• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [08.06.1972] Coś lekkiego do czytania | Geraldine & Ollie

[08.06.1972] Coś lekkiego do czytania | Geraldine & Ollie
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#11
07.11.2023, 12:00  ✶  
Pokiwał głową, jednak jak zauważył od razu było to zbyteczne. Przypatrywał się jej uważnie, kiedy tak lekko mówiła, że w razie kłopotów go po prostu zostawi. Nie wyglądał na zaszokowanego czy oburzonego - wręcz przeciwnie zerkał na nią teraz z jakimś takim większym uznaniem niż jeszcze chwilę temu.
- Uczciwie stawiasz sprawę, cenię to i rozumiem - odpowiedział jedynie, bo i nie było sensu się kłócić, potrafił o siebie jakoś zadbać więc nie przewidywał aby był jakiś wielki problem. A jeśli już coś okaże się być problemem ,to jakoś sobie z tym poradzi, nie będzie miał wyjścia przecież.
Pokiwał głową na jej słowa i dodał tylko od siebie.
- Dlatego zwracam się do eksperta, sam mógłbym wiele rzeczy przeoczyć zapewne - nie był skóry do polegania na innych, jednak czasami lepiej było poprosić o pomoc niż uparcie robić wszystko na własną rękę i obudzić się z ręką w smoczym łajnie.
Odetchnął głębiej, a więc ona podejmie decyzję w sprawie tego kiedy wyruszą, no nie spodziewał się, że wstaną i wyjdą teraz z Kotła aby ruszyć do Walii. Niby wiedział, ale kto zabroni się trochę łudzić.
- Pozostaje jeszcze ostatnia kwestia - zastukał palcami o blat. Zaczarowany przez niego jeż zwinął się już jakiś czas temu w kulkę i smacznie sobie spał. - Zapłaty - cóż to było jedno z ważnych pytań, nie żeby musiał liczyć każdego sykla który miał w kieszeni, jednak wolał wiedzieć również na co się pisze pod względem finansowym i kiedy oczekuje ona zapłaty.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#12
07.11.2023, 17:15  ✶  

Geraldine wolała być szczera. Wydawało jej się, że tak będzie po prostu lepiej, jeśli zda sobie sprawę w co się pakował. Ostatecznie i tak by go nie zostawiła na pastwę losu, ale wolała mieć czyste sumienie, gdyby coś poszło nie tak. Nie zniosłaby poczucia winy wynikającego z utajenia prawdy.

- Wydaje mi się, że tak jest bezpieczniej, kiedy masz świadomość na co się piszesz. Nie chciałabym, żeby coś zostało niedopowiedziane, mogłyby z tego wyniknąć jakieś problemy. - Postanowiła mu wyjaśnić dlaczego stawa sprawę jasno. Nie zauważyła w nim zmiany nastawienia, najprawdopodobniej więc po prostu przyjął, że tak właśnie będzie.

- Całkiem rozsądne podejście, długo pożyjesz jeśli nadal będziesz myślał w ten sposób. - Nie wszyscy których znała byli w stanie poprosić o pomoc. Woleli ryzykować życia, niżeli stwierdzić, że nie są samowystarczalni. Uważała to za głupie, zupełnie niepotrzebne ryzyko, którego można było uniknąć. Sama - mimo, że wolała działać na własną rękę potrafiła sięgnąć po pomoc, jeśli wynikała taka potrzeba. Była świadoma swoich braków w wiedzy.

Nie do końca przepadała z częścią rozmowy do której teraz przeszli. Wiadomo, lubiła pieniądze, wiedziała, że musi je zarabiać, żeby żyć ale ciężko jej było wycenić swoją pracę przed zadaniem. Szczególnie, że informacje były dosyć mało szczegółowe. - Nie mam pojęcia z czym przyjdzie nam się mierzyć, wydaje mi się, iż najbardziej sprawiedliwe będzie jak wycenię usługę po jej realizacji. Oczywiście nie oskubię cię co do ostatniego sykla. - Nie wyglądał jej na kogoś majętnego. Nie miała w zwyczaju brać dużo od takich osób. Zdecydowanie większą przyjemność sprawiało jej ogołacanie bogaczy, kiedy spełniała ich zachcianki.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#13
09.11.2023, 02:48  ✶  
-Stanowczo, tak jest lepiej - zgodzi się. Zdecydowanie postawienie sprawy w tak jasny sposób pozwalało mu nie zakładać mylnie, że będą strzec swoich pleców niczym niańki. - Dzięki temu nie będę naiwnie czepia się twojego płaszcza, oczekują pomocy na każdym kroku - rzucił niby żartobliwie, ale w sumie to była prawda i dobrze o tym wiedział.

Odetchnął, nigdy by nie podejrzewał, że wszystko pójdzie tak łatwo i gładko. A może zaraz wstanie, powie, że żartowała i żeby szukał kogoś innego? Oj tak, taka możliwość przebiegła mu kilkukrotnie przez głowę. W końcu kto by się zgadzał na nie wiadomo czy nie niebezpieczną wyprawę bez choćby zaliczki? Zaiste była ciekawą osobą.
Skinął głową niewerbalnie zgadzając się na to co zaproponowała. - Niech będzie i tak, ale zadbam, abyś otrzymała odpowiednią zapłatę, w końcu to nie prowadzisz działalności charytatywnej - mógł przystać na to, żeby rozliczyli się już po zakończeniu tej wyprawy, choć nie do końca było mu to na rękę, bo nie mógł zaplanować wydatków, to jednak mógł się dostosować.
Ale co tu teraz powiedzieć? Żeby nie wyjść na dziwnego jegomościa, co się wiecznie gapi weń jak ciele w malowane wrota opuścił spojrzenie na stolik i wpatrywał się przez chwilę w śpiącego jeża. Skończyli omawiać szczegóły wszelkie, które obecnie mieli do przedyskutowania - jeżeli chodziło o zwykłe rozmowy o wszystkim i niczym, był w nie tragiczny, nigdy nie wiedział jak je zacząć, kiedy kontynuować a kiedy przerwać. Dlatego, gdy tylko zdał sobie z czegoś sprawę to wypalił.
- Dzisiaj wyślę do ciebie moją wilgę, ale nie czuj presji, po prostu ona odnajdzie mnie najszybciej i przekaże mi wiadomość kiedy już wybierzesz datę
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#14
10.11.2023, 15:01  ✶  

- Cieszy mnie to, że to sobie wyjaśniliśmy. - Najważniejsze, że zrozumiał sens jej słów i wiedział, czego się spodziewać. Nie powinien więc być zaskoczony tym, jak będzie wyglądała sytuacja. Zakładała jednak, że wszystko pójdzie jak z płatka i nie będą mieli żadnych problemów, kiedy wybiorą się już do tej chaty w lesie. Ciekawa była, czy będzie im dane znaleźć coś jeszcze, w końcu skoro można tam było znaleźć taką nietypową księgę, to można założyć, że jest tam więcej interesujących przedmiotów. Wolała jednak się nie nastawiać na jakieś niesamowite skarby, bo mogłaby się rozczarować.

Gery tak już miała. Jeśli coś wzbudziło jej zainteresowanie to nie zamierzała niepotrzebnie zawracać sobie głowy czymś takim jak przedpłata. Zresztą była bogata, nie liczyła każdego grosza, a tak naprawdę najistotniejsze dla niej był przygody które przeżywała. Uwielbiała ryzyko, niepewność i adrenalinę, która się pojawiała podczas niebezpieczeństwa. To znaczyło dla niej najwięcej, pieniądze były na samym końcu tej listy.

- Na pewno upomnę się o zapłatę w odpowiednim momencie. - Dodała jeszcze, bo zaiste nic nie robiła charytatywnie, chociaż zapłata, którą brała za swoje towarzystwo nie była jakaś wygórowana, nie sądziła więc, że będzie miał problem z tym, żeby ją uregulować. Zawsze też mogła przyjąć jakąś przysługę, to dla niej była tak naprawdę najwygodniejsza forma zapłaty. Lubiła mieć świadomość, jak wiele osób będzie musiało jej pomóc, kiedy o to poprosi.

- Postaram się, żeby mój jastrząb jej nie zeżarł. - Dodała z uśmiechem na twarzy. Była to próba zażartowania z jej strony, chociaż żart ten chyba wcale nie był śmieszny. Floret był dobrze wychowanym ptakiem i raczej nie jadł tych, które przynosił listy do Geraldine, sama perspektywa wydawała się jej jednak bardzo zabawna.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#15
15.11.2023, 03:22  ✶  
Przekrzywił głowę delikatnie, kiedy wspomniała o upominaniu się o zapłatę w odpowiednim momencie. Zabrzmiało to dość ciekawie, zupełnie jakby nie do końca walutą miało być złoto. Może jego umiejętności? Nie-e, nie był osobą którą prześcigała reputacja, wręcz przeciwnie, reputacji to on nie miał. Jak i wielu czarodziejów nie miało godności... No ale nie o tym teraz rozmyślaj - skarcił się w myślach. Co prawda nie zamierzał pchać się samemu w to, aby być komuś winnym przysługę, nie było to bezpieczne zagranie - zwłaszcza dlatego, że nie lubił być nikomu dłużnym. O wiele bardziej wolał regulować swoje długi jak najszybciej.
- Najpierw musiałby ją złapać i nie skręcić sobie skrzydeł - odpowiedział również z uśmiechem i gdyby to był konkurs na bardziej nieudany żart to chyba by jednak wygrał. Kariery jako komi to by nie zrobił, oj na pewno nie.
- Zatem nie będę zabierał już czasu. Dzisiaj wyślę do ciebie mojego ptaka i będę oczekiwał na jego powrót - bez pośpiechu oczywiście - dodał jeszcze pospiesznie, nie chciał wywierać na niej niepotrzebnej presji, umówili się przecież, że to ona wybierze datę. Wyty…łanie dzisiaj ptaka miało jedynie na celu umożliwienie Ger kontaktu w każdej chwili do Olliego.
- Miło było poznać - skinął jej głową z delikatnym uśmiechem. - Już nie mogę się doczekać naszej wyprawy - dodał z widocznym błyskiem podekscytowania w oczach. Ale jak wspomniał, nie zamierzał jej zabierać więcej czasu niż to konieczne - sam nie był duszą towarzystwa, więc rozmawianie o wszystkim i niczym sprawiało mu niemalże fizyczny ból. Dlatego ewakuacja jarzył mu się w tak jasnych barwach.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#16
16.11.2023, 10:59  ✶  

Złota miała pod dostatkiem. Przysługi były dla niej dużo bardziej wartościowe, w końcu każdy mógł zaoferować zupełnie co innego. Nie mogła wiedzieć, kiedy i do czego przydałaby się jej pomoc siedzącego przed nią mężczyzny, jednak znając swoje dosyć nieprzewidywalne życie na pewno znajdzie się taki moment.

Reputacja nie była dla niej istotna, wszak nie każdy musiał ją mieć. Umiejętności - to było w cenie. Reputacja może, ale nie musi przyjść z czasem. Był młody, mógł jeszcze osiągnąć sporo, w przyszłości.

- Pewnie miałby z tym problem. - Dodała, choć wcale nie wątpiła w umiejętności Floreta. Był stosunkowo młodym ptakiem, który świetnie sobie radził z lataniem, zresztą nie miała nic do zarzucenia swojemu jastrzębiowi poza tym, że zdarzyło mu się ją dziabnąć w palec.

- Nie musisz się spieszyć. - Dodała jeszcze, bo nie wiedziała, kiedy i czy faktycznie wróci do domu. To była formalność, którą musieli załatwić, ale mieli czas. Przynajmniej Geraldine tak zakładała. Rozumiała, że może mu się spieszyć, tyle, że powinna przejrzeć swój kalendarz, bo ostatnio naprawdę miała sporo roboty, a potrzebowała jeszcze czasu na przyjemności.

- To dobrze wróży, na pewno będzie fajnie. - Rzuciła jeszcze nim podniosła się z krzesła. Czas na nią, chyba obgadali wszystko, co istotne. - Do zobaczenia. - Powiedziała po czym ruszyła w kierunku drzwi, a po chwili za nimi zniknęła.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (1913), Bard Beedle (1693)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa