• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Reszta świata i wszechświata v
1 2 Dalej »
[11.08.72, Włochy] 50 twarzy Kelly

[11.08.72, Włochy] 50 twarzy Kelly
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#21
17.07.2024, 09:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.07.2024, 09:20 przez Charlotte Kelly.)  
Może była to krew Parkinsonów, płynąca w jej żyłach, i to że prawdziwe wiedźmy nie płonęły, a może to, że gdyby Charlotte nie spotkała na swojej drodze paru konkretnych osób, miałaby szansę zostać rasową socjopatką, ale uważała, że nie ma takiego problemu, którego nie da się załatwić za pomocą mniejszego albo większego pożaru.
– Powiedziałabym, że za czasów imperium rzymskiego domagałabym się purpury cesarzowej, ale były zbyt uzależnione od swoich mężów – oświadczyła Charlotte, była jednak wyraźnie zadowolona z otrzymywanych kompletów, i biorąc pod uwagę sytuację: był to chyba kolejny dowód na to, że jej umysł nie działał normalnie. Na całe szczęście, umysł Jonathana też nie działał normalnie i dzięki temu doskonale potrafili się dogadać. Trzeba przyznać, że swojego męża Charlotte czasem przerażała, a przecież przez większość życia z nim głównie zajmowała się dziećmi i nie miała czasu na żadne specjalne wyskoki.
– Czerwony, oczywiście – westchnęła, sięgając po różdżkę i otwierając za jej pomocą drzwi, i zmusić zaklęciem wóz do uruchomienia się, by potem wpakować się na siedzenie kierowcy. – Zapnij pasy, Bezpieczeństwo przede wszystkim. Ja kieruję, ty otwierasz drzwi. I bramę, jeśli nie chcesz, żebyśmy wjechali w nią z pełną prędkością…
To była ta łatwa część planu. Trudna polegała na tym, że chociaż jeździła samochodem parę razy z Nedem, a ten nawet pokazywał jej, jak prowadzić, z Charlotte kierowca był żaden. A chociaż samo ruszenie i kręcenie kierownicą było dość instynktowne, nawet dziecko dałoby radę – w USA w końcu dość regularnie chwytano na przykład dziesięciolatka za kierownicą… - to już prawdziwe prowadzenie wymagało nieco większych umiejętności niż te, które posiadała Charlotte.
Skupiona na samochodzie nie zwracała już uwagi na rozmowę Jonathana i ducha, niezbyt zainteresowana tak naprawdę godnym pochówkiem, rodziną zmarłego ani tym, by ten odnalazł wreszcie spokój. Zamierzała złożyć parę anonimowych doniesień głównie dlatego, że pan Massimo ją wkurwił, nie z dobroci serca czy obywatelskiego obowiązku.
Nacisnęła pedał gazu i samochód najpierw się zakrztusił, a potem ruszył z piskiem opon. Charotte urwała lusterko jednego z zaparkowanych samochodów (sądząc po tym, że był to mercedes, ich domniemany, olbrzymi dług za zniszczenie lustra właśnie urósł o kolejne kilka tysięcy), przerysowała auto, którym jechali o drzwi garażowe, i wyjechała na podjazd. Skręt wykonała dość gwałtownie, niemalże w miejscu, tuż przed autem zaparkowanym przez posiadłością, w takim stylu, że ktoś patrząc na to mógłby pomyśleć, że Charlotte jest prawdziwą mistrzynią kierownicy… kiedy w istocie manewr miał wypaść dużo spokojniej i zupełnie inaczej, ale przecież liczy się efekt, prawda?
Wyraz twarzy miała skupiony, niewzruszony. Mimo tego, że gdy ruszyła w pełnym gazie na bramę (wierząc, że Jonathan otworzy ją na czas, a jak nie, trudno, staranuje się nią), z posiadłości wypadło dwóch mężczyzn. Że gdzieś z jednego z okien za nimi dał się widzieć dym – ogień musiał się rozprzestrzenić na sąsiednie pomieszczenie wobec tego tajnego pokoju. I że nie miała pojęcia, co właściwie robi.
Może nie płonęła, bo w żyłach miała lód.
Naprawdę mieli koszmarne szczęście, że gdy już wyjechali z samej posiadłości, z dużą prędkością, a Charlotte znów skręciła (zarzuciło nimi nieco, bo zawadziła przy tym o krawężnik) akurat nikt z gości hotelowych nie wybrał się w tę stronę na spacer.
– To jednak jak z jazdą na rowerze, raz się nauczysz, nie zapominasz – oświadczyła Charlotte lekko, kiedy właśnie totalnie zapomniała szczegóły tamtej lekcji z mężem, a poza tym nigdy w życiu nie wsiadła na rower.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#22
17.07.2024, 19:11  ✶  

Było coś absolutnie abstrakcyjnego w tym, że coś na pewno płonęło, do nich mieli zacząć zaraz strzelać, kto wie czy ich nie dopadną, a Charlotte prosiła go o to, aby zapiął pasy. Co też oczywiście od razu bardzo posłusznie zrobił, gdy już otworzył drzwi do garażu. I całe szczęście, że nie miał z tym żadnego problemu, bo głupio by było rozbić się na samych początku tej ucieczki.
Jonathan jeszcze pomachał do ducha po raz ostatni i ruszyli czyniąc przy tym już od razu szkody.
– Oh, załatwiliśmy dzisiaj już dwa lustra. Ile to było lat nieszczęścia według niektórych przesądów – spytał, udając, że bawi się absolutnie świetnie i ani trochę się nie stresuje, a te wszystkie gwałtowne skręty, jedynie napędzają go dalszym entuzjazmem. To znaczy, rzeczywiście bawił się świetnie, ale jednak kilka razy zastanawiał się, czy aby to nie będzie jednak ich koniec. Ale przynajmniej otworzył bramę!
– Dawaj, dawaj, dawaj! – wykrzyczał zachęcająco, kiedy już wyjechali przez bramę i nikogo nie potrącili na zakręcie. – Radzisz sobie świetnie!
Za nimi słychać było jakieś krzyki, zmniejszające się sylwetki również ruszyły do garażu, a to wszystko na tle dymu. Ha! I dobrze tak temu mafiozie! I tak się kończą niezdrowe obsesję! Zaraz... A co jeśli komuś coś się stało? Co z gośćmi restauracji, którzy... Nie. Na pewno wszystko było dobrze. Ogień przecież utworzył się w odosobnionej części domu.
– Może powinniśmy ci w takim razie kupić jeden na urodziny? Tylko do popisywania się – powiedział, pół żartem, pół serio, bo jak bardzo nie uwielbiałby Charlotte i jak bardzo nie byłby pełen podziwu do jej zdolności, to obawiałby się, że gdyby wypuścić ją na mugolskie ulice, zrobiłaby lepszą i szybszą robotę niż Śmierciożercy. Przyjrzał się z uśmiechem jej poważnej minie. To z jakim skupieniem obecnie kierowała, nie zważając na wszystko... To jak jej idealna fryzura wciąż wyglądała idealnie, jakby Charlotte nie robiła nic takiego... O tym zdecydowanie można by było napisać nie jeden poemat. Zmarszczył brwi. – Co to za czerwone światełko się pali?
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#23
18.07.2024, 11:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.07.2024, 11:58 przez Charlotte Kelly.)  
– Oczywiście, że radzę sobie świetnie, jak zawsze… spróbujesz zamknąć tę bramę? – zasugerowała Charlotte, by postarał się walnąć zaklęciem zamykającym ją, bo musiała niechętnie przyznać, że chociaż tak cudownie sobie radziła, i kto przejmowałby się tym lusterkiem, i tym zarysowanym lakierem, i że coś trzasnęło przy tym krawężniku, to jednak mugole w mugolskich autach mogą radzić sobie lepiej. – Nie przejmuj się, ten przesąd zakłada, że stłuczenie lustra niszczy ci duszę, a ona odbudowuje się po siedmiu latach. Jestem wściekle pewna, że moja dusza jest dostatecznie zepsuta, by nie przejmować się jakimiś tam lustrami… Hm, dobrze, że nie zameldowaliśmy się pod prawdziwym nazwiskiem…
Głównie dlatego, że w mugolskim świecie nie istnieli i trzeba było paru zaklęć, bo czarodziejskich dokumentów nikt by tu przecież nie uznał. Zerknęła szybko na wsteczne lusterko, nikt jeszcze ich nie gonił, ale była pewna, że to nastąpi zaraz… Ciekawiło ją, czy willa spłonie – na szczęście faktycznie była osobna wobec hotelu, więc gościom nic nie groziło.
A Massimo… pieprzyć Massimo.
– Och… To oczywiste, Johny. To czerwony samochód, więc pali się czerwone światełko – pouczyła z mądrą miną, a potem znowu nimi zarzuciło, kiedy skręciła, wyjeżdżając wreszcie poza hotelowy teren. Całe szczęście, bo czerwone światełko chyba jednak świadczyło o tym, że coś jest nie tak: coś trzasnęło, Charlotte wpadła w poślizg, i ledwo wyhamowała: samochód zjechał na poboczne, maska została zarysowana przez krzewy i naprawdę niewiele brakowało, a mogliby wypaść z drogi i spaść dalej, za klifu.
Serce biło jej szaleńczo, trochę dlatego, że to było naprawdę zabawne, a Charlotte nie cierpiała nudy, a trochę dlatego, że odrobina strachu dała radę wreszcie przebić się przez adrenalinę. Bo wbrew pozorom doskonale pamiętała, że jej mąż zginął w wypadku. Odetchnęła jednak, poprawiła sukienkę i odpięła pasy.
– W porządku, randka ze Ślizgonem nie byłaby zabawniejsza – oświadczyła, ani myśląc dać po sobie poznać, że jest wytrącona z równowagi. – Trzeba się chyba teleportować i bardzo szybko zabrać nasze rzeczy… Ach tak. Zaraz. Obowiązkowy element zakończenia randki – przypomniała sobie, gdy już sięgała po torebkę i pochyliła się, by ucałować Jonathana prosto w usta. – Świetna zabawa – dorzuciła, i widząc we wstecznym lusterku, że na ulicę właśnie wyjechało pierwsze z zapewne kilku aut, w których ich goniono, znikła z cichym trzaskiem.

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#24
18.07.2024, 20:54  ✶  

Jonathan odwrócił się w samochodzie i jednym wprawnym gestem, no dobrze dwoma, zamknał bramkę.
– Oh jestem przekonany, że twoja prawdziwa dusza mimo wszystko ma się całkiem dobrze i jest tylko schowana gdzieś głęboko w kostiumie tej zepsutej duszy – odpowiedział, próbując założyć sobie ręce pod głowę, ale jednak znowu szarpnęło i Selwyn szybko zrezygnował z tego pomysłu.
Jonathan zmarszczył brwi, będąc wręcz prawie pewnym, że czymkolwiek było to czerwone światełko, nie oznaczało jedynie koloru auta, ale nie zdążył podzielić się z nią tą jakże wspaniałomyślną rozkminą, bo oto samochód niemal postanowił ich zabić i było to chyba nawet nieco za dużo adrenaliny, jak dla niego. Bo czym innym było bawić się w ten sposób w jakimś magicznym pojeździe, a czym innym rozbijać się w mugolskim samochodzie, o którego działaniu nic niemal nie wiedział.
Serce biło mu jak oszalałe. Ale żyli. Z twarzy i tak nie schodził mu uśmiech. W sumie to było fajnie i już miał powiedzieć o tym Charlotte swoim typowym luźnym tonem, gdy nagle ta postanowiła zrobić coś nieoczekiwanego.
Jonathan zamrugał oczami raz, a potem drugi, gdy czarownica nagle się deportowała i pewnie siedziałby tak jeszcze długo, zastanawiając się czy dalej czuje jej usta na swoich czy tylko mu się zdaje, gdyby nie to, że trochę ich goniono.
Selwyn szybko zniknął z uśmiechem na ustach, pozostawiając rozwalone auto na rzecz ich apartamenty, składającego się z dwóch osobnych pokoi i salonu. Wreszcie spokój, a przynajmniej spokój wokół niego, bo w głowie właśnie wybuchł mu kolejny pożar.
Spojrzał na Charlotte. Czy ona właśnie... Czy on mógłby? A gdyby tak... Przyjaźnili się. Czy naprawdę teraz to on powinien przekroczyć granicę wyznaczoną przez ten fakt?
Z wciąż szybko bijący sercem podszedł do czarownicy i gnany resztkami adrenaliny i chęcią zapomnienia o wszystkich innych problemach po prostu oddał pocałunek.
Evil Queen
Kill them with success and bury them with a smile
Ma jasne włosy, jasne oczy i 177 centymetrów wzrostu. Chętnie chodzi w butach na obcasach, mimo wysokiego wzrostu. Potrafi uśmiechać się bardzo pięknie i ciepło, ale zwykle uśmiech ten jest absolutnie fałszywy.

Charlotte Kelly
#25
19.07.2024, 08:32  ✶  
Charlotte była kobietą łatwo ulegającą własnym kaprysom i jak na naukowca, to poza mrokiem Komnaty Śmierci, rzadko myślącą o konsekwencjach swoich działań, a i do wielu rzeczy podchodziła dość lekko. Nie przywiązywała więc wielkiej wagi do tego, że go pocałowała i zrobiła to bez momentu namysłu, ot pod wpływem chwili, zupełnie się na tym nie zastanawiając. A znikła nie tyleż w ucieczce przed nim – Charlotte naprawdę chyba nigdy w życiu nie była zakłopotana, może poza tym jednym jedynym dniem z młodości, kiedy doprowadziła koleżankę do załamania nerwowego, wcale tego nie planując – ile dlatego że niekoniecznie chciała zostać postrzelona mugolską kulą.
Dopiero gdy Jonathan Selwyn też się teleportował i znów ją pocałował, przeszło jej tam gdzieś przez myśl, że może narobiła trochę kłopotów – tak jak wtedy, kiedy tamta biedna dziewczynka płakała i powtarzała, że chce umrzeć. To znaczy teraz Charlotte wcale nie chciała umrzeć, i Jonathan też tego chyba nie planował (inaczej pewnie zostałby w tym wozie, że już lepiej umierać niż znowu z nią się spotkać), ale to był jej przyjaciel. Jak na większość ludzi (no dobrze, może właściwie wszystkich ludzi, z wyjątkami, które mogłaby policzyć na palcach) mogła mieć absolutnie wyrąbane, i nie przejęłaby się całowaniem nikogo innego – premiera, kelnera, mafioza, ministra magii albo sklepikarza – o tyle na niego nie.
Ponieważ jednak dobry pocałunek należy doceniać, Charlotte postanowiła postąpić tutaj jak Scarlett, i pomartwić się tym jutro, a teraz po prostu sięgnęła dłonią do jego karku i też go pocałowała. I gdy się odsunęła wreszcie, omal się nie roześmiała, na nagłą myśl, że och: gdyby teraz widziała ich jej matka!
– Bardzo miła randka – oświadczyła, cofając rękę. – A teraz musimy się chyba szybko spakować, zanim przyjdą nas zabić. Nie ma mowy, żebym zostawiła tutaj moją ulubioną sukienkę od Rosierów.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#26
19.07.2024, 16:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.07.2024, 16:35 przez Jonathan Selwyn.)  

Możliwe, że to był ten moment, gdy zrobił coś głupiego pierwszy raz od naprawdę długiego czasu, a przynajmniej od początku sierpnia. No bo tak, gdy podpalał tę przeklętą różę na weselu u Blacków mógł sobie najwyżej nieco przypalić brwi. Gdy postanowił iść dzisiaj za tym duchem, najwyżej mogli go nieco zranić, bo przecież na pewno by go nie postrzelono był na to zbyt zwinny i zdolny. A tu? Tu chodziło o ich przyjaźń tak szalenie dla niego ważną, ale potencjalne konsekwencje jeszcze nie do końca to do niego docierały
Nie w tym momencie. Nie gdy Charlotte odwzajemniła pocałunek, a on w odpowiedzi objął ja w tali, nie myśląc o tym, jak będzie panikował jutro, gdy pomyśli o tym wszystkim na spokojnie.
Teraz po prostu cieszył się, że pośród tego całego chaosu spowodowanego obsesjami, strzelaninami i niechcianymi listami był teraz tutaj przy niej. Tej czarownicy, która jeszcze chwilę temu prowadziła samochód uciekając przed kulami. I jak jej nie podziwiać?
Wreszcie odsunęli się od siebie i dopiero wtedy jego mózg zacząć bić na alarm spowodowany tym, że Jonathan nie miał pojęcia co powiedzieć. A to nigdy nie był dobry znak.
Jutro. Będzie się tym martwić jutro. Teraz musieli się spakować.
Przeczesał palcami włosy i odsunął się nieco ogarniając pomieszczenie wzrokiem, a potem posłał czarownicy swój typowy uśmiech, jakby nic się właśnie nie stało.
– Z Krukonem, lub Puchonem też nie byłoby tak zabawnie – powiedział tylko, a potem ruszył do swojego pokoju by się spakować, nie przestając się przy tym uśmiechać.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (4404), Charlotte Kelly (5727)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa