Różaniec
Taniec na Potańcówce
Dolina Godryka | Septima & Morpheus
![[Obrazek: FHAeKI1.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=FHAeKI1.png)
Tylko mnie poproś do tańca
Ja na nic więcej nie liczę
Od krańca świata do krańca
Od piekła do nieba bram
Tylko mnie poproś do tańca
Jakbyś mnie kochał nad życie
Ja ci z nadziei różańca odpust dam
Symboliczne znaczenie różańca: przeznaczenie, wiara, protekcja, miłość, uzdrowienie, planetarna korespondecja z Marsem
Z wprawą kogoś, kto bywa na salonach, poprowadził Septimę na parkiet, a dokładniej na ciemną toń jeziora, które zamarzło specjalnie na tę okazję, pokrywając się mglistym mrokiem, odbijając pantofle do tańczenia i kostki dam, dając podparcie panom. Nieoczywista muzyka rozpoczęła kolejny taniec, a Morpheus wciągnął czarownicę niemal na sam środek, z daleka od oceniających spojrzeń, w ukryciu wirujących par, a jednocześnie w centrum letniej celebracji życia. Świat płonął, a oni tańczyli. Właśnie dlatego, że płonął.
— Oprzyj się wygodnie, ja poprowadzę. — Ogarnął nieistniejący kosmyk z twarzy kobiety i pociągnął ruch dalej, podobnie delikatny, jak pocałunek ćmy w jej włosach, aby lekko przesunąć oś jej ramion, wpasowując je w swój uchwyt. Pierwsze momenty tańca z odpowiednim taktem zdradzały, że znał długość jej kroków, nachylenie ramion, pozwalał jej spoczywać w swoich ramionach, a ich szale iskrzyły się za nimi czarną łuną, niczym magia, rozmywająca przestrzeń dookoła nich, łącząc w jedno, zamiast rozdzielać. Powłóczyste kroki mieszały się z drobnymi kroczkami towarzyskiego foxtrota, łagodnym wstępem podstawowych figur, aby zagrać się i wyczuć partnera.
Lato miało smak słońca i miodu, a wieczory były długie, pełne ciepła i zapachu kwiatów. Ona, z mętnym spojrzeniem niepewności, przyciągała spojrzenia każdego, kto znalazł się w jej pobliżu. Wokalistka, uosobienie elegancji i tajemnicy, śpiewała o letnim winie, które sprawiało, że serca biły szybciej, a dusze unosiły się ponad codziennością. Jej głos płynął jak rzeka, spokojna, lecz pełna niewypowiedzianej tęsknoty. Mówiła o letnich dniach, które zaczynały się wschodem słońca, a kończyły późną nocą, kiedy gwiazdy lśniły na niebie jak rozproszone diamenty. Jej słowa były jak powiew letniego wiatru, delikatne, ale niosące w sobie coś więcej, obietnicę niezapomnianych chwil.
— Zostaniesz w Warowni na noc czy planujesz powrót do Londynu? — zapytał, obracając ją niezbyt energicznie pod ręką. — Powinienem zapytać o to wcześniej, ale i tak Malwa przygotowała aż nadmiar pokoi gościnnych, a Sam odnowił domek ogrodnika ostatnio, więc powstała dodatkowa przestrzeń.
Trzymał ją pewnie pod łopatką i zawsze jego dłoń wracała w to samo miejsce; dotyk na którym mogła wesprzeć swoje wątpliwości. Chociaż tworzyło to delikatny dystans, łączyło w symbiozie, wzajemnym podążaniu za muzyką, która opowiadała tak dobrze znaną im opowieść. Tańczyli tak, jak tego nie robili we Włoszech, gdy spędzili wieczór na plaży, uciekając od ciekawskich spojrzeń oraz złośliwych uwag pokrytych lukrem kłamstwa. Wolał puder z kradzionych ptysiów, które został na jego palcach i na jej nosie.
W parze, jak król i królowa Unselie, złośliwych, podłych wróżek, opanowali centrum parkietu, brakowało im jedynie koron na skroniach. Morpheus nie spuszczał wzorku z Septimy, ale nie śledził jej przyszłości, będąc całkowicie skupionym na jej twarzy, obecności tu i teraz. W tym momencie stanowiła dla niego najważniejszą osobą w tym pomieszczeniu.
— Co to była za różdżka? Opowiesz mi czy tajemnica zawodowa? — zapytał, ze znaną jej prawdziwą ciekawością w głosie. Lubił słuchać o tym, jak pracowała. Uważał, że to było miejsce, gdzie ich życia stykały się najbardziej.