze, jaki dzisiaj odbyła. Wszystko zapowiadało się naprawdę przyjemnie, pociągnęła łyk ze szklanki, która pojawiła się przed nią nim zdążyła mrugnąć i wtedy ją dostrzegła. Całkiem długo jej to zajęło zważając na to, jakich rozmiarów była jej kuzynka, nie, żeby ona specjalnie również gubiła się w tłumie. Odwróciła wzrok licząc na to, że tamta jej nie zauważy, nie sądziła jednak, że jej się to uda. Mina nieco jej zrzedła, nie do końca przepadała za Reginą, wiedziała, że zdecydowanie nie są do siebie nastawione pozytywnie, a miało to być przyjemne zakończenie dnia, cóż, najwyżej jak zawsze zaczną się kłócić. Spojrzała na barmana, który chwilę wcześniej nalał jej ognistej, trochę mu współczuła, bo nie spodziewał się jeszcze, co może się tu dzisiaj wydarzyć.




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Regina Rowle - 13.12.2022

Dziurawy Kocioł, jak ja dawno tutaj nie byłam, myśl ta przemknęła przez głowę Reginy, kiedy to pochylała się, by nie przywalić czołem we framugę drzwi. Zrobiła to tyle razy, że zawsze przechodząc przez próg, prewencyjnie schylała głowę.

Cymbał wychylił główkę zza kołnierza futrzanej kurtki. Obudził go hałas, w którym o tej porze dnia tonął pub. Smoczognik rozejrzał się dookoła i nie widząc nic ciekawego, z powrotem skrył się za kołnierzem kurty.

Regina w tym czasie szła już w stronę baru, nie mając problemu z przejściem przez tłum. Wzrost robił swoje, jeżeli chodziło o tak prozaiczne rzeczy, jak utorowanie sobie drogi przez ludzkie zbiorowiska czy budzenie niepewności u tych, na których spoglądała z góry.

Coś, czy raczej ktoś siedzący przy barze przyciągnął jej spojrzenie. Ciemne blond włosy zawiązane w dwa warkocze od czubka głowy, do tego ubranie, które nie pasowało do przeciętnej czarownicy. Sylwetka też była jakaś taka znajoma i Regina, robiąc dwa ostatnie kroki, rozpoznała z kim ma do czynienia.

— Yaxley. — rzuciła cicho, krzywiąc się lekko i patrząc nieprzyjaźnie na kuzynkę. — Lasy już są przetrzebione ze wszelkiej zwierzyny, że wpadłaś na kolejkę?




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Geraldine Yaxley - 14.12.2022

Szklanka, która znajdowała się przed nią wydawała się jej być bardzo ciekawa. Geraldine oglądała ją bardzo uważnie, nie chciała podnosić wzroku. Wydawało jej się, że to pomoże. Najwyraźniej nie tak łatwo było jej się zgubić w tłumie, nie, żeby ją to dziwiło, miała świadomość, że trudno jej się ukryć, choćby nie chciała to zawsze zwracała na siebie uwagę.

Czekała, wiedziała, że Regina skorzysta z okazji i do niej podejdzie, nie trwało to długo, kiedy usłyszała głos za swoimi plecami. Odwróciła się na krześle i spojrzała na nią, na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech, starała się przybrać dobrą minę do tego niezaplanowanego spotkania. - Ciebie również miło widzieć, kuzynko.- Odwróciła się do lady i poprosiła barmana o jeszcze jedną szklankę z ognistą, nie zapytała Reginy, co chciała by wypić, podjęła decyzję za nią, po chwili przesunęła w jej stronę szklankę po blacie. - Nie, jeszcze trochę jej zostawiłam w lesie, postanowiłam dać zwierzętom trochę czasu, może uda im się przede mną schować.- Wypiła jednym haustem zawartość swojej szklanki, poszukała wzrokiem barmana, aby dolał jej jeszcze, nie zamierzała siedzieć tutaj dalej o suchym pysku.

-Siadasz?- Rzuciła jeszcze do kuzynki, skoro już się tutaj znalazła, niech sobie spocznie, czuła dyskomfort kiedy stała. - Nie sądziłam, że jesteś w kraju.- Zdawała sobie sprawę, że Rowle często bywała w różnych miejscach na świecie, że też miała takie szczęście, że spotkała ją tu akurat w tym momencie. Kto by się spodziewał...




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Regina Rowle - 14.12.2022

Prychnęła pod nosem na odpowiedź Geraldine. Jeszcze to wymuszone „kuzynko”, jakby Yaxleyowa musiała podkreślić, że są spokrewnione.

— Przed Yaxleyami żaden zwierz się nie schowa, macie naturalny talent do zabijania wszystkiego, co można sprzedać. — podeszła bliżej lady, spoglądając na podstawioną jej szklankę.

Nie przepadała za alkoholem, a jeśli już, to za tym słodszym, który mile łechtał podniebienie, a nie palił żywym ogniem. Więc co tak właściwie skłoniło ją do napicia się i zajęcia miejsca obok Geraldine?

— Wybacz, zapomniałam ci wysłać pocztówkę z Masai Mara. — rzuciła sarkastycznie, niechętnie siadając obok kobiety i dodała. — Rodzinne sprawy.

Westchnęła, chwytając kieliszek lewą ręką i zaczęła go obracać na boki, jakby nadal się wahała. W tym samym momencie Geraldine mogła zauważyć, jak zza kołnierza Reginy wysuwa się podłużna główka z błyszczącymi ciemnymi oczkami. Ewidentnie smoczognik wyczuł napięcie opiekunki i postanowił sprawdzić, co też takiego się dzieje.

— Jakieś nowe okazy dodałaś do swojej kolekcji nad kominkiem? — ponowna kąśliwa uwaga, której Regina nie mogła sobie darować w rozmowie z Geralidine.


RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Geraldine Yaxley - 14.12.2022

Cóż mogła poradzić na to Geraldine? W końcu były spokrewnione, nie zamierzała dać zapomnieć Reginie o tym, że w jej żyłach płynie również krew jej rodziny. Miała świadomość, że kuzynka nie do końca akceptowała to, w jaki sposób zarabiają na życie, średnio ją to jednak interesowało.

- Ujęłabym to trochę inaczej. Mamy talent do radzenia sobie ze zwierzętami, które sprawiają kłopot ludziom, pomagamy bezbronnym, a że zyskujemy dzięki temu składniki, które można sprzedać? Wspaniały dodatek.- Oczywiście praca Gerry nie wiązała się tylko i wyłącznie z łapaniem stworzeń, które powodowały szkody wśród czarodziejów, lubiła się jednak wybielać. Najważniejsze w tym wszystkim były pieniądze, a niektórzy byli skłonni zapłacić naprawdę wiele za unikatowe składniki zwierzęce.

- Nie wiem, jak mogłaś, co za strata, będę o tym myśleć przez najbliższy tydzień, złamałaś mi serce...- Jakoś nigdy specjalnie nie angażowała się w utrzymywanie relacji z kuzynką. Miała świadomość, że ich światopogląd dosyć mocno się różni, nie zależało jej więc jakoś specjalnie na tej relacji.

- Rodzinne? Mam nadzieję, że to nic złego.- W tym momencie w jej słowach nie było żadnych ukrytych podtekstów. Yaxley nie życzyła nikomu źle, a miała świadomość, że czasy w których przyszło im żyć były dość niebezpieczne.

Dostrzegła smoczognika który postanowił wyłonić się zza kołnierza Reginy, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Miała mały sentyment do tych stworzeń, choć nie dorównywały w najmniejszym calu smokom, które najbardziej ją interesowały. - Nie mam kominka niestety.- Wzruszyła ramionami. - Ale tak, upolowałam ostatnio wspaniałą kelpię, walka nie należała do najłatwiejszych, ale nie miała ze mną szans.- Rzekła z dumą. Sięgnęła do kieszeni, z której wyciągnęła paczkę papierosów, odpaliła jednego i zaciągnęła się dymem.




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Regina Rowle - 14.12.2022

Im dalej w las, tym gorzej, przysięgam. Doszła do wniosku, że jeżeli ma dalej tutaj siedzieć i wysłuchiwać perorującej Geraldine, to powinna się choć trochę znieczulić. Osuszyła kieliszek w dwóch łykach i z grymasem na twarzy odłożyła puste naczynie.

— Nie chrzań, Yaxley, bo obie dobrze wiemy, że tyle macie ze szlachetności, co ja mam z baletnicy.

Rowle sama dokładnie nie wiedziała, czego chcą od niej rodzice. O ile wcześniejsze listy nie działały i dalej jeździła po świecie, o tyle odcięcie od rodzinnych funduszy zmusiło ją do powrotu. Czy wydarzyło się coś złego? Czy może po prostu chcą ją znowu wpakować na jakiś stołek w ministerstwie i tym razem nie dać jej uciec?

— Zobaczymy. — odparła z kwaśną miną.

Kiedy usłyszała o kelpie, aż się w niej zagotowało.

— I ty jeszcze jesteś z tego dumna? — zadrwiła, spoglądając na Geraldine. — Co, pewnie pojawiło się zamówienie na włosy kelpie do różdżek, a może jakiś buc chciał sobie powiesić jej głowę nad kominkiem?! Żałuję, że Leach zrezygnował z ograniczeń dla czarodziejów polujących na magiczne istoty. Powinien całej twojej rodzinie przywalić dożywotni zakaz polowania na jakiekolwiek zwierzęta. Wszystkim wyszłoby to na zdrowie!

Regina miała bardzo skrajne poglądy, jeżeli szło o zabijanie dzikich i magicznych zwierząt. Rozumiała, że w niektórych częściach świata zagrażają zarówno czarodziejom, jak i mugolom, lecz bardzo często to właśnie człowiek ingerował w ich środowisko. Najlepszym przykładem tego byli Yaxleyowie, przyjmujący odpowiednio opłacane zlecenia na najróżniejsze stwory. Nie dlatego, że martwili się o maluczkich, ale dlatego, że było to intratny zajęcie.




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Geraldine Yaxley - 15.12.2022

Gerry specjalnie podpuszczała kuzynkę. Wiedziała, że nie może się ona pogodzić ze sposobem na życie, jaki wiele pokoleń temu wybrała sobie jej rodzina. Yaxley została stworzona do tego, aby polować na zwierzynę. Nie ma się co oszukiwać, od najmłodszych lat swojego życia patrzyła na krew, na zabijanie. Zupełnie jej to nie ruszało, ba było wręcz dla niej normalnością.

- Tak szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie zupełnie Twoje zdanie.- Uśmiechnęła się szeroko do kuzynki. - Najważniejsze, że Ci ludzie uważają inaczej i jeszcze nam za to płacą. Trzeba jakoś utrzymywać fortunę. - Nigdy nie ukrywała, że pieniądze był jedną z istotniejszych rzeczy w jej życiu, wszak dzięki nim mogła podróżować. Nie musiała się prosić rodziców o to by ją utrzymywali, dzięki czemu mogła żyć w taki sposób, jak chciała. To było w tym najważniejsze, nie zniosłaby myśli, że jest od kogokolwiek zależna. Dzięki umiejętnościom, które nabyła pod skrzydłami swego ojca nie musiała się martwić o pieniądze.

[a]Zaciągnęła się dymem papierosowym. Spoglądała na Reginę, wiedziała, że ta wstawka o kelpie może ją trochę zirytować, nie specjalnie się tym przejmowała, skoro już się tutaj spotkały zamierzała ją trochę zirytować, taka już była, a Rowle powinna sobie z tego zdawać sprawę. - Oczywiście, że jestem z tego dumna, nie każdy byłby w stanie upolować kelpie.- Nawet przez moment nie zawahała się nad tymi słowami. Roześmiała się w głos. - Czy Ty naprawdę myślisz, że moja rodzina w ogóle przejęłaby się jakimiś ograniczeniami?- Wypiła jednym haustem zawartość swojej szklanki i przesunęła ją w stronę barmana, potrzebowała więcej alkoholu. - Leach, czy ktokolwiek inny mógłby próbować, ale my jesteśmy ponad tym, ponad polityką, od pokoleń się tym zajmujemy.- Mogli próbować ich ograniczyć, Gerry jednak wiedziała, że znajdą sposób, zawsze. - Zresztą, czy ten cały Leach już gdzieś nie zniknął? Zrzucili go ze stanowiska, czy coś takiego z tego, co słyszałam, a kolejny minister będzie się bał zrobić cokolwiek.


RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Regina Rowle - 15.12.2022

Wiele nieprzyzwoitych słów cisnęło się na usta Olbrzymki. W tym i bardzo wulgarne epitety, którymi określiłaby nie tylko samą Geraldine, ale też całą jej rodzinę do szóstego pokolenia wstecz. Jakimś cudem poniechała wygłoszenia ich pod adresem kuzynki. Zamiast tego nawiązała do polowania.

— Chyba raczej nie każdy byłby na tyle głupi, żeby targać się na życie niewinnego stworzenia. — warknęła, a miodowe oczy pociemniały. — Pewnie, bo przecież Yaxleyowie nie przejmują się żadnymi prawami! Jesteście ponad polityką? Ciekawe, bo jak dobrze pamiętam, to paru Yaxleyów siedzi w Ministerstwie Magii i bawi się w politykowanie na dosyć szeroką skalę.

Śmiech Geraldine i całe jej nastawienie doprowadzało Rowle do białej gorączki. Zacisnęła prawą rękę na kancie kontuaru, aż pobielały jej knykcie.

— Dobrze powiedziane, Leacha się pozbyli, bo zapewne sam z siebie nie zniknął. Ale czego spodziewać się po czystokrwistych, którym nie w smak był mugolak na tak wysokim stanowisku!

Kilka osób zerknęło w stronę dwójki dyskutujących kobiet, kiedy to głos Reginy przybrał na sile.

— Będzie się bał zrobić cokolwiek? Bo co, wrzucicie mu do łóżka głowie kelpie czy może potrząśnięcie którymś ze swoich wspaniałych trofeów ze smoka, udając, że to prawdziwy? Cała wasza rodzinna scheda opiera się tylko na tym, że potraficie zabijać!




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Geraldine Yaxley - 15.12.2022

Geraldine przygasiła papierosa o popielniczkę, którą barman postawił tuż przed nią na stole, miłe z jego strony, że zwrócił uwagę na to, że pali, po czym wróciła wzrokiem do kuzynki. Widziała, że ta się już zaczyna produkować, niepotrzebnie w ogóle wchodziła z nią w taką dyskusję. Średnio miała ochotę wysłuchiwać jej gorzkie żale. Jak widać jednak ta dopiero zaczynała.

- Głupi, czy nie, przynajmniej na tym zarobił, a do tego miał szansę złożyć wędzidło kelpie i jej dosiąść, co to była za adrenalina... - Na samą myśl o tym uczuciu robiło się jej przyjemnie. Kiedy płynęła na kelpie w jeziorze, czuła że może wszystko, że jest niepokonana. Był to jeden z powodów, przez które kochała polowania, uwielbiała ryzyko, niepewność, czy wyjdzie z tego w jednym kawałku.

- Tak, są tacy którzy się bawią w politykowanie, chociażby mój brat bliźniak.- W jej głosie można było usłyszeć pogardę. Gerry uważała, że praca w Ministerstwie nie do końca była odpowiednia dla członków jej rodziny. Powinno zająć się czynami, a nie siedzieć za biurkiem. Na całe szczęście byli jeszcze wśród nich tacy, którzy cenili to, czym ich ród zajmował się od zawsze i dbali o to, aby tradycja była przekazywana kolejnym pokoleniom.

- Mugolak, czy nie, akurat to jest mi obojętne.- Nie mogła zaakceptować tego, że kuzynka uważała iż miało to dla niej jakiekolwiek znaczenie. W czasie trwania konfliktu dość istotne było zdanie, jakie miała na ten temat, a w przeciwieństwie do reszty swojej rodziny Geraldine nie uważała czystej krwi za coś wyjątkowego, była zdania, że każdy czarodziej posiadał swoje umiejętności nie bez powodu, bez względu na to z jakiej rodziny pochodził. -Najważniejsze po prostu, żeby nie wtrącali się w sprawy, o których nie mają pojęcia. - Dopila zawartość swojej szklanki i przesunęła ją po blacie w stronę barmana, nie musiała się odzywać, aby nalał jej kolejną porcję ognistej. - Tak, potrafimy zabijać, przypominam Ci tylko grzecznie, że zabijamy zwierzęta, nie ludzi, póki co i nie mamy na swoich rękach krwi Leacha.- Yaxley bardzo dobrze wiedziała, po której stronie konfliktu stanie jej rodzina, jak na razie wolała nie myśleć o tym wszystkim, bo zdawała sobie sprawę, że mogą z tego powodu wyniknąć problemy.




RE: 02.04.1972 Regina i Gerry - Regina Rowle - 15.12.2022

— Minister powinien się wtrącać w sprawy, o których nie ma pojęcia! Ale ze wsparciem ludzi, którzy posiadają odpowiednią wiedzę na dane tematy! Nie wspomnę, ile lat moja rodzina walczyła, żeby przegłosowano ustawę o nietykalności dwurożców, bo Yaxleyowie uważali, że bezsensownym jest zbierać zrzucone poroże, lepiej po prostu je zabić i nie tracić czasu.

Odparowała natychmiast, jak tylko Geraldine skończyła mówić. Ewidentnym było, że jasnowłosa potraktowała personalnie zarzut o domniemanym udziale kogoś z rodziny, w losie Nobby’ego Leacha. Regina, niczym wprawny szermierz, postanowiła ponownie uderzyć w ten punkt.

— Krew ludzi i istot ma często ten sam kolor, kuzynko i kiedy przelewa się jedną, łatwo przelać i drugą. — walnęła pięścią w ladę, aż zadzwoniły kieliszki i szklanki. — O proszę, braciszek tapla się w ministerialnym błocku? Kto by się spodziewał! Zresztą jeżeli dobrze pamiętam, to Yaxleyowie byli jedną z tych rodzin, które szczyciły się swoją czystością, będąc wpisania do Skorowidza, także wasz stosunek do mugoli jest, mówiąc wprost, negatywny.

Wbiła w kobietę wyzywające spojrzenie, przybierając postawę szarżującego buchorożca i dodała.

— Więc ty możesz być obojętna, możesz polować sobie na najróżniejsze potwory, ale prawda jest taka, że te najgorsze kryją się w Ministerstwie i najpewniej noszą nazwisko Yaxley!

Teraz na pewno znacząca część gości Dziurawego Kotła przysłuchiwała się ich rozmowie.