• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Lato 72, 6.8 // Żarłoczny, pasożytniczy wrzód na dupie społeczeństwa ludu pracującego

Lato 72, 6.8 // Żarłoczny, pasożytniczy wrzód na dupie społeczeństwa ludu pracującego
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#11
30.06.2024, 01:30  ✶  
Wydmuchując z siebie dym i zaciągając się ponownie, Flynn wydawał się być taki... spokojny. Leżał tak sobie, jak gdyby nigdy nic, ogrzewając przepocone ciało, chociaż godzina już była dosyć późna, a gorące, wilgotne powietrze sierpnia kusiło raczej do ściągnięcia z siebie dodatkowych warstw odzienia i wskoczenia pod prysznic, a nie duszenia się tutaj, w taki sposób. On jednak odczuwał to kompletnie inaczej. W wozie panował coraz większy zaduch, a on dobijał to smrodem papierosów. Fiery pewnie nie będzie zadowolona, ale trudno - mógł spać na dachu, albo na ziemi - póki nie przyszedł mróz, niewiele mu przeszkadzało.

- Nie? - Odpowiedział, trochę jakby zadawał mu pytanie, a później skrzywił się dziwacznie, jakby odpowiedź na to była oczywista. No bo on zawsze te Stany kochał, romantyzował upadlający system przyjęty przez Amerykanów, jakby faktycznie dało się uznać go za sen, za spełnienie ludzkich marzeń. Ględził o Kalifornii, o palmach, o ulubionych filmach i muzyce. Ostatnio nawet kupił sobie deskorolkę. Taką z gumowymi kółkami. I to była jedyna rzecz, jaką posiadał poza obrębem swoich kieszeni. No, nie licząc tej książki od Caina. Tej, od której to wszystko się zaczęło. Flynn coraz mocniej sądził, że Bletchley wysyłając mu ten prezent, przyspieszył tylko nieuniknione. - Tak...? Ona nawet nie wie, że jestem z cyrku. Skumałem to Al, mam siedzieć na dupie i zachowywać się jakby nic nas nie łączyło, ale nie odbierzesz mi prawa do mówienia o swoim życiu, kiedy nie używam nawet twojego imienia. - Kompletnie nie brzmiał na zadowolonego i nie powiązał następnych pytań z tym „kocham cię”, dla niego stanowiło to przedłużenie poprzedniej wypowiedzi i napiął się od razu, przyjmując pozycję obronną. Już wiedział, że nawet jeżeli to dało się naprawić, jeżeli ich relację dało się uratować, najwyraźniej Alexandra do takiej Viorici nie zabierze. Peszyło go to i odrzucało, ale ta relacja już dawno przybrała kształty niedające mu żadnego poczucia kontroli. Jebany hipokryta - powiedział mu, że nie będzie się nim chwalił na prawo i lewo, bo jeszcze ktoś zaszkodzi Fantasmagorii, a później próbował uderzyć dziedzica Prewettów prosto w nos, na oczach tłumu! Tłumu pełnego ludzi z nazwiskami ze Skorowidza Czystości Krwi. Ludzi, którzy by się podpisali na dokumencie obalający brytyjski rząd ich krwią, krwią mugolaków. Szamotał się i nie liczył z jego zdaniem, a Flynn... wszystko przeciskał przez sito uczuć, ale nie gardził też tym odpowiadającym za instynkt przetrwania.

Poruszył się na tym łóżku niespokojnie, zaciągając się dymem jeszcze raz. Tak cholernie się tego bał, rozdrapania tego strupa, ale znowu pojawiło się pomiędzy nimi napięcie i zaczął już szybciej oddychać, pojawił się stres. Coraz częściej waliło mu przy nim serce. Szkoda, że z tak złych powodów. Po co on w ogóle zaczynał opowiadać te rzeczy? Za każdym razem, kiedy się przed nim otwierał, wszystko kończyło się tak źle...

- Wolałbyś, żebym był po prostu twoim bratem?


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#12
30.06.2024, 19:19  ✶  
Miałem wrażenie, że z Flynnem nigdy nie było normalnej rozmowy. Albo mruczał i dukał, nie chcąc za wiele mówić, bo wolał język ciała... Albo przekopywał się ze mną na słowa. Nie, on nie mówił. On wyrzucał z siebie słowa, jakby miały być pociskami skierowanymi prosto w moją pierś. Tak się bynajmniej czułem, kiedy stawałem w szranki z Flynnem, szranki, bo rozmową tego nie można było określić. Moje zaskoczenie oczywiście odebrał jako atak...
- Martwię się o ciebie i twój los... Mógłbyś zostać aresztowany. Albo coś - wydukałem z siebie niepewny, co o tym myśleć. Bałem się, że mógłby być szykanowany. Bałem się, że ktoś mógłby mu zrobić krzywdę. Ale bałem się również, że tak naprawdę Flynn mnie nie kochał. Bałem się, że kochał jedynie moją uwagę skierowaną na jego osobę. A ja chciałem być kimś w jego oczach, a nie tylko przytulanką na gorsze dni... Jedną z wielu przytulanek, warto pamiętać.
Marzyłem, ewidentnie marzyłem na jawie, że jestem kimś ważnym w jego życiu, kimś, kto się liczył i był aktywny w jego codzienności, kimś, z kim mógł porozmawiać, do kogo się przytulić, z kimś czule pokochać, kimś, kogo miał za równego sobie i z kim byłby gotów iść przez ten świat, ale... ale to prysło, zniknęło. Nie było tego. Niczym paskudny koszmar. Piękny obraz, który zaczął gnić. I JESZCZE MNIE PYTAŁ, CZY WOLAŁBYM, ŻEBY BYŁ DLA MNIE PO PROSTU BRATEM!?
Wziąłem głęboki wdech i wstałem, pomagając sobie ręką. Teraz górowałem nad nim i w sumie może to dobrze? Może trzeba było z nim walczyć o dominację...? Heh. Tylko przecież w jego oczach byłem od startu skazany na przegraną!
- Nie, Flynn. Nie chciałbym byś był po prostu moim bratem. Wolałbym, żebyś mnie kochał. Bardzo bym chciał, żebyś mnie KOCHAŁ. NAPRAWDĘ MNIE KOCHAŁ - stwierdziłem podniesionym głosem, zaciskając dłonie. Oczy miałem przepełnione bólem.
Nie wiem, co chciałem mu tym przekazać? Że chciałbym, żeby mnie dostrzegał w tym zalewie swoich emocji? Żeby mnie szanował? Żeby martwił się o mnie? Troszczył się o mnie...? Żeby nie robił nam pod górkę przy każdej rozmowie? Ale też jednocześnie nie kłamał, nie zatajał prawdy i nie krętaczył...? Żeby był przede mną otwarty? Myślę, że to nie było możliwe. On nawet nie był w stanie zrezygnować ze spania z kim popadnie. Nie mogłem być ważny. Mogłem być jedynie w cieniu. Ewentualnie być, kiedy będę potrzebny.
- Faktycznie, to żałosne - stwierdziłem, zerkając na jego rzeczy w kącie. W oko wpadła mi oczywiście ta nieszczęsna książka. Ewidentnie byłoby mu na rękę, gdybym się odkochał, gdybym był tylko bratem. - Będę zatem po prostu twoim bratem.
Miałem wrażenie, że świat pękał. Słyszałem wyobraźnią, jak na nieboskłonie tworzą się spękane pajęczynki. Z pewnością tam były.
- Ogarnij siebie, wóz Fiery, a potem swój wóz... Ten, który jest w tej chwili pełen klamotów. To, co może się przydać, przynieś do mojego, a resztę wyrzuć. Masz czas do końca dnia, więc niewiele ci go zostało... Jakieś pytania? - zapytałem oschle, bo niepotrzebnie się uzewnętrzniałem, odsłaniałem, kiedy byłem tylko ścianą do przestawiania. Tylko ścianą do przestawiania. - I nie zawracaj nikomu tyłka. Masz to zrobić sam.
Jeśli pytań nie było, to spojrzałem ostatni raz na książkę od Raziela, po czym wyszedłem.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#13
30.06.2024, 19:54  ✶  
Martwił się o niego i o jego los... A jednocześnie tak bardzo go nie rozumiał. Flynn coraz mocniej trafił grunt pod nogami i nie miał pojęcia jak miał to wszystko naprawić.

- Aresztowany za co? Za bycie gejem? Alex ja połowę życia spędziłem Ścieżkach, jak mnie zamkną, to będzie ostatnia rzecz na liście oskarżeń. - I wcale nie przeszkadzało mu bycie szykanowanym. On do tego przywykł, prowokował, zachowywał się jak kompletny zjeb na przekór systemowi. Oh znał się na świecie jak nikt inny, potrafiłby dopasować się jakoś do tego skurwiałego społeczeństwa, gdyby bardzo chciał. Wiedział nawet jakie specyfiki brali ci wszyscy chłopcy z dobrego domu, żeby nadal chodzić z podniesioną głową, chociaż bił ich tata. Był pomiędzy nogami wystarczającej ich ilości, żeby zebrać materiał na opowieści warte dwóch solidnych kubków herbaty.

Panika jaka załączyła się Alexandrowi stanowiła dla niego zalążek nadziei. Skoro braterskiej więzi w ogóle nie obejmował definicją miłości, to rozwiewało wiele jego obaw. Podniósł się nawet wyżej na poduszce, odkaszlnął. Jasne - nie lubił kiedy Al na niego krzyczał, ale jeżeli miał do niego krzyczeć „kochaj mnie”, unoszenie głosu nagle stawało się czymś totalnie do zniesienia. Chciał go kochać. Kochał go. Chciał się do niego przytulić i opowiedzieć mu tę historię do końca, że był już gotowy do zabicia się, na tyle gotowy aby przyjść pożegnać się z każdym kogo zranił, ale zamiast się z nim pożegnać... Został tutaj. Przy nim. Na trzy lata. Chyba nigdy już mu tego nie opowie, każda fala zwierzeń rozdzielała ich coraz mocniej.

Znów wyglądał jak pies, którego pan skarcił, może nawet uderzył ręką. Wpatrywał się w niego ze smutną miną, jakby miał zaraz rzucić się do ucieczki.

- Żałosne...? - Kurwa mać, dlaczego każda ich rozmowa musiała się tak kończyć? - Pragnienie, żebym cię kochał... jest żałosne?! - Typowy kurwa Alexander, powiedzieć komuś jak bardzo się go pragnęło tylko po to, żeby chwilę później go od siebie odepchnąć. Znowu. Flynn podniósł się do siadu, zakrywając twarz dłońmi. Odetchnął głęboko, a później nie wytrzymał i sam warknął. Bycie braćmi było lepsze niż bycie obcymi, a spodziewał się zostania wypieprzonym z cyrku, ale i tak bolało go to jak koniec świata. Wstał więc, próbując się wyprostować. - No jasne ty mały fiucie, będziesz mi rozkazywał o wielki jaśniepanie zarządco... nawet nie pamiętasz, że półtora miesiąca temu kazałeś ten mój wóz wysprzątać Layli i Athenie, a później przerobić na nawet nie wiem kurwa co!! - Tupnął nogą jak małe, zirytowane dziecko, a później pchnął go. - To jest to twoje „będę cię kochał każdego”, jebany oszuście. Pora przejrzeć na oczy, ja tu zostałem i wciąż jestem, to ty przestałeś kochać mnie! Wypieprzaj stąd!! - I jak gdyby nigdy nic zaczął rzucać w niego swoimi rzeczami porozrzucanymi po podłodze.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#14
30.06.2024, 21:54  ✶  
Tak to się właśnie kończyło. Przez utarczki z Flynnem uciekało mi pełno istotnych informacji o cyrku. Kompletnie umknęło mi z głowy to, że dziewczyny rozporządziły nieużywanym zanadto wozem i teraz co...? Teraz jebało mnie, gdzie będzie spał Flynn. Miał z pewnością do wyboru bardzo dużo wygodnych łóżek! Chociażby to królewskie łoże Laurenta, bo taki paniczyk, którego chronił przed ciosami w twarz, z pewnością miał cholernie mięciutkie pierzyny!
- Tak, kurwa, pragnienie żebyś mnie kochał jest niemożliwie żałosne! - powtórzyłem mu prosto w twarz. - Niemożliwie żałosne! Nie potrafisz kochać. Ty tylko uwielbiasz być uwielbiany, a to wstrętne. Obrzydliwie wstrętne! - warknąłem, patrząc na tę jego niepoważną postawę. Tupał nogą niczym dziecko. Tupał i się fochał, jak gdyby to cokolwiek miało zmienić. On się nie miał zmienić, więc nie nie miało się zmienić. Poza tym sam chciał brata, więc byłem starszym bratem. Każdemu rozkazywałem, więc jemu będę rozkazywał bardziej, bo tak.
Ale nie skończyło się na tupaniu.... Zostałem popchnięty, a zaraz zalany falą losowych przedmiotów lecących w moim kierunku. Osłoniłem przed nimi twarz. Byłem wściekły. Byłem wściekły jak diabli. Bawił się mną jak sobie chciał, rujnował mi serce, a teraz jeszcze wyrzucał, że jestem oszustem. To on był jebanym zdrajcą!
Złapałem jakieś gacie w powietrzu i odrzuciłem w jego stronę, zaraz też do niego dopadając. Jakbym chciał po prostu porozrywać. Nie byłem pewien, od czego zamierzałem zacząć, więc znowu postanowiłem uderzyć go w twarz. Uderzyć go tak, jak to zrobiłem na samym początku, wtedy, kiedy wrócił do cyrku - czysto i porządnie, dosadnie, odreagowując wszelkie krzywdy, które mi wyrządził i wciąż wyrządzał. Nie byłem jebanym oszustem. To on był wstrętną mątwą, kurwikleszczem do zdeptania. Awrrr! Czemu on mi to robił?!?!?!
- Nie jestem oszustem! To ty jesteś zdrajcą!!! - warknąłem. Poza solidnym ciosem w policzek, zamierzałem też podciąć mu nogi i zwalić na podłogę. Nie byłem pewien, w jakim celu, ale byłem wściekły. Po prostu zamierzałem się wyżyć.- ARRRGHHH! KOCHAM CIĘ KAŻDEGO! I TO MNIE BOLI! - wykrzyczałem mu w twarz niezależnie od wyników sprawnościowych.

Zgodnie z tradycją - rzut na (AF) prawy sierpowy we flynnowy policzek
Rzut Z 1d100 - 12
Akcja nieudana


A tu coś nowego... Czy FLynn wyląduje na podzłodze? (również AF)
Rzut Z 1d100 - 11
Akcja nieudana
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#15
03.07.2024, 20:14  ✶  
Flynn wyraźnie posmętniał, ale też spoważniał. Nie rzucał już niczym i jak zawsze przyjął ten cios bez zasłaniania się, trochę jakby do tego przywykł, chociaż do takich rzeczy nie dało się przywyknąć. Wysłuchał wiadro kolejnych niepochlebnych słów, odepchnął go od siebie jeszcze raz i zacisnął palce obu dłoni. Kochał go każdego i to go bolało? Chuj mu po takiej miłości, w której w rzeczywistości nie chciało się być.

- Jesteś wstrętny - odparł, z miną jakby miał zaraz zwymiotować. - Chciałeś mnie naprawdę tylko wtedy, kiedy byłem w najniższym punkcie swojego życia. Dbanie o ludzi, na których ci zależy, kochanie ich jest dla ciebie żałosne? Heh, zapracowałem sobie na to, przyjmę to z opuszczoną głową, bo żyłem najgorzej, jak się dało, ale przetrwam to i nie uważam, żeby dało się na mnie zrzucić wszystko co się tu stało. - Fajnie snuło się z nim te trzy lata temu wszystkie fajne plany, miło obserwowało się to, jak dawał z siebie wszystko, żeby zrealizować te cholerne występy, żeby tworzyć dla Fantasmagorii tak dużo i tak intensywnie, jak tylko pozwalał mu na to jego charakter. Przed Lammas stresował się jak małe dziecko, po Lammas od tego stresu zwymiotował. Ale to wciąż było za mało. Co innego miał robić? Jak miał pokazać, że mu zależy, jeżeli nie angażując się w działania cyrku... którego nawet nie lubił! Oh kochał tańczyć, ale zdecydowanie lepiej tańczyło się w miejscach, gdzie nikt się na ciebie nie gapi.

Dwie osoby, które kochał najbardziej na świecie, powiedziały mu to samo. Przywiązywanie się do niego było żałosne. On był żałosny. Mieli rację, ale on bardzo nie chciał, żeby mieli rację.

- Jakoś kurwa zniosę to, że nie umiesz zaakceptować tego jak żyję i nie chcesz ze mną być, że to jaki jestem, nie jest dla ciebie wystarczające, żebyś mnie przy sobie chciał. Będę w ciszy pluł jadem na dupę, którą sobie znajdziesz. Ale dam sobie radę, bo chcę, żebyś był szczęśliwy. - Mówił to drżącym głosem, napięty, stojąc jak słup soli i cudem powstrzymując napływające łzy. - Natomiast NA PEWNO nie zniosę TEGO. - Kolejnej zniewagi. - Nie będziesz mi mówił, że nie warto mnie kochać, ani że nie potrafię kochać. - Ta miłość była ostatnim, co chroniło go przed kompletnym upodleniem. - A już na pewno nie będziesz mnie bił. Nie zniosę tego drugi raz. Kocham cię, Al, naprawdę nigdy nie chciałem, żeby to się tak... skończyło? - Nie udało mu się, te łzy ostatecznie potoczyły się po jego policzkach, a on zaszlochał. Niedbale otarł je ręką i podniósł z ziemi swoje spodnie, żeby je założyć. Nie chciał tu być, ale nie chciał też iść do Bletchleya, on mu przecież powiedział to samo. Dlaczego jego życie musiało tak wyglądać...? Usiadł na łóżku, naciągając na siebie nogawki i unosząc magią papierosa, który wypadł mu z ust po niedbałym ciosie. Ledwo cokolwiek widział, obraz mu się rozmazał i wcale nie zanosiło się na to, że szybko będzie mógł stąd wyjść. - N-nie wiem nawet czyy kiedy m-mówisz te-e rzeczy t-to jesteś poważny czy nie-e. - Wytarł oczy w koszulkę, starając się to jakkolwiek opanować, ale wszystko było bezskuteczne.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#16
04.07.2024, 20:12  ✶  
Byłem wściekły i może nawet chciałem się pobić, jakoś to wszystko odreagować, bo emocji było we mnie co nie miara. Nie tylko uderzać, ale również poczuć uderzenia. Jakieś mocne? Dosadne? Takie, które by mną zatrzęsły, może nieco zmętniły mi umysł, oszołomiły na dobrą chwilę...? Cokolwiek, byleby nie czuć tej żałosności, tego pata, tego marazmu, bólu, poczucia porażki, upadania, bólu. Chciałem się pobić, żeby się wyżyć i żeby poczuć ból, inny ból, będący daleko od tego cierpienia mojego serca.Może nawet zagłuszyć nim ten drugi?
Ale ciosy nie nadchodziły, a moje zresztą nie należały do najlepszych. Jak na złość. Podłamało mnie to bardziej, podobnie jak postawa Flynna. Próbował winę za nasze rozdarcia rozłożyć na nas dwoje... Ja go kochałem, podarowałem mu całego siebie, a on się odpłacał. Kłamstwami, zatajaniem pracy i przede wszystkim zdradzaniem... To była ta jego miłość?!
- Nie, Flynn. Żałosne jest to, że spałeś ze mną i mnie kochałeś tak bardzo, że następne noce musiałeś spędzać w kompletnie innych ramionach... Uważasz, że to w porządku? Że to okej, żeby tak skakać z kwiatka na kwiatek!? Bo na dobrą sprawę, idąc tym tropem, może nie powinienem mieć dupy, tylko cały harem dup - zauważyłem z odrazą, też kręcąc przy tym głową w kompletnym niezrozumieniu. Nie chciałem nawet próbować tego zrozumieć, a co dopiero zaakceptować. Mówił, że to przez Fontaine... Ona go takim uczyniła, ale ja nie mogłem, po prostu nie mogłem być jedną z wielu ewentualności. Potrzebowałem stabilizacji, a nie niepewnych myśli i złamanego serca. Nie chciałem się zastanawiać, co robi i z kim. Bałem się myśleć. Już to rozkminiałem przez ostatnie noce...
Ale drastycznie zszedłem z tonu, widząc jego łzy. Kroiły moje serce. Każda z nich. Najchętniej bym go przytulił i udawał, że wszystko jest okej, ale to z kolei nic by nie zmieniło.
  - Wybacz... Nie chciałem tego robić. Po prostu mam w sobie tyle emocji... Bo też cię kocham, kocham cię mocno, ale nie chcę być jednym z kilku twoich wyborów. To nie jest kwestia tego, że jesteś dla mnie niewystarczający, tylko tego, że nie potrafisz się ograniczyć do jednej osoby. Potrzebujesz całego świata do kochania albo co... Dla mnie to niepojęte, bo ja widzę tylko ciebie... I nie chciałbym się tobą dzielić z kimkolwiek, więc... to oczywiste. Przegrałem. Kocham cię każdego, ale nie potrafię być z tobą każdym. To mnie przerasta - przyznałem, w końcu ruszając się z miejsca by usiąść obok Flynna. Nie tak, żebyśmy się stykali, bo nie byłem pewien, czy chciał mojego dotyku po tym, co mu zrobiłem. Obstawiałem, że nie, więc jedynie usiadłem obok bezradny. Nie chciałem żaden innej dupy, chciałem Flynna, ale był taki niedostępny, nieosiągalny. Może faktycznie mnie kochał, ale niszczyłem ten obraz przez własne utopijne przemyślenia. To był właśnie odpowiedni czas na podjęcie decyzji i zaprzestanie rozwijania tych toksycznych historyjek.
- Nie płacz, Flynn. Proszę. To może i moja wina... Jestem ograniczonym dupkiem - zauważyłem, opierając łokcie na kolanach i chowając twarz w dłoniach. Byłem tym już zmęczony. Za bardzo rozciągałem to w czasie, nie chcąc tego zakończyć, ale to była jedyna słuszna decyzja. Bałem się tego, ale z pewnością było to lepsze od demonizowania Flynna i jego osoby.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#17
06.07.2024, 00:25  ✶  
Przecież tego nie planował. Kurwa, kiedy to wszystko się zaczęło, wydawało mu się, że Bletchley zniknie z jego życia tak szybko... Alexander nigdy by się o tym nie dowiedział. Tak, okropny był z niego człowiek, skoro w ogóle tak myślał, ale niespodzianka - od zawsze miał w sobie odpowiednie ku temu pokłady plugawości. Nie zataił tego, bo w tym utonął. Naprawdę go kochał i nie zamierzał go porzucać, dostrzegał w tym wiele objawów zwyczajnego uzależnienia, ale przecież takie rzeczy mijają, kiedy się wreszcie kimś najesz i przyzwyczaisz do jego obecności.

- Tak - odpowiedział mu na pytanie. - To, co nie było w porządku to to, że nie powiedziałem ci o tym wcześniej. - Kiedy Alexander usiadł na łóżku, Flynn z niego wstał. Podniósł się po to, żeby podciągnąć do góry te cholerne spodnie i zapiąć guzik. Bardzo, ale to bardzo potrzebował stąd uciec, ale do tego potrzebował się przecież uspokoić. Flynn mógł być, kim chciał, pisać swoją historię wedle uznania. Crow nie mógł wejść do The Loft ani Rejwachu zaryczany. Jeżeli się z tym wreszcie nie ogarnie, wszyscy przestaną się go bać, a on potrzebował tego strachu - musiał odbudować dawną siatkę kontaktów, żeby uratować Laurenta i Vioricę przed tym, co mogło sięgnąć ich z Podziemi. - A bądź sobie ograniczonym dupkiem. - Pokręcił głową, siłując się z paskiem. - Co ty sobie myślisz, że nikt wcześniej nie powiedział mi o tym, jaki to wstyd iść ze mną za rękę przez ulicę zasłaniając to kurwa jakimś strachem czy coś... Nie odkryłeś Ameryki myśląc, że jestem popierdoloną, małą, marudną suką... przerośniętym dzieciakiem... - Nie mówił tego, tylko mamrotał pod nosem, wyraźnie zirytowany. Powinien iść się umyć, zamiast zakładać na siebie przepocone ubrania, nie było to jednak w jego zachowaniu absolutnie nic nowego. Nigdy nie zauważał stanu, w jakim się znajdował. - Nie odpowiadaj nic, nie chcę tego słyszeć. - Wystarczyło mu to cholerne poruszenie, bo przyznał się do ich związku swojej koleżance. Ich dzisiejsza rozmowa była potwierdzeniem wszystkiego, czego się spodziewał. Wszechświat podbił mu pieczątkę pod listą wszystkich obaw i lęków. Nie dało się go zaskoczyć - dostał potwierdzenie tego, co przewidział już dawno, teraz próbował przyjąć to z godnością. - O co ty mnie kurwa prosisz? - Podniósł z podłogi koszulkę i założył ją na siebie. Następnie podszedł do lustra i poprawił swoje włosy, otarł łzy ściekające po policzkach. Z rozczarowaniem ocenił swój dzisiejszy wygląd - w sposób oczywiście negatywny. Generalnie uważał się za kogoś o przeciętnej urodzie, ale dzisiaj prezentował się szkaradnie. - Płacz, Al. - Rzucił cicho, nie dając zapaść w pomieszczeniu ciszy. - Gdyby któreś z nas tutaj nie płakało, nie znaczyłoby to... że nigdy nic do siebie nie czuliśmy? - Oddech mu zadrżał. Machnął ręką, wciskając resztę swoich rzeczy pod łóżko i otwierając skrzypiącą okiennicę.

Wszystko w jego ciele mówiło mu, żeby odetchnął jeszcze raz. Jeszcze jeden oddech, Flynn. Jeszcze jeden oddech, może to jeszcze dało się wyklepać i zdobyć to durne wesele, którego tak bardzo chciałeś. Albo... albo przeciągnąć to. Może to był koniec, ale dało się tutaj ugrać cokolwiek chodząc na paluszkach, pograć ze sobą w chowanego... I wtedy odwrócił się w jego stronę i zobaczył go w stanie kompletnego załamania. Okej, był dupkiem, nigdy jednak nie chciał stać się potworem. Złapał się za głowę. To, co w niej słyszał, to nie była już muzyka i niespokojne głosy szepczące mu rzeczy. Te, od których obecności nie potrafił zasnąć. Teraz słyszał w niej jeszcze biały szum, piski i... Czy on kiedykolwiek będzie spokojny? Zyska kontrolę nad własnym umysłem?

- Przepraszam cię za to wszystko, co ci zrobiłem. Ja... ja tak naprawdę uważam, że jesteś bardzo dobrym człowiekiem. - Zacisnął pięść, spuszczając głowę. - Ale uczyniłem cię kimś skrajnie nieszczęśliwym i... Muszę przyznać to Bellom, oni zawsze mieli rację. - Pokręcił głową. - Nie zdechłem, jak miałem dziesięć lat, czasami boję się, że będę uprzykrzał wam życie przez następnych dziewięćdziesiąt. - I wyszedł.

Wciąż, wyjątkowo uparcie, nie zamierzał się zmieniać.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Alexander Bell
And I can't let go when you still need saving.
Spokojny, uprzejmy, pomocny. Wysoki mężczyzna o atletycznej sylwetce, zazwyczaj ubrany w luźne, wielobarwne, bawełniane koszule. Miewa zarost na twarzy, zależny od stopnia zapracowania. Kiedy trzeba, potrafi zniewolić uśmiechem. Oczy i włosy brązowe.

The Overseer
#18
06.07.2024, 17:50  ✶  
Chciałem mu powiedzieć tak wiele. Może nawet próbować przekonać do tego, żeby ze mną został? Namówić, że było warto to zrobić? Mówić mu, powtarzać, że tak wiele zyska, pozostawiając część siebie za sobą, ale... byłem bezradny.
Jego słowa wpadały do mnie i docierały głęboko, dotkliwie, rozprzestrzeniając się po całym moim ciele niczym zaraza. Bolało go to, że chciałem go chronić, nas wszystkich chronić. Od samego początku, kiedy tylko to zasugerowałem, on to w sobie nosił. Bolało go to, a ja chciałem spełniać normy społeczne. Dla nas, dla naszego bezpieczeństw. Ale tego z kolei on nie rozumiał. On - preferujący rozdrażniać ludzi swoim zachowaniem, prowokować, zwracać na siebie uwagę. On - wciąż chodzący własnymi ścieżkami.
Minęły trzy lata? Czy może jeszcze nie? To były zdecydowanie zbyt krótkie lata. Pragnąłem ich więcej. Nie chciałem, żeby znowu pochłonął mnie mrok.
Podniosłem na niego spojrzenie. Nie płakałem. Nie chciałem płakać, ale nie dlatego że to nic dla mnie nie znaczyło czy też że nic nie czułem, że sądziłem, że my nic do siebie nie czuliśmy, ale... Nie chciałem tego potwierdzać. Nie chciałem żyć w świecie, w którym nie bylibyśmy już razem. Nie chciałem otwierać oczu w momencie, kiedy nas już nie będzie. Nie chciałem wtedy również oddychać. I ogólnie być. Nie mów mi tego! Nie rób mi tego! - chciałem krzyczeć, chciałem naprawdę głośno krzyczeć, ale zamiast tego milczałem, obserwując go uważnie.
Uzależniony? Uzależniony od jego obecności? Od wypełnionego łóżka? Charakterystycznego zapachu ciała? Duchoty w wozie? Od umykającego spojrzenia? Pewnych czarnych loków rozrzuconych po poduszce? Wplątanych w palce? Albo uparcie opadających na czoło? Ciała pragnącego dotyku tak bardzo... ...że aż powiedziałem STOP???
Dopełniło się. Nie płakałem. Trwałem w zawieszeniu między jednym a drugim. Choć już dawno było po nas, to wciąż nie pozwalałem sobie tak sądzić, wciąż mając nadzieję, że jak spojrzę w te oczy, te ciemne, niemalże czarne oczy, to ujrzę człowieka, który jest zapatrzony we mnie jak w obrazek, że jest zapatrzony jedynie we mnie jak w ten obrazek, ten cholerny obrazek... Ale nie był.
Tak miało być lepiej...? Pierdolenie. Czy naprawdę uczynił mnie skrajnie nieszczęśliwym? Zapewne. Mógł jednakże uczynić mnie w każdej chwili kimś skrajnie najszczęśliwszym... Gdyby tylko... Gdyby tylko... Gdyby tylko się zmienił? Gdyby tylko się zmienił...
Flynn, błagam... - pomyślałem, ale ani drgnąłem. Odprowadzałem go wzrokiem, póki drzwi się za nim nie zamknęły. I, jak na złość, dopiero wtedy popłynęły mi łzy. Rzewne. Potwierdzające te gówno, w którym zostałem sam.
Poderwałem się z łóżka i pobiegłem ku drzwiom. Pobiegłem tam czym prędzej, otwierając je na oścież. Zapłakany chłopiec, którym już nie byłem. Śmiesznie to musiało wyglądać. Zdecydowanie inaczej niż przed laty, a jednak... Gdzie był mój brat? Czy był tu jeszcze? Czy już nigdy więcej go nie zobaczę...?
Zamarłem, stojąc w progu.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#19
06.07.2024, 20:28  ✶  
Flynn odwrócił się w kierunku otwierających się drzwi i zadarł głowę do góry, patrząc na zapłakanego Alexandra. Wciąż tu był i nie zamierzał opuszczać Fantasmagorii, przynajmniej nie w sposób, który nie pozwoli mu już nigdy na powrót. Nie przetrawił jeszcze tego wszystkiego do końca. Koniec... Czy to naprawdę musiał być koniec? Słowa Alexandra mówiły, że tak. Nie chciał go już, a on obiecał mu - nie odejdę stąd, póki będziesz mnie chciał. Czyli teraz był wolny. Jak skrzat, który dostał skarpetę. To ile, jak i kiedy tu będzie stało się jego własnym wyborem, a nie obrożą nałożoną przez obietnicę, jakiej nie śmiał złamać.

- Idę napić się do Rejwachu - powiedział mu, chociaż chyba nigdy nie mówił mu, czym właściwie Rejwach był? A później potarł dłonią spocone czoło. Eh, może jednak powinien się umyć, zanim zacznie zawracać dupę Longbottomowi. - Wrócę - dodał. - Bo powiedziałeś mi, że wciąż jestem twoim bratem.

Ale teraz nie zamierzał tutaj zostawać.

Koniec sesji


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: The Edge (4129), The Overseer (4072)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa