Propozycji Philipa... była po prostu kolejną propozycją, odnoście której Celine nie przykładała większej wagi. Ile takich zdarzyło jej się w życiu usłyszeć? Ludzie różne rzeczy gadali. Delacour często zaś, w reakcji na to co gadali, zwyczajnie się uśmiechała. Uśmiechała poniekąd tak pobłażliwie.
- Jeśli nadarzy się ku temu okazja, to bardzo chętnie. - odpowiedziała. Tym samym nie odmawiała, ani też na nic się nie zgadzała. Nie umawiała z Philipem. Będzie co będzie. Będzie dokładnie to, co przyniesie los. Na co pozwolą okoliczności. Nie to, że na wycieczkę do Bordeaux nie zamierzała się zgadzać, po prostu niczego nie robiła ot tak. W jej życiu niewiele było miejsca na impulsy. Na porywczość. Wszystko było podporządkowane karierze muzycznej. Od niej zależne. Czy czasami ją to męczyło? Oczywiście, że tak. Czy chciała cokolwiek zmienić? Tutaj miałaby problem z tym, żeby udzielić odpowiedzi.
Zwłaszcza odpowiedzi jednoznacznej.
Zaskoczona pytaniem dotyczącym końca kariery, przez chwilę po prostu przyglądała się Philipowi. Zanim cokolwiek na to odpowiedziała, upiła łyk czy dwa wina. Nie śpieszyła się z niczym. Zamiast tego zastanawiała się nad tym, o co Nott właśnie pytał. O co konkretnie mu w tym przypadku chodziło.
- Skąd to pytanie? - wreszcie padło z jej strony.
Ich kariery, owszem, znacząco się od siebie różniły. Sportowcy mieli ograniczony czas przydatności. Muzycy? Cóż, niektórzy najpewniej stwierdziliby, że wyglądało to tak samo. Po prostu ten czas był znacznie dłuższy. Z tego też względu Celine nie myślała o tym zbyt wiele. Nie myślała o tym w ogóle? Dla niej był to wciąż temat bardzo odległy. Mało istotny. Poza tym potrzebowała czuć, że ludzie ją zauważają. Potrzebowała czuć, że ją podziwiają. Może nawet uwielbiają? Kto wie - może w jakiejś mierze wynikało to z jej natury? Z tego, iż była po części wiłą?
Nie podzieliła się żadną z tych myśli. Czekała zamiast tego na jego odpowiedź. Na to, co miał do powiedzenia. Na to czym, być może, chciał się z nią przy tej okazji zwyczajnie podzielić. Ludzie czasem potrzebowali, żeby ktoś ich wysłuchał. Celine zaś nie miała z tym większego problemu. Robiła to chętnie.
- W takim razie możemy wrócić do tematu za kilka dni, kiedy wszystko uda nam się sprawdzić. - zasugerowała, w kontekście potencjalnych wakacji. Temat tym samym chwilowo ucinając. Będą mogli do niego wrócić. W odpowiednim czasie. W odpowiednich do tego okolicznościach. O ile tylko obydwoje będą tym jeszcze zainteresowani. Z tym bowiem mogło być różnie. Czasem bowiem rzeczy zmieniały się z chwili na chwilę; z minuty na minutę. Tak to już na tym świecie działało.