To miał być spokojny dzień. Wyszła wcześniej z pracy, zatem powinna zdążyć ze wszystkimi zaplanowanymi rzeczami. Musiała koniecznie zahaczyć o sklep ze zwojami magicznymi, liczyła że dorwie dzisiaj coś interesującego. Dlatego właśnie skończyła nieco wcześniej, ale w Ministerstwie było bardzo spokojnie, więc nie było problemu z tym, że się urwała, tym bardziej że skończyła wszystko przed czasem. W duchu dziękowała za to, że jej matka tyle ją nauczyła, a dzięki temu mogła radzić sobie z prawdziwą magią dla czarodziejów jaką była matematyka.
Przebierała nogami na Hogsmeade, a jej wzrok przykuł przepiękny łuk z jakiejś rośliny całorocznej. Przystanęła, by przyjrzeć się dokładniej. Musiał to być cyprysik, ale nie była pewna który konkretnie. Niemniej przez swoją naturę nawet bez szczypty magii mógł być zielony nie ważne czy była to ciepła wiosna czy środek srogiej zimy. Doprawdy, roślina przyjemna dla oka. Daphne uśmiechnęła się do siebie, ale musiała wrócić do rzeczywistości, bo miała swoje plany i dość napięty harmonogram. Szkoda tylko, że kiedy miała iść dalej zamiast znanej sobie ulicy, dostrzegła wielki żywopłot. Rozejrzała się, a nuż ktoś robi jej nieśmiesznego psikusa, ale nikogo nie dostrzegła. Westchnęła w duchu, bo naprawdę nie miała ochoty bawić się w takie rzeczy.
Zaczęła iść przed siebie, ale żywopłot szybko okazał się istnym labiryntem. Na coś takiego tym bardziej nie miała czasu. Zirytowana, sięgnęła po różdżkę, może i cyprysik był odporny na zjawiska pogodowe, ale nie powinien być odporny na ogień!
- Incendio! - Rzuciła zaklęcie, by podpalić labirynt... Ale nic się nie stało. Syknęła, przyglądając się na zadane obrażenia, tylko że takich nie było. Jak to roślina może być odporna na ogień?!
Zaczęła rozglądać się uważnie po labiryncie. Jeśli magia się go nie imała, a przynajmniej nie taka, to musiał być inny sposób, żeby się stąd wydostać. Może był jakiś wzór, by się stąd wydostać. Na pewno była jakaś opcja, należało ją tylko znaleźć!
Rzut na paczu-paczu Percepcje
Sukces!