12.09.2025, 20:43 ✶
– Niemal utonęłaś, ale staw jest piękny. Zwłaszcza w nocy gdy łatwiej się potknąć – mruknął, a zdanie Prewetta na ten temat dość dobitnie odznaczało się na jego twarzy. Nie przeczyły, że staw nie mógł być uroczy. Przecież sam go widział. Po prostu zbiorniki wodne miały to do siebie, że jeśli jakimś cudem zyskały sympatię Prewetta to traciły ją kiedy tylko próbowały zatopić jego, lub kogoś mu bliskiego. A tak naprawdę to kogokolwiek.
Gdy Millie zaczęła mówić o Thomasie, głupi temat o nie głupiej osobie, który przecież sam rozpoczął, Basilius w pewnym momencie złapał się na tym, że zaczął jej nieco nieświadomie przytakiwać. Od razu przestał.
– Hm. Tak, rzeczywiście brzmi to jak dobra partia dla kogoś zainteresowanego ‐ wymamrotał, żałując że nie miał już przy sobie jogurtu, w który mógłby wbić swoje spojrzenie. – I nie wiem kiedy niby śmiałem się z tych żartów. Wszystkiemu zaprzeczam. – Tu już spojrzał na nią nią, a na jego twarzy zagościł szczery, nawet jeśli nieco złośliwy uśmiech.
Przeszli kilka kroków dalej i Millie nagle, z subtelności mugolskiego walca drogowego, wskazała mu na sufit.
– Ał. Co? Millie co... O. Wow ‐ wyrzucił z siebie chyba w ciągu jednej sekundy, zapatrzony w malowidło na suficie. – Ty to zrobiłaś? Jest piękne. – Te ostatnie słowa wypowiadał zerkając na Moody tylko po to aby następnie ponownie powrócić do malowidła. – Jesteś niezwykła wiesz? Jako artystka. I nie wiem. Możesz mi wybrać. Nie czuje abym utożsamiał się jakoś bardzo z konkretnym gwiazdrozbiorem.
Gdy Millie zaczęła mówić o Thomasie, głupi temat o nie głupiej osobie, który przecież sam rozpoczął, Basilius w pewnym momencie złapał się na tym, że zaczął jej nieco nieświadomie przytakiwać. Od razu przestał.
– Hm. Tak, rzeczywiście brzmi to jak dobra partia dla kogoś zainteresowanego ‐ wymamrotał, żałując że nie miał już przy sobie jogurtu, w który mógłby wbić swoje spojrzenie. – I nie wiem kiedy niby śmiałem się z tych żartów. Wszystkiemu zaprzeczam. – Tu już spojrzał na nią nią, a na jego twarzy zagościł szczery, nawet jeśli nieco złośliwy uśmiech.
Przeszli kilka kroków dalej i Millie nagle, z subtelności mugolskiego walca drogowego, wskazała mu na sufit.
– Ał. Co? Millie co... O. Wow ‐ wyrzucił z siebie chyba w ciągu jednej sekundy, zapatrzony w malowidło na suficie. – Ty to zrobiłaś? Jest piękne. – Te ostatnie słowa wypowiadał zerkając na Moody tylko po to aby następnie ponownie powrócić do malowidła. – Jesteś niezwykła wiesz? Jako artystka. I nie wiem. Możesz mi wybrać. Nie czuje abym utożsamiał się jakoś bardzo z konkretnym gwiazdrozbiorem.