• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Biały Wiwern [22.06.1972] a little favor | Geraldine & The Edge

[22.06.1972] a little favor | Geraldine & The Edge
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#11
16.05.2024, 14:02  ✶  

Po raz kolejny nie wiedziała, czy faktycznie jest z nią szczery, przekonywująco jednak kiwał głową, jakby rozumiał o co jej chodzi. To dodawało jej pewności siebie, może naprawdę ją rozumiał? Coraz mniej żałowała, że się przed nim otworzyła, bez względu na to, czy było to faktycznie słuszne uczucie.

Trzymała się jakoś, mimo tego, że niewiele rozumiała z tej sprawy, a wydawała się jej ona być coraz bardziej skomplikowana. Nic tutaj nie zlepiało się w całość, nie widziała jeszcze całego problemu, brakowało jej podstawowych informacji, miała wrażenie, że coś jej umyka. Nie znosiła tego uczucia.

Słowa Flynna tylko potwierdziły to, o czym myślała. To nie miało żadnego sensu, dlaczego ktoś miałby zmieniać wspomnienia właśnie jemu, dlaczego przegapił Florence. Kurwa mać.

- Nie wiem, czy mam zniknąć zaraz po nim, bo słuchaj, wiesz, ta istota z mojego snu, ta kreatura. - Dolała sobie do szklanki alkoholu, bo czuła, że nie da rady podzielić się z nim tym, co chciała jeśli najpierw się nie napije. Wlała sobie do gardła spory łyk i kontynuowała. - Moja przyjaciółka powiedziała, że to coś istnieje naprawdę. - Przeniosła wzrok na Flynna, patrzyła mu w oczy dłuższą chwilę. - i ponoć chce mnie zeżreć, tak jak w tym koszmarze. - Był pierwszą osobą, której o tym powiedziała, znaczy Florence wiedziała, ale przez to, że to ona to zobaczyła, nie chwaliła się jeszcze nikomu, że gdzieś tam żyje sobie coś, co chce ją zjeść.

Nie wiedziała, czy w ogóle się tym przejmie, w końcu byli tylko znajomymi, nikim więcej, zastanawiała się ostatnio, czy ktokolwiek przejąłby się jej śmiercią, spoza rodziny, czy dużo osób przyszłoby na jej pogrzeb? Czy ktoś by płakał?

- Nie wiem, czy nie lepsze byłoby zniknięcie. - Pewnie nie, gdyby to ją zeżarło, to przynajmniej ktoś zauważyłby to, że jej nie ma, tak to nikt w ogóle nie wiedział, że kiedykolwiek istniała. To było straszne, przecież chciała zostać zapamiętana, chciała, żeby o niej pamiętali, kiedy już opuści ten świat.

Obserwowała go, kiedy znowu zaczął coś bazgrać na kartce. Tym razem pokazał jej to, co napisał. Chcąc nie chcąc parsknęła śmiechem, gdy rozczytała tekst. - Ładne, długie nogi, nie wiedziałam, że to warte zapamiętania. - Jak widać każdy miał w życiu inne priorytety.

Podpisała mu tę kartkę, skoro chciał autograf, może choć to po niej zostanie.

- Mogę zaaranżować wam spotkanie, raczej was nie umówię, nie chcę, żeby wiedział, że to moja sprawka, ale może spotkalibyście się gdzieś zupełnie przypadkiem - Pośledzi trochę brata, żeby Crow mógł na niego wpaść.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#12
18.05.2024, 16:57  ✶  
- Ona jest Widzącą, ta? - No bo jak nie jest, to skąd kurwa to wiedziała? Wyssała te informacje z dupy Thorana? Czy po prostu to było coś, co wydarzyło się już wcześniej, a on... On wcale nie był taki durny z tą całą paranoją, o! - Może to zżera cię już teraz? - Zasugerował nieco dowcipnym tonem, a później podsumował we łbie wszystkie te przekazane dane i to już nie wydawało się takie zabawne. Stwór wysysający się w nocy jak jakiś wampir, ale zamiast karmienia się twoją krwią, pożerał twoje życie, wspomnienia, dobre chwile. Odbierał cię innym. Skazywał na nieistnienie. Z jednej strony go to pociągało - jak wszystkie zagadnienia z tematyki dookoła śmierci, z drugiej - było jak ziszczenie najgorszych koszmarów - całe jego szczęście opierało się na tym, że wciąż był dla kogoś ważny. Niby zawsze zapierał się rękoma i nogami jak mu to będzie obojętne i tak dalej, ale w głębi duszy chyba każdy miał czasem takie pragnienie, aby bliscy za nim zatęsknili... - Nie no. Przesadzam. - Niezgrabnie się z tego żartu wycofał i głośno przełknął ślinę. - Przesadzam, prawda? - Dopytał dla pewności, bawiąc się pustą szklanką. Jakoś tak sucho mu się zrobiło w gębie.

On zdecydowanie wolałby być zeżarty. Jego pragnienie odebrania sobie życia to wieczna sinusoida, a fantazje o tym jak wyglądała sama śmierć, zakrawały na szczyty hipokryzji. Niby chciał od nich uciekać, żeby mogli żyć bezpiecznie, ale... tak go napełniało to, że za nim tęsknili, że był dla nich ważny...

- Teraz ty przesadzasz. Masz prawie dwa metry, nie wierzę, że żaden facet ci tego nigdy nie powiedział. To tak jakby żaden nie prosił, żebyś usiadła mu na mordzie. - Odstawił tę szklankę na blat. Mogło też być tak, że Thoran podrywał wszystkich jej potencjalnych adoratorów. To by pewnie tłumaczyło, dlaczego z tak dobrym nazwiskiem pozostała starą panną. W świecie konserw używano tego określenia jako obelgi, prawda? - Uhh, gdzieś, czyli gdzie potencjalnie? Byle nie na Ścieżkach. - Nie chciał, aby jego powrót w stare strony był zwieńczony plotkami o romansie z Yaxleyem. Do diabła, Cain tam czasem pracował... A jego rodzina mogła przejść się tam z czystej ciekawości i przekazać to Alexandrowi. Głupi był, ale nie aż tak, żeby nadstawiać policzek.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#13
18.05.2024, 19:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.05.2024, 21:34 przez Geraldine Yaxley.)  

- Ta, ponoć jasnowidząca, chociaż jak dla mnie to było ciemnowidzenie... - Jak zwał, tak zwał, najważniejsze, że coś zobaczyła, może nie były to szczególnie optymistyczne wizje przyszłości, ale przynajmniej wiedziała, co ją czeka. Inaczej pewnie podeszłaby do tego bardziej lekkomyślnie. - Tak właściwie, to nie wiem, myślisz, że może tak być? - On zażartował, a ona potraktowała ten żart całkiem poważnie, co jeśli miał rację, jeśli to coś już ją zżerało. Zimny dreszcz przeszedł jej na samą myśl o takim przebiegu sytuacji. Póki co jednak, niczego nie była pewna, miała za mało informacji i to ją w tym wszystkim najbardziej wkurwiało, to błądzenie po omacku.

Yaxley w tym była podobna do Flynna - nie chciała zostać zapomniana. Kiedy myślała o swojej śmierci, to marzyła o tym, żeby coś ją spektakularnie wpierdoliło, chciała zginąć w walce, tyle, że w tej chwili wszystko wskazywało na to, że poza tym, że by ją to zeżarło to jeszcze by ją wyparło z myśli innych. Na to nie mogła się zgodzić, ze śmiercią pewnie jeszcze jakoś by mogła się pogodzić, ale nie z tym.

- Wolałabym, żebyś przesadzał, ale nie wiem, jak jest naprawdę, jebać to wszystko. - Widać po niej było, że błądzi, że nie ma pojęcia, co się dzieje i bardzo chce to zmienić.

- Wiesz, że za dzieciaka się ze mnie naśmiewali, później niby nie, było już inaczej, ale to te słowa zapamiętałam najbardziej, że jestem wynaturzeniem i odmieńcem. - Wytykali ją palcami, przynajmniej wtedy, gdy uczyła się w Hogwarcie, bo się jej bali. Była silniejsza od niejednego typa i mogła mu sprzedać solidną lepę na pysk. Siadanie na mordzie zignorowała, nie sądziła, że warto to komentować.

- Wiem, że on bywa w piątki w Kotle, lubi te wieczorki z muzyką na żywo, podejrzewam, że można go tam nadal spotkać. - Miała nadzieję, że chociaż tyle się nie zmieniło.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#14
20.05.2024, 16:00  ✶  
- Chuj wie, laska. Nie znamy się od wczoraj - nie zamierzał udawać specjalisty z dziedziny bestii pożerających serca niewiast, całkiem poetyckie to było, ale bardzo dalekie od jego filozofii życia - nigdy mnie nie interesowały te spirytystyczne bzdety, więc wszystko, co mówię to gdybanie człowieka muszącego brać to na chłopski rozum.

Przyszła tu pewnie, bo chciała poczuć się trochę lepiej, nikt normalny nie odkopywał takich znajomości, jak nie był już kompletnym desperatem, a on ją jeszcze dobił swoimi wymysłami... Bo to były wymysły, prawda? Z paranoi sobie to wszystko ujebał, bo był tępy, ona musiała mieć rację, bo była z tej rodziny łowców potworów. Jeżeli to nie był psotliwy poltergeist, czymże miała być taka paskudna kreatura, jak nie kolejnym potworem do odłowienia?

- W tym się akurat zgadzamy, jebać to wszystko. - Chciał unieść szklankę do toastu, ale jego kufel był przecież pusty. Odetchnął więc, nalał sobie tego ginu, gdzieś mając zalegającą na dnie pianę po piwie (tak czy siak będzie to smakowało obrzydliwie), a potem dodał jakieś pokrzepiające słowo. - A twoi koledzy z Hogwartu pewnie musieli dojrzeć do docenienia tak dobrej dupy. Jesteś totalnie, zajebiście hot. - Stuknął się kuflem o szklankę. - Oczywiście nie tak jak moja dziewczyna. - Nie darował sobie tego żartu, ani szczeniackiego zaakcentowania słowa dziewczyna, jakby kryło się pod nim coś więcej. No i kryło. Przepraszam, ale czy ktokolwiek widział, jak wyglądali Alexander i Cain? Tak? No to wszystko powinno być jasne, dlaczego absolutnie nie potrafił przestać o nich myśleć.

- Spoko, ale co, mam zacząć wypytywać go o to w głównej sali...? - Gdzieś go trzeba było zaciągnąć na ubocze, z dala od oczu tłumu, w szczególności często imprezujących tam członków jego rodziny. - Weź... - Cmoknął ustami. Ona przecież miała dużo kasy. - Weź... wynajmij dwa pokoje. Obok siebie. I daj mi klucz do jednego, a w drugim sobie siedź i tego słuchaj. Ale ostrzegam, że jak wsadzi mi rękę do spodni, to będę się musiał na niego taktycznie zrzygać.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#15
20.05.2024, 21:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.05.2024, 21:33 przez Geraldine Yaxley.)  

- Fakt, też się chuja na tym znasz. - Stwierdziła jeszcze, bo miała świadomość, że bez sensu go o to pytać. Mogli sobie tutaj gdybać we dwójkę, kiedy żadne z nich tak naprawdę nie miało zbyt wielkiego rozeznania w temacie, o którym rozmawiali. Nie znam się, a się wypowiem, czy coś. Powinna znaleźć kogoś, kto ma o tym większą wiedzę na tematy spirytystyczne, czy chuj wie jakie.

Najgorsze było to, że naprawdę brała na poważnie te proste tłumaczenia Flynna. Nie uważała, żeby to była paranoja, a może sama zaczęła już w nią wpadać? Gdyby to był zwyczajny potwór, to już dawno by go wyczuła, przecież zawsze wyczuwała potwory, jej zmysły nigdy się nie myliły, dlaczego więc nie reagowały wtedy w nocy, gdy to coś na niej siedziało, może przez to, że był to sen? Po raz kolejny, było to tylko gdybanie.

Uśmiechnęła się słysząc jego komentarz. Nie wiedzieć czemu naprawdę wydawało jej się, że jest z nią szczery, w ogóle nie zakładała, że ktoś taki jak on może chcieć ją okłamywać, bo po co? Nie miał w tym żadnego celu. Edge zawsze mówił i robił to na co miał ochotę, no prawie zawsze (gdy nie było nad nim tej okropnej Fontaine). - Na pewno trudno dorównać twojej dziewczynie, nie zamierzam nawet z nią konkurować w tej dziedzinie. - Dodała jeszcze lekko, chociaż zastanawiała się o co mu chodzi, że się tak tym chwali, że jakąś ma. Co to musiała być za typiara, że ciągle o niej mówi.

- Nie, nie, nie, jeszcze ktoś was usłyszy, to bez sensu. - Bardzo dobrze, że zwrócił też na to uwagę. Musieli to rozwiązać inaczej.

- Jasne, rzygaj na niego dowoli, nie krępuj się. - Dodała jeszcze. - W takim wypadku widzimy się w jutro, znaczy ty widzisz się z nim, będę pokój obok. Zostawię ci jeszcze notkę, czy udało mi się wszystko załatwić. Dzięki wielkie Crow, na pewno ci się za to odwdzięczę. Muszę spadać. - Dodała jeszcze, nim wstała dopiła swój gin, po czym ruszyła w kierunku drzwi.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (3638), The Edge (2957)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa