• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6
[6.04.72, wieczór, Dom Longbottomów] Erik, opętał mnie charyzmatyczny kot

[6.04.72, wieczór, Dom Longbottomów] Erik, opętał mnie charyzmatyczny kot
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#11
28.12.2022, 20:39  ✶  
- Nikt na niego nie wpadł. Nikt go nie popchnął. I raczej nie był pijany, bo oddalił się stamtąd całkiem żwawo - poinformowała, bardzo rzeczowo i bardzo spokojnie, chociaż w duchu już postanowiła, że pogada sobie z Williamem Lestrangem.
Paskudne podejrzenie, że to on mógł być ojcem Mabel, odbiło się w jej głowie, ale spróbowała je od siebie odepchnąć. Niemożliwe, prawda? Zrobił to, bo... to był wypadek? Eden mu kazała? Nienawidził osób półkrwi? Był zły, że niewłaściwa osoba wygrała licytację?
- Wcześniej rozmawiał o czymś szeptem z żoną, podczas licytacji, ale nie słyszałam, o czym - mruknęła. Podniosła się powoli, bo po tej całej wizycie w przeszłości kręciło się jej w głowie. W uszach wciąż rozbrzmiewała muzyka i fragmenty rozmów, mieszające się ze sobą tak, że tworzyły gwar, przyprawiający o migrenę. Kiedy się rozejrzała, była prawie zdziwiona, że są w salonie sami i że wszystko wygląda... tak normalnie.
- Jeżeli Salem miał rację... i widziała tam kogoś... to... - zawahała się, ale zaraz dokończyła, bo skoro powiedziało się A, trzeba było powiedzieć B. – Z tych na mojej liście, jako bóbr od razu pobiegła do Perseusa Blacka - wykrztusiła w końcu, chociaż miała wielką, wielką nadzieję, że to nie on. Był żonaty. I był, cholera jasna, Zawsze Czystym Blackiem. Jego matka prędzej wrzuciłaby Mabel do kominka niż zaakceptowała wnuczkę, która nie miała idealnie czystej krwi.
Tyle że...
...to wcale nie były najgorsze wieści.
- Kiedy ją wyprowadzałam, minęliśmy Adelarda - dodała nieszczęśliwym tonem. Rzadko wspominała o kuzynie przy Norze, ten nie mieszkał z nimi, a gdy tu bywał z żoną (żoną!), to jakoś dziwnym trafem Nora akurat była zajęta.
I wreszcie...
- I Alastor. On próbował ją odczarować. Patrzyła na niego. Witali się niby przy nas całkiem normalnie... ale on tak szybko uciekł... - wymamrotała Brenna, po czym opadła na kanapę. Nie usiadła na niej, a raczej opadła na nią bokiem, zwijając się w kłębek. Klepnęła o poduszkę, pozwalając psu wskoczyć obok i otoczyła go ramieniem. Powolnym gestem: nauczyła się w ostatnich dniach nie wykonywać przy nim zbyt gwałtownych ruchów. Wciąż nie ufał im jeszcze zupełnie.
- Mógł być jeszcze ktoś inny, kogo spotkała wcześniej, a ja nie zobaczyłam tej sceny, ale... te trzy osoby zdają mi się... najbardziej... podejrzane – wymamrotała, ukrywając na moment twarz w psiej, odrastającej powoli sierści. Specjalny tonik – którego zastosowanie nie należało do łatwych – z Pokątnej na szczęście doskonale zadziałał na psią pielęgnację. Po chwili jednak znów spojrzała na brata i kiedy się odezwała, ton miała już… bardzo swój. Nie w tych momentach, gdy gadała od rzeczy, ale coś planowała czy relacjonowała w pracy.
- Do Perseusa nawet nie próbowałabym się zbliżać. A już na pewno nie próbowałabym rozmawiać z Norą. Nie zapraszanie go tam, gdzie jest Nora, będzie łatwe, a gdyby to był on, lepiej to pogrzebać na wieki. Adelarda przy jakimś spotkaniu można po prostu poczęstować ciastem Nory i spytać, czy ją kojarzy, a potem obserwować reakcję. Problem w tym, że właściwie każdy z tej trójki może wejść do Nory Nory. Sam, z kolegami i tak dalej. Jeżeli to byłby Alastor… być może spróbowałabym z nią porozmawiać. Nie w jego kontekście, ale raczej tego, że Mabel powinna mieć prawo wiedzieć, skąd pochodzi.
Chociaż Alastor „Stała czujność” Moody, w ocenie Brenny przynajmniej, absolutnie nie nadawał się na ojca.
- Merlinie, ja pokazywałam Idzie prezenty dla Mabel – przypomniała sobie nagle, siadając na kanapie. Jej wcześniejsze obawy wcale nie wydawały się już teraz przesadzone. Że zetkną ich niechcący ze sobą. Ba, gdyby nic nie wiedziała, prędzej czy później osobiście pewnie przedstawiłaby im chrześnicę. Tak całkiem niechcący, bo ta zechciałaby obejrzeć Ministerstwo od środka...– Przyprowadziłam ją do Nory Nory! Alastor dostał ode mnie pączka z karteczką, że to jej! Przed świętami przeparadowałam pod jego gabinetem z wielkim koniem na biegunach, bo kupiłam go przed dyżurem... Ja nawet myślałam, czy i jego nie zabrać na to otwarcie, bo akurat mignął mi na korytarzu… To znaczy Alastora, nie konia. I dałam Moodym chyba z dwa kilogramy słodyczy po balu. Z wizytówką w środku.
Pies nerwowo poruszył łbem, reagując na podniesiony głos.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#12
29.12.2022, 00:25  ✶  

Otworzył usta, chcąc machinalnie zaprzeczyć. Być może za bardzo wierzył w niewinność i brak złych intencji ze strony ludzi, których u siebie gościli, jednak nie potrafił znaleźć powodu, dla którego William miałby zachować się w tak karygodny sposób. Chyba że był to element głębszej gry, która umykała zarówno jemu, jak i Brennie. Bądź co bądź na balu charytatywnym przeniknęły się dwa światy; czarodziejskiej elity oraz czarodziejskich mediów. Ta mieszanka wręcz prosiła się o to, aby wykorzystać ją ku wywołaniu jakiejś sensacji. Może przemiana Nory w bobra była jej częścią, a pan Lestrange został w to jedynie wmanewrowany?

Erik pokręcił głową. Tak wiele możliwości, a tak wiele tropów, które wskazałyby trafne rozwiązanie. Chociaż nawet nie tyle trafne, ile proste. Cała ta sprawa wydawała się nieźle zakręcona, więc najbardziej oczywiste rozwiązanie byłoby wręcz nadzwyczajne. Westchnął cicho, chcąc zebrać swoje myśli w jakąś logiczną całość, jednak zanim takową zdążył uformować, kolejne słowa po prostu wypłynęły z jego ust.

— Zapewne o tym, aby nie wydała rodzinnego majątku na kolację charytatywną z gościem, który nie jest jej mężem — skomentował bez zająknięcia. Zamrugał parokrotnie, jakby zdziwiony tym, że w ogóle to powiedział. — Może nie jest to najbardziej ekscytujące, ale całkiem prawdopodobne, czyż... czyż nie?

Wbił wzrok w siostrę, gdy ta podzieliła się z nim kolejnymi szczegółami wizji z przeszłości.

— Jest to jakaś teoria — powiedział ostrożnie, gdyż z jakiegoś powodu powiązanie Nory z Perseuszem zdawało mu się względnie logiczna pośród całego tego szaleństwa. Jednakże to, że coś było logiczne, nie znaczy, że było szczerą prawdą i faktem. — Zaoferował jej płaszcz tuż po tym, jak zmieniła się w siebie, prawda? Chociaż niewykluczona, że Nora mogła w ogóle nie panować nad swoim zachowaniem pod postacią bobra. Nie musiała się na niego rzucić tylko dlatego, że go poznała. Perseusz mógł zostać ofiarą... niefortunnych okoliczności.

Poza tym, bądźmy realistami, czy Norę mogłoby cokolwiek łączyć z Blackiem?, pomyślał. Kobieta wzbraniała się przed spotkaniami pokroju balu, gdzie na każdym kroku można było się natknąć na kogoś z najstarszych i najbardziej znanych rodów czystej krwi. Co musiałoby ją napaść, żeby wplątać się w jakąkolwiek relację z Blackiem i to całe lata temu? Pokręcił głową. W sumie nie o takich romansach słyszał świat.

— To się robi nieco niedorzeczne — niemalże parsknął śmiechem na wzmiankę o Adelardzie, chociaż jego twarz szybko wygasła. Tutaj też można by się doszukiwać potencjalnych punktów wspólnych. Nora przyjaźniła się z nimi od lat i siłą rzeczy kojarzyła sporą część członków ich rodziny. Może faktycznie w pewnym momencie swego życia wpadł jej w oko ktoś z Longbottomów. — Dopiero by było, gdyby się okazało, że Mabel od początku jest cóż... Od nas.

Kiedy dotarli do Alastora, Erik już sam nie wiedział, co myśleć. Każdy z mężczyzn mógł być tym, kogo szukali, jednak bardzo łatwo można było zmienić wysnute przez nich teorie w pył i sprawić, że będą wyglądać na głupców. Czy to, że Nora minęła się z Adelardem lub doświadczyła minimum dobroci od Perseusa tuż po nagłej przemianie w bobra, znaczyło, że mogli ich uznać za potencjalnych ojców Mabel? Detektyw ukrył twarz w dłoniach, aby po chwili rozmasować nasadę nosa. Jakby to miało w czymś pomóc, phi.

— Mogę się mylić, ale Alastor nie wydaje się zbytnio zainteresowany tego typu wydarzeniami towarzyskimi. Mógł po prostu szybko się ulotnić, żeby zaszyć się gdzieś z Idą i przeczekać, póki nie będzie mógł rozpłynąć się w powietrzu wśród tłumu. Niektórzy po prostu nie lubią pogaduszek. — A przecież koniec końców tak się nie stało, prawda? Koniec końców Moody był jednym z tych, którzy jako pierwsi rzucili się do pomocy Norze, więc zapewne obserwował, co się działo na sali. Tylko, czy było to aż tak dziwne? Propagowanie hasła „stała czujność” poniekąd łączyło się z tym, aby stosować się do jego zaleceń. — Mimo to... Widzę, skąd wysnułaś takowe podejrzenia.

Wysłuchał uważnie siostry i już miał do niej wstać, gdy ta postanowiła dołączyć do niego ponownie na kanapie. Odetchnął z ulgą.

— Brenna. Spokojnie. — Złapał ją delikatnie za dłonie, co by zaraz nie zaczęła latać wte i we wte po całym salonie. — Za dużo myśli, zbyt szybko. Zrobiłaś pierwszy krok, masz bardzo dużo informacji, ale zanim zaczniesz sobie wyrzucać, że teoretycznie zbliżyłaś do siebie przez przypadek Norę i ojca dziecka, weź głęboki oddech. Spisz i przemyśl jeszcze raz wszystko, czego się dowiedziałaś, porównaj z tym, co wiesz na sto procent i potem dopiero działamy dalej. Krok za krokiem.

Uśmiechnął się słabo. Przyzwyczaił się do tego, że Brenna była na tyle samodzielna i pewna siebie, że nie potrzebowała już jego wsparcia, jednak najwyraźniej, pomimo upływu lat i wzrastania w doświadczenie zawodowe i osobiste, starszy brat dalej miał swoją rolę do odegrania. W tym przypadku sprowadzała się ona do uspokojenia głównej zainteresowanej, co by ta całkiem nowa sytuacja jej nie przerosła, a następnie nie zmiażdżyła barków.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#13
29.12.2022, 11:27  ✶  
Brenna odetchnęła, kiedy Erik złapał ją za dłonie. Na moment zacisnęła palce, nim puściła jego ręce i machinalnie pogłaskała psa, który chyba wyczuwał jej nerwowość i sam zdawał się coraz bardziej zaniepokojony. Po chwili na jej twarzy powrócił zwykły wyraz.
Była dorosła, od lat pracowała w Brygadzie, od dłuższego czasu działała w Zakonie, a i charakter miała, jaki miała, więc zwykle zachowanie spokoju i działanie przychodziły jej z łatwością. Na pewności siebie jej nie zbywało i czuła się dobrze właściwie prawie w każdych okolicznościach i każdym towarzystwie. W tym przypadku jednak stąpała po bardzo grząskim gruncie, a jeden fałszywy krok mógł wciągnąć w bagno nie tylko ją, ale też Norę i Mabel. A gdy szło o Mabel, Brenna potrafiła być przewrażliwiona.
- Każdego z nich można obalić, ale jeżeli Salem miał rację, są najbardziej prawdopodobni - powiedziała rzeczowym tonem, po czym zaczęła odginać kolejne palce. - Był na balu, to spotkanie nią wstrząsnęło, na pewno się widzieli, prawdopodobnie mógł być świadkiem akcji z bobrem... Poza nimi w pobliżu byli albo blondyni, albo osoby ze czterdzieści lat starsze, albo takie, które wykluczyłam, bo na przykład wyjechali za granicę... Wiesz, że ja zawsze podejrzewałam, że to był któryś nauczyciel albo ktoś z jej roku? - spytała nagle, trochę bez związku z poprzednimi zdaniami. W końcu Nora była wtedy w Hogwarcie. Oczywiście, mogła wdać się w romans z kimś tuż po egzaminach albo podczas wizyty w Hogsmeade, ale to się nie składało z tym, jak bardzo broniła tożsamości ojca.
Spochmurniała. Po prawdzie jeżeli mieli rację, to każdego z tych mężczyzn najchętniej by udusiła, a nie przedstawiała mu Mabel. Wszyscy, co do jednego, byli od Nory starsi, a ona na litość Merlina, była wtedy jeszcze uczennicą. Powinni albo trzymać ręce przy sobie, albo chociaż pomyśleć o odpowiednim zabezpieczeniu.
Przez moment wyobrażała sobie samą siebie, spychającą ciemnowłosego czarodzieja z klifu. Nie podzieliła się jednak tą wizją (ani przemyśleniami) z Erikiem, bo o pewnych rzeczach braciom się nie mówi.
- Spróbuję porozmawiać z Salemem - mruknęła. - Nie powiem mu za dużo, ale niech wie, że działam, żeby nie pobiegł gdzieś dalej... I sama nie wiem, chyba postaram się sprawdzić dokładniej, gdzie ta trójka mogła być te parę lat temu.
Obiecała, że będzie działać powoli. Z rozwagą. To oznaczało, że na pewno z żadnym z nich nie porozmawia - to znaczy owszem, mogła, ale z Adelardem i na zasadzie "masz, ciasteczko naszej znajomej, Nory. Pamiętasz Norę?" - i nie popędzi od razu z tą sprawą do panny Figg.
Nie było też mowy o spychaniu z żadnych klifów. Po pierwsze, nie mieściło się to w "działaniu powoli i z rozwagą". Po drugie, było nielegalne. Niestety.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#14
31.12.2022, 23:27  ✶  

Skinął głową. Cieszyło go, że przynajmniej wykluczyła z listy blondynów, bo znając życie, upatrzyłaby sobie jeszcze Elliotta i zapragnęła go prześwietlić, co w obecnych okolicznościach byłoby uznane za przynajmniej nietaktowne. Sam też zbytnio nie pałał radością na myśl o tym, że miałby wypytywać przyjaciela o to, czy przypadkiem nie wdał się w krótki romans z jego najlepszą przyjaciółką. Zdecydowanie nie czułby się z tym komfortowo. Zdecydowanie.

— Nie dziwię się. To było dosyć prawdopodobne. Była naprawdę przestraszona, kiedy mi powiedziała o Mabel. — Wzruszył sztywno ramionami. — Nauczyciel wpasowałby się w tę całą opowieść.

Aż przeszły go ciarki, gdy wyobraził sobie, że dziewczynka miała trafić za parę lat do szkoły i tam trafić pod skrzydła nauczyciela, który mógłby się okazać jej ojcem. Gdyby jeszcze to od niego dowiedziała się o tym, kim właściwie dla niego jest. Pokręcił nagle głową, pocierając nieco nerwowo dłonią o dłoń. Zaczynał rozumieć, czemu po ostrzeżeniach Salema Brenna była tak zafiksowana na tym, aby zacząć coś robić w kierunku ustalenia tożsamości ojca. Dobrze, że żaden z nich nie jest nauczycielem, pomyślał z ulgą. Różnica wieku też nie była aż tak wielka, chociaż dalej trochę znacząca.

— Tak chyba będzie najlepiej — potwierdził, mając przede wszystkim na myśli Salema. Kocur był najmniej przewidywalną częścią tej całej układanki, więc należało zadbać o to, aby nagle nie zaczął działać na własną rękę tudzież łapę. — Oby ufał nam na tyle, aby faktycznie dać nam trochę czasu na znalezienie jakiegoś konkretnego tropu.

Bądź co bądź, z tego osobliwego trio to właśnie ich dwójka miała najwięcej doświadczenia w prowadzeniu różnego rodzaju dochodzeń. Rudy kot mógł aspirować do tego, aby rozwiązać tę tajemnicę dla dobra swoich najbliższych, jednak Erik miał wątpliwości, czy miał ku temu odpowiednie predyspozycje. Gdyby nagle zaczął znikać z klubokawiarni na długie godziny i włóczyć się po mieście, szukając wskazówek, czy zagadując ludzi, zwróciłby na siebie uwagę.

Koty Figgów nie były standardem w Londynie, a teraz, gdy biznes Nory nabrał tempa, coraz więcej ludzi będzie kojarzyć zwierzaka z tym miejscem. Longbottomowie może i byli rozpoznawalni, ale też wiedzieli już gdzie szukać, a to drobne śledztwo raczej nie sprawi, że będą musieli zagłębić się w najciemniejsze uliczki Śmiertelnego Nokturnu. Prędzej wylądują u kogoś na kolacji lub w ogrodzie na lunchu, co by zadać parę pytań, jeśli zajdą już odpowiednio daleko w swoich poczynaniach.

— Z Adelardem i Alastorem nie powinnaś mieć większych problemów — zauważył. Oboje mieli powiązanie z departamentem, w którym pracowali, więc niewinne pytanie co do wydarzeń sprzed paru lat nie powinny zwrócić niczyjej uwagi. Gorzej będzie z Perseuszem. To będzie twardszy orzech do zgryzienia, zwłaszcza jeśli nie chcieli od razu wypytywać nikogo wprost o określone zdarzenia.

Trwali przez dłuższą chwilę w ciszy, chłonąc, a może raczej przetrawiając ustalony plan działania. Potem Erik uderzył parokrotnie otwartymi dłońmi o swoje kolana, wykrzesując z siebie przy okazji lekki uśmiech. Cóż, jeśli będą tu tak siedzieć z tymi świeczkami, to na pewno zaraz ktoś ich z tym nakryje. Trzeba będzie się tym zająć.

— To co, ja doprowadzę salon do porządku, a ty zagotujesz nam wodę na herbatę? Skoro dalej nie mogę wchodzić do kuchni... — Wywrócił teatralnie oczami i podniósł się z miejsca, aby koniec końców sięgnąć po różdżkę. Czekał tylko na sygnał od siostry, aby wziąć się do roboty.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#15
04.01.2023, 11:05  ✶  
- Taaaak… i to też mnie martwiło – przyznała Brenna z westchnieniem. Chociaż czy wtedy Nora posłałaby córkę do Hogwartu?
- Pogadam z Salemem – mruknęła. – I powiem mu też, że moim zdaniem… któreś z nas powinno pogadać z Norą, niekoniecznie pod hasłem „hej, wiemy, kim jest ojcem”, ale raczej „Mabel rośnie, twoja kawiarnia staje się popularna, może powinnaś pogadać z jej ojcem, zanim wejdzie do lokalu i potknie się o swoją córkę” – westchnęła. Świat Salema krążył wokół Nory, posiłków i plam słońca, w których mógł się położyć. Koty Figgów były specyficzne o tyle, że bardzo inteligentne i obdarzone zdolnością mowy, ale także mocniej przywiązane do swojego właściciela niż w przypadku zwyczajnych kotów.
Między innymi dlatego Brennie ciężko było zignorować słowa kota.
Znał Norę. Co jeżeli miał rację?
- Z Adelardem? Pewnie nie. Powinnam móc dokopać się do tego, gdzie wtedy był… - Byli rówieśnikami, pracowali w jednym departamencie, sprawdzenie spraw, jakimi się zajmował i urlopów, jakie brał, nie było specjalnie trudne. Zwłaszcza, że część roboty już zrobiła, kiedy starała się wyeliminować osoby, które na pewno wtedy nie mogły spotkać Nory. Dochodził też do tego wspomniany już przez nią numer, gdy krewni wpadną na weekend „o, proszę, ciasteczka, upiekła je Nora, pamiętasz Norę? Włóczyliśmy się z nią z Erikiem cały Hogwart, wpadłeś na nią ostatnio?”.
Z Alastorem „Stała czujność” Moodym sprawa była gorsza, a Brenna nie chciała nic mu sugerować.
- Nie mów Norze, jak wiele wiemy – oświadczyła nagle, też się podrywając i jeszcze dla potwierdzenia wagi swoich słów, łapiąc go za kołnierz. Gestem niezbyt mocnym, bo jednak nie planowała brata udusić. – Jasne? Nie chodzi o to, że byłaby na mnie zła. Nie chcę, żeby się kompletnie załamała. Sprawdzimy ich na tyle, na ile się da, pogadam z kotem…
…jak to brzmiało…
-…a potem zobaczymy, co dalej – zakończyła cofając dłoń. – Zrobię herbatę i odgrzeję obiad – westchnęła. – Łatek, chodź, popatrzymy, gdzie chowa się twój ponury brat, drugiego wyciągniemy z sypialni Mav i wam też damy obiad…
Z tymi słowami skierowała się do wyjścia z salonu.
Koniec sesji


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (4196), Erik Longbottom (4266)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa