• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[21.08.72, wieczór. Księżycowy Staw] Chyba nie jesteśmy tu sami

[21.08.72, wieczór. Księżycowy Staw] Chyba nie jesteśmy tu sami
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#11
27.05.2024, 00:03  ✶  
Patrick pokręcił głową. Gdyby nie to, że w tej sekundzie jego mięśnie były mocno napięte a on – mimo wszystko – obawiał się spotkania nieumarłego w piwnicy, gdyby nie to sprostowałby odpowiedź Nory.
Bo może i nie miała niczego złego na myśli, ale zabrzmiało to trochę tak, jakby sądziła, że uważał ją za słabą i bezwolną kobietkę. A przecież nie uważał. Sądził, że była silna, niezależna i zaradna. Udało jej się samodzielnie wychowywać córkę i w międzyczasie rozkręcić dobrze prosperujący biznes. Godna była tego, żeby ją podziwiać.
Ale on był aurorem i mężczyzną. I może nawet brzmiało to trochę szowinistycznie w jego własnej głowie, ale nie powodowane było złymi intencjami a pragnieniem zapewnienia jej bezpieczeństwa. Nawet Brenny nie puszczałby w takiej sytuacji przodem, choć Longbottom z pewnością wyrywałaby się do przodu jak szalona (i może nawet w ekscytacji zaliczyłaby upadek z tych przeklętych schodów).
Przełknął ślinę. Niby nie dostrzegli nic przerażającego, a jednak jego widok, który zobaczyli przeraził. Nie wyobrażał sobie, żeby ktoś mógł żyć w takim miejscu a jednak – przynajmniej w oczach Patricka – wszystko wskazywało na to, że ktoś tutaj naprawdę mieszkał. Ktoś był skrywany przed światem, trzymany w tajemnicy, jak niechciany rodzinny sekret.
Na nic zabawki, zaklęcie dające ułudę okna czy dywan na podłodze. Trzymali tutaj kogoś żywego, zamkniętego w klatce i tak bardzo Juliusowie nie chcieli, by ta osoba została odnaleziona (albo, żeby się wydostała), że nie tylko zbudowali jej prywatny bunkier, ale jeszcze ustawili magiczne zabezpieczenia na schodach.
Steward zacisnął ręce w pięści.
- Czyste skurwysyństwo – wymamrotał pod nosem.
I tak, zdawał sobie sprawę z tego, że wszystko pewnie nie było takie proste, że pewnie kochali mieszkańca tego miejsca (Dziecko? Komu innemu przydałyby się bajki?), że dbali o niego jak umieli i może był chory, może szalony, może to było najlepsze rozwiązanie, ale… ale NIE. NIE. TAKICH RZECZY SIĘ PO PROSTU, KURWA, NIE ROBI. Chorzy popierdoleńcy.
- Czemu, czemu, czemu... – wymamrotał, znowu marszcząc brwi.
Patrick miał oczy pociemniałe z gniewu. Jeszcze raz rozejrzał się, jakby sprawdzał, czy ktoś nie chował się przed nimi na schodach, pod schodami lub gdzieś w rogu, a potem wszedł do dziwnego pokoju. Rozejrzał się po nim, próbując zlokalizować źródło smrodu. Wreszcie sięgnął po książki z bajkami, przekartkował je – jakby w poszukiwaniu imienia i nazwiska właściciela.
- Kogo tu trzymali? – zastanawiał się cicho. Kiwnął głową. – Myślę, że raczej nie wilkołaka. – Chociaż te przymocowane przedmioty do ziemi mogły być jakimś tropem. – Może któryś z Juliusów borykał się z jakąś chorobą? – Albo rodzina była na tyle konserwatywna, by trzymać w piwnicy nieślubne dziecko? - Przyszedł tu ktoś, kto wiedział, co znajdzie w piwnicy. Może jakiś służący? Kucharka? Opiekunka? - wyliczał, zastanawiając się nad tym, kto mógł odwiedzić to miejsce.
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#12
28.05.2024, 23:13  ✶  
Książki były zwykłymi książkami: niekoniecznie dla najmłodszych dzieci. Jedną z nich było klasyczne wydanie baśni barda Beedle’a – Patrick przeglądając je nie znalazł wprawdzie nazwiska, za to przekonał się, że ta książka ukazała się w latach czterdziestych. Niedługo przed tym, jak rodzina Juliusów ostatecznie znikła z czarodziejskiego świata.
Nie dostrzegali żadnego źródła zapachu, a jednak ten utrzymywał się w powietrzu. Sprzęty przymocowano i zabezpieczono w taki sposób, jakby ktoś bał, że ktoś przebywający tutaj je uszkodzi – albo zrobi sobie krzywdę za ich pomocą. Zadbano o to, aby nie wyszedł, zarówno za pomocą drzwi, jak i run. A jednocześnie w jakiś sposób się o tę osobę najwyraźniej troszczono, skoro urządzono to pomieszczenie w taki sposób, aby było możliwe komfortowe oraz bezpieczne. Sprawdzając łóżko zauważyć mogli jednak jeszcze jedną, dziwaczną rzecz… zdawało się, że ktoś chyba leżał na nim całkiem niedawno.
A w głowie Patricka ułożyło się kilka drobiazgów. Podobny zapach było czuć i na górze w jednym z pomieszczeń. Ktoś grzebał w szafie z ubraniami bliźniaczek. Czy wszystkie pozostałości po ludzkiej obecności na pewno były „pamiątkami” sprzed lat – po poprzednich właścicielach, którzy szybko się stąd ewakuowali? Czy może ktoś się tutaj kręcił…?
Jednocześnie jednak ten ktoś z pewnością nie korzystał z kuchni i nie jadł tu żadnych posiłków.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#13
29.05.2024, 18:45  ✶  

Panna Figg po prostu bardzo dobrze zdawała sobie sprawę, gdzie w tym wszystkim jest jej miejsce i broń Merlinie nie miała o to żadnych pretensji. Wiedziała, że w ich szeregach znajdują się dużo bardziej kompetentni czarodzieje, ona była tylko wsparciem, które mogło pomóc w tych mniej wymagających zajęciach, czy zapełniać ich spiżarkę eliksirami, dobrze jej z tym było, najważniejsze, że mogła się w jakikolwiek sposób zaangażować w pomoc swoim przyjaciołom, że nie była zupełnie niepotrzebna, już to dawało jej sporą radość.


Figg podeszła do łóżka. Niby to pomieszczenie wydawało się wyglądać, jakby dawno w nim nikogo nie było, ale dałaby sobie rękę uciąć, że ktoś tutaj leżał, całkiem niedawno. Nie składało jej się to jednak w całość, była niezbyt bystra i nie umiała znaleźć w tym żadnej odpowiedzi na te pytania, które nasuwały się jej na myśl. Po co ktoś stworzył to miejsce, dlaczego sięgał aż po runy, to by oznaczało, że osoba, która musiała spędzić tu życie była niebezpieczna. Zamykanie jej jednak w piwnicy nie wydawało się specjalnie humanitarnym posunięciem. Ona nie miałaby serca zrobić tego komukolwiek. Westchnęła ciężko, ktoś naprawdę przeżył w tym miejscu ogromny dramat.

- To okrutne, zamknąć kogoś dając mu namiastkę normalności, życie w piwnicy. - Rzuciła cicho, chyba nie miała ochoty za długo tu przebywać, bo czuła, że przesiąka dziwną energią tego miejsca. Zaczęło jej towarzyszyć dziwne uczucie niepokoju.

- Czy jak ktoś jest chory to nie szuka się dla niego uzdrowiciela? - To wydawało jej się być odpowiednim rozwiązaniem, a nie zamykanie nieszczęśnika w piwnicy.

- Chcesz się tu jeszcze rozejrzeć, czy możemy stąd wyjść? - Zapytała jeszcze, poza śladami przecież nic tutaj nie było. Dowiedzieli się, że ktoś tutaj bywał, tyle, że nic nie dawało im wskazówek, kto to mógł być i czego szukać.

Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#14
17.06.2024, 00:01  ✶  
Patrick zacisnął usta w cienką linię. Chciał zrozumieć. Starał się zrozumieć. A jednak nie potrafił. Zamknięcie kogoś w piwnicy, w pokoju – choćby i takim z najlepszymi wygodami było okrutne. Straszliwie okrutne. Klatka, nawet złota, ciągłe pozostawała klatką.
Potarł palcami datę wydania książki. Myślał o pamiętniku, który czytał na głos Morpheus Longbottom, o fragmencie dotyczącym bliźniaczek. Jak im było? Genevieve i Guinevere. Podobnie zapisywane imiona, ale różne w odczytywaniu.
Na piętrze był przekonany, że jedną z sióstr ogarnęło szaleństwo. Ale może tak nie było? Może nie ona była szalona, ale ktoś, kto postanowił… co zrobić? Wskrzesić jedną z sióstr? Zamienić ją w ghula? W wampira? W coś jeszcze innego?
- Ukryć przed światem – wtrącił się cicho do rozważań Nory. – Na piętrze Morpheus Longbottom znalazł pamiętnik. I… - urwał, nie za bardzo wiedząc, czy właściwie dobrze opowiadał tę, nie należącą do niego, historię. – Wiesz, że całe pokolenie Juliusów wymarło w dość krótkim odstępie czasu i w różnych, dziwnych, okolicznościach. Morpheus znalazł pamiętnik jednej z nich. Wspominała w nim o bliźniaczkach. Jedna z nich umarła a pisząca pamiętnik potem dostrzegła ją żywą – opisał powoli, zastanawiając się czy wydźwięk jego słów trafi do Nory.
Bo tak naprawdę to wcale nie chciał sugerować, że mieli tutaj ghula albo coś podobnego. A jednak sugerował.
- Niektórych chorób nie da się wyleczyć – zauważył tylko.
Wreszcie podniósł się. Zabrał ze sobą książkę, chcąc potem porównać datę jej wydania z datami z pamiętnika znalezionego przez Morpheusa. Tylko czy się nie mylił? Patrząc na posłanie, wydawało mu się, że kobieta mogła tu jeszcze przebywać całkiem niedawno. Czy przez te wszystkie lata mieszkała w tym domu? Skrywała się przed światem, bo była martwa dla świata chociaż żywa? Czy jeszcze pamiętała kim była? Czy może wyciągał kompletnie irracjonalne wnioski?
- Możemy stąd wyjść – odpowiedział Norze. – Chyba warto powiedzieć reszcie, że jeden z Juliusów może nie być aż tak martwy jak nam się wydawało.
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#15
17.06.2024, 22:22  ✶  

Nora miała świadomość, że mieszkająca tu rodzina pewnie była zmuszona do podjęcia takiej decyzji, czy jednak zamknięcie kogokolwiek w piwnicy było naprawdę odpowiednim wyborem? Nie miała pojęcia, czym się kierowali, ani dlaczego to zrobili, to wszystko to były tylko i wyłącznie domysły, które nie należały do przyjemnych, jak i to odkrycie. Na pewno osoba, która tu mieszkała czuła się samotna, w końcu jej cały świat to te podziemie. Dramatyczna sytuacja, której wolałaby nie próbować rozumieć.

- Czyli nie umarła tak do końca. Może została wampirem? Może przemienili ją w coś innego? - Podzieliła się z Patrickiem swoimi domysłami, chociaż na pewno sam już wysunął podobne wnioski. Możliwości było wiele, w końcu świat magiczny był pełen różnych istot mniej lub bardziej żywych. Czasem śmierć była lepszym rozwiązaniem, takie tkwienie między światami, bycie nie do końca żywym musiało być naprawdę traumatyczne. Sauriel, on był wampirem, wiedziała, że nie może wychodzić na słońce, bo może go to zabić. Niby żył, ale czy życie z takimi ograniczeniami faktycznie miało sens? Nie jej to oceniać. Gdyby miała stracić Mabel zapewne rozważyłaby utrzymanie jej przy życiu w jakiejkolwiek formie, nie znosiłaby takiej straty, co można było uznać za bardzo samolubne zachowanie. Można by długo dywagować na ten temat, nie był to jednak odpowiedni czas i miejsce.

- Tak, to prawda, niektórych chorób nie da się wyleczyć. - Na całe szczęście nie musiała nigdy podejmować takich decyzji, na szczęście jej życie było nudne i szare.

- Tak, znajdźmy ich i przekażmy wszystko, czego się dowiedzieliśmy. - To mogło pomóc im przygotować się na to, co mogą spotkać w domu. W końcu osoba, która mieszkała w piwnicy mogła właśnie w tej chwili gdzieś tkwić w tym domu, nie wiedzieć co się dzieje, może nawet ich zaatakować. Musieli poinformować o tym resztę. Wyszli w końcu z piwnicy, a później poszukali reszty towarzystwa, żeby przekazać im to, czego się dowiedzieli.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2054), Patrick Steward (1867), Bard Beedle (1047)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa