17.05.2025, 22:46 ✶
wiadomość pozafabularna
pisze graczka Henry'egoPaul Lockhart lubił czasem żartować, że "za dużo się śmierci naoglądał". Mówił to głównie wtedy, gdy jego kumpel z biura aurorów chciał pić na wyścigi. Żart był podwójnie śmieszny przez to, że Paul pełnił w Ministerstwie zawód koronera (a nie tylko dlatego, że Julianowi Bletchleyowi zdarzało się swego czasu lądować pod stołem). Teraz obaj panowie byli odpowiedzialnymi dorosłymi, ojcami i mężami. Dlatego do szczęścia starczyło im jedynie piwko w Dziurawym Kotle, nic mocniejszego. Paul zresztą obiecał Christie, że wróci o dwudziestej pierwszej, by jeszcze położyć Henry'ego spać. Niestety zakazała mu czytać synowi mity Cthulhu, mimo że wyjaśniał jej, że bajki i tak zryją młodemu mózg z tym całym otruwaniem, mordowaniem i Matka wie, co jeszcze. Tyle, że Christie miała o wiele silniejszą osobowość od niego i jedno jej spojrzenie wystarczyło, by wybić mu z głowy wszelkie durne pomysły
— Tylko spokojnie z tym piciem, Bletchley — wyszczerzył zęby w uśmiechu i zostawił Julianowi przestrzeń do tego, by dopowiedzieć sobie w myślach ten ich głupi żarcik.
Spotykali się, bo następnego dnia Paul wyjeżdżał do Francji. Z jednej strony żałował, że to nie była to po prostu wycieczka, na którą mógł się wybrać i z Henrym. Tylko Christie jechała razem z nim. Od lat marzyła o wyjeździe do Paryża, a fakt, że nie przewidywano żadnych zagrożeń sprawił, że zyskał od Ministerstwa zgodę na zabranie jej u swojego boku. Nie mogła tylko być z nimi na konferencji, jednak nie stanowiło to wielkiego problemu. I tu pojawiała się druga strona medalu: poniekąd cieszył się, że będzie tam sam na sam z żoną. Czasu wolnego mieli mieć stosunkowo sporo i Christie już planowała, jakie kultowe miejsca zwiedzą. Nie, żeby nie tęsknił za synkiem, ale skoro jego rodzice zgodzili się nim zaopiekować, Paul zamierzał z tego skorzystać. Wiedział, że zostawia Henry'ego w dobrych rękach.
— Następne nasze piwko będzie w twoim ogrodzie. Zapamiętaj moje słowa — rzekł, spoglądając na przyjaciela z niekrytą sympatią.
Ponali się w Hogwarcie, Julian był o dwa lata starszy i wziął swego czasu młodszego kolegę pod skrzydła. Paul swego czasu go idolizował, uważał za absolutny wzór. Zresztą został koronerem między innymi dlatego, że mógł pracować w jednym departamencie z Julianem. Żartował czasem, że o trupach dowiedział się dopiero po fakcie...
Zdecydowanie miał specyficzne poczucie humoru.