• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[popołudnie, 09/09/1972] Straty! Wszędzie straty!

[popołudnie, 09/09/1972] Straty! Wszędzie straty!
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#1
19.07.2025, 17:01  ✶  

Mimo nieprzyjemnych okoliczności, miło było zobaczyć się z niechrzestnym, upewnić się, że żył i miał się (w miarę) w porządku, ale trzeba było wrócić do oryginalnego planu - czyli sprawdzić, w jakim stanie było mieszkanie bez szalejącego ognia i zobaczyć, czy będzie w stanie wynieść z niego coś, czego nie będzie mógł kupić w sklepie. Bez paniki i biegających dookoła ludzi, bez hałasu, spokojnie i bez pośpiechu.

I pomyśleć, że jeszcze wczoraj rano siedział w kawiarni z Electrą i rozmawiali o jej nieudanej próbie znalezienia bratu dziewczyny, a wieczorem musiał ratować siebie i psa przed ogniem i teraz patrzył na spaloną kamienicę, w której mieszkał od tylu lat. Ciemne chmury wciąż wisiały nad Londynem i chociaż nie widział już na niebie jego znaku, to wciąż czuł, jakby gdzieś czaiło się wężowe oko, czekające na kolejne ofiary.

Pocieszeniem dla niego były listy od Electry. Jego przyjaciółka była cała. Chciał sam do niej napisać, ale wyszedł z domu, najpierw poszedł do Anthony'ego i Electra zdążyła uprzedzić go swoim listem. Dobrze było wiedzieć, że jej i jej braciom nie stało się nic poważniejszego, niż oblanie farbą, zmęczenie przez pracę i bycie okrzyczanym przez nieznajomego i że była bezpieczna na wsi u swojej matki, chociaż oznaczało to, że za szybko się nie zobaczą.

Nie wszedł jeszcze do kamienicy. Była jeszcze jedna rzecz, którą chciał zobaczyć na własne oczy, i łatwo było się domyślić, gdzie kierował swoje kroki.

Samochód stał w tym samym miejscu, co zawsze, kiedy nie był używany. Spalony i z rozbitymi szybkami, których odłamki walały się po podłodze i chrzęściły pod butami, wyglądał tak smutno. Jessie zacisnął wciśnięte w kieszeni pięści, ale na jego twarzy nie drgnął nawet jeden mięsień. Nie był to może ten sam samochód, którym jeździł za życia jego ojciec, ale był to bardzo podobny model i to wystarczyło, by dla młodego czarodzieja nabrał dużego znaczenia.

Wrzesień znowu odbierał mu coś ważnego.

-Wygląda na to, że przez jakiś czas nie zdołam namówić mamy, żeby się gdzieś ze mną przejechała - powiedział spokojniej, niż sam się po sobie spodziewał. -Podobno w czasie pożaru ktoś latał po ulicach, wrzeszczał na ludzi i oblewał ich farbą. Cieszę się, że ciebie to ominęło - na sekundę na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy odwrócił się do wuja.


!Strach przed imieniem
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
19.07.2025, 17:01  ✶  
Chociaż nie doznajesz żadnych omamów słuchowych, nie jesteś w stanie wydusić z siebie Jego imienia. Kogo? Sam-wiesz-kogo... T-tego, którego imienia nie wolno wymawiać... Tego, który zasiał w ludziach strach.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#3
05.08.2025, 13:08  ✶  
Samochód rzeczywiście wyglądał smutno. Tak samo jak kamienica nawet jeśli jeszcze nie w weszli do jej środka.
Zresztą tak samo jak cały Londyn.
Jonathan był zmęczony. Mógł upewnić się, że nie pozostał na nim żaden ślad wczorajszego latania pośród ognia, mógł założyć dobre ubranie i nałożyć na twarz wiele eliksirów niwelujących niewyspanie, ale nie zmieniało to faktu, że był zmęczony.
Wczoraj, no i dzisiaj, nie było czasu na odpoczynek, a kiedy wreszcie położył się do łóżka...
Nawet kadzidełka nie zapewniły mu spokojnego snu. Pod powiekami ciągle widział emocje. Przerażenie, gniew, nienawiść, bezradność. Wszędzie. Jakby cała Anglia krzyczała tak jak nigdy wcześniej nawet jeśli pamiętał podobne sny z czasów wojny.

Było to zbyt silne, na zbyt wielką skalę, aby nie był to tylko koszmar, a jednocześnie zbyt rzeczywiste, aby Jonathan co chwila nie otwierał oczu. Ile z tego było prawdą? Czy pośród tych barw nastroju były też emocje jego bliskich, dzielących z nim obecnie domek w Brighton, czy to wszystko było wymysłem zmęczonej głowy?
Ale to że Londyn wyglądał smutno dało się mu wyczuć nawet gdyby nie miał trzeciego oka.

A jednak mimo wszystko były powody, aby się cieszyć i jeden z nich miał właśnie przed sobą.

Jessie żył. Oddychał. Nie popadł w stań katatoni. Nie miał przypalonych włosów. Wszystkie kończyny i organy w wewnętrzne były na miejscu, tak samo jak skóra, która nie odłaziła płatami w wyniku dastycznych oparzeń.

Jego chrześniak przeżył tę noc, tak samo jak ich bliscy, więc chyba Jonathan w tym wszystkim miał prawo się cieszyć.

Zresztą sam Selwyn, chociaż był zmęczony, a wspomnienia tragedii wciąż pozostawały okrutnie świeże czuł się  najwyraźniej na tyle dobrze, żeby pamiętać by ubrać dzisiaj spodnie, koszulę i marynarkę, tak aby ktoś gardzący inspiracją mugolską modą się zirytował na jego widok. Pamiętał też aby koszula była czerwona, aby ktoś inny też się nico zirytował, gdyby jakimś cudem chciał w ogóle oglądać Jonathana na oczy.
– Hm... – Zastanowił się podchodząc bliżej chrześniaka tak aby położyć mu rękę na ramieniu i krytycznie przyjrzał się nadpalonym złowkom pojazdu. – Popytam trochę. Może da się go jakoś naprawić. Jest tyle zdolnych magów, ktoś na pewno będzie w stanie... Odwęglić samochód. — Na proponowanie Jessiemu zapłacenie za nowy było jeszcze chyba za wcześnie. – Nikt by się nie odważył oblać mnie farbą. – Powiedział, a potem skrzywił się na wspomnienie Shafiqa we krwi, ktora szczęśliwie okazała się jedynie farbą, a potem na swoje własne nieprzyjemne spotkanie. – Ale ktoś wziął mnie za Śmieirciożercę i zaatakował strumieniem ognia. Szczęśliwie udało mi się uniknąć większych nieprzyjemności, ale przez to nie byłem w stanie ugasić jednego budynku. Właściciel sklepu, który próbowałem ratować chyba źle zrozumiał moje intencje.

Chociaż konkurencję Mało przyjemne spotkania podczas pożaru i tak wygrywał Morpheus, ale o tym nie chciał opowiadać Jessiemu. Jemu samemu trudno się myślało o zwijającym się z bólu po Crucio przyjacielu.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#4
10.08.2025, 11:40  ✶  

-Nie trzeba - powiedział i oparł stopę o samochód, naciskając butem na maskę. -To tylko samochód.

To tylko samochód, z którym Jessie wiązał wiele wspomnień, które zachował dla siebie.

Z Jessiem prawie wszystko było w porządku głównie dlatego, że całkiem szybko udało mu się wyjść z płonącej kamienicy i przenieść się w bezpieczne miejsce, zanim zdołało go dosięgnąć coś gorszego. Nawdychał się wtedy dymu, tak, miał jakieś niewielkie oparzenia, ale było to nic w porównaniu do krzywdy, jaka sięgnęła większość mieszkańców Londynu.

Jonathan wyglądał dobrze i to było dobre. Z całą pewnością był zmęczony całym tym lataniem wśród ognia i ratowaniem ludzi, ale wyglądał dobrze. Gdyby nie ta koszula...

-Ciebie też? - wyrwało mu się. To samo przecież powiedział mu Anthony. Że ktoś go oskarżył o bycie Śmierciożercą... Że ktoś go obarczał go winą o ten pożar...

Na szczęście kolor na jego twarzy nie był krwią, a farbą, którą ktoś go oblał.

Anthony...

No właśnie...

Byli tu we dwóch, więc może... Może Jonathan byłby skory powiedzieć mu, co dokładnie poróżniło ich dwoje? Dlatego Anthony wierzył, że był to koniec ich przyjaźni i dlaczego rezygnował z pracy, ustępując stołka Selwynowi? Twój ojciec chrzestny ma dla mnie tylko wór wyrzutów i bezpodstawnych oskarżeń opartych na przekonaniach dotyczących mojej słabości i braku jakichkolwiek przydatnych kompetencji...

Przez chwilę po prostu przyglądał się chrzestnemu, układając to sobie w głowie. Powinien zaczynać temat? Może powinien zaczekać? A może nie powinien pytać wcale i pozwolić, by dorośli zachowali się jak dorośli? Albo porozmawiać o tym z matką i pozwolić, by to ona wbiła im trochę rozumu do głów?

Kąciki jego ust uniosły się w delikatnym uśmiechu.

-Wchodzimy? - spytał, kierując się do wejścia do kamienicy.

Na klatce schodowej panowała cisza, ale jego myśli były głośne od wspomnienia wczorajszej paniki. Od krzyków i płaczu, od szybkich kroków uciekających mieszkańców.

Otworzył drzwi mieszkania i skrzywił się, czując dym i wilgoć. Westchnął. I na co mu było układanie włosów?

Kuchnia... Salon... Wyrwane z zawiasów drzwi od jego pokoju leżały w tym samym miejscu, ze śladem zaklęcia, które z nie uderzyło. Na podłodze szkło. Jessie podniósł powoli wzrok i zamarł. Na samym środku jego pokoju stało krzesło. Krzesło, którego tam nie było... Krzesło, którego ogień nie tknął... To samo krzesło, które wcześniej stało w kuchni, które nie ucierpiało podczas pożaru.

-...Było w kuchni...

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#5
12.08.2025, 20:45  ✶  
To tylko samochód.

Jonathan nie zgadzał sie z tym stwierdzeniem i podejrzewał, że tak naprawdę Jessie również, ale postanowił nie ciągnąć tego tematu dalej. Za kilka dni, kiedy emocje opadną, ponowni propozycję, a w międzyczasie popyta czy nikt nie znał kogoś, kto mógłby pomóc im naprawić pojazd.
– Po prostu jeszcze go nie skreślaj – powiedział tylko, klepiąc swojego chrześniaka po ramieniu.

Zaraz potem jednak zmarszczył brwi.
– Mnie też? – spytał, próbując odgadnąć o kogo jeszcze mogło mu chodzić. Wiedział, że Anthony został oblany farbą, a Morpheus zaatakowany, ale czy ktoś jeszcze ucierpiał? Czy Charlotte spotkała jednak jakaś przykrość, o której z jakiegoś powodu mu nie powiedziała? Co to musiałoby być, aby Lottie, ze wszystkich osób to przemilczała?

Odwzajemnił uśmiech, nieco mocniejszy po jego stronie niż ten młodego czarodzieja i zaraz ruszyli do środka.
Mieszkanie wyglądało... No cóż. Nie zapowiadało się na to że rodzina Kellych za szybko wróci do swojego domu.
I niby wiedział, że straty były ogromne, ale jednak dopiero gdy zobaczył to na własne oczy zawrzała w nim wściekłość.

– Dranie. Podłe szumowiny. Niszczyć domy niewinnym czarodziejom. Naprawdę. Jessie posłuchaj mnie uważnie. Jeśli Ministerstwo niczego z tym nie zrobi, to wyjeżdżał z tego kraju bo chyba nie ma sensu oferować cokolwiek władzy, która nie oferuje nic w zamian. Spróbuję znaleźć ci nawet jakąś pracę z granicę. Twój wujek Anthony może też pomoże, jeśli go o to poprosisz – mówił, gdy przechodzili przez kolejne pokoje, aż w końcu zawędrowali do sypialni Jessiego, a tam było...

Krzesło.

Jonathan uniósł wysoko brwi i rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu śladów złodzieja.
– Widzisz, aby ktoś tutaj chodził? Jakieś ślady butów w sadzy? Może... Może pamiętasz, że zachowało się coś cennego, czego teraz nie ma? Boję się, że ktoś tutaj grasował. Bo przecież chyba nie przeklnęli krzesła na Merlina to by było już niepoważne.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#6
23.08.2025, 00:00  ✶  

Klepnięcie w ramię przyjął z zaciśniętymi wargami i mniej optymistycznymi myślami niż podejście chrzestnego. Czy znalazłby się ktoś na tyle zdolny, by odnowić spalony samochód? Magia potrafiła zdziałać wiele, ale ona również miała swoje ograniczenia i nie wszystko dało się załatwić jednym, bądź kilkoma ruchami różdżką.

-Yhym... Brat mojej koleżanki, Electry, też został oblany farbą i... Widziałem się wcześniej z wujem Anthonym - który był w złym stanie przez waszą kłótnię, ale nie chciał powiedzieć nic konkretnego - którego też oblali farbą... O czym możliwe, że wiesz.

Zada pytania, jeżeli Jonathan podejmie temat - postanowione. Anthony powiedział, że była to sprawa między nimi i chociaż świadomość, że między wujami pojawił się konflikt, dotykał i bolał także jego, to nie chciał ich rozgniewać, wpychając się tam, gdzie wpychać się nie powinien. Nawet jeśli chodziło o jego rodzinę, której rozpadu, pod jakąkolwiek postacią, nie chciał.

-Tak bardzo chciałbyś się mnie stąd pozbyć? - rzucił żartem. -Jeśli miałbym wynieść się za granicę, to jedynie z godnym tego skandalem w gazecie. Na pierwsze ani drugie strony nie liczę, ale trzeba

Skupił się na tym cholernym krześle tak bardzo, że prawie nie usłyszał, co takiego Jonathan do niego mówił. Przeszedł powoli przez próg, z różdżką w dłoni, i obszedł krzesło dookoła, dokładnie się mu przyglądając. Pokrywała je cienka warstwa pyłu, ale poza tym krzesło wyglądało tak samo, jak poprzedniego wieczora.

-Nie sądzę, żeby to była jakaś klątwa - powiedział przyciszonym głosem, wskazując krzesło różdżką. -Ogień... To krzesło jako jedyne się nie zapaliło. I akurat na tym krzesełku jeszcze wcześniej siedziała mama... - której ogień się nie imał.

Krzesło nie rzuciło się na nich, więc pozwolił sobie oderwać od niego wzrok i rozejrzeć się po pokoju w poszukiwaniu ewentualnych śladów czyjejś wcześniejszej obecności.

-Nie. Nic - rozłożył ręce. -Wszystko jest tak samo... Tylko bez dymu, nic nie płonie i jest wilgotno.

Co chwilę zerkając jeszcze na krzesło, kucnął przy biurku, otworzył szuflady i zaczął wyjmować z nich wszystko, co tam było.

-Błagam, niech cokolwiek się zachowa - mruknął, wyciągając wszystkie listy i zdjęcia, które chomikował.

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#7
16.09.2025, 01:55  ✶  
Jonathan spochmurniał.
– Tak, widziałem twojego wuja po fakcie – powiedział nieco zbyt poważnie. – Pomagał na mieście. Morpheus też. – Nie było chyba sensu mówić na ten temat czegokolwiek więcej skoro wszystko, co mógłby powiedzieć, nieważne jaki to nie byłby komplement, zapewnie spotkałoby się z odrzuceniem ze strony Anthony'ego. Sam nie miał pojęcia. Niby Shafiq nie zrozumiał, że należałoby go przeprosić, ale z drugiej strony... Z drugiej strony powiedział parę innych, miłych rzeczy, o których Jonathan wciąż myślał.
Ale chyba i tak byli pokłóceni.

Zaraz jednak potem na jego twarzy na nowo pojawił się uśmiech, nawet jeśli w bardziej przypalonym wydaniu niż zazwyczaj.
– No dobrze. W takim razie trzeba o czymś pomyśleć. Hm... Na pewno powinieneś trzymać się z dala od skandali politycznych i finansowych. Głośny i kontrowersyjny romans z istotami innymi niż czarodzieje odpada, bo twoja matka mogłaby tego nie wytrzymać poza tym bądżmy szczerzy, związek z wilkołakiem, czy wampirem może być szokujący, ale już bez przesady. Może mógłbyś dogadać się z jakąś aktorką, że udacie narzeczonych, a potem porzucisz ją przed ołtarzem? Albo porzucicie się nawzajem. – Oczywiście nie chciał zmuszać chrześniaka do ucieczki z kraju i na dodatek okryć go płaszczem skandalu, ale... Ale jakby Jessie się jednak zdecydował to jako dobry ojciec chrzestny był w stanie mu w tym pomóc i nawet podrzucić parę pomysłów. – Oh, albo załatwimy ci łódź, a ty ją zatopisz wyjątkowo dramatycznie podczas jakiegoś przyjęcia. Trzeba będzie tylko zaprosić dziennikarzy. A może to ty mógłbyś napisać coś kontrowersyjnego w gazecie? – Ostatnie zdania wypowiadał już zdecydowanie tylko żartując.

Tymczasem krzesło miało gdzieś ich  skandale i po prostu stało w miejscu, w którym najwyraźniej stać nie powinno.
– Czyli możliwe, że jest jakie jest przez twoją matkę – mruknął, dodając w głowie, że jeśli mebel przejął cechy Charlotte to pewnie zaraz zacznie wzdychać na każde słowo Selwyna.  I chociaż wciąż przyglądał się krzesłu, Jonathan podszedł bliżej Jessiego i co jakiś czas zerkał na próby czarodzieja w znalezieniu czegoś co nie spłonęło.
– Wiesz, wiem że to nie pomoże ale wydaje mi się, że mam jakieś wasze zdjęcia u siebie w domu. Głównie te które wysyłali mi twoi rodzice ze Stanów.
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#8
20.09.2025, 11:01  ✶  

Ugryzł się w język. Na tyle mocno, żeby na jego twarzy pojawił się grymas, ale się powstrzymał.

-W porządku - mruknął.

Miał nie pytać. Anthony powiedział mu, że nie było to coś, w co powinien się wtrącać, w swojej własnej głowie postanowił, że będzie pytać tylko wtedy, jeśli Jonathan pociągnie temat, a jego odpowiedź nie brzmiała, jakby chciał temat rozwijać, ale usłyszenie tylko wersji Anthony'ego było niesprawiedliwe wobec Jonathana.

-No dobra - odwrócił się na schodach, kiedy byli już prawie przed drzwiami do mieszkania. -Miałem nie pytać, ale nie możesz być na mnie zły za to, że jednak zapytam. Znasz przecież moją mamę. Wiem, że jesteś pokłócony z Anthonym. Nie wiem dokładnie, co się między wami stało, Anthony nie był zbyt... szczegółowy... w czasie rozmowy, ale wiem, że ze sobą nie rozmawiacie. Wiem, że to nie jest coś, w co powinienem się wtrącać. Jesteście dorośli i takie tam i potraficie sami zadbać o swoje sprawy, ale... - głęboki wdech. -Wszystko u ciebie w porządku? - chciał wiedzieć przynajmniej tyle.

Planowanie skandalu przed ucieczką w kraju - chociaż plan ten miał szanse na wprowadzenie mniejsze, niż zero - poprawiło mu humor, dzięki czemu przebywanie w zniszczonym mieszkaniu, w którym mieszkał z rodziną od kilku lat, nie było tak przygnębiające, jak może powinno być.

-Skandalem jest sama myśl, że zbliżyłbym się do jakiejkolwiek łodzi. Nawet jeśli tylko po to, żeby ją zatopić. Porzucenie narzeczonej przed ołtarzem też nie wzburzy tak publiki. Słysząc moje nazwisko przy takiej akcji, ludzie pewnie by pomyśleli, że to jakaś tradycja rodzinna. Albo ubierzemy Theo w turban, wystawimy go na Pokątnej i będzie wszystkim pannom, wdowom i rozwódkom przepowiadał, że w jakimś konkretnym pubie pozna Tego Jedynego. Właściciel jednego pubu mnie kiedyś wkurzył, więc w ramach współpracy czarodziejko goblińskiej moglibyśmy urządzać im tam randki. Zapewne mógłby to być koniec mojej kariery w Gringottcie, ale pewnie wtedy już by mnie to nie interesowało.

Jeżeli krzesło przejęło zdolności jego matki tylko dlatego, że na nim siedziała, to trochę szkoda, że reszta mebli nie również ich nie przejęła. A powinny, skoro mieszkali tu jeszcze Theo i Rita, którzy odziedziczyli po matce tę zdolność. Bardzo by im to ułatwiło życie.

Jessie podejrzewał, że Jonathan miał jakieś zdjęcia- Anthony i Morpheus może też, ale raczej nie będzie ich o to pytał - ale nie był pewien, czy jego ojcu chrzestnemu wysyłano zdjęcia, które Jessie chciał znaleźć.

Zdjęcia były, na szczęście, tylko miejscami przebarwione - nie były w stanie idealnym, ale ogień nie zdążył wyrządzić im większej krzywdy. Przeglądając je, nietrudno było zauważyć, że na większości z nich był Ned. Jessie odetchnął z ulgą, a zaledwie chwilę później na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, gdy jego wzrok padło na jedno ze zdjęć. Zrobione wieczorem, przed domem, w którym mieszkali w Ameryce. Ned, uśmiechający się do aparatu i śpiący, młodziutki Jessie, wtulony w ojca i owinięty kocem. Na odwrocie zdjęcia nie było nic - żadnej daty.

-Dziwne... Nie pamiętam, kiedy tata zrobił to zdjęcie i co my wtedy robiliśmy - Jessie zazwyczaj pamiętał momenty z ojcem, uchwycone na fotografiach, więc to go trochę zdziwiło.

Nie przyszli tu jednak tylko po to, by oglądać jego pokój i dumać nad zdjęciami.

-Ekhem... Sprawdzę pokój Rity.

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#9
04.10.2025, 11:53  ✶  
Niby krążyli wokół tematu Anthony'ego, a jednak Jonathan i tak nie spodziewał się kolejnego pytania chrześniaka i Jessie mógł zobaczyć, w tej krótkiej chwili kiedy Selwyn nie zdążył narzucić na twarz odpowiedniej maski, że może rzeczywiście nie wszystko było w porządku.
– Nie musisz przejmować się tą kłótnią – powiedział, a potem widząc twarz młodszego czarodzieja, westchnął cicho. Jessie nie był w końcu dzieckiem, aby rzucić mu jedynie nie przejmuj się i liczyć, że o wszystkim zapomni. – Twój wuj Anthony... Możliwe, że ostatnie miesiące to było dla niego trochę za dużo. Obdyliśmy pewną z pozoru niewinną rozmowę w trakcie wyszło na jaw, że twój wuj nie patrzy łaskawie na naszą przyjaźń, zwłaszcza fakt że ktoś się może o niego martwić, więc postanowił dość dobitnie dać mi do zrozumienia, że nie życzy sobie mnie więcej w gronie bliskich mu osób. Obawiam się że już nie zmieni zdania w tej materii. – Przecież dosłownie mu to powiedział. Ale też powiedział mu inne rzeczy, które dawały Jonathanowi nadzieję, ale... Potem w pracy było jak było. – Rozmawiałeś z nim o tym, czy twoja mama ci powiedziała?

A potem jakby nigdy nic zaśmiał się.
– Świetnie. Jeśli przekonasz swojego brata do tego pomysłu będę cię w nim wspierał nieważne co.

Zdjęcia były całe i ku uldze Jonathana, który już organizował w głowie wielką akcje przeszukiwania zdjęć nie tylko u siebie, ale i u Anthony'ego, bo nawet jeśli Shafiq będzie patrzył na niego z pogardą, to z pewnością nie odmówi mu pomocy w tak ważnej sprawie.
– Hm... – Zerknął Jessiemu przez ramię i delikatnie chwycił w palce fotografię, próbując oszacować kiedy mogła zostać zrobiona. – O, spójrz na tę komodę w tle. Widzisz te dekoracje na Yule? Wysłałem wam je gdy... Miałeś trzy lata. A potem gdy przyjechałem możliwe, że zbiłem je wygłupiając się z wami. Właśnie. Muszę zabrać ognioodporną sukienkę twojej matki. Prosiła mnie też o nowe ubrania dla Rity. Też potrzebujesz?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (29), Jonathan Selwyn (1452), Jessie Kelly (1627)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa