Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Szukała odpowiedzi na to, co działo się w jej życiu w różnych miejscach. Prosiła naprawdę wiele osób o pomoc. Nie było to dla niej łatwe, bo nie przywykła do tego. W akcie desperacji odezwała się również do Morpheusa Longbottoma. Wujka Erika, którego poznała kiedyś dosyć blisko, chociaż poznała to może zbyt dużo powiedziane. Nie miała oporu, żeby do niego napisać, nie czuła, żeby zrobiło się między nimi niezręcznie po tym, co kiedyś się między nimi wydarzyło. W końcu byli dorośli.
Liczyło się to, że jego wiedza może jej pomóc. Wierzyła, że da jej jakieś odpowiedzi.
Na miejsce spotkania wybrała Wiwernę, nie wiedzieć czemu ostatnio tak często się tu pojawiała. Nokturn nie był najprzyjemniejszym miejscem, jednak wydawało jej się, że zapewniał dyskrecję, a tej potrzebowała, mogło być to nawet złudne uczucie bezpieczeństwa, ale to jej wystarczało.
Jeszcze w domu przygotowała sobie to, co chciała pokazać Morpheusowi. Runy, które jej brat miał na plecach... zapamiętała je, jednak nie znała się w ogóle na tej dziedzinie. Narysowała więc to wszystko na kartce, którą wsadziła do kieszeni swojej długiej spódnicy. Nigdy jakoś specjalnie nie zwracała uwagi na ten tatuaż, nie zastanawiała się nad jego znaczeniem, ale teraz każdy szczegół mógł okazać się być istotny w sprawie. Sama nie wiedziała, co właściwie się dzieje, ale sprawy zaczęły się komplikować, szczególnie po tym, jak Thoran rzucił urok na Florence. Nie mogła dopuścić, żeby to się powtórzyło. Do tego dochodziło powątpiewanie w jasność jej umysłu, musiała się upewnić, że nie zwariowała.
Nieco staranniej podeszła również tego wieczora do swojego wyglądu. Nie wiedzieć czemu, nie chciała, żeby Morpheus widział ją w nie najlepszym stanie. Wybrała nawet spódnicę, chociaż nie robiła tego często i jasnozieloną koszulę, wyglądała całkiem elegancko, jak na siebie. Nawet włosy rozpuściła, co robiła naprawdę rzadko.
Pojawiła się w Wiwernie punktualnie, nie miała w zwyczaju się spóźniać. Nim wybrała odpowiedni stolik podeszła do baru i poprosiła o butelkę najdroższej whisky, jaką tutaj mieli. Nie ma się co oszukiwać, to na pewno smakowało jak szczyny, ale robiła co w swojej mocy, aby umilić im to spotkanie. Wybrała miejsce i czekała, aż Longbottom się tutaj pojawi, wsadziła sobie papierosa w usta, żeby mieć się czym zająć podczas tego oczekiwania.