• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[08.09.1972] What will save us?

[08.09.1972] What will save us?
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#1
27.03.2025, 04:20  ✶  
- Felix - złapała go oburącz za ramiona, stojąc z nim twarzą w twarz i potrząsnęła nim. Nie była sama pewna po co, skoro nic przesadnie nie przeszkadzało mu w tym momencie, żeby zwrócić na nią całą swoją uwagę, ale cała ta sytuacja była tak niedorzeczna, ze zwyczajnie potrzebowała czymś lub kimś wstrząsnąć. - Felix, wiesz gdzie jest reszta?

Jakże to było ogólne pytanie, ale dla Layli zwyczajnie zbyt oczywiste wydawało się, o kogo jej chodziło. Pierwsze co zrobiła, kiedy tylko zauważyła że coś było nie tak, to sprawdzenie gdzie jest Jim. Gdziekolwiek to było, nie znajdowało się w obrębie cyrkowych wozów i namiotów. Potem pognała dalej, próbując pochwycić w międzyczasie Alexandra, który jako szef całego tego przybytku może nawet wiedział o co chodziło. Nie wiedział. Po prawdzie to nikt nie posiadał chyba takiej rzeczy, a jedyne co dochodziło do nich spoza namiotowych płócien to pełne strachu okrzyki i smród spalenizny. Edga też nigdzie nie było i nawet jeśli nie było to nic aż tak dziwnego, to bardzo chciała mieć w tym momencie pod ręką kogoś, kto chociaż był odrobinę ogarnięty.

Zamiast tego miała Felixa.

Przygryzła nerwowo wargę, nie puszczając go wciąż i wbijając w niego palce, nawet tego nieświadoma, jednocześnie znowu rozglądając się dookoła, jakby zaraz skądś miała na nią wyjść prawda objawiona. Z nieba sypał się popiół, dym unosił się ku górze i jeśli miałaby zgadywać, płonęło o wiele za dużo rzeczy. Zbyt wiele razy przerabiali w cyrku niekontrolowany zapłon, żeby teraz zwodziła ją w tej kwestii intuicja, albo chociażby nos. Właściwym jednak pytaniem było - dlaczego nic nie płonęło u nich? Próbowali zabezpieczać kolejne elementy cyrku przed popisami Jima, ale im większym chłopcem się starał tym mniej regularnie odnawiali tego typu zabezpieczenia, a materiał namiotów wcale nie był taki wytrzymały.

!Cyrk1
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
27.03.2025, 04:20  ✶  
Gdy znalazłeś się na zewnątrz, natrafiłeś na przepychankę. Jeden z pracowników cyrku szarpał się z policją, a gdy próbowałeś ich wyminąć, by lepiej zorientować się w sytuacji: ktoś cię podciął. Gdy wylądowałeś na glebie, zobaczyłeś nad sobą twarz mężczyzny, który nie dalej jak dwa dni temu awanturował się w namiocie przed występem, że go okradliście. Mylił się? A może teraz wykorzystuje zamieszanie, żeby okraść ciebie? Kątem oka dostrzegasz płonącą naprzeciwko kamienicę - ogień zajął wszystkie piętra, a na najwyższym znajduje się człowiek.
Sztafaż
"Gówno, nic nie zrobiłem, gówno"
Wysoki na jakieś 175 cm, szczupły, wiecznie uśmiechnięty. Czarne włosy często sterczą w nieładzie, każdy w inną stronę, ma niebieskie, roześmiane oczy. Ubrany zazwyczaj bylejak, w niepasujące do siebie ciuchy.

Felix Bell
#3
27.03.2025, 20:42  ✶  
Felix ostatnio nie był sobą. Zdawało się, że jego młodzieńczy, niewinny błysk w oczach powoli gasł i zmieniał się w coś zupełnie innego. W co? Tego jeszcze nie wiedział. Myślał, że miał więcej czasu by odkryć samego siebie. Pobyt w Londynie był dla niego ciężką próbą - nie mógł swobodnie chodzić po mieście w obawie, że ktokolwiek ze szkoły może go rozpoznać: w końcu oficjalnie był uznany za zmarłego. Na ten moment o tym, że wciąż żył, wiedziała tylko jedna osoba: Lovegood, na którego wpadł przypadkiem. W zasadzie to Felix nie mógł się doczekać, aż opuszczą Londyn. Miał jednak dziwne przeczucie, że nie nastąpi to zbyt szybko - Flynn coraz częściej opuszczał cyrk, Elaine się od niego odsunęła, a Alexander... Cóż.
- W dupie zapewne. Sprawdzają, kto głębiej wejdzie dzielnicowemu, żeby zostać tu jeszcze chwilę dłużej - burknął, strząsając z siebie dłonie Layli. Tak, młody Bell zmieniał się na ich oczach - stawał się bardziej cyniczny, oschły, czasem może i gburowaty. Ale czy można go było winić? Elaine odsunęła się nagle od niego, Alexander ich emocjonalnie zostawił, Flynn ciągle gdzieś znikał. A on siedział w cyrku sam, za kotarą oddzielającą go od tłumu, by przypadkiem nikt nie zobaczył, że on to on. Święty by się wkurwił.

On po prostu chciał już opuścić Londyn.

- A bo co? - zapytał, nie wiedząc przecież co się kurwa dzieje, bo nikt nie raczył mu powiedzieć. I dopiero gdy zobaczył przez otwartą płachtę pierwsze odpadki z nieba, dopiero gdy do uszu dotarł wrzask ludzi, dopiero gdy jego ospały wciąż umysł połączył kropki, zdał sobie sprawę z tego, że The Tempest wcale nie szukała innych, żeby zmusić ich do robienia kukiełek z kukurydzy. Nie tym razem. - To nie ja.
Powiedział odruchowo, unosząc ręce. Okej, zdarzało mu się podpalać wozy, zdarzało mu się, że namiot płonął, ale bez kurwa przesady, może i był pechowcem, ale tym razem to naprawdę nie był on.
- Co to za gówno leci z nieba? Czemu oni krzyczą? - spojrzał na Laylę, która chyba była wcześniej na zewnątrz. Bał się? Nie, bo nie zdawał sobie jeszcze sprawy z konsekwencji tego "gówna", które leciało z nieba. - To... Śnieg?
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#4
15.04.2025, 18:50  ✶  
Nie tylko Felix nie był sobą - wszyscy z jakiegoś powodu snuli się niczym struci, jakby miasto wysysało z nich tym razem jakieś większe pokłady ich własnego jestestwa. Layla patrzyła na to, ale nie bardzo wiedziała co mogła z tym zrobić i czy w ogóle powinna. W końcu nie mieli tutaj siedzieć już w nieskończoność. Mogli zapakować wozy i ruszyć dalej, odsapnąć od miejskiego zgiełku do Mabon. Tak, czekanie wydawało się w miarę dobrą opcją, bo przecież nie pierwszy raz Flynn znikał z cyrku, a Alexander zamykał się w sobie.

Skrzywiła się, niezadowolona z jego odpowiedzi i kiedy strącił z siebie jej dłonie, szybko zmieniła podejście. Przed chwilą jeszcze się martwiła i była gotowa to samo zmartwienie przelać na niego, ale teraz złapała go za ucho, tarmosząc za nie złośliwe.
- W dupie to ty zaraz będziesz. Zobaczysz swoją własną od środka - fuknęła, ale brakowało jej nieco zwykłego zacięcia i złości. Brakowało jakiegoś ostrego przekleństwa, które ubarwiłoby całą wypowiedź. - A bo gówno - pociągnęła go za sobą, za ucho, przed namiot gdzie do tej pory siedział i dopiero wtedy go puściła.

Popiołu było jakby więcej. Może uznałaby, że pewnie jej się wydawało, ale poruszenie dookoła też przybrało jakby na sile. Mimowolnie wyciągnęła rękę przed siebie, pozwalając by szarawe płatki opadły na dłoń, jakby wciąż nie do końca ufała sama sobie w to co widzi.
- Nie - powiedziała cicho. - To jebany popiół - roztarła płatki między palcami, barwiąc je na szarawo.

Ktoś obok zaczął krzyczeć głośno i kiedy obydwoje spojrzeli w tamtą stronę, dało się zauważyć że Nocturne szarpał się z jakimś brygadzistą. Młodym chłystkiem, który pewnie ledwo co wyskoczył zza szkolnych murów, a w obliczu tak nietypowej sytuacji rzucał się na pierwszą lepszą osobę, która znalazła się w zasięgu jego wzroku.

- Masz moją różdżkę? - zapytała Felixa, chociaż słowo 'moja' było tutaj dość luźnym określeniem. Ukradła ją oczywiście, ale z jakiegoś powodu była jej posłuszna bardziej jak innym - bo przez fakt że Layla sama w sobie różdżki nie potrzebowała, to ta znaleziona w szacie widza robiła obiegówkę po wszystkich w cyrku, którzy swoją akurat zgubili. Ale kiedy zrobili parę kroków w stronę zamieszania, ktoś pociągnął ją za rękę.

- Ej, cholerna złodziejko - szarpnął ją, a ona nie spodziewając się tego, wylądowała na ziemi - Zasrani żebracy, oddajcie moją sakiewkę. Myślicie że nie wiem, że ją podjebaliście? - Layla spojrzała na niego, jak na skończonego wariata, ale coś w kacie oka jej zamigotało ciepłym światłem. Ogień. Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy?
Sztafaż
"Gówno, nic nie zrobiłem, gówno"
Wysoki na jakieś 175 cm, szczupły, wiecznie uśmiechnięty. Czarne włosy często sterczą w nieładzie, każdy w inną stronę, ma niebieskie, roześmiane oczy. Ubrany zazwyczaj bylejak, w niepasujące do siebie ciuchy.

Felix Bell
#5
16.05.2025, 10:55  ✶  
- Ała - syknął, gdy palce Layli pochwyciły jego ucho i zaczęły je tarmosić bezlitośnie. Trzepnął ją w rękę. - Zostaw mnie, kurwa mać.
Nie lubił wychodzić na zewnątrz. Bał się, że ktokolwiek go rozpozna - ludzie z Hogwartu, którzy wciąż myśleli, że jest martwy. Patrząc na to, co ostatnio odpierdalało się w Londynie, to wolał żeby tak zostało, w tym sensie, by nadal uważali że jest nieżywy i to jego trupa znaleziono. Ale nie mógł protestować, gdy siostra ciągnęła go za ucho i siłą wyprowadzała na zewnątrz. W takich chwilach przypominały mu się czasy sierocińca, z tą różnicą, że w cyrku Bellów przemoc była zwykle podyktowana rodzinną troską i czasem złośliwością: a nie nienawiścią, której doświadczył w bidulu.

Popiół. Że, kurwa, co?

- Jaki znowu popiół? - odtrącił rękę siostry, która zdążyła puścić jego ucho, a potem uniósł własną dłoń i pochwycił szary płatek. Roztarł go między palcami, patrząc na ślady niezbyt inteligentnym, nierozumiejącym wzrokiem. - Co? A, tak, zostawiłaś ją na krześle a już jedna się połamała, mam ją tut...
Drgnął, widząc ruch. Odwrócił głowę w kierunku szarpaniny i chyba tylko dlatego nie zauważył, że ktoś do nich podszedł i szarpnął Laylę tak, że ta wylądowała na ziemi. Nie spodobało mu się to - zacisnął mocno szczęki z wkurwu. I tak ostatnio było z nim źle, ledwo nad sobą panował.
- E, gnoju, może skacz do kogoś, kto może ci oddać, co? Mama nie uczyła, żeby kobiet nie bić? - warknął w jego stronę, zaciskając dłonie w pięści. Nie pamiętał by mu coś podjebali, ale to było całkiem prawdopodobne. Cokolwiek jednak miało się stać, nie pozwoli tak po prostu bić swojej siostry. Jak trzeba będzie, to mu przypierdoli.
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#6
13.07.2025, 04:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.07.2025, 04:45 przez The Tempest.)  
Felix może i nie pamiętał, ale chwila poświęcona na wpatrywanie się w twarz faceta morderczym wzrokiem pozwoliła, żeby jego siostra połączyła kropki. Okradzeni ludzie dzielili się na różna kategorie; niektórzy zwyczajnie nie orientowali się, ze to akurat w cyrku ktoś zainteresował się ich kieszeniami, inni wzruszali ramionami, a jeszcze kolejni nie uważali wykłócania się za odpowiednie posunięcie, jakby bali się że stracą coś jeszcze. Facet, który teraz przed nimi stał, najwyraźniej zaliczał się do takich, co uważał robienie scen za najlepsze możliwe rozwiązanie, uważając chyba że tym samym podkopie pewność przeciwników i zmusi ich do zadośćuczynienia. Niedoczekanie.

Może podeszłaby do całego tematu nieco spokojniej, gdyby nie fakt że mieli tutaj właśnie ewidentny kryzys. Powaga sytuacji niewątpliwie umykała niektórym, bo prawdziwa katastrofa jeszcze niewystarczająco się rozkręciła, ale Layla nie potrzebowała wróżb i czarnych myśli Alexandra, żeby dojść do szybkiego wniosku, ze akcja ewakuacja powinna rozpocząć się jak najszybciej.

Facet na moment zainteresował się Felixem, wyraźnie skłonny do zaczepienia każdego z cyrkowego rodzeństwa, kto tylko był skłonny się do niego odezwać.
- Takiś kurwa chętny? Tak skaczesz bo sam zapierdoliłeś nie swoje galeony, gówniarzu? - syknął w jego stronę, ale popełnił dość znaczący błąd - przestał patrzeć na Laylę. Dziewczyna pozbierała się, zła na świat że uniemożliwia jej zajęcie się ważnymi sprawami i skoczyła do przodu, chcąc wpakować się facetowi głową w przód; dokładniej to wskoczyć w niego na wysokości pasa, obejmując i próbując całym swoim ciężarem wytrącić go z równowagi.

// rzucam af na tackle gnoja
Rzut PO 1d100 - 30
Akcja nieudana


jak tam stabilność pana?
Rzut 1d100 - 6


Ciężko było określić czy był to sukces czy może katastrofa, bo Tempest zdążyła się po drodze potknąć i zamiast zgrabnie ćwoka złapać, to wpadła na niego. Na całe nieszczęście, ten nie stał stabilnie i oboje przewrócili się na ziemię, tłukąc o bruk.
- Kurwa, co robisz wariatko?! - zawrzeszczał facet, rękoma łapiąc się za obolałą potylicę, na swoje nieszczęście, bo kobieta nie czekając wdrapała się na niego i zaczęła okładać pięściami.
- Skuj pysk i wypierdalaj, bo ja nie mam teraz na to czasu! W dupę ci zaraz zapakuję tę sakiewkę, niech ją tylko znajdę ćwoku!

//napierdalam typa
Rzut PO 1d100 - 86
Sukces!
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: The Tempest (1063), Pan Losu (82), Felix Bell (638)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa