Cóż, Geraldine widziała tylko jedną możliwą opcję, która na pewno nie spodoba się Giovanniemu. Nie zamierzała jednak spotykać się z magipolicjantami i się im tłumaczyć. Decyzja była prosta i zamierzała zmusić do niej przyjaciela. Najwyżej się na nią wkurzy, ale to była w stanie jakoś przeżyć. Nie pierwszy raz, przecież.
Tym bardziej, że i on próbował, ale kelner wydawał się być niczym ściana. Nic do niego nie docierało.Trudno.
Odprowadziła go jedynie wzrokiem, już nie odezwała się słowem, a gdy zniknął jej z pola widzenia - wstała.
- Nie obchodzi mnie, co sobie myślisz, ale czas na nas. Najwyżej wyślę im pieniądze sową, nie zamierzam tłumaczyć się BUMowcą. Spierdalamy stąd już. - Złapała Gio za rękę, żeby wiedział, że nie zamierza go tutaj zostawić i miała w nosie jego moralność, wiedziała, że był aż przesadnie poprawny, jednak nie był to odpowiedni moment, żeby to prezentować. Musieli stąd zwiać, nim pojawi się policja.