• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [15.05.1972, Pub pod Trzema Miotłami] Kiedyś byliśmy młodzi

[15.05.1972, Pub pod Trzema Miotłami] Kiedyś byliśmy młodzi
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#1
23.07.2023, 12:23  ✶  
Odwiedziny w wiosce nieopodal Hogwartu stanowiły dla mnie miłą odskocznię od obowiązków. Miło trzaskający kominek w zimie, chłodne piwo kremowe w lecie, łakocie na zaspokojenie słodkich ząbków, czy zaspokojenie potrzeby wybrania się na spacer - każdy mógł otrzymać to, na co akurat miał ochotę. Oczywiście wszystko w granicach przyzwoitości. Dzisiejszego wieczoru nogi zawiodły mnie do pubu, gdzie byłem umówiony na spotkanie. Czasy szkolne przez pierwszą ich połowę były dla mnie niezbyt ciekawe, przez co nie zawarłem zbytnio dużo znajomości. Dla wyrównania tego stanu, starałem się dbać i podtrzymywać kontakt z osobami, które ośmieliły się przedostać przez moją mroczną aurę. Jedną z nich była dziewczyna, której w sporej mierze zawdzięczam moją obecną pozycję. Pomimo bycia o rok młodszą, była w stanie pomóc mi w nauce oraz późniejszym nadrobieniu sporej ilości zalegającego materiału. Byłem jej za to bardzo wdzięczny, a swój dług wdzięczności starałem się spłacać przy każdej możliwej sposobności.
Zająłem stolik blisko jednego z rogów pomieszczenia, siadając na krześle skierowanym do ściany. Mogłem przez to mieć na widoku większość pomieszczenia. Wyuczone środki ostrożności, powtarzane już niemalże automatycznie, były często odbierane jako dziwactwo. Mnie natomiast zdołały już z trzy razy uratować skórę, i to nie tylko w kontaktach z niebezpiecznymi jednostkami. Zamówione wcześniej dwa piwa kremowe stały na stoliku, a obok każdego z nich znajdowała się dodatkowo szklanka. Założyłem nogę na nogę i lekko nią machając czekałem cierpliwie na zjawienie się mojej towarzyszki.
Czarodziej
“People will forget what you said and what you did, but people will never forget how you made them feel.”
Wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach i dołeczkach w polikach. Ma niecały metr siedemdziesiąt wzrostu oraz szczupłą, względnie wysportowaną sylwetkę. Wyróżnia się charakterystyczną dla Turcji urodą na Londyńskich ulicach — ciemniejszą karnacją, długimi i gęstymi włosami, ciemnymi rzęsami. Zwykle odstaje ubiorem i zachowaniem od typowo angielskich dziewcząt. Mówi dużo i wyraźnie, ale gdy wpada w słowotoki, czasem przebija się odrobina akcentu. Jest bardzo bezpośrednia, uwielbia się śmiać.

Pandora Prewett
#2
25.07.2023, 21:14  ✶  
Pandora Prewett znana była ze swojej niepojętej wiary w ludzi oraz chęci spędzania z nimi czasu, nic więc dziwnego, że jej twarz rozjaśnił pogodny uśmiech, gdy Trelawney zaproponował wspólny wypad do Trzech Mioteł. Pub ten mieszczący się w Hogsmeade, nieopodal szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, przywoływał wiele wspomnień. Odwiedzając tę wioskę, zawsze nachodziła ją nostalgia, przed oczami tańczyły obrazy, o których myślała, że już dawno zapomniała. Wystarczyła teleportacja, a wszystko wracało w żywych kolorach, kobiecie natomiast wydawało się, że skorzystała z podróży w czasie.
Maj był piękny, a atmosfera zbliżających się wakacji sprawiała, że uliczki pełne były uczniów spędzających tu wolne popołudnie, plotkujących lub spędzających czas ze swoimi najbliższymi. Ciepłe powietrze uderzyło oliwkowe policzki, a ona rozejrzała się dookoła, nie mogąc stłumić promiennego uśmiechu, który uwydatnił tkwiące w policzkach dołeczki. Niesiona chyba nastrojem, sama wybrała dziś spódnicę, zamiast klasycznych dla siebie szortów lub spodni, które do pracy i wykonywania zleceń były wygodniejsze. Wpadła do baru, dostrzegając znajomą twarz niemalże od razu, jednak nim dotarła do stolika zajmowanego przez Tancreda, przywitała się jeszcze z barmanem, z którym wpadała w pogawędki przy każdej możliwej okazji. Burza brązowych włosów zakołysała się leniwie, gdy przemknęła obok niego, przesuwając palcami po ramieniu starszego kolegi na przywitanie, a potem zajęła miejsce naprzeciw, niemalże od razu wlepiając w niego spojrzenie ciemnych oczu, które odrobinę przypominały palony karmel.
- No cześć! - zaczęła z entuzjazmem, dostrzegając teraz czekające już na nich butelki. Nie próżnował i nie marnował czasu, sama się aż upewniła, zerkając na tkwiący na nadgarstku zegarek, czy nie była czasem spóźniona. Pandora jednak w całym swoim chaosie była człowiekiem punktualnym. Oparła się wygodniej na krześle, założyła nogę na nogę i stuknęła paznokciami w blat stolika, nie mogąc pozostać zbyt długo w bezruchu, jeśli akurat nie poświęcała się nauce lub swoim projektom. - Widzę, że o kremowym już pomyślałeś.. Ah, jak to wzbudza wspomnienia, muszę kupić parę butelek na wynos. -kontynuowała entuzjastycznie, ruchem głowy zgarniając ciemne pasma do tyłu, bo usilnie próbowały przykleić się do ust, gdy mówiła. - Dobrze Cię widzieć. Wszystko w porządku? Dziękuje za zaproszenie.
Zawsze było miło spotkać się z kimś ze szkoły. Przyglądając się mężczyźnie dość bezczelnie, jak to brunetka zwykle miała w zwyczaju, uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie zawiłe początki ich znajomości. Miała to do siebie, że im człowiek bardziej odcinał się od innych, tym bardziej próbowała do niego dotrzeć, bo przecież czas Hogwartu był tym, w którym należało gromadzić wspaniałych ludzi i tworzyć piękne wspomnienia, do których po latach będzie można wrócić. Niewiele myśląc, złapała za butelki, polewając im kremowego piwa, na które miała straszną ochotę - przez myśl jej przeszło, że powinna również zajrzeć do miodowego królestwa, kiedyś uwielbiała czekoladowe kulki ze strzelającym musem truskawkowym w środku i ciągutki.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#3
25.07.2023, 23:44  ✶  
Spoglądając w kierunku wejścia, dostrzegłem Pandorę już w drzwiach. Ta, niczym za dotknięciem magicznej różdżki, podłapała mój wzrok. Zdobyłem się na coś na wzór uśmiechu. Grymas na twarzy wyglądał naprawdę dziwnie, ewidentnie wskazując, że mięśnie mimiczne nie są przyzwyczajone do tego typu ruchu. Obserwowałem, jak kobieta wita się z barmanem, po czym podchodzi do mnie. Dotyk, którym zostałem obdarzony, również nie został przyjęty jako coś normalnego. Moje ciało postanowiło zadrżeć, w próbie ucieczki przed kontaktem. Wciąż nie mogłem się tego oduczyć, ani nawet nad tym zapanować w obecności ludzi, których darzyłem zaufaniem. Ciężko powiedzieć, by był ktoś, poza moim rodzeństwem, kto zasłużył na nie bardziej, niż właśnie dosiadająca się naprzeciw mnie kobieta. - Witaj, moja ulubiona krukonko. - przez okres szkolny niejednokrotnie tak ją właśnie nazywałem. Nie żebym miał jakiś wielki wybór w znajomych, jako członek domu Slytherina i do tego dziwak. - To masz pretekst, by mnie częściej odwiedzać. - odparłem, wzruszając ramionami. Piwo kremowe było stosunkowo ogólnodostępne, samo w sobie nie było niczym nadzwyczajnym, ale gdy się weźmie związane z nim wydarzenia i kawał przeżytej historii, to nabiera ogromnej wagi. Przypomina o wszystkich sobotnich wypadach do wioski, w czasach, kiedy jedynym zmartwieniem była nauka i próba kontroli moich zdolności. Rodzice zawsze mi powtarzali, żebym cieszył się okresem dzieciństwa jak najdłużej mogę. Oczywiście ich nie słuchałem, jak najszybciej chcąc być dorosłym i móc podejmować własne decyzje. Na przestrzeni czasu rozumiem, jak głupi byłem.
Początkowo nie udzieliłem żadnej odpowiedzi, spoglądając jak Pandora rozlewa piwo do kufli. Położyłem ręce na stole, łącząc je ze sobą. Opierając się na przedramionach, nieco nachyliłem się w stronę towarzyszki. Tak, co bym nie musiał głośno mówić. Wystarczy mi zdzierania gardła na dzień dzisiejszy, a nawet i na tydzień do przodu. - Stosunkowo. Pozbieraliśmy się nieco po Beltane, dzieciaki już tak nie szaleją. Część z nich wymagała wizyty u magipsychologa, szczególnie te jednostki, które straciły rodzica, a nawet obydwoje równoczesnie. - westchnąłem przeciągle, opuszczając na chwilę wzrok i przymykając oczy. Widać było, że jestem tym wszystkim zmęczony. Zajmując się pilnowaniem szkoły i jej bywalców, nie mogłem w pełni skupić się na tym, co stanowiło dla mnie ważniejszy element układanki. - A Ty? Jak przygody archeologiczne? Zdołałaś znaleźć ekipę na stałe? - w zasadzie to już chwilę temu chciałem zadać to pytanie. Kojarzyłem, że kobieta nie była w stanie się zaaklimatyzować z zespołem, czy też miejscem pobytu. Zresztą, wolałem, żeby to ona mówiła o sobie, a ja sobie w ciszy wysłuchiwał opowieści. Odpowiadanie na osobiste pytanie, nawet bliskim osobom, nie przychodziło mi z łatwością.
Czarodziej
“People will forget what you said and what you did, but people will never forget how you made them feel.”
Wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach i dołeczkach w polikach. Ma niecały metr siedemdziesiąt wzrostu oraz szczupłą, względnie wysportowaną sylwetkę. Wyróżnia się charakterystyczną dla Turcji urodą na Londyńskich ulicach — ciemniejszą karnacją, długimi i gęstymi włosami, ciemnymi rzęsami. Zwykle odstaje ubiorem i zachowaniem od typowo angielskich dziewcząt. Mówi dużo i wyraźnie, ale gdy wpada w słowotoki, czasem przebija się odrobina akcentu. Jest bardzo bezpośrednia, uwielbia się śmiać.

Pandora Prewett
#4
30.07.2023, 00:37  ✶  
Nawet jeśli jego uśmieszek był nietuzinkowy, zawsze sprawiał jej radość. Pandora ogólnie rzecz przedstawiając, uwielbiała, gdy druga osoba rozjaśniała nim otoczenie. Czyż nie był to w całym arsenale ludzkich gestów ten najpiękniejszy, zaraźliwy nie mniej, niż ziewanie? Nie zwróciła uwagi na to, że zadrżał, gdy się z nim przywitała. Może brunetka już się do tego przyzwyczaiła, że reagował w taki sposób i jednocześnie niewiele sobie z tego robiła, pozostając po prostu sobą? Nie postrzegała ludzi, jak przeciętna osoba i postronny obserwator, zawsze starała się dostrzec i wyciągnąć z nich to, co było najlepsze, najpiękniejsze.
- Mmmm ulubiona? Rozpieszczasz mnie! - posłała mu promienny uśmiech, usadawiając się wygodnie na krześle. Omiotła spojrzeniem izbę, upewniając się jeszcze o braku znajomych twarzy, aby mogła skupić swoją uwagę w całości na Tancredzie. - Hej, przecież nie potrzebuje pretekstu! Czy ja tu słyszę wyrzut, że Cię zaniedbuje?
Zapytała z odrobiną powagi, nachylając się nieco do przodu, aby odszukać brązowymi oczami jego spojrzenia. Ściągnęła nawet brwi, aby dodać temu nuty dramatyzmu. Prawda była taka, że Pandora była zabieganą dziewczyną — pomijając mechanizmy i zaklinanie, zajmowała się również magicznymi stworzeniami oraz astronomią, a ostatnio nawet znalazła pracę — pierwszy raz nie na zlecenie — w grupie Archeologicznej pod przywództwem Shafiqa. Ponadto, musiała dzielić życie na Wielką Brytanię oraz trochę Turcję, skąd pochodziła jej matka, a dziadkowie uwielbiali wnuczkę.
Kremowe piwo wcale nie było wszędzie takie samo, była przekonana, że to z Trzech Mioteł było najlepsze na świecie. Owszem, atmosfera i wspomnienia miały na to wpływ, ale chodziło też o głębie smaku, zwłaszcza gdy zimą piło się je ciepłe z odrobiną posypki z cynamonu. Czy tęskniła za czasami Hogwartu? Były takie dni, że bardzo. Brakowało jej długich korytarzy, sekretnych przejść i tego dreszczyku adrenaliny, gdy odkrywało się w tym niezwykłym zamku nowe miejsce. Odwróciła na chwilę głowę w stronę okna, aby dostrzec za szybą zarys malującej się w oddali budowli, uwieńczonej wieżami. Pokój Krukonów był taki piękny, tyle nieprzespanych nocy spędziła przed kominkiem na niebieskim dywanie. Pandora uśmiechnęła się pod nosem z nostalgią, powracając spojrzeniem do siedzącego naprzeciw mężczyzny. Zabrała się za nalewanie piwa.
- Okropne, co? Nie rozumiem, jak mogli atakować i zabijać niewinnych ludzi.. - mruknęła cicho, nie chcąc faktycznie głośno na ten drażliwy temat rozmawiać. Podsunęła mu szklankę, swoją łapiąc w dłonie i stukając w nią paznokciami, pokręciła głową. Głupi Voldemort, czy jak on się nazywał. Musiał być przestraszonym i samotnym człowiekiem, który nie zaznał w życiu ciepła i miłości. Nie widziała innego powodu, dla którego zszedłby na taką drogę. No, może jeszcze chęć zdobycia więcej mocy, ale poniekąd i w głębi serca, tego chciała znacznie większa część magicznego społeczeństwa, jednak nie przyznawano się do tego głośno. Przyglądając mu się z troską, faktycznie dostrzegła, że był zmęczony.
- Powinieneś trochę odpocząć, pomyśleć o sobie. Nie będziesz w stanie pomóc innym, jak sam nie będziesz silny i pełen energii. - zasugerowała z westchnięciem, robiąc łyka piwa. Pozbyła się potem pianki z warg, wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenia. - Znalazłam! Zapowiada się naprawdę ciekawie, wiele mogę się nauczyć. Mamy tam też eksperta od duchów, wiesz? Dziwnie pracować w grupie, zwykle przecież robiłam wszystko sama i dla siebie, na własnych zasadach, ale to zawsze nowe doświadczenie.
Odparła wesoło, starając się dostrzegać tylko pozytywne aspekty swojego nowego wyzwania w życiu. Nie chciała dać się przytłoczyć odpowiedzialności lub obawom, głównie związanymi z ich bezpieczeństwem, które przecież w dużej mierze właśnie od Pandory zależało.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#5
30.07.2023, 11:47  ✶  
- Jedynie mówię prawdę. - odparłem, unosząc brwi w zaczepny sposób. Prawienie komplementów innym ludziom nie przychodziło mi z łatwością. Było to związane z bardzo podstawowym i banalnym problemem - najnormalniej w świecie nie wiedziałem, kiedy powinienem, a kiedy niekoniecznie. Wolałem zachować je dla siebie i użyć w momencie, kiedy ktoś naprawdę na nie zasługiwał. Czy to była wada, czy też nie, przynajmniej nikt mnie nie mógł posądzić o podlizywanie się. - A zaniedbujesz? - odbiłem piłeczkę, łącząc nasze spojrzenia. Moje oczy, zresztą jak zwykle, nie wykazywały żadnych emocji. Ciężko było stwierdzić o czym myślę i co mam zamiar zrobić. Był to skutek "zabaw" ze zmarłymi.
Wzruszyłem ramionami, nie mając dobrej odpowiedzi. To co się stało na Beltane miało być dopiero przedsmakiem późniejszych wydarzeń. Pokazem, jak nieumiejętnie działamy. Jednocześnie nie chciałem nikogo oceniać i wytykać błędów, bo mnie tam nie było. Mogłem mądrować, ale nie wiem, jakbym się sam zachował, gdyby zabawa zamieniła się w chaos, z śmiercionośnymi zaklęciami latającymi z każdej strony i mugolami biegającymi pod nogami.
Zaśmiałem się, a przynajmniej odgłos jaki wydałem, miał nim być. - I kto to mówi? Sama zapracowujesz swój tyłek, czepiając się każdej roboty, jaka wpadnie w Twoje rączki, a mnie mówisz, żebym odpoczął. - pokręciłem głową, widocznie rozbawiony tym stwierdzeniem. Fakt faktem, miała racje. Ciężko było utrzymać pełnię swojej uwagi i ostrożności, kiedy worki pod oczami ciążyły niczym głaz, a myśli odbiegały ku wygodnemu łóżku, który nigdy nie osądzał, a jedynie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Niestety, byłem niemalże pewien, że nic nie będzie dobrze. Miało być jedynie co raz to gorzej. - Zatem cieszę się razem z Tobą. Ekspert od duchów? Jakiś mój krewny? - zapytałem, zainteresowany. Moja rodzina słynęła z tego typu rzeczy, a że ostatnimi czasy utrzymywanie kontaktu z nimi było mocno ograniczone i utrudnione, to byłoby mi miło, jakbym się co nieco dowiedział. Nawet i z drugiej ręki.
Czarodziej
“People will forget what you said and what you did, but people will never forget how you made them feel.”
Wiecznie uśmiechnięta dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach i dołeczkach w polikach. Ma niecały metr siedemdziesiąt wzrostu oraz szczupłą, względnie wysportowaną sylwetkę. Wyróżnia się charakterystyczną dla Turcji urodą na Londyńskich ulicach — ciemniejszą karnacją, długimi i gęstymi włosami, ciemnymi rzęsami. Zwykle odstaje ubiorem i zachowaniem od typowo angielskich dziewcząt. Mówi dużo i wyraźnie, ale gdy wpada w słowotoki, czasem przebija się odrobina akcentu. Jest bardzo bezpośrednia, uwielbia się śmiać.

Pandora Prewett
#6
30.07.2023, 19:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.11.2023, 22:40 przez Pandora Prewett.)  
Oparła brodę na dłoniach, starając się przybrać jak najbardziej uroczą minę, ba, nawet teatralnie zatrzepotała rzęsami, niczym jedna z gwiazd filmowych mugolskiego kina, dodając do tego słodki uśmiech, uwidaczniający dołeczki w polikach. Pandora wiedziała, że gdy Trelawney już zdecydował się na rzucenie komplementu, był on prawdziwy. - Oh jejku, czym ja sobie zasłużyłam? - zapytała retorycznie, puszczając mu oczko i tkwiła tak jeszcze kilkanaście sekund, zanim roześmiała się pogodnie, poprawiając na zajmowanym przez siebie krześle i prostując plecy. Na jego pytanie prychnęła cicho z udawanym oburzeniem, pozwalając sobie zatrzymać na dłużej wzrok na jego oczach, do których wyrazu też się właściwie przyzwyczaiła. Wiedziała, że to nie było wcale tak, że Tran nie czuł emocji, to był po prostu skutek uboczny. Owszem, na samym początku odrobinę ją to przerażało — nic dziwnego, bo kontrastowali ze sobą bardzo, a ona zwyczajnie nie miała pojęcia, kiedy jej słowa były czymś pozytywnym, a kiedy go męczyły i zapędzały do rogu. Była Krukonka miała nadzieję, że z biegiem lat nauczyła się rozmawiać z nim na tyle, aby czerpał z tego jakąkolwiek formę przyjemności. - Uwierz mi, gdybym miała poświęcać każdemu tyle czasu, ile moim zdaniem powinnam, to doba powinna trwać przynajmniej około tygodnia. Czas mi strasznie szybko ucieka. Mam nadzieję, że nie poczułeś się odtrącony lub zaniedbany.
Wyjaśniła zgodnie z prawdą i dopiero gdy skończyła mówić, jej wzrok powędrował na trzymane w dłoniach kremowe piwo, na którego powierzchni wciąż unosiła się wysoka, jasna pianka. Słusznie zrobił, nie ciągnąc tematu Beltane, strasznie go nie lubiła, przerażał ją i złościł, a każdy wiedział, że wybuchy chaosu mogły być opłakane w skutkach.
Prawie zakrztusiła się na komentarz Ślizgona odnośnie do jej przepracowywania się, szybko kręcąc głową, zaprzeczając rzecz jasna. Nawet trochę palcem poruszyła, bo przecież to było zupełnie coś innego i nie miał racji. - Ależ nie, nie, nie. Ja jestem pracoholikiem, mam nadmiar energii i nie umiem siedzieć w miejscu, a co najważniejsze — pracuje sama dla siebie! Ty za to, mój Drogi, musisz być odpowiedzialny. Ja nie.
Wytknęła mu nawet trochę język z rozbawieniem, pokazując swój iście ośli lub też dziecięcy upór, zależnie od osoby komentującej. Nawet jeśli jego oczy pozbawione były emocji, śmiał się i miał dobry humor, co Pandorze przyniosło trochę wewnętrznej ulgi.
Za ten paskudny pesymizm, gdyby tylko mówił to wszystko na głos, zarobiłby najpewniej pstryczka w czoło. Warto było spoglądać na życie w jasnych barwach, to ponoć przyciągało same dobre rzeczy. - Jeden z nich nazywa się Sebastian Macmillan, jest egzorcystą i miałam okazję poznać go w muzeum. Jest naprawdę inteligentny i ciekawie opowiada, dużo się dowiedziałam. Drugi ma na imię Jamil, ale nie miałam okazji jeszcze go spotkać. Cathal mówił, że on zajmuje się chyba ... - zgubiła słowo, co sugerowało uderzanie w blat stołu paznokciem oraz pośpieszne zrobienie kolejnego łyka piwa. - No wiesz, o co mi chodzi. Na pewno. A jeśli chodzi o kuzynostwo, to pamiętasz, że ja zupełnie się zgubiłam w tych pokrewieństwach między rodzinami magicznymi. I mam wrażenie, że wszyscy są kuzynami.
Zakończyła, bezradnie wzruszając ramionami oraz trochę rozkładając ręce, a potem podniosła na niego spojrzenie brązowych oczu. Spotkanie im minęło spokojnie, dużo rozmawiali i wspominali, a także, jak to Pandora, ciągnęła go za język w sprawach związanych z jego nietypowym zajęciem. Lawirowali swobodnie między tematami, popijając wyborne, kremowe piwo.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (960), Pandora Prewett (1561)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa