• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[wiosna 1967] Dzieci jednego ognia, Daphne & Theo

[wiosna 1967] Dzieci jednego ognia, Daphne & Theo
Hajs, hajs suko
Nasiono rzucone w suchą glebę
Drobna kobietka, z twarzy może być mylona ze starszą nastolatką. Czarne włosy sięgające do łopatek, oczy równie ciemne. Lekko oliwkowa cera pozbawiona skaz. Często wbija wzrok w określony punkt lub podłogę. Daphne mierzy zawrotne 165 centymetrów. Z głosu sprawia wrażenie nieśmiałej i niezdecydowanej.

Daphne Lestrange
#1
30.01.2025, 00:29  ✶  

Dlaczego się na to zgodziła? Powinna podziękować sobie z przeszłości, tej która uznała, że super pomysłem będzie wyjście wieczorem z Hogwartu na niewielką imprezę. Przecież powinna teraz ślęczeć w książkach, przygotowywać się do egzaminów, a nie zachowywać się jak nierozsądna panienka! To nie przystoi komuś takiemu jak Daphne! Szanowna latorośl domu Lestrange powinna dbać o nieposzlakowaną opinię, a nie włóczyć się wieczorami, co gorsza być może z szemranym towarzystwem. Nic nie było jej wiadomo o tym, żeby ktoś przeprowadzał selekcję zaproszonych, a jako że w Hogwarcie wieści szybko się roznoszą, to pewnie większość uczniów wiedziała co się święci. Dlatego tym bardziej powinna była zostać w pokoju i nie ruszać się ani na krok. Niemniej ten jeden raz wygrała w niej młodość, chęć rozerwania się, oderwania od tych nudnych ksiąg i zaznania nutki interakcji społecznych, a nuż spotka kogoś ciekawego i będzie miała co wspominać.

Kiedy dotarła na wyznaczone miejsce, miała ostatni moment żeby odwrócić się na pięcie i zwiać. Mogłaby udawać, że wcale jej tutaj nie było, że wszyscy mieli urojenia z niedożywienia czy coś tego rodzaju. Z resztą łatka nudziary w tej sytuacji byłaby świetnym wykrętem, że może to był ktoś łudząco podobny do niej. Daphne w tej chwili wzięła głęboki oddech i ruszyła w kierunku ogniska. Pewnie część osób była szczerze zaskoczona jej obecnością, nic dziwnego. Lestrange w większości przypadków trzymała się z daleka od takich wydarzeń, ale podobno raz się żyje, a chociaż raz mogłaby wyjść do ludzi i przekonać się co z tego będzie. Szybko rozpoznała parę osób, ale była grupa, którą ledwo kojarzyła z widzenia. Pewnie ktoś zawołał dzieciaki, a one chciały spędzić czas ze starszym towarzystwem. Przynajmniej tak sobie to Daphne tłumaczyła, kiedy siadała przy ognisku. Chciała się nieco ogrzać, choć nie było specjalnie zimno. Ot, wyciągnąć dłonie do płomienia, który przecież nic jej nie zrobi. Wiedziała dobrze, że ogień się jej zwyczajnie nie imał. Zawdzięczała to swojej matce, która wspominała, że wśród Parkinsonów to całkiem normalne, a jako że Matula pochodziła z tej szanownej rodziny bibliotekarzy to i Daphne odziedziczyła taki dar. Może nie należał do najbardziej spektakularnych, ale za to jedna przyczyna śmierci mniej.

Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#2
29.03.2025, 21:12  ✶  
Nie miał pojęcia dlaczego w sumie znajdował się na tej imprezie, zazwyczaj znajdował jakieś wymówki, aby nie brać w tym udziału, a przynajmniej nie siedzieć tu zbyt długo. Z jednej strony było to idealne miejsce do tego, żeby poznać wielu ludzi, jednak z drugiej strony było to dość wyczerpujące. A do tego wszystkiego znacząco zwiększało możliwość otrzymania szlabanu, jeśli tylko zasiedziało się tutaj i nie wróciło odpowiednio wcześnie do pokoju wspólnego. Ale z dzisiejszej imprezy nie mógł się wykręcić, nie powinien ostatnim razem mówić, że na następnej się pojawi bez względu na wszystko. Zdecydowanie musi lepiej dobierać słowa przy odmowach uczestniczenia w tych imprezach.
Najspokojniej paradoksalnie bywało przy ogniskach, które miały przecież służyć im za miejsce do gromadzenia, aby było cieplej. No ale w ciepłe dni, były raczej bardziej źródłem świateł niźli miejscem większych zgromadzeń.
Dlatego też kiedy dołączyła do niego nowa osoba nie zauważył jej na początku. Zajęty był wpatrywaniem się w płomienie liżące coraz bardziej czerniejące drewno i zwalczając w sobie te przemożną chęć żeby wsadzić rękę wprost w te płomienie. Dopiero po chwili zauważył, że towarzyszy mu dziewczyna, której nie kojarzył bardziej niż z widzenia. Zapewne minęli się nie raz już na korytarzu, przecież nie mieszkali w zamku od wczoraj.
- Pierwszy raz tutaj? - odezwał się nie siląc się na przedstawianie, to nie był bal czystokrwistych rodów, tylko uczniowska impreza, nie trzeba było trzymać się jakiegoś sztywnego kodeksu zachowań. Zresztą nawet gdyby trzeba było to młody Kelly by na przekór robił właśnie odwrotnie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Daphne Lestrange (353), Theo Kelly (247)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa