• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton v
1 2 3 4 Dalej »
[26 VIII 1972] The doer alone learneth | Morpheus & Jessie

[26 VIII 1972] The doer alone learneth | Morpheus & Jessie
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#11
04.10.2024, 22:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2024, 23:00 przez Morpheus Longbottom.)  

Wybuch czarnej mazi był nagły, jakby ciemność skumulowana w jednym punkcie znalazła ujście, zmaterializowała się, rozrywając powietrze z głuchym trzaskiem. Młody klątwołamacz mógł poczuć, jak magia wymyka mu się spod kontroli, a zaklęcie, które miało rozwiązać klątwę, zrywa się z jego ust jak dziki zwierz. Czarne opary zaczęły się sączyć z runicznego symbolu, który wykwitł na ziemi, a potem wszystko jeszcze eskalowalo.

Gęsta, lepiąca maź wystrzeliła w powietrze, rozprzestrzeniając się jak złowieszczy dym. Krople czarnej substancji unosiły się, wirując w chaotycznym tańcu, a obaj mężczyźni czuli w miejscu, gdzie dotknęły ich, przenikający dreszcz zimna, nie fizycznego, lecz takiego, który sięgał głęboko, aż do duszy. Maź była ciemniejsza niż noc, prawie jak cień cienia, a w jej głębi tliły się ślady staro złości, magii, która nigdy nie powinna zostać rozbudzona.

Morpheus zastygł. Nie znał się na klątwach. Ale mógł spojrzeć w przyszłość i powiedzieć Jasperowi, którą linię czasu wybrać, aby nie skazać ich na obciążenie klątwą.


Percepcja: Jasnowidzenie
Rzut PO 1d100 - 85
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 42
Sukces!

— Jeszcze raz, Jessie, w znak runiczny. Odpychanie tej mazi pogorszy tylko sprawę — powiedział, głos jeszcze zawiadujący echem zaświatów, oddalenia od rzeczywistości tu i teraz. Zaglądał w przyszłość i znów nie było go dokładnie obok Jessiego, ale i był, fizyczny i duchowy, podzielony. Zaglądał w konstrukcję czasu i łamał niektóre łączenia, aby uchronić ich przed tragicznymi skutkami zastałej czarnej magii.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#12
11.10.2024, 12:05  ✶  

KURWA wrzeszczały jednym, dziwnie zgodnym głosem wszystkie jego myśli, które zazwyczaj nie potrafiły znaleźć jednego, wspólnego podmiotu i do tej pory zalewały jego głowę miliardami pytań, tysiącami rozważań i przemyśleniami, które miały sens tylko i wyłącznie w jego głowie, tracąc to w momencie, gdy wypuszczono je w świat.

Nie był w stanie określić, co poszło nie tak. Czyżby i on i Morpheus przecenili jego możliwości i wuj Longbottom tak naprawdę powinien powierzyć to zadanie komuś innemu? Bardziej doświadczonemu? Magia bawiła się z nimi w przysłowiowego berka? “Złap mnie, jeśli potrafisz” w wersji magicznej? A może młodego Klątwołamacza za bardzo rozproszyła wizja wuja z brodą i burzą włosów dookoła głowy, uwolnionym od brylantyny?

Odrobinę spanikował, to musiał przyznać. Co prawda wybuch magii i tańczące dookoła nich krople mazi nie wywołały u niego zaskoczenia, bo w ten sposób reagowała magia, która nie pozwalała się rozproszyć, a i przenikający ciało aż do duszy chłód nie zniechęciły go do dalszych prób pozbycia się tego świństwa. Cofnął się o krok, by zmniejszyć szansę zetknięcia z płynącymi w powietrzu kroplami i to samo poradził wujowi.

Gdyby był tu sam, byłby o wiele spokojniejszy, ale w tym momencie martwił się o Morpheusa o wiele bardziej, niż o siebie. Gdyby jemu coś się stało, wzruszyłby jedynie ramionami i dostosował do zaleceń, które miałyby postawić go na nogi, ale gdyby przez niego coś miało stać się jego wujowi…

Pojawiła się runa i to był właśnie efekt, którego chciał Jasper. Usuń zewnętrzną warstwę, dojdź do źródła i to nim się zajmij. Zobaczył symbol w tym samym momencie, w którym Morpheus mu o nim powiedział. I może nawet Morpheus nie musiał mu mówić, by zamiast w maź, swoją magię kierował właśnie w runę, ale czasami dobrze było niektóre instrukcje przypomnieć na głos, nieważne, jak ogromne posiadało się doświadczenie.


Rozproszenie w runę
Rzut PO 1d100 - 52
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 30
Akcja nieudana
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#13
02.11.2024, 00:20  ✶  

Zaklęcie zadrżało, zapłonęło samo w sobie i zaczęło się zapadać w sobie. To było najlepsze stwierdzenie, bo czarna maź ściskała się, pulsowała, zbliżała znów do runy i jakby niszczyła. Nagle zjednoczyła się w wielką jedność, która rozdarła niby paszczę. Wtedy przestrzeń rozdarł wrzask.

Krzyk rozdzierał dzień jak ostrze, przenikliwy, pełen bólu, rozpaczy i czegoś głębszego, co nie znało litości. Wypełniał powietrze jak żar bijący z ognia, który spalał duszę od środka. Był to dźwięk, w którym czuć było rozpacz wszystkich istot, które padły ofiarą mrocznych rytuałów, ich skargi, przesiąknięte bezdenną grozą i cierpieniem, jakby każda nuta niosła echo ich ostatniego tchnienia. Krzyk ten nie przypominał żadnego ludzkiego głosu; wibrował gdzieś na granicy słyszalności, osiadał głęboko w umyśle i sercu, wywołując dreszcz, jakiego nie sposób było zignorować. Z każdą chwilą nabierał na sile, wdzierał się do najskrytszych zakamarków świadomości, rozrywał spokój na strzępy i pozostawiał w jego miejsce bezbrzeżną pustkę. Czarne zaklęcia zdawały się tańczyć w tym krzyku, splatając nienawiść, zemstę i nieuchronną, tragiczną klątwę, wołanie dusz, które utraciły nadzieję, a teraz żywiły się już tylko mrokiem. Ten krzyk nie mógł zostać zapomniany; raz usłyszany, przenikał do głębi istnienia, pozostawiając ślad, którego nie mogło zatrzeć nawet upływające tysiąclecie.

Morpheus odruchowo zasłonił uszy i rozluźnił szczękę. I odruchowo stanął pomiędzy krzykiem, a Jasperem, robiąc z siebie tarczę. Na szczęście niepotrzebną, bo jak nagle się zaczęło, tak nagle zniknęło, pozostawiając na ścianie jedynie smolisty popiół układający się w złamaną runę.

Wszystko minęło.

— Ale paskuda... — podsumował Morpheus, prostując się i mrugając, jakby miało to pomóc z dzwonieniem w uszach.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Czarodziej
Less colours but still colorful
Średniego wzrostu (174 cm), lekko umięśniony. Włosy ma w kolorze ciemnego brązu, zazwyczaj schludnie ułożone, z opadającymi na oczy w barwie orzecha laskowego kosmykami. Nos ma lekko zadarty, na słońcu wychodzi mu te kilka piegów, zdobiących jego policzki.

Jessie Kelly
#14
02.11.2024, 21:56  ✶  

Kolejne zaklęcie zadziałało i wyglądało na to, że wszystko miało zakończyć się pomyślnie. Maź, pozostałość po przeklętym rytuale, zbierała się w sobie, kupiła i zapadała się w runie. Kącik ust Jaspera uniósł się delikatnie, gdy oczy obserwowały nieuchronny koniec magicznej paskudy, ale ręką, trzymająca różdżkę, nie opadła. To nigdy nie był dobry pomysł - opuścić różdżkę, zanim wszystko się skończy. Magia, a przede wszystkim klątwy, były nieprzewidywalne. Zawsze należało być gotowym na wszystko.

Krzyku się nie spodziewał. Kąciki ust opadły w jedną sekundę, różdżka drgnęła lekko w dłoni, żeby zacisnęły się, gdy maź znów zaczęła się scalać. Był gotowy użyć kolejnych zaklęć.

Nie spodziewał się jednak krzyku.

Krzyk wdarł się do jego wnętrza jeszcze zanim chłopak zdążył zasłonić uszy.

Czuł go całym swoim jestestwie. Całym ciałem i całą duszą. Czuł, jakby krzyk go otaczał, osaczał i wykrzykiwał mu wszystkie swoje męki, ale głosy nakładały się na siebie i przekrzykiwały jeden drugiego, czyniąc słowa niesłyszalnymi.

Na szczęście nie trwały to długo i zapadła cisza. Cisza, która nie przyniosła ukojenia, bo krzyk pozostawił w duszy pustkę i wspomnienie makabry. Cisza, przez którą dzwonienie w uszach było jeszcze bardziej irytujące.

Grymas pojawił się na twarzy Jaspera, gdy poczuł, jakby jego żołądek właśnie wykonał perfekcyjne salto. Odsunął dłonie, pokręciła głową i kilka razy poklepał się po uszach, jakby to miało pomóc z tym irytującym dzwonieniem.

-"Paskuda" to mało powiedziane - odpowiedział, a jego głos zabrzmiał dla niego jakoś dziwnie. -Wszystko w porządku?

ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#15
11.11.2024, 18:52  ✶  

— Tylko mi dzwoni w uszach. Poszukam później więcej informacji o tej klątwie i wyślę ci książki — W spojrzeniu Morpheusa zalśniła ta charakterystyczna iskra głodu wiedzy. Łatwo było sobie wyobrazić go, jak rozwiera paszczę i pożera cały świat, tylko po to, aby wiedzieć, jak smakuje. Krzyk był dziwny, sama geneza klątwy odstręczająca, więc warto było się jej przyjrzeć.

W porównaniu z tym paskudztwem, reszta drobnych klątw była kaszką z mleczkiem dla ich obojga, przypominało to bieganie z miotłą za pajęczynami w kątach. Morpheus opowiedział o planach na ogród, o ewentualnych pomysłach na zabezpieczenia tego miejsca, złośliwych, kąśliwych jak żmijki ukryte w trawie. Pokazywał mu korytarze, krótkie, kręte, czasami nielogiczne, jak labirynt minotaura, w którym chciał zamknąć samego siebie. Opowiedział mu, jak to wybiera się na następny dzień na przyjęcie Muzy nie tylko po to, aby posłuchać Rity, ale też, aby odnaleźć malarza, który przeleje na płótno jego prorocze wizje, do jego gabinetu,, a później napili się herbaty w zaniedbanym ogródku. 


Koniec sesji


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Morpheus Longbottom (2494), Jessie Kelly (2459)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa