• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[16.09.1972] It gets worse

[16.09.1972] It gets worse
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
13.07.2025, 22:19  ✶  
– W takim razie bracia Bumfuzzle? Z Baldwinem Malfoyem w teorii można próbować porozmawiać… ale jakoś wątpię, żeby chciał współpracować, a karty tutaj mamy słabe.
Patrząc po jego reakcji na napaść na Raphaelę i ten list odmawiałby tejże współpracy nawet gdyby groziło mu aresztowanie, choćby po to, by im coś udowodnić. Był Malfoyem, nie istniało nic, co mogliby mu zaoferować, żeby go przekupić, a skoro śledztwu ucięto łeb – przynajmniej do chwili, gdy pojawią się dowody, których nie da się zamieść pod dywan – w świetle prawa powinni zostawić chłopaka w spokoju. W teorii Brenna mogłaby próbować wciągnąć w to Eden, skoro ta wydawała się przejęta sprawą, ale jakoś nie umiała pomieścić w głowie idei samej siebie proszącej Malfoyównę o rozmówienie się z jednym z kuzynów. Co miałaby jej obiecać w zamian? Że za każdym razem, gdy się spotkają, będzie na samą siebie rzucać silenco…?
– Może lepiej jeśli już to tylko w kontekście „hej, po tym 9 września zawiesiliście wydawanie zgód?” Ale z tym też bym poczekała aż sprawdzi się kelnerów.
Brenna peszyła się rzadko. Właściwie w takiej sytuacji istniały u niej dwie opcje, mogła pociągnąć żart dalej też odpowiadając w podobnym tonie albo postawić na szczerość. I w tym wypadku zwyczajnie nie chciała żartować, nawet jeżeli może tak byłoby łatwiej.
Uśmiechnęła się tylko lekko na „to miłe”, ale gdy wyciągnął do niej rękę, ujęła jego dłoń, splatając ich palce. Jeżeli coś uznałaby za ciekawe, to chyba głównie to, że był właściwie jedyną osobą, przy której z takimi gestami się trochę wahała – nawet jeśli ostatecznie wyciągała do niego ręce, jak w tej nieszczęsnej piwnicy, gdy dziwna istota wypowiadała nienawistne słowa, czy nad brzegiem Windermere, nigdy nie była pewna, jak on na to zareaguje. Może trochę się spodziewała, że po prostu odepchnie jej rękę.
– Jasne – stwierdziła, przekrzywiając głowę, wciąż z uśmiechem, szczerym, chociaż mało wesołym. – Chociaż wcale nie wiem, czy ja jestem do tego dobrą osobą, jak chodzi o powstrzymywanie przed głupimi rzeczami. Wiesz, jeden auror walnął mnie kiedyś zaklęciem w plecy, bo uznał, że zamiast aresztować jednego gościa, to go zabiję gołymi rękami. Żeby nie było, może ciut przesadziłam, ale nie miałam zamiaru go zabijać.
To było jedno z tych wspomnień, które bolały, i to nie tylko dlatego, że zawiedli wtedy strasznie, i niewinne życie przepadło. Nawet jeżeli w ostatnich miesiącach prawie nie widywała Caina, to wiadomość o jego śmierci była jakimś szokiem, kolejnym wyrzutem sumienia i następnym kamyczkiem na kupce z napisem „powody do zemsty”.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#12
13.07.2025, 23:07  ✶  
- Bumfuzzle - kiwnął głowa, zgadzając się z tym w pełni. - Baldwina bym sobie darował, racja. Ale kiedy ty się zajmiesz braćmi, to popytałbym o kogoś innego. Wspominając o Armandzie rzuciłaś o przestępczym imperium i nie mówię że to prawda, ale gryzie mnie czemu jest taki ważny. Spokojnie, nie będę pytał sam - dorzucił na koniec, jakby obawiając się że zaraz zostanie to jakoś zakwestionowane. Zwyczajnie musiał mieć coś do robienia, kiedy ona będzie się uganiać za innymi facetami. - Okej, niech ci będzie, że zaczekamy z tym do momentu, aż wyciągniesz swoje.

Nie widział potrzeby angażowania w to wszystko innych Malfoyów, głównie dlatego że im w tych kwestiach nie ufał. Wszyscy trzymali się za rączki, dokładnie tak jak zwykły czystokrwiste rodziny, ale dodatkowo bez cienia refleksji. Eden może i ostrzegła ich na wydarzeniu Muzy, ale oprócz tego że był to miły gest to nie zmieniało to nic więcej. Wątpił żeby grała bezpośrednio przeciwko kuzynom i swojemu ojcu.

Uśmiechnął się krzywo, ale wciąż było w tym echo znajomej zadziorności. Myślał mimowolnie o statku i niedoszłej próbie samobójczej - to chyba stało się dla niego wyznacznikiem tego, jak złą osobą mogła się wydawać do trzymania go w ryzach. Ale może właśnie o to chodziło, że oboje parli do przodu, narażając się bez większego zastanowienia - kto jak nie ona mógł z łatwością zauważyć, na którą granicę faktycznie powinni uważać?

Florence powiedziała mu kiedyś, że powinien na nią uważać i mimowolnie zaczął się zastanawiać, co takiego zobaczyła że postanowiła podzielić się z nim tą opinią. I co właściwie myślałaby, widząc jak teraz pociągnął ją lekko do siebie, ewidentnie chcąc skrócić dystans. To nie było ani miejsce, ani czas ale może chodziło o te splecione ręce, żałobę i chwilę słabości, kiedy gniew opadł nieco, pozwalając wyjść na wierzch temu co chowało się pod nim.
- Powiedzmy, że ci wierzę - mruknął, unosząc lekko brew w jakiejś próbie zakwestionowania czystości jej intencji. Kwestie tego, czym powinni się zająć odnośnie sprawy Avery, mieli już chyba w całości za sobą, dlatego pozostawało zadać kolejne ważne pytanie, które nie mogło dłużej czekać. - Powiedz mi wreszcie proszę, o jakie sprzeczne sygnały ci chodziło? - zapytał, w pełni już złośliwie, omsknąwszy się na nowo w typowy dla siebie ton, ale jeśli tylko mu pozwoliła, jednocześnie objął ją rękoma, w pełni wtulając się w znajomy zapach bzu i porzeczki.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
13.07.2025, 23:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.07.2025, 09:47 przez Brenna Longbottom.)  
– Taaak, pewnie to nie zaszkodzi – zgodziła się bez oporów, bo chociaż sama była zafiksowana raczej na Fortynbrasie Malfoyu i początkowo tę całą wzmiankę o Armandzie wzięła po prostu za jakieś bzdury, to nawet w nieoficjalnym śledztwie lepiej było zweryfikować wszystkie tropy. Czy to mogło być niebezpieczne? Owszem. Ale jeśli nie planował samodzielnie przeczesywać podziemnych ścieżek, to wcale nie wydawało się jej groźniejsze niż codzienna praca aurora. Bo w tym pierwszym przypadku pewnie by protestowała: owszem, parła do przodu, ale nie oznaczało to, że zawsze ignorowała kwestie bezpieczeństwa. Dbałość o to, by nikomu w pobliżu nie stała się krzywda, miała wbitą do głowy bardzo mocno, a poza tym, nawet jeżeli szło tylko o nią… byli ludzie, do których sama chciała wracać.
– Spróbuję też jakoś po cichu dobić się jakoś do Josephine Avery… chciałabym wiedzieć, czy ona i jej rodzina poznali szczegóły, i sami chcieli zamieść to pod dywan, czy w tym tkwi coś więcej.
Nie żeby liczyła na jakieś spektakularne sukcesy, ale może uda się dowiedzieć czegokolwiek na ten temat. To zawsze mogło pomóc w naprowadzeniu na odpowiedni trop.
Gdy pociągnął ją ku sobie, przysunęła się po prostu do niego, pozwalając się objąć i otoczyła jedną ręką jego szyję. Może nie był to najlepszy pomysł pod słońcem, i może przez te właśnie sprzeczne sygnały, które postanowił wspomnieć, parę dni temu sądziła, że ich ścieżki właśnie się rozeszły, ale Brenna zdecydowanie nie zawsze była rozsądna, a sytuacja zmieniła się tu bardzo dynamicznie.
Chwilę później parsknęła krótkim śmiechem prosto w jego koszulę, gdy spytał, co takiego miała na myśli. Przynajmniej tym razem nic w tle się nie paliło ani nie waliło, wybrał więc sobie lepszy moment. Jak w ogóle miała to wyjaśnić, by nie zabrzmiało głupio teraz, gdy zdawało się, że wszystko, co było przed Spaloną Nocą, zdarzyło się tysiąc lat temu? Gdy mieli za sobą tyle paskudnych rzeczy? Zwłaszcza, że to nie tak, że była na niego wściekła czy nawet zawiedziona.
– Że czasem mam wrażenie, jakbyś chciał, żebym była bardzo daleko od twojego życia, a potem kończymy tak jak teraz? Wiesz, jak dałeś mi ten świstoklik, sądziłam, że to trochę komunikat i nie spodziewałam się listów parę dni później.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#14
14.07.2025, 21:24  ✶  
Kiwnął ponownie głową, przystając na jej pomysł. W sumie mógł poczekać na dalszy rozwój tego, co muza i uzyskany przez niego patronat mogły przynieść, ale nie wiedział kiedy nastąpią w tym jakieś ruchy. Londyn, ba, cała Anglia, wciąż podnosiły się z kolan i artystyczne uniesienia niekoniecznie mogły teraz być pierwszym, co zajmowało głowę Josephine.

- Świstoklik? - mruknął, jakby przez chwile faktycznie musiał się zastanowić, o czym w ogóle mówiła. - Ten sam świstoklik, gdzie miałaś odpocząć sobie chociaż jeden dzień? - upewnił się, wygrzebując z pamięci półmrok Rejwachu i ich rozmowę. Coś było w tym, że wszystko co działo się przed Spaloną Nocą, nagle wydawało się tak odległe i jakby za mgłą. Nic nie wydawało się już takie samo, jakby ktoś wrzucił ich do krzywego zwierciadła, gdzie wszystko było na opak. - Musiałem jechać do tego Egiptu i to była decyzja na ostatnią chwilę, przepraszam - powiedział wreszcie, z pewnym zaskoczeniem uświadamiając sobie, że nie wyrzucił z siebie jakiegoś rozbawionego parsknięcia, gotowego zbyć jej zastrzeżenia. A potem zastanowił się znowu, obracając w głowie pierwsze zdanie. - Ciężko pozbyć się niektórych przyzwyczajeń, prawda? To nie tak, że chciałbym cię bardzo daleko od swoje życia tylko odnoszę wrażenie, że niektóre rzeczy robilibyśmy zbyt różnie i na własną rękę - a drugie z kolei zbyt podobnie. Magia Beltane związała ich i gwałtownie skróciła dzielący ich do tamtego momentu dystans i Atreus, mimo ewidentnej sympatii czy uczucia, jakim darzył Brennę, wciąż zastanawiał się nie tyle czy ten skok w jej stronę powinien zostać czy wykonany, a bardziej w jaki sposób.

- Teatr Selwynów będzie organizował przedstawienie, ku pokrzepieniu serc, słyszałaś? - podjął wreszcie, natchniony chyba jej zastrzeżeniami. - Chciałabyś może ze mną iść?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
14.07.2025, 23:29  ✶  
W gruncie rzeczy nie mógłby jej bardziej zaskoczyć, bo spodziewała się… chyba wszystkiego poza przeprosinami. Na szczycie listy potencjalnych reakcji znajdowałby się jakiś żart albo przewrócenie oczami.
– Nie byłam zła. I nie musisz za to przepraszać. Serio, rozumiem, dlaczego pojechałeś. Ale hm, byłam trochę skonfundowana najpierw tym świstoklikiem i potem listami – powiedziała, bo może i się wtedy złościła, ale nie na niego, a na siebie. Nawet jeżeli sama z tego dokładnie wyjazdu zrezygnowała, choć proponował go jej wcześniej wuj, przedstawiając bardziej jako wakacje niż obowiązek czy coś ważnego dla aurorów, dlaczego miałby odmówić szansie na zagraniczny wypad i zawarcie paru przydatnych znajomości? Brenna takich rzeczy nie wybaczała, bo… nie czuła, że w ogóle jest coś do wybaczania, kiedy coś wskakiwało wyżej na listę priorytetów. Ale fakt, że nie posłał wcześniej choćby krótkiej wiadomości zdawał się jej jakimś komunikatem, zwłaszcza w zestawieniu z wieloma drobnymi sprawami, które Atreus w pewnym sensie sam podsumował: wiele rzeczy robili inaczej. Nie żeby nie była tego świadoma od początku, ale lubiła ten brak rozsądku zwalać we własnej głowie na Beltane – chociaż tak jakby cała ta mieszająca w umyśle magia przeminęła już jakiś czas temu i w tej chwili w pełni odpowiadała za swoje słowa i czyny.
I może nawet poukładałaby to sobie jakoś do tej pory, gdyby Spalona Noc znowu nie namieszała na wielu płaszczyznach, przy okazji zmieniając jej tu i ówdzie priorytety. Na tyle, że naprawdę nie przyszłoby Brennie nawet do głowy w tej chwili w ogóle wspominać o tej całej Kambożdy zamienionej na Egipt, gdyby nie wyciągnął wiadomości, o której ledwo pamiętała po pożarach, jakie ogarnęły Londyn.
Kontemplowała przez moment jego propozycję, zastanawiając się, czy był wielbicielem teatru, chciał wziąć udział w wydarzeniu, bo organizowała go Muza, a teraz mieli nie-śledztwo z nią związane, planował tam pójść, bo było to wydarzenie po Spalonej Nocy – przez moment zastanawiała się czy nie poświęcone pamięci poległym, ale przy zaostrzaniu polityki towarzystwa czy to było możliwe? – czy może odebrał jej słowa jako wariację „bo ty nigdzie mnie nie zabierasz?!”
I w końcu doszła do wniosku, że najlepiej po prostu spytać. Pomijając już, że tak było prościej niż łamać sobie głowę, to powinna spytać choćby po to, aby się dowiedzieć, czy był tym wielbicielem teatru (chociaż obstawiałaby raczej, że bardziej „nie miał niczego przeciwko pokazywaniu się w teatrze” niż kochał go szczerze, ale to był trochę strzał na podstawie obserwacji).
– Jasne, ale… jesteś fanem przedstawień i koncertów? Bo jeżeli nie planowałeś tam iść tak po prostu, i masz się śmiertelnie nudzić, to dowolne inne miejsce też będzie w porządku. Możemy równie dobrze iść pić w Rejwachu. Albo słuchać szeptów na wybrzeżu.
To drugie dorzuciła nagle wiedziona myślą, że chyba proponowanie mu teraz picia było trochę jak oferowanie kolejnej butelki alkoholu Woodyemu - niby naturalne, ale niezbyt wskazane.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#16
15.07.2025, 00:45  ✶  
Lubił zaskakiwać i mimowolnie uśmiechnął się sam do siebie, kiedy kątem oka wyłapał nitki charakterystycznej barwi, które przemknęły po aurze Brenny. Może żałoba zwyczajnie skłaniała go do większych refleksji, a może była to ponura atmosfera, która panowała za oknem w Little Hangleton.
- To były bardzo ważne listy - rzucił, niby to wyraźnie rozbawiony, ale dawno tak szybko nie siadał do rozwiązywania quizów w gazetce. Gdyby nie to, że na nią tamtego dnia zwyczajnie nie wpadł na korytarzach Ministerstwa, to wybrałby się do niej osobiście z tymi głupotami. Chociaż wtedy pewnie, na te jej mieszane sygnały, zgodnie z oczekiwaniami zaledwie wywracałby dramatycznie oczami.

Atreus faktycznie trochę złapał się na wszystko to, co chodziło jej po głowie odnośnie wyjazdu; to była świetna wycieczka krajoznawcza, gdzie można było poobracać się w towarzystwie światowym, ale też i własnej rodziny. Mógł podręczyć Basiliusa, ale też pozawracać głowę tej części familii, o której wiedział tyle że gdzie znajdowali się w drzewku genealogicznym. Matka w jakimś szale, kiedy był jeszcze młodszy, próbowała go parę razy wysyłać do nich na wakacje, ale te luksusy bladły w porównaniu do spędzania czasu z kolegami. Tak jakby nie spędzał z nimi każdego dnia w szkole.

Najśmieszniejsze chyba było w tym wszystkim to, że w pierwszej chwili faktycznie to co usłyszał przede wszystkim, to to sławetne bo ty mnie nigdzie nie zabierasz. Rozumiał, że nie robiła mu pod tym względem wyrzutów, chociaż najpierw musiał zrobić w głowie pauzę i przypomnieć samemu sobie że to była... no, Brenna.

- Usypiają mnie, a bardzo dawno się dobrze nie wyspałem - parsknął. - Ale tak, planowałem tam iść. Gra tam, jak jej tam było, Lauretta? Ta, Lauretta. Skoro już dostała ode mnie wieniec na Śnie Nocy Letniej, to muszę ma iść. Nie wypada inaczej - przyznał całkiem szczerze. Co prawda jego wybór na wydarzeniu był zwyczajnie wykalkulowany, ale nie powinien się z niego tak zwyczajnie wycofywać. Owszem, tańczyła bardzo ładnie, będąc zdolną artystką, ale była też czystokrwistą czarownicą o pewnych poglądach, a Atreus mimo wszystko starał się wisieć gdzieś pomiędzy, skłonny czerpać garściami z własnych przywilejów do ostatniego momentu. Wybór Lauretty stawiał go zwyczajnie w dobrym świetle, przynajmniej w oczach niektórych ludzi. - Szeptów? Szepty akurat nie byłyby takie dziwne. Czego bym się obawiał, to kolejny nawiedzony grajek.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#17
15.07.2025, 18:58  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.07.2025, 19:18 przez Brenna Longbottom.)  
– Jeśli takie były, to moje serce zostanie bezpowrotnie złamane, bo nie mam żadnych szans u Stanleya – odparła, bo z jakichś dziwnych powodów według testu idealną partią dla niej był ktoś z rodziny, która jak Brenna podejrzewała wcale nie zarzuciła domniemanej tradycji ucinania ludzkich głów i wieszania ich głów pod sufitami.
Pewnie gdyby przyszedł wtedy z tym listem osobiście, nie wywracałby oczami na wspomniane przez nią mieszane sygnały, a raczej na to, że w jego oczach ona dawałaby wtedy takie komunikaty. Brenna nie była pewna, jakby się zachowała – nie robiłaby awantury, nie posłała go do diabła, nie widziała ku temu powodów, ale już krótkie zbycie go, że nie ma czasu albo zrobienie tego testu by potem pójść sobie, rzucając, że idzie rozejrzeć się za jakimś wolnym Borginem, byłoby możliwe.
Pozostawała nieskończenie daleka od podejścia pt. „nigdzie mnie nie zabierasz”, a i nigdy nie oczekiwała od nikogo, nawet od własnych rodziców, aby stawiali ją przed innymi rzeczami, i nie była też i tak naiwna, by nie wiedziała, że temu pierwszemu to pewnie jeżeli by uległ, to dla świętego spokoju, a to drugie to byłoby już całkiem niemożliwe. Za to coś w stylu „chyba nie chcę być zabawką” już obiło się jej po głowie.
Ale po Spalonej Nocy prawdopodobnie zgodziłaby się na cokolwiek by zaproponował, nawet gdyby koniecznie chciał iść badać jakiś kolejny, nawiedzony statek. Nie było to pewnie zdrowe, ale może ta cała relacja stała się już jakąś formą jej nałogu.
– W porządku, w takim razie koncert. Dźgnę cię między żebra, jeśli zaczniesz chrapać podczas jej występu – obiecała. - Może powinieneś spróbować pogadać z nią? Może zna jakieś plotki...
Lauretta, mimo okrzyków oburzenia na wieść, kto uszył suknię, nijak Brennie nie przeszkadzała, a coś takiego jak zazdrość raczej rzadko ją nawiedzało – jeżeli tancerka zresztą by Atreusa zafascynowała, to nie tak, że przejmowanie się by cokolwiek zmieniło. A skoro ona miała kombinować wokół kelnerów, on poza badaniem sprawy listu Baldwina jako mecenas miał większe możliwości w Muzie...
– Przekonałeś mnie. Żadnego wybrzeża, żadnych grajków.
Dzień Szeptów chyba faktycznie lepiej będzie w tym roku obchodzić bardzo daleko od klifów Devon. Tamten sen nie był może straszny czy szczególnie męczący, ale na tyle dziwny, że napawał jakimś niepokojem, zwłaszcza że grajek był w nim obecny, a w tej chwili Brenna chyba wolała, żeby nic już nie mieszało jej w głowie.
– A wcześniej… gdybyś planował jednak robić coś bardzo głupiego albo po prostu potrzebował, wołaj, dobrze? – poprosiła, puszczając go, by lekko stuknąć się w skroń, mając na myśli oczywiście fale.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#18
15.07.2025, 20:36  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.07.2025, 20:39 przez Atreus Bulstrode.)  
Prychnął rozbawiony na wspomnienie Stanleya, mimo wszystko wciąż niedowierzając w to, że trafił im się w quizie dokładnie ten sam egzemplarz na męża. Ale może jednak nie było w tym nic dziwnego? W końcu byli z Borginem przyjaciółmi, tyle czasu spędzili razem i pod pewnymi względami byli zwyczajnie zbyt podobni. Nawet nawiedzona nauczycielka wróżbiarstwa oznajmiła kiedyś, że mieli takie same zwierzę totemiczne, a to chyba musiało coś znaczyć. Najgorsze chyba było w tym całym teście to, że nie był jedną z dostępnych opcji, które mogły w nim wypaść i gdyby zależało mu trochę bardziej, to by pewnie już dawno napisał list ze skargą.

- No, to jesteśmy umówieni - już nie wchodził w szczegóły, ze to chyba była jakieś przedstawienie. Chociaż prawdę powiedziawszy, to nie do końca się zainteresował, co tam dokładnie było napisane, na tym zaproszeniu czy co on dostał. - Jest to jakaś myśl i to nie tak że nie chodziło mi to po głowie, ale... muszę się zastanowić jak ją ugryźć - przyznał, bo Lauretta wydawała się zwyczajnie delikatna. Jak bomba, która przy nieodpowiednim obchodzeniu wybuchnie mu prosto w twarz, a naprawdę nie chciał afery ze sobą w roli głównej i w akompaniamencie teatralnej tancerki.

Odchylił się nieco, tak by móc spojrzeć na nią uważniej, na moment uśmiechając się łagodnie.
- Oczywiście. Ale ty też, okej? Równowarta wymiana - bo nawet, jeśli sam poprosił ją, żeby go pilnowała, chciał żeby była świadoma że działało to w obie strony. - Tak sobie też w sumie pomyślałem, że może chciałabyś iść na spacer?

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3825), Atreus Bulstrode (3922), Pan Losu (40)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa