• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[09.08.1972] Sorrows, sorrows, prayers

[09.08.1972] Sorrows, sorrows, prayers
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#11
12.10.2024, 00:56  ✶  
- Och, rzeczywiście - przyznała, przypominając sobie mityczną imienniczkę dziewczyny. - Ale mam nadzieję, że twoja mama miewa się dobrze? - Nie wiedziała, czemu zadała to pytanie na głos. Znaczy... Wiedziała, że wywodziło się to z troski, ale kiedy słowa dotarły uszu, Scylla miała wrażenie, że popełniła faux-pas, sugerując, że Electra mogłaby cokolwiek złego swojej rodzicielce wyrządzić.

Ruszyła dalej ścieżką, słuchając Electry i jej nieskrępowanego podejścia do życia. Było w tym coś pociągającego, coś, czego Scylla nie znała. Electra żyła w teraźniejszości, skacząc między nowymi doświadczeniami jak motyl. Ona sama, przeciwnie, miała wrażenie, że żyje na pograniczu, z jednym okiem utkwionym w tym, co było, a drugim w tym, co jeszcze mogło się wydarzyć. Może właśnie dlatego czuła się teraz trochę obco - nie dlatego, że Electra była inna, ale dlatego, że Scylla nie wiedziała, jak wejść w taki świat, gdzie wszystko wydaje się możliwe, a przeszłość nie rzuca cienia na każdą decyzję.

Kiedy Electra zapytała wprost o trzecie oko, Scylla przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się, jak wiele powinna ujawnić. Rzadko mówiła o swoim darze - a raczej przekleństwie, jak to czasem nazywała. Zazwyczaj ludzie albo jej nie wierzyli, albo zaczynali traktować ją jak dziwadło, od którego należy trzymać się z daleka. Ale Electra była inna - otwarta, ciekawska, bez śladu osądu w głosie.

- Tak, to Trzecie Oko - odpowiedziała w końcu, spoglądając na nią kątem oka. - Widzę przyszłość, ale... Najczęściej są to urywki, enigmatyczne wskazówki złożone z symboli i ulotnych wrażeń, które bez kontekstu niewiele dla mnie znaczą. - Wolała wyjaśnić, aby Electra nie zrobiła sobie zbyt wielkich oczekiwań wobec jej skromnej osoby. Owszem, Scylla była zalewana wręcz wizjami, były jak morze podczas przypływu - przebłyski przyszłości przychodziły falami, a ona wiedziała, że się to nigdy nie skończy i nie może tego zatrzymać. Nie mogła przecież walczyć z naturą.

Zatrzymała się na chwilę, biorąc głęboki oddech, jakby próbując znaleźć właściwe słowa, by wyjaśnić, co miała na myśli.
- Nasze życia są różne, Electro. Ty żyjesz chwilą, otaczają cię ludzie, którzy cię wspierają, rodzina, przyjaciele. Możesz próbować nowych rzeczy, odkrywać świat bez większych obciążeń. Ja… - Scylla zamilkła, po czym uśmiechnęła się gorzko. - Ja przez większość czasu żyję w cieniu przeszłości, wiedząc więcej, niż czasem chciałabym wiedzieć. - Spuściła wzrok, odgarniając włosy z twarzy.

Widząc entuzjazm Electry na myśl o przepowiedni, Scylla nie mogła powstrzymać lekko rozbawionego uśmiechu, nawet jeśli nieznanego pochodzenia melancholia wciąż przepełniała jej ciało. Było coś ujmującego w tej ekscytacji, jakby dziewczyna przed nią nie zdawała sobie sprawy z ciężaru jej daru. Ale Scylla wiedziała, że ten dar mógłby być zarówno przekleństwem, jak i błogosławieństwem.

- Mhm - przytaknęła cicho, jakby to nie była wcale wielka przysługa, ale zanim zdążyła odpowiedzieć na propozycję dotyczącą żuków, teraźniejszość stała się jedynie echem przyszłości.

Oczy Scylli zaszły mgłą; widać było, że przez kilka długich chwil była przy Electrze jedynie ciałem, a duch przedzierał się przez meandry tego, co ma dopiero nadejść. Było w Greybackównie teraz coś nieswojego, jakby była skorupą pozbawioną człowieczej esencji, jedynie naczyniem, które niebawem napełni siła wyższa.
- Nie znajdzie miłości, ale ta miłość znajdzie jego. Niespodziewanie - powiedziała, nadal patrząc gdzieś w przestrzeń, gdzieś daleko poza Electrę. Dłoń Scylli nagle ruszyła się i złapała dziewczynę za nadgarstek, jakby w ostrzeżeniu. - Ale tym razem musi się pilnować, uważać na słońce. Już raz zbliżył się za mocno i go sparzyło. - Cichy, ale pełen przejęcia głos pomknął tuż przy uchu Prewettówny, bo Scylla stanęła na palcach, by upewnić się, że na pewno usłyszy. Że weźmie to sobie do serca.

Wtem zamrugała kilkukrotnie, jakby wracając wzrokiem na plan ziemski i rozejrzała się w popłochu dookoła siebie, ewidentnie chcąc się upewnić, że nadal znajduje się w tym samym miejscu. Zerknęła przelotnie na Electrę, a potem zrozumiała, co właśnie zaszło. Puściła jej nadgarstek jakby to ona była poparzona.
- Przepraszam, to było nagłe - zmarszczyła brwi mówiąc to, uciekła spojrzeniem gdzieś daleko, ale tym razem w pełni świadomie, wiedziona wstydem. - Chyba nie na taką przepowiednię liczyłaś - mruknęła pod nosem, a następnie podrapała się niezręcznie po karku.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
Wild Child
Savor every moment 'til she has to go
'Cause her boyfriend is the rock 'n' roll
Dość wysoka (177 cm) młoda dziewczyna z długimi, ciemnymi lokami i brązowymi oczami. Pełna energii i ubrana jak z żurnala, zwraca na siebie uwagę wszystkich wokół.

Electra Prewett
#12
14.10.2024, 00:34  ✶  
Pytanie Scylli, dotyczące stanu matki Electry, faktycznie mogłoby przez niektórych zostać uznane za niestosowne. Prewettówna jednak zinterpretowała je bardziej jako przejaw czarnego humoru i zaśmiała się z żartu towarzyszki.
— Haha, tak, miewa się dobrze. Jeśli coś miałoby spowodować jej śmierć, to prędzej choroba serca, a nie ja... — mówiąc to, spochmurniała. Wolała nie myśleć o tym, że bez regularnie zażywanych eliksirów, słabe serce Elise mogłoby nie wytrzymać. Zresztą, z Basilem było tak samo. Jej głupi brat musiał chyba lubić ryzyko, skoro mimo choroby genetycznej, zdecydował się na męczący zawód uzdrowiciela. Dziewczyna pokręciła głową, próbując otrząsnąć się z tych negatywnych myśli. Nastrój w tym lesie i tak był wystarczająco przygnębiający.
Kiwała głową, słuchając wyjaśnień Greyback, o tym, jak dokładnie działał dar dziewczyny.
— Hmm, rozumiem. Znaczy, pewnie nie do końca rozumiem, ale się domyślam. — wiedziała, że nawet Florence trafiały się niekontrolowane wizje, których znaczenia kuzynka nie zawsze potrafiła zrozumieć. Jasnowidzenie wydawało się strasznie skomplikowaną i zarazem pokręconą dziedziną. — Potrzeba chyba lat praktyki, żeby móc z łatwością odczytywać przyszłość, tak jak ten cały Dolohov na przykład. — nie kojarzyła wielu jasnowidzów, ale tego znała z artykułów w "Czarownicy".
Kiedy Scylla nagle stanęła w miejscu, Electra również się zatrzymała. Z początku nie rozumiała, do czego zmierza jej towarzyszka, ale po usłyszeniu wyznania Greyback, Prewettównie zrobiło jej się strasznie żal. Najgorsze, że nie miała zielonego pojęcia jak pomóc dziewczynie. No bo co można było zrobić, jeśli z jednej strony nawiedzały cię wizje przyszłości, a z drugiej ciągle żyłaś w cieniu przeszłości? Z tego co usłyszała, towarzyszka niestety miała rację; ich życia były zbyt różne, by mogły się w pełni zrozumieć. Electra chciała teraz przytulić Scyllę, ale biorąc pod uwagę jak krótko się znały, pewnie byłoby to dla drugiej dziewczyny bardziej krępujące niż kojące. Prewettówa zacisnęła więc tylko mocniej dłonie na trzymanej w rękach miotle.
— Ja... Nie wiem, jak mogę ci pomóc, ale... — przełknęła ślinę. Nie chciała speszyć Greyback, ale mimo wszystko, wolała też nie zostawiać jej zupełnie samej. — Ale jeśli zechcesz, żebym cokolwiek dla ciebie zrobiła, to możesz zawsze wysłać mi sowę. Serio, nie obrażę się za żadną wiadomość. Nawet jeśli mamy zupełnie inne życia to... Możemy przecież spróbować zrozumieć siebie nawzajem, prawda? — nie była pewna, czy w tym momencie jej słowa w ogóle miały sens, ale na brodę Merlina, Scylla zasługiwała na coś lepszego w życiu!
Fakt, Electra nie zdawała sobie sprawy z ciężaru daru, jakim było jasnowidzenie; stąd jej dziecinny wręcz entuzjazm. Dlatego też widok Scylli, która poniekąd opuściła teraźniejszość i zdawała się być nawiedzona przez jakiś wyższy byt, był dla niej sporym szokiem. Stała więc w osłupieniu, z oczami wielkimi jak spodki przypatrując się wieszcze. W momencie, w którym Greyback złapała ją za rękę, Prewettównę aż przeszedł dreszcz. Tak, z pewnością zapamięta te słowa. Dziewczyna zazwyczaj traktowała wróżby po prostu jako rozrywkę, ale teraz nie mogła wątpić, że usłyszała prawdziwą przepowiednię.
Kiedy Greyback już wróciła do siebie, Electra wzięła głęboki oddech, żeby ochłonąć.
— Nie musisz przepraszać. To... chyba nie masz nad tym pełnej kontroli, prawda? — starała się jakoś opanować, lecz dalej nie do końca docierało do niej, co się właśnie wydarzyło. — Szczerze mówiąc, nie wiem na co liczyłam. Chociaż jeśli "to miłość go znajdzie", wróżba brzmi raczej pozytywnie. — druga część przepowiedni była bardziej niepokojąca, ale skoro zdawała się dotyczyć działań jej brata, Prewettówna nie mogła już więcej wskórać. Tylko jedna rzecz nie miała dla niej sensu; niby kiedy Basil został poparzony przez słońce? On był przecież chorobliwie blady. Najwyraźniej była to jakaś metafora, której dziewczyna jeszcze w pełni nie zrozumiała. Uznała jednak, że zostawi interpretację wróżby na później, bo w tym momencie Scylla bardziej potrzebowała jej uwagi. — Dziękuję. — uśmiechnęła się lekko do towarzyszki.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#13
28.10.2024, 21:03  ✶  
Słysząc, jak Electra wspomina o sercowych kłopotach matki, Scylla kiwnęła głową z lekkim zrozumieniem. Często spotykała się z przypadkami, w których cienie rodzinnych obciążeń kładły się na barkach kolejnych pokoleń, sama takim była. Wyczuwała też w jej słowach odrobinę tego ciężaru, który, choć niewidoczny, nieustannie wplatał się w codzienność. Wiedziała, że dla ludzi przyzwyczajonych do życia w blasku światła nawet drobne wspomnienie o cieniach bywało trudne do zaakceptowania. Ale Scylla nie zamierzała naciskać. To nie było jej miejsce - ona sama zbyt dobrze znała smak tajemnic, które pozostawały wyłącznie dla niej.

Gdy Electra nawiązała do znajomości z Dolohovem, Scylla uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie, ile razy jako dziecko próbowała dowiedzieć się czegoś więcej o tajnikach jasnowidzenia, choć nawet rodzina nie zawsze podchodziła do jej daru z pełnym zrozumieniem. Tego typu zdolność - co było dla Scylli gorzką lekcją - częściej przyciągała sceptyków i intrygantów niż prawdziwych przyjaciół. Pomyślała, że może i Electra traktuje to jako chwilową ciekawostkę, ale jest coś w jej spojrzeniu, co sugeruje, że ta fascynacja jest prawdziwa, nawet jeśli opiera się na niepełnym zrozumieniu.

- Masz rację. Pan Dolohov to nie tylko mistrz jasnowidzenia, to też tytan praktyki i nieprzerwanej dyscypliny. Ja... wciąż uczę się żyć z własnym darem, choć czasami myślę, że to bardziej przekleństwo niż błogosławieństwo. Swoją drogą, jestem jego uczennicą - przyznała w końcu, nie brzmiąc jednak jakby chełpiła się swoim stanowiskiem.

Zatrzymała się i spojrzała na Electrę ze spokojem. Gdy po raz pierwszy wpatrzyła się w wielkie, zdumione oczy Prewettówny, Scylla czuła jakby ich spojrzenia przecięły zasłonę, która oddzielała je od siebie - odmiennych, a zarazem bliższych sobie niż mogły przypuszczać. Electra trzymała miotłę jak zaklętą, wyraźnie rozdarta między chęcią zaoferowania wsparcia a niepewnością, czy cokolwiek mogłaby zdziałać. Scylla miała wrażenie, że obie w pewnym sensie utkwiły gdzieś pomiędzy.

W końcu, gdy Electra zapewniła ją o swojej gotowości do pomocy, Scylla spojrzała na nią z mieszanką wdzięczności i wciąż falującego pod powierzchnią smutku. Jak długo minęło, odkąd ktoś otwarcie oferował jej wsparcie, niezależnie od wszystkiego? Było to uczucie dziwne i nieco dezorientujące, lecz nie odrzuciła go, a zamiast tego przyjęła ciche słowa Electry jako obietnicę.

- Dziękuję, Electro. To... jest coś, czego nie słyszę na co dzień - wyznała szczerze, choć w głosie pobrzmiewała nuta melancholii. - Nasze ścieżki może są różne, ale może właśnie dlatego możemy się od siebie czegoś nauczyć. - Uśmiechnęła się nieznacznie.

Później, gdy wróciła z otchłani wizji i zobaczyła Electrę czekającą w napięciu, nieco przytłoczoną nową świadomością, Scylla poczuła chwilowy przebłysk zrozumienia. Nie dała po sobie tego poznać, ale poczuła się... dziwnie związana z dziewczyną. Jakby łączyło ich to samo skołowanie, jakby identyczny mętlik wypełniał teraz ich głowy.

- Nie, nieszczególnie - przyznała w kwestii kontroli, choć ciężko było wyczytać, czy jest jej z tego powodu przykro, czy przywykła do takiego stanu rzeczy. - Ale wiesz... to adekwatne. Nikt nie ma nigdy pełnej kontroli nad swoim losem. To tylko wypadkowa kilku niewiadomych, łutów szczęścia i słów wypowiedzianych w mniej lub bardziej odpowiednim czasie. - Wzruszyła ramionami, nie mając zamiaru ubolewać na swoją niemocą. - Nie wiem, czy przepowiednia jest pozytywna. To że miłość go znajdzie, nie oznacza, że przyjmie ją z otwartymi ramionami. Musi sam się przekonać - uśmiechnęła się, niby przepraszająco. - Przepraszam za wtargnięcie w twój dzień, powinnam wracać do pracy. Żuk najwyraźniej nie chciał być dziś przeze mnie znaleziony, więc muszę uszanować jego wybór oraz prywatność - oznajmiła, chyba żartując. Ciężko określić - nadal wyglądała na smutną.


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
Wild Child
Savor every moment 'til she has to go
'Cause her boyfriend is the rock 'n' roll
Dość wysoka (177 cm) młoda dziewczyna z długimi, ciemnymi lokami i brązowymi oczami. Pełna energii i ubrana jak z żurnala, zwraca na siebie uwagę wszystkich wokół.

Electra Prewett
#14
01.11.2024, 01:09  ✶  
W zasadniczo pozbawionym zmartwień życiu Electry, wszelkie "cienie" stawały się jeszcze bardziej wyraziste. Zwłaszcza, jeśli tym "cieniem" była świadomość, że jej matka i brat mogą umrzeć w każdej chwili. Może to z tego powodu Prewettówna wolała skupić się na teraźniejszości zamiast zamartwiać się tym, co przyniesie przyszłość.
Fascynacja w oczach dziewczyny faktycznie była prawdziwa. Nawet jeśli Electra nie miała zielonego pojęcia o jasnowidzeniu, to nie uważała Scylli za dziwadło. Ta tolerancja wynikała nie tylko z pokrewieństwa z obdarzonymi Trzecim Okiem Bulstrode'ami, ale też z doświadczeń Prewettówny w niemagicznym Londynie. Przekonała się wtedy, że to właśnie osoby uznawane za dziwaków albo po prostu niewpasowujące się w ramy społeczne, mają do opowiedzenia najciekawsze historie.
— O wow, serio? — nie spodziewała się, że Greyback miała powiązania z taką szychą. Dziewczyna musiała być naprawdę obiecującą wieszczką. — W takim razie nie mogłabyś chyba być pod lepszą opieką.
Odetchnęła z ulgą, kiedy towarzyszka nie odrzuciła propozycji pomocy, ale jednocześnie poczuła ukłucie w sercu, słysząc jej odpowiedź. "To jest coś, czego nie słyszę na co dzień." Na brodę Merlina, jak zła była sytuacja Scylli? Czy miała w swoim otoczeniu kogokolwiek, kto by o nią dbał? Sama ta myśl przerażała Electrę.
— Tak, też tak uważam. — spróbowała odwzajemnić uśmiech. Rozmawiając z Greyback czuła się, jak gdyby obie podróżowały pociągami jadącymi w przeciwnych kierunkach, które na chwilę zatrzymały się na tej samej stacji. Po tym krótkim spotkaniu każda z nich wróci do swojego życia i istniało małe prawdopodobieństwo, że kiedykolwiek jeszcze się zobaczą. Ale mimo to Prewettówna nie chciała tracić kontaktu z nowopoznaną koleżanką. Zamierzała też dotrzymać słowa i być do dyspozycji towarzyszki, gdyby ta potrzebowała kiedyś pomocy.
— Masz rację, że brzmi to adekwatnie, ale wciąż jest to dość... niepokojące. — Electra nie miała do tej pory tak bezpośredniej styczności z wizjami, a to, co właśnie zobaczyła, trochę napawało ją lękiem. Nie chodziło jednak o samą jasnowidzkę, a raczej o świadomość, że nikt nie ma wpływu na swój los. Jakaś część dziewczyny nawet nie chciała w to uwierzyć, chociaż nie wątpiła w zdolności Scylli.
— Ta, zobaczymy, jaka będzie jego reakcja. Ale jestem dobrej myśli. — mówiąc to, kąciki jej ust się uniosły. W tamtym momencie Prewettówna była absolutnie przekonana, że znajdą na wieczorku singli idealną dziewczynę dla Basila. Nie zdawała sobie sprawy, że w rzeczywistości przepowiednia dotyczyła jej drugiego brata, a spotkanie Icarusa z dawną miłością miało skończyć się niezbyt przyjemnie.
— Nie wtargnęłaś w mój dzień; to ja spadłam z miotły w twojej okolicy. A może los chciał, żebym cię teraz znalazła? — zastanowiła się na głos. Czyżby wszystko, co do tej pory zrobiła, było zaplanowane przez jakiś wyższy byt? — Wcześniej mówiłam serio, że mogę ci pomóc z szukaniem żuka. Ale jeśli już nie chcesz, możemy razem teleportować się do Londynu. — wyciągnęła rękę w stronę towarzyszki.
nefelibata
oh, how can we atone
for the secrets
we've been shown?
Specyficzna, nieco dziwna, filigranowa panienka z jeszcze ciekawszą fryzurą - z przodu, po obu stronach twarzy, dwa dłuższe pasma opadają na wysokość obojczyków, natomiast reszta brązowych włosów sięga nieco dalej niż broda. Mierzy niewiele ponad metr sześćdziesiąt, co najwyżej parę centymetrów, czym bardzo kontrastuje z resztą rodzeństwa. Posiada duże sarnie oczy, patrzące na świat z naiwnością dziecka - tak jakby wzrok uciekał gdzieś dalej, hen poza horyzont. Ubiera się dziewczęco, próbuje być elegancka, ale żyje skromnie - zwykle można spotkać ją we wszelakich sweterkach, spódnicach i sukienkach w kratę, które utrzymuje w palecie wszelakich odcieni brązu i beżu. Uwielbia motywy nawiązujące do natury, nadruki z kwiatkami, grzybami i liśćmi.

Scylla Greyback
#15
30.11.2024, 01:57  ✶  
Scylla, która do tej pory słuchała Electry z pozornym spokojem, zmrużyła lekko oczy, gdy Prewettówna wspomniała o możliwości teleportacji do Londynu. Słowa dziewczyny odbiły się echem w jej myślach, jakby były czymś więcej niż zwykłą propozycją. Los chciał, żebym cię teraz znalazła. Czy rzeczywiście mogło tak być? Czy świat, który wydawał się pełen chaosu i przypadkowości, mógł mieć ukryty porządek?

- Może rzeczywiście jest w tym jakiś sens - mruknęła, z nutą sceptycyzmu w głosie. - Ale jeśli to los, to ma dość… dziwaczne poczucie humoru. - Uśmiechnęła się krzywo, choć było w tym więcej goryczy niż faktycznej wesołości. Nie była typem osoby, która wierzyłaby, że cokolwiek dzieje się dla jej dobra. Los, jakikolwiek by nie był, miał wobec niej inne plany.

Wyciągnięta ręka Electry wydawała się nieco zawieszona w powietrzu, czekając na odpowiedź. Scylla spojrzała na nią, jakby zastanawiając się, czy przyjęcie tej drobnej oferty pomocy nie będzie kolejnym dowodem na to, jak bardzo różnią się ich światy. Electra była jak światło w tej całej szarości - żywa, otwarta, pełna energii. A Scylla? Jak cień, zawsze tuż obok, ale nigdy w centrum.

- Wiesz… - zaczęła powoli, ważąc każde słowo. - Może i masz rację. Może to nie przypadek, że się spotkałyśmy. Ale wątpię, żebyś naprawdę chciała poznać ciężar, który niosę. - Uniosła dłoń, jakby w geście odrzucenia, ale bardziej przypominało to ochronny mur.

Na chwilę zapadła cisza. Wiatr szumiał wśród drzew, a Scylla wzięła głęboki oddech, próbując złapać równowagę między potrzebą szczerości a wewnętrzną potrzebą izolacji.

- Co do tego żuka… - podjęła w końcu, zmieniając ton na bardziej neutralny. - Chyba dam sobie z nim spokój na dzisiaj. Ale teleportacja do Londynu brzmi kusząco. - Uśmiechnęła się delikatnie, prawie przepraszająco. To było więcej, niż była w stanie zaoferować komukolwiek w tamtym momencie.

- Ale zanim pójdziemy… - dodała nagle, unosząc wzrok i skupiając spojrzenie na Electrze. - Jeśli już mówimy o losie, to powiem ci jedno. Czasem, nawet jeśli nie możemy zmienić tego, co nas czeka, możemy chociaż zdecydować, jak się z tym zmierzymy. - Jej głos był stanowczy, ale łagodny, a spojrzenie pełne cichego zrozumienia.

Nie czekając na odpowiedź, Scylla chwyciła dłoń Electry, gotowa na teleportację. Przez krótką chwilę poczuła coś, co można było nazwać przebłyskiem nadziei - ledwie zauważalnym, ale jednak. Może Electra była jednym z tych momentów w życiu, które przypominają, że nawet w cieniu można znaleźć drobne promienie światła.

Koniec sesji


i poklękli spóźnieni u niedoli swej proga
by się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Electra Prewett (3062), Scylla Greyback (3516)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa