01.07.2023, 11:50 ✶
Wróciło do ciebie piękne wspomnienie z twojej przeszłości. To było przepiękne, ciepłe, sierpniowe popołudnie. Bardzo żałowałaś tego, że nie mogłaś być z nimi od samego początku, ale wszystko zaczęło się trochę wcześniej, niż zakładano. Wróciłaś z Biura tak szybko jak pozwolił ci na to paniczny bieg w stronę kominka, porzuciłaś wszystko, po prostu biegłaś ile sił w nogach. Wiedziałaś, że każdy wie, że każdy to zrozumie. Musiałaś tam być. Wszystko po to, żeby trzymać ją za rękę w najważniejszej chwili. Miałaś nadzieję, że twoja obecność doda jej otuchy.
Kiedy trzymała na rękach twoją córkę, poczułaś, że twoja twarz jest mokra. To były łzy. Przez tyle lat życia trzymałeś gardę, nie dałeś poznać się po żadnej ze swoich słabości, nie okazałeś nikomu tego, że potrafiłeś płakać. A teraz, kiedy je widziałeś, nie potrafiłeś się powstrzymać.
- Lucy - rzuciła Naoise. - Bo to znaczy światło.
Stałaś się ojcem Lucy Longbottom. Maleńkiej, delikatnej Lucy Longbottom, która wtulona w pierś swojej matki wyglądała tak krucho, że w pierwszej chwili bałeś się wziąć ją na ręce, ale kiedy ci ją podano, kiedy poczułeś jej ciężar, wszystko stało się tak oczywiste...
Kiedy trzymała na rękach twoją córkę, poczułaś, że twoja twarz jest mokra. To były łzy. Przez tyle lat życia trzymałeś gardę, nie dałeś poznać się po żadnej ze swoich słabości, nie okazałeś nikomu tego, że potrafiłeś płakać. A teraz, kiedy je widziałeś, nie potrafiłeś się powstrzymać.
- Lucy - rzuciła Naoise. - Bo to znaczy światło.
Stałaś się ojcem Lucy Longbottom. Maleńkiej, delikatnej Lucy Longbottom, która wtulona w pierś swojej matki wyglądała tak krucho, że w pierwszej chwili bałeś się wziąć ją na ręce, ale kiedy ci ją podano, kiedy poczułeś jej ciężar, wszystko stało się tak oczywiste...