• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[09.09.72, Księżycowy Staw] Millie & Basilius | Let it bee

[09.09.72, Księżycowy Staw] Millie & Basilius | Let it bee
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#11
12.09.2025, 20:43  ✶  
– Niemal utonęłaś, ale staw jest piękny. Zwłaszcza w nocy gdy łatwiej się potknąć – mruknął, a zdanie Prewetta na ten temat dość dobitnie odznaczało się na jego twarzy. Nie przeczyły, że staw nie mógł być uroczy. Przecież sam go widział. Po prostu zbiorniki wodne miały to do siebie, że jeśli jakimś cudem zyskały sympatię Prewetta to traciły ją kiedy tylko próbowały zatopić jego, lub kogoś mu bliskiego. A tak naprawdę to kogokolwiek.

Gdy Millie zaczęła mówić o Thomasie, głupi temat o nie głupiej osobie, który przecież sam rozpoczął, Basilius w pewnym momencie złapał się na tym, że zaczął jej nieco nieświadomie przytakiwać. Od razu przestał.

– Hm. Tak, rzeczywiście brzmi to jak dobra partia dla kogoś zainteresowanego ‐ wymamrotał, żałując że nie miał już przy sobie jogurtu, w który mógłby wbić swoje spojrzenie. – I nie wiem kiedy niby śmiałem się z tych żartów. Wszystkiemu zaprzeczam. – Tu już spojrzał na nią nią, a na jego twarzy zagościł szczery, nawet jeśli nieco złośliwy uśmiech.

Przeszli kilka kroków dalej i Millie nagle, z subtelności mugolskiego walca drogowego, wskazała mu na sufit.
– Ał. Co? Millie co... O. Wow ‐ wyrzucił z siebie chyba w ciągu jednej sekundy, zapatrzony w malowidło na suficie. – Ty to zrobiłaś? Jest piękne. – Te ostatnie słowa wypowiadał zerkając na Moody tylko po to aby następnie ponownie powrócić do malowidła. – Jesteś niezwykła wiesz? Jako artystka. I nie wiem. Możesz mi wybrać. Nie czuje abym utożsamiał się jakoś bardzo z konkretnym gwiazdrozbiorem.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#12
12.09.2025, 21:19  ✶  
– Słuchaj no nie byłoby żadnego problemu i powtarzam ŻADNEGO gdyby ta pizda co tu kiedyś mieszkała nie ożywiła jakiegoś szkieleta z dna i wtedy ten szkielet próbował mnie wciągnąć, ale na lajcie udało mu się skopać czaszkę czy coś. Z resztą stary, mi na prawdę nie potrzeba, żebyś wciskał się w gacie do pływania i wchodził do wody. Nie żebym nie lubiła Cie w samych gaciach, ale wiesz… znamy się na tyle, że nie muszę szukać wymowek, żeby tak Cię oglądać. – Ludzie umarli, leżeli obolali w szpitalu i nawiedzonych przez widmowe gówna i cieknące smrody szczątki posiadłości, Zakon zawalił i przewidział pożar, ale nie ustalił zbyt dobrze daty, a ona? Gadała sobie o pierdoletach z Bazyliszkiem, któremu umarła kuzynka. Czy to miało sens? Czy potrzebowała tej odrobiny normalności, codzienności, pierdoletów, żeby nie myśleć o tym, że zawiedli ludzi w Londynie? Że ona zawiodła brata, bo dopadły go te widmowe gówna, gdy nie patrzyła? Że przez nią Thomas leżał ślepy i dostawał w łeb z bezczynności, a Liszek… Liszek był zmuszony do słuchania pierdoletów o swojej osobie w samych gaciach?

– No jasne że dobra partia, choć podejrzewam że Tommy tak o sobie nie myśli wcale. Nie jestem pewna. Ale ludzie którzy są tacy weseli i napierdalają o kutasach i pizdach zwykle mają za uszami jakąś mroczną… wiesz co… mm… bo jest taka sprawa. – Nagle miała jakąś zdecydowanie bardziej napiętą minę. Wspomnienie początku miesiąca uderzyło ją z siłą opadającego na łeb tynku (nie żeby ktokolwiek miał cokolwiek do zarzucenia obecnemu sufitowi) – Bo Thomas się spotkał z demonem tydzień temu. Jakimś. Nie wiem do końca o co chodziło, ale mam wrażenie, że oberwał jakąś paskudną klątwą z gatunku tych, których nie widać na pierwszy rzut oka. Mógłbyś go jakoś… podbadać teraz mm… wiesz… tak… dyskretnie? – Jedno co trzeba przyznać, że Miles wydawała się autentycznie przejęta dobrostanem przyjaciela, a nie na Wielkiej Misji Swatania Basiliusa – Dlatego też trochę cieszyłam się, że się zgodziłeś, żeby być u nas w pokoju. Może zobaczysz coś, co mi umyka, szczególnie jak on gada przez sen, czas dziwne rzeczy, te wspomnienia cały czas… no wracają do niego. Sorka że Cię tak wykorzystuje, ale wiesz, jak będziesz potrzebował wykorzystać mnie to jestem cała Twoja… mój panie przyszły mężu – Cmoknęła w powietrze, szydząc sobie w swoim zwyczajowym tonie na temat ich “umowy matrymonialnej”.

Tymczasem pod sufitem zachwyty Liszka nieco, ale tylko ciupełkę wytrąciły ją z równowagi i nawet lekko się zarumieniła. – Tam weź! To Ty ratujesz ludzi, ja tylko tu no… paciałam farbą trochę i to i tak od Morpheusa musiałam dostać mapę i zaznaczone gwiazdozbiory, bo dla mnie nocne niebo to zawsze jakby jakiś kosmiczny kot nasrał. Z resztą… nie ważne, choć do góry i … – wystarczył pierwszy krok na stopniu – Powinieneś mieć gwiazdozbiór Pegaza! W końcu jesteś Prewettem i masz te swoje końskie słonie co nie? Czy to były słonie wielkości koni? – zwątpiła i trudno było orzec, czy serio nie wie, czy tylko go podpuszcza.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#13
14.09.2025, 00:35  ✶  
Basilius słuchał, słuchał i słuchał.
– Co? – wydusił z siebie w końcu nie za bardzo wiedząc czy chodziło mu bardziej o co się odwaliło w tym domu, czy co czemu mówisz o mnie półnagim? Możliwe, że po trochu oba.

Nie muszę szukać wymówek, żeby tak Cię oglądać.

Z całą sympatią do Millie, raczej nie planował, aby w najbliższym czasie oglądała go w samej bieliźnie.

– Co? – Nowe rewelacje, a jednak taka sama odpowiedź. Zaraz jednak się opanował. No dobrze, Thomas spotkał się z demonem. Świetnie. Super. Genialne. Teraz trzeba było tylko przejść nad tym do porządku dziennego i skupić się na potencjalnych konsekwencjach. – Tak, oczywiście. Przyjrzę się temu. – Nie było to takie trudne teraz, gdy Figg po pierwsze ledwo co widział, a po drugie Basilius mógł powiedzieć mu, że musi rzucić na niego odpowiednie zaklęcia diagnostyczne, aby upewnić się co z jego oczami. Gorzej, że Thomas zapewne rozpozna zaklęcia na wykrycie klątw. No nic. Coś wymyśli. Może potem, gdy będzie nieco bardziej skupiony, podpyta Millie o szczegóły niepokojącego zachowania Figga. Na razie jednak obawiał się, że cokolwiek Moody mu powie on o tym zapomni, nawet jeśli to sobie zapisze.

– Ale ja nie umiem malować – powiedział, ponownie zerkając na sufit. – Ty tak. Poważnie mówię Millie. Masz talent. –  I naprawdę miał to na myśli. Jeszcze raz przyjrzał się jeszcze niedokończonemu dziełu, a potem ruszył za przyjaciółko. To znaczy ruszyłby gdyby nie to, że ta się niemal od razu zatrzymała na pierwszym schodku.

– Konie. To są konie. Mógłbym cię w sumie kiedyś im przedstawić. Silvan jest naprawdę sympatyczny, nawet jeśli ostatnio trochę… – Skrzywił się nagle, gdy poczuł mocniejszą falę zmęczenia okraszoną nawrotem bólu głowy. – Nawet jeśli ostatnio jest trochę bardziej zadziorny, bo jest strasznie zakochany Tahirze. Też koniu. Ona chyba mnie nie lubi. Uważa, że za mało o niego dbam.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#14
14.09.2025, 18:13  ✶  
Jego wykrztuszane “co” nie robiły na niej większego znaczenia, bo tak naprawdę nie było to pierwsze wykrztuszane “co” w jego życiu w jej obecności. Miles wiedziała, że konkuruje z Brenną jeśli chodziło o najbardziej pojebane akcje w życiu Prewetta, więc nie miała za bardzo szans, ze względu na ich Koło fortuny , kartę, która pojawiała się zawsze w rozkładach zbliżonych coraz bardziej i bardziej do specyficznych dat. Jej pozostawało balbanie i szokowanie go tym bablaniem.

No.

Tylko sprawa z Thomasem była bardziej niż poważna.

– Cieszę się. W chuj mi na tym zależy, bo… ech, nie widziałeś go te kilka dni temu. Wyglądał gorzej niż po Spalonej Nocy. – Przyznała bardzo cicho, bo nie chciała żeby ktokolwiek usłyszał. To co wydarzyło się wtedy pierwszego września, było ich tajemnicą ze względu na czarnoksięski smród unoszący się nad ciałem maga, ale Miles bardzo BARDZO KURWA chciała łudzić się, że to był efekt demonicznego zaklęcia, a nie… pewnej ostateczności, która wiązała się z tym zapachem.

Komplementy Basiliusa przyjmowała z właściwym sobie niedowierzaniem, a ciche:
– No już przestań pierdolić – pokazywały dobitnie, że dziewcze nienawykłe do takich słów. Była jednak dumna ze swojej pracy, bardzo dumna, a fakt, że podobała się komukolwiek jeszcze napawał ją wewnętrznym światłem, którego tak żałośnie mało miała w sobie zamknięta w czterech ścianach lecznicy dusz.

– Śmiesznie masz z tymi koniami. One gadają prawda? W ogóle jak to jest jak się chcą pierdolić. Proszę Cię uprzejmie, żebyś wyszedł ze stajni, czy po prostu to robią bo w sumie są zwierzętami, więc mają w piździe czy ktoś patrzy? – Aż była ciekawa, czy zarobi tym kolejne “co” do kolekcji.

Tymczasem, mając cały prowiant na wieczór, ruszyła po schodach na górę do pokoju, gdzie czekał na nich Thomas.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#15
14.09.2025, 20:53  ✶  
– Wiesz, często takie spotkanie wyglądają strasznie, ale jeśli nie ma na razie żadnych objawów to powinno być w porządku – powiedział nawet nie kłamiąc znowu jakoś bardzo, bo skoro Thomas nie zachowywał się dziwnie, to chyba powinno być dobrze. No chyba, że oberwał klątwą przynoszącą mu pecha i stąd te oczy. Hm… Tak. Zdecydowanie się temu przyjrzy.

– Nie pierdole a ty się naucz przyjmować komplementy – powiedział ponownie, tym razem już bardziej zdecydowanym tonem głosu, bo przecież Millie zasługiwała na komplementy na tak wielu różnych płaszczyznach, że nie mogła ich nie przyjmować. Bo naprawdę lubił w niej wiele rzeczy. A wszystkie te jej aspekty które w niej lubił były tylko jeszcze mocniejsze, gdy zestawiało się je z tym co ostatnio przeszła w życiu. Bo jasne, problemy Prewetta z jego własnym ciałem były zupełnie inne, ale Basilius zakładał, że gdyby to on musiał przeleżeć tyle czasu w szpitalu co ona, zapewne straciłby dobry humor na najbliższy rok, a Millie… Millie w tym wszystkim dalej była sobą. Kimś z kim uwielbiał spędzać czas przy kawie i czerstwych bułkach, przesiadując w lokalu u Bucky'ego nie ważne, że zapewne gdzieś w okolicy na pewno była lepsza kawiarnia, bo przecież to było ich miejsce. Kimś kto potrafił zaskoczyć go jak chociażby dzisiaj tym malowidłem na suficie i uświadomić mu tym samym jak bardzo lubił podziwiać tworzone przez nią dzieła. Kimś kto jako jedyny potrafił opowiedzieć najdurniejszy żart na świecie i rozbawić go nim. A jeszcze zawsze wtedy oczy Miles błyszczały jej w ten wyjątkowy sposób, a uśmiech dekorował twarz na którą tak lubił patrzeć bo…

Kurwa mać.

Kurwa, kurwa, kurwa.


Nagle wiele rzeczy stało się bardzo jasne.
Podobała mu się Millie.
Jego przyjaciółka.

Nie, nie, nie.

To znaczy nie o nie, jak może podobać mi się Millie, a raczej o nie, podoba mi się ktoś na kim za bardzo mi zależy aby po prostu mi się podobał.
Czemu jego głowa mu to robiła? Czemu mieszała w jego jedynej przyjaźni, dla której mógł jeść czerstwe wypieki?

– Co? – wymamrotał nieco oszołomiony własnym odkryciem, nie mając pojęcia że właśnie tym samym zaspokoił ciekawość Moody. – A, seks koni, zaraz co? Nie, one… Nie. Są dość cywilizowane. Przynajmniej Silvan. Tahira pewnie chętnie by… Nie ważne. Umiesz w ogóle jeździć konno?

Konie. Będzie mówił o koniach. Skupi się na koniach.
Nagle głowa rozbolała go jeszcze mocniej.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#16
14.09.2025, 22:40  ✶  
Kiedy osiągnęła swoje trzecie co, zupełnie nieświadoma procesów myślowych swojego przyjaciela, zaśmiała się radośnie, a śmiech jej rozniósł się po całym na razie dość wyludnionym Księżycowym. Ludzie potracili domy. Rodzinę. Bliskich. Czekała ich mordercza praca, znajdowanie innym domów, zdejmowaniem klątw, oczyszczaniem z gruzowisk i budowaniem nowego życia. Księżycowy Staw, ich tajna baza były poza tym wszystkim, a rozmowy tutaj mogły spokojnie toczyć się na temat pary koni, które gdzieś przy okazji mówiły. Salami z tego nie będzie raczej.

Mina Basiliusa była bezcenna, a Miles nigdy nie była mistrzynią percepcji. Jedyne co widziała to swoją surrealistyczną radość, że wszystko co było dla niej ważne przetrwało, a oni mogli gadać o tym o czym gadali.

Momentalnie pochyliła się do Preweta i cmoknęła go w ramach podziękowania w policzek. Powinna się odsunąć, ale już i tak przystanęli, już i tak przed momentem opierała usta i wargi o jego skórę, dlaczego tak bardzo chciała zrobić to znowu.
– Jesteś najlepszy Liszek, masz doskonałą twarz kiedy śmigam po bandzie. Czego więcej chcieć? Uwielbiam z Tobą spędzać czas – komplement spłynął gładko, łaskocząc szorstki policzek, a ona przez moment zawahała się. Jakoś weszło jej to w nawyk widocznie. Czy rano przypadkiem nie pocałowała ich obu? A może to było wieczorem nim zasnęli? Zawahała się o sekundę za długo by wyglądało to naturalnie, zaraz po tem jednak zaśmiała się jeszcze raz, żywo, choć nieco za głośno.

– I kto teraz nie umie przyjmować komplementów co? W ogóle Tomuś się wypaplał o tym, że pisaliście do siebie listy miłosne kiedyś, to w ogóle jest zajebiste, że macie zbliżone specjalizacje. Pomyślałam, że moglibyśmy razem zrobić grupę antyklątwową i pomagać ludziom związanym z zakonem wiesz, hobbystycznie w weekendy. Ja się gówno znam na czymkolwiek, ale zostałabym Waszą sekretarką i taksówką, obiecuję, że nawet miałabym dla Was przekąski jakbyśmy skakali na fuszkę. Tommy nieco kręci nosem na spandeks, ale uznaliśmy że żółty i fioletowy to idealne kolory dla naszej ekipy co myślisz? Chyba, że wolisz mi opowiadać o tym jak Twoje konie się ruchają i co mówią w trakcie? – podjudzała go bardzo pospiesznie zmieniając temat za tematem. Zaraz potem umilkła w końcu zauważając, że trochę się skrzywił i pobladł. – Em… zmęczony jesteś co? Jeszcze moment Liszek, zdejmiesz temu marudzie opatrunek, napijesz się ciepłej herbatki i zaopiekujemy się Tobą. Obiecuję. – dodała o wiele łagodniej i ciszej, gdy stanęli już pod drzwiami ozdobionymi obrazem przedstawiającym tarotową kapłankę z twarzą Millie. Starszą, mądrzejszą, spokojniejszą. Świdrującą i prześwietlającą każdego kto chciał wejść do środka.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#17
16.09.2025, 12:22  ✶  
Zaśmiała się więc on, siłą rzeczy, również się uśmiechnął, nawet głowa Prewetta pozostawała zagubiona gdzieś pomiędzy jego realizacją odnośnie własnych uczuć, a głupimi żartami o koniach.

A potem Millie zrobiła coś, co sprawiło, że blada twarz Basiliusa na kilka sekund zyskała nieco kolorów, kiedy pocałunek na policzku palił jego skórę, a bliskość przyjaciółki jedynie wzmagała mętlik w głowie.
– Twoje były mniej spodziewane – wymamrotał próbując skupić umysł na kolejnych rewelacjach, tym razem powstrzymując się, aby udzielić jej swoją standardową odpowiedź. – Lubię współpracować z Thomasem, ale nie rozumiem czemu mielibyśmy mieć specjalne stroje. – To znaczy był w stanie wyobrazić sobie siedzących gdzieś Miles i Thomasa wpadających na tak genialne pomysły jak nazwijmy trójkę ludzi pracujących ze sobą grupą antyklątwowa i miejmy swoje kolory, bo normalne ubrania nie wystarczą. Ale hej… Przynajmniej wiedział, że w tym całym szaleństwie dalej potrafili się dobrze bawić. Gorzej tylko, że alternatywą dla tego tematu były pewne końskie czynności, lub, co jeszcze gorsza, jego własne myśli. – Ale tak. Thomas jest dobrym klątwołamaczem. Opowiadał ci kiedyś klątwach, które spotkał podczas podróży?

Wreszcie znaleźli się pod drzwiami, a Basilius czuł się jakby zarówno po jego ciele jak i umyśle przebiegło stado dzikich koni. Nie miał jednak pojęcia, czy podróż po schodach była aż tak męcząca przez jego obecny stan fizyczny, czy może jednak ten psychiczny.
– Trochę, ale przeżyje – mruknął. – Millie poczekaj chwilę. – Z tymi słowami, niewiele myśląc, po prostu przytulił ją do siebie. – Cieszę się, że żyjesz. – I przepraszam, że mam mętlik w głowie kiedy bardzo nie powinienem. Na pewno minie mi gdy tylko się prześpię i tyle.

Bo to musiało być to. Zmęczenie sprawiało, że wszystko wydawało się bardziej w tym jego obecne przemyślenia na temat przyjaciółki. Opatrzy Thomasa, wyśpi się i to wszystko będzie jedynie głupotą, którą da się łatwo zepchnąć w głąb.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#18
16.09.2025, 16:05  ✶  
– W sumie to nie, ale widzisz, jeśli kiedykolwiek wpadniecie w ciąg napierdalania o swoich trudnych przypadkach, nie będzie mi się nudzić, bo znam tylko Twoje. – Zawsze zwracaj twarz ku jasnym stronom. Miles, której plecy zdobił rozległy piorun potrafiła być rozpiżdżona w pełnym emocjonalnym spektrum. Jej dzisiejsze umiarkowanie mogło wynikać z wielu rzeczy. Mogła po prostu trafić na moment do oka cyklonu, a tam - jak wiadomo - jest najspokojniej.

Kiedy Basilius sam z nieprzymuszonej woli ją objął, zdziwiła się w pierwszej chwili i nie wiedziała jak zachować. Równie dobrze mógł ją pocałować, jak co niektórzy praktykowali ostatnio takie dramatyczne gesty. Może lepiej, gdyby ją pocałował, gdyby powiedział, że na nią leci, że chciałby ją zerżnąć tu zaraz natychmiast w schowku na narzędzia zobaczyć czy nie ma jakiegoś tam w środku bogina. Wtedy sprawa byłaby o wiele prostsza do rozwiązania, zamknęłaby się w zmianie koloru niebieskich jajek i tyle. Miles znała pożądanie, umiała sobie z nim radzić.

Ale chłopcy od wczorajszej nocy czy właściwie świtu czy właściwie ostatniego tygodnia, dwóch miesięcy, jakiś jebany urok unosił się w powietrzu… Chłopcy, jej przyjaciele, podchodzili do niej zupełnie inaczej, a ona czułą się bezbronna wobec takiej miękkiej, oślizgłej…

Czułości.

Zarażała się nią.

Jak inaczej można było zrozumieć fakt, że objęła go łagodnie ramieniem, że pogładziła po plecach, w opiekuńczym geście, który bynajmniej nie należał do standardowego zestawu jej zachowań. Że ułożyła głowę na jego głowie, oparła policzek o pachnące spalenizną wciąż i szpitalem włosy i ucałowała ją, jakby miało to zabrać z niego wszelkie zmęczenie. Wszelki smutek. Wszelkie wzbranianie się przed odpoczynkiem.

– Wiem. – Odpowiedziała mu w końcu, jakby przed momentem wyznał jej miłość, choć to przecież wcale nie miało miejsca. A potem otworzyła drzwi…

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Millie Moody (3950), Basilius Prewett (3157)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa